Wspólna droga ~ Odcienek 10

Mei pov

Kiedy wracałam już do domu, wokół mnie panował totalny mrok. Szłam sama, mimo wielu namów ze strony moich przyjaciół. To nie było jednak tak, że nie chciałam, aby szli razem ze mną, gdyż czas, który z nimi dzisiaj spędziłam był naprawdę świetny. Nie lubię po prostu innych obarczać swoją osobą, chociaż wiem również, że się o mnie martwią. Jestem im naprawdę wdzięczna za wszystko. Już dawno się tak dobrze nie bawiłam jak dzisiaj, choć tak naprawdę każda chwila z nimi wywołuje na mojej twarzy uśmiech. Chciałabym, aby tak było zawsze...

Kiedy doszłam już do furtki przed moim domem, stanęłam w miejscu i zaczęłam wpatrywać się okna, jednak w środku również panowała całkowita ciemność. W mojej głowie pojawiła się jednak mała myśl niepewności.
Bałam się wejść do środka. Środka własnego domu...

[NASTĘPNEGO DNIA - W SZKOLE]

(Mizumi pov)

- Ohayo! - powiedziałam wesoło, od razu po wejściu do klasy.

- Ohayo - odpowiedzieli mi jednogłośnie moi przyjaciele, siedzący już w ławkach.

- Była na dzisiaj jakaś praca domowa? - spytałam.

- Hm... Nie - odpowiedziała mi Yuki.

- Oh, jak dobrze. Przez cała drogę do szkoły się tym zamartwialam, ze o czymś jednak zapomniałam. Wczoraj dość późno wróciłam do domu i nie miałam już na nic siły.

- Wczoraj było super! Trzeba będzie to jeszcze kiedyś powtórzyć!

- To prawda, było świetnie - przyznał Kagura, po czym spojrzał na mnie z uśmiechem.

- A widział ktoś dzisiaj Mei?

- Em, nie, nie widziałam jej jeszcze, a wy chłopaki?

- Nie widzieliśmy.

- No cóż, poszukamy jej na długiej przerwie. Mam nadzieje, ze nasza wesoła Mei wróciła i ze poprawiliśmy jej wczoraj humor. Nadal mnie jednak martwi jej sytuacja... - powiedział ze smutnym głosem.

- Tak, mnie też. Mam nadzieję, że już wszystko u niej okej.

[DZWONEK - DŁUGA PRZERWA]

- Chodźcie! Idziemy poszukać Mei - zadeklarowałam wszystkim.

- Idziemy! - zawołała Yuki, po czym każdy pobiegł w swoim kierunku na poszukiwania.

Naszym umówionym miejscem spotkania był szkolny dach, gdzie mieliśmy się pojawić 5 minut przed dzwonkiem na lekcje. Ja miałam za zadanie przeszukać lewe skrzydło szkoły, jednak nigdzie nie zastałam tam Mei. Lekko zawiedziona zaczęłam, wiec zmierzać na dach, jednak nie traciłam nadziei na to, że może uda mi się zastać Mei po drodze.

Kiedy weszłam po schodach prowadzących na dach, wyjrzałam za ścianę wystawiając lekko głowę, aby się rozejrzeć, jednak nikogo nie było.

- Czyli inni jeszcze szukają? - zaczęłam swój monolog - może nie sprawdziłam wszystkich miejsc? Może coś przeoczyłam i powinnam przejrzeć wszystko jeszcze raz? Hmm... albo najpierw poczekam na resztę - odparłam, po czym usiadłam pod metalową siatką.

Co chwile nerwowo zerkałam na zegarek, czas powoli dobiegał końca, a ja nadal tkwiłam tam sama. Naprawdę miałam wrażenie, że coś za szybko mi poszły te „wielkie poszukiwania", które sama zorganizowałam.
Kiedy miałam już schodzić na dół, nagle wszyscy weszli na dach.

- I jak? - krzyknęłam.

- Niestety... - zaczął Kagura.

- Nigdzie jej nie ma - skończyła Yuki.

Nic już na to nie odpowiedziałam, jedynie zwiesiłam głowę w dół i zacisnęłam pieści.

- Ej, może po prostu nie przyszła do szkoły z jakiegoś ważnego powodu - zaczął mnie pocieszać kruczowłosy chłopak.

- Właśnie, albo się przeziębiła, albo nie nauczyła się na sprawdzian i wolała nie przyjść, żeby nie dostać złej oceny! - dodała Yuki.

- Nie martw się, Mizumi. Jak jutro też jej nie będzie, to poszukamy jej gdzie indziej - zadeklarował Kakeru, co bardzo mnie zszokowało.

- Eee? Kakeru też ma jakieś uczucia?! - walnęła jak zwykle Yuki - a może ktoś tu się zako... AŁA! - przerwał jej chłopak, uderzając lekko w głowę.

- Nawet o tym nie myśl.

- Phi, jednak nie posiadasz czegoś takiego jak ludzkie serce, ty zwyrodnialcu!

- Dobre sobie!

- A co! Może nie?

- Oczywiście, ze nie! To, że nie okazuje uczuć i emocji na zewnątrz, nie znaczy, że ich nie mam! O matko, ty naprawdę jesteś głupia...

- HEEE?! Coś tyyyy... powiedział?! - rzekła dziewczyna, której głos zabrzmiał jakby wydobył się z najgłębszych czeluści piekieł, a wokół niej nagle znalazla się mroczna i zła aura, która ją przepełniała.

- Ej! Przestań! - zaczął mówić Kakeru, który wyglądał jakby naprawdę się jej przestraszył - nie zbliżaj się do mnie ty diablico! Nie!

- ZABIJĘ CIĘ. Jakieś ostatnie słowa? - odparła tym samym głosem, a wtedy jej oczy stały się czerwone i świecące pośród mroku jej aury.

Kakeru widząc jej prawdziwa odsłonę, uciekł z krzykiem jak małe dziecko, a Yuki zaczęła się głośno śmiać, od razu potem jak zniknął z jej zasięgu wzroku.

- Co za mięczak! Hahahaha!

- Koniec tej zabawy, idziemy na lekcje. Matko... Co ja się z wami mam? Nigdy nie można normalnie porozmawiać między sobą, bo WY cały czas się kłócicie w dodatku w kółko o to samo! To już się robi nudne i irytujące... - wygłosiłam swą krótka mowę.

- To wszystko przez tego drania - mruknęła pod nosem Yuki.

- Może nie powinnaś wszystkiego zwalać na niego i brać na siebie konsekwencje za swoje czyny i mu tak nie dokuczać.

- Chwalić go też nie będę. Wracam do klasy - rzekła, po czym ruszyła w stronę wyjścia.

- My tez już chodźmy - powiedział Kagura.

- Mhm.

Po lekcjach, przed szkołą wszyscy już na mnie czekali. Zaczęliśmy już wracać, lecz od razu za bramą rozdzieliliśmy się na dwie grupy. Oczywiście ja wracałam z Kagura, a Yuki z Kakeru, którzy nadal byli na siebie obrażeni po dzisiejszej kłótni na dachu.

Robiło się już późno, wszystko dookoła były oblane różnobarwną poświata, które tworzył zachód słońca.
Szliśmy wąskimi uliczkami pomiędzy gęsto osadzonymi domami. Bardzo lubilam takie powroty, gdyż wtedy bardziej mogłam odczuć tę bliskość pomiędzy mną i Kagura. To były jedne z nielicznych chwil, gdy mogliśmy porozmawiać bez osób trzecich.

- Chodź, wstąpimy jeszcze do sklepu - odrzekł tuż przy wejściu.

- Poczekam na ciebie na zewnątrz.

- Okey, zaraz wracam.

Po niedługiej chwili czekania, chłopak ponownie znalazł się u mojego boku.

- Wolisz słodka bułkę, czy z czerwona fasola? - spytał wystawiając je w moja stronę.

- Słodka.

- Proszę bardzo.

- Dziękuje.

- Mam jeszcze wodę melonową, wiec...

- Kagura - wyparowałam nagle, przerywając jego wypowiedź.

- E, tak?

- Może przyjdziesz do mnie?

- Skąd nagle ten pomysł? - spytał z uśmiechem.

- Pomyślałam, że moglibyśmy spędzić trochę czasu razem, bo i tak rzadko się to zdarza.

- Hmm... Skoro tak, to nie widzę problemu.

Po chwili byliśmy już przy furtce do mojego ogrodu, a zaraz potem przekroczyliśmy próg domu.

- Okaeri - powiedziałam.

- Nie ma nikogo? - spytał zdejmując buty.

- Nie, moja mama wyjechała z tata na kilka dni na wyjazd firmowy i wracają jutro wieczorem, a co?

- He? Nic - odparł po chwili dodając - masz duży dom i taki nowoczesny.

- Hm, serio? - odpowiedziałam uśmiechając się miło, po czym oboje ruszyliśmy w stronę mojego pokoju.

Podczas gdy ja rozpakowywałam moją szkolną torbę, Kagura położył się na łóżku i rozglądał się dookoła, lustrując każdy kąt.

Zaraz potem stanęłam nad nim i rzuciłam na niego jasne spojrzenie, by zrobił dla mnie miejsce, co od razu przyjął do wiadomości i wykonał polecenie. Położyłam się więc na boku tak, ze nasze twarze były naprzeciwko siebie.

- Kagura - kun.

- Tak?

- Za co mnie kochasz?

- He?! - wykrzyknął zdziwiony nagłym pytaniem i zrobił się czerwony, wiec od razu zakrył twarz dłonią - kocham cię... za... wszystko. Za to, ze jesteś sobą, za twój charakter i sposób bycia. Jesteś inna niż wszystkie, taka... czysta.

- Czysta?

- Mhm.

- Ee, rozumiem - powiedziałam odwracając chwilowo wzrok na sufit, po czym szybko zbliżyłam twarz do Kagury - kocham cię - powiedziałam z uśmiechem, na co on westchnął jakby z ulgą również się uśmiechając.

- Ja ciebie też, Mizumi - odpowiedział, gdy nagle mnie pocałował.

Mimo że nie był to pierwszy raz, poczułam się jakoś inaczej. Od środka robiło mi się gorąco, a moje policzki zaczynały się czerwienić. Nie był to taki zwykły pocałunek, gdyż miałam wrażenie, iż był przepełniony naszymi uczuciami i emocjami. Byłam wstanie wyczuć jego oddech na mojej twarzy. Na tym jednak się nie skończyło. Kagura objął mnie wokół mojej talii, a po chwili powoli zsuwał swoje dłonie niżej. Szybkim i gwałtownym ruchem zdjął moja koszulkę, a ja poczułam jak moja twarz robi się purpurowa ze wstydu. Zaraz potem chwycił moją spódniczkę i ściągnął ją w dół, przez co zostałam w samej bieliźnie. Nie chciałam zostać tak sama, wiec również zdjęłam mu koszulkę, a on po chwili nachylił się nade mną i znów mnie pocałował. Następnie przejechał swoją dłonią wzdłuż mojego ciała, co wywołało u mnie przyjemne dreszcze. Potem... chyba każdy wie co było... :)

legolas_myluv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top