3
− To się nie uda – informuje Louisa, który pakuje swoją walizkę. Nie interesuje mnie to co on sobie zaplanował. Ja na pewno nigdzie stąd nie wyjadę. Będę mu sprawiała najwięcej kłopotów ile tylko będę potrafiła.
– Niedługo sama mi za to podziękujesz – parskam śmiechem na jego słowa. Nie jestem tak wielką kretynką żeby dać sobie to wmówić.
– Uprowadziłeś mnie i trzymasz mnie tu wbrew mojej woli. Jeśli sądzisz, że podziękuje ci za coś takiego to najwidoczniej pomieszało ci się w głowie. To, że wcześniej z tobą byłam nie oznacza, że teraz też muszę. Wbij sobie do tego łba, że już cię nie chcę – może i postępuje teraz okrutnie, ale nie mogę inaczej. Skoro nie rozumie jak mówię do niego miło to niestety muszę być brutalna.
Nagle zaprzestaje swoich czynności i do mnie podchodzi.
– Cholernie mocno się namęczyłem żeby cię zdobyć i informuje, że nie zamierzam rezygnować. Przetrwam te twoje chwilowe zauroczenie nim.
Nachyla się nade mną by mnie pocałować, ale znowu odwracam głowę.
Na szczęście tym razem się wycofuje i nie próbuje mnie zmusić do pocałunku.
– Nie mam zamiaru tracić czasu na jazdę po twoje ubrania, więc wieźmiemy to co kiedyś u mnie zostawiłaś, a później coś sobie na miejscu kupisz.
Nagle słyszę, że ktoś przyjechał, szybko biegnę do okna i przez nie wyglądam. To Brian.
Na jego widok czuje zarówno złość jak i radość. Wreszcie dowiem się co się dzieje z Niall'em.
Wykorzystuje to, że nie jestem zamknięta w pokoju i wybiegam bratu naprzeciw. On musi mi się w tej chwili wytłumaczyć.
– Co z nim zrobiłeś?! – pytam dosadnie jak tylko go widzę.
– Zadziwia mnie to jak szybko zmieniasz zdanie. Jeszcze tak niedawno skakałabyś do góry, że możesz się go pozbyć.
– Nie zmieniaj tematu – czemu on do cholery ciągle wraca do tego co było. Równie dobrze ja też mogłabym zacząć mu wypominać to, że on kazał mi się do niego przekonać.
Głośno wzdycha.
– Żyje, ale z radością informuje cię, że papiery rozwodowe już podpisane. Przekazał ci też swój majątek. Od dziś możesz się już uważać za bogatą rozwódkę.
Nie, to nie jest możliwe. Dobrze znam Nialla i on nigdy nie podpisałby papierów rozwodowych. A tym bardziej teraz gdy okazałam mu uczucie.
– To nie prawda.
– Ależ tak. Wreszcie naprawiłem swój wcześniejszy błąd i nie czuję, że zawiodłem naszych rodziców. Jesteś wolna siostrzyczko.
Wolna?
– Skoro jestem wolna to znaczy, że mogę iść gdzie tylko chce? – zadaje to retoryczne pytanie. To znaczy właśnie takie ono powinno być.
– Tak, jeśli nie chcesz Louisa to ja nie będę cię do niczego zmuszać – uśmiecham się na jego słowa. Czyli nie jestem w tak beznadziejnej sytuacji jak na początku się spodziewałam.
– Nie taka była umowa – zaczyna Louis, który najwyraźniej wszystkiemu się przysłuchiwał.
– Daj mi swoje auto – mówię do Briana. – Moje zostało u ciebie, więc chcę twoje.
– Przecież zawsze marzyliśmy o tym by być razem. Nie niszcz tego Ava – Louis się do mnie zbliża i spogląda na mnie błagalnym spojrzeniem. Nie czuję się źle z tym, że co zraniłam.
On wcześniej postanowił zniszczyć moje szczęście chociaż powiedziałam mu, że już go nie chcę.
– Już nie chcę z tobą być – oznajmiam mu pewnie, a następnie wyciągam dłoń w stronę brata.
On robi coś czego zupełnie się nie spodziewałam, a mianowicie daje mi swoje kluczyki.
– Jeśli się pośpieszysz to może jeszcze znajdziesz go żywego by się pożegnać.
Co takiego?
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top