Ulewa ~ Odcinek 9

Zbliżała się pora deszczowa. Już od rana ten dzień zapowiadał się ulewny, więc wzięłam ze sobą do szkoły parasolkę. Nie każdy jednak miał tyle rozumu w głowie by na to wpaść.

Już w drodze do szkoły, zaczął padać deszcz. Ciepło też wcale nie było. Po wejściu do klasy, od razu w oczy rzuciły mi się dwie najbardziej przemoczone osoby.

- Aaa! Ale mi zimno i mokro!

- Eh, mi też nie jest lepiej!

- O, Mizumi! Proszę, powiedz, że masz ręcznik i strój na w-f - zwróciła się do mnie Yuki od razu po tym jak zobaczyła mnie w klasie.

- Tak, mam.

- Jenyyyyy. Życie mi ratujesz, kocham cię! - rzuciła mi się zadowolona na szyję.

- Przestań, jesteś cała mokra! - powiedziałam ze śmiechem.

- Wybacz, wybacz.

- He? A mnie kto poratuje? - marudził dalej Kagura przemoczony do suchej nitki.

- Patrz! Kakeru już przyszedł! - powiedziała Yuki szczerząc szeroko zęby.

- Czekaj, Kakeru?! Co ty tu robisz? - wykrzykneliśmy wszyscy zdziwieni jego obecnością w naszej szkole.

- Postanowiłem, że zrobię wam małą niespodziankę. Mój tata ma teraz tutaj pracę, więc przenosimy się tu na stałe z Tokyo - oznajmił jak zwykle niewzruszonym głosem, jednak my zaczęliśmy szaleć z radości, że nasza czwórka się nie rozpadnie.

Nawet zwykłe lekcje przemijały nam już jakoś weselej, żyjąc z samą świadomością, że jesteśmy w komplecie. W tak krótkim okresie czasu, tak dużo zdążyło się już zmienić i to zdecydowanie na lepsze.

Kiedy jedliśmy drugie śniadanie na stołówce, wydarzyła się dosyć dziwna sytuacja, chociaż dla mnie nawet zabawna. Trzy dziewczyny z innej klasy nagle podeszły do naszego stolika, a właściwie do Kakeru.

- Hejka, możemy się dosiąść? - powiedziała pierwsza swoim piskliwym głosem.

- A wy to niby kto? Nie widzicie, że nie ma już miejsca?! Kakeru powiedziałbyś coś, he? - odparła ze złością Yuki.

- Ale czemu ty się tak gniewasz? - spytał Kakeru.

- Bo denerwują mnie takie laski, które szukają chłopaka na siłę i gdy tylko jakiegoś zauważą, to lecą do niego jak lep na muchę. Phi!

- A może jesteś po prostu zazdrosna o Kakeru? - powiedział cicho z uśmiechem Kagura.

- ŻE CO?!?! - wykrzyknęła stając na równe nogi, na co wszystkie spojrzenia w stołówce zwróciły się na nią.

- Siadaj i nie rób zamieszania. Tylko żartowałem hahah.

- Fajne mi żarty... - powiedziała pod nosem, po czym usiadła speszona z powrotem do stołu.

Wtedy zaczęłam podejrzewać, że Yuki żywi jakimś uczuciem do Kakeru i była o niego najprościej w świecie zazdrosna. Jednak wiem, że nawet mi się teraz do tego nie przyzna.

Na następnej przerwie ponownie musiałam wyręczyć w obowiązkach jakiegoś nauczyciela. Jak zwykle dali mi tonę papierów, który byłam zmuszona ustawić w jeden stos oraz zanieść na piętro niżej, aż na sam koniec korytarza.

To mi zajmie całą przerwę! Dlaczego to akurat ja muszę ich wyręczać? To Kagura jest przewodniczącym, a nie ja - marudziłam w myślach.

Szłam z tymi papierami, jak zawsze nie widząc co się przede mną znajduje, a ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę. Nikt oczywiście nie zadeklarował, aby mi pomóc, byłam tylko obiektem dla obserwatorów. Nagle przechodząc obok damskiej toalety, ktoś szeroko otworzył drzwi, które oczywiście mnie walneły. Wszystkie kartki wylądowały na podłodze. Gdy spojrzałam w górę, z toalety wychodziły trzy modnisie, które odwróciły się w moją stronę.

- Ups - powiedziała ironicznie jedna z nich, po czym oczywiście odeszły.

Wtedy niczym anioł z nieba podszedł do mnie...

- Pomóc ci?

- Oh, Kagu... Haru? - rzekłam ze zdziwieniem.

- Spodziewałaś się kogoś innego? Hah rozumiem - powiedział nadal serdecznie się uśmiechając i zbierając kartki z podłogi.

- Nie, to nie tak! - broniłam się - może trochę, ale i tak bardzo dziękuję za pomoc.

- Gdzie masz to zanieść?

- Do sali językowej na dole.

- W takim razie wezmę część od ciebie i zaniesiemy je razem.

Jaki miły! - pomyślałam olśniona jego dobrocią.

- Dziękuję naprawdę.

- W końcu trzeba sobie pomagać. Chodzimy razem do klasy, co nie? - spytał na co skinęłam krótko głową - Mizumi Sawako?

- Tak, a ty jesteś Marukawa Ha-aru? Haru to twoje imię?

- Ah, tak. Jakoś nie sprawia to dla mnie problemu jak każdy mówi mi po imieniu - wyjaśnił krótko.

- Rozumiem.

- Znasz każdego z klasy? Bo ja nie za bardzo - zaśmiał się w przyjemny sposób.

- Jakoś tak się złożyło, chyba mam pamięć do imion - oznajmiłam zarumieniona.

- To ja chyba do ich zapominania.

Haru naprawdę jest bardzo sympatyczny. Nigdy w sumie nie zwracałam na niego większej uwagi, ale nawet po tak krótkiej rozmowie, myślę, że jest w porządku. Ma takie delikatne rysy twarzy, niebieskie niczym fale oceanu oczy, brązowe, niedbale porozrzucane włosy. Jest przystojny, temu chyba nikt nie zaprzeczy.

Po lekcjach w szatni, ponownie natknęłam się na niego.

- O, Mizumi wracasz już do domu?

- Tak, a ty?

- Mam jeszcze trening koszykówki - uśmiechnął się szeroko.

- A, rozumiem. W takim razie powodzenia - odparłam serdecznie.

- Dzięki, to do jutra! - powiedział, po czym pobiegł w trakcie machając do mnie ręką.

Kiedy się odwróciłam, cała trójka stała już przy wyjściu, mając na twarzy dziwne miny.

- He? Od kiedy zadajesz się z Haru? - spytała zdziwiona Yuki.

- Pomógł mi dzisiaj zanieść papiery i trochę rozmawialiśmy przy okazji. To tyle.

- Ah, rozumiem. To jak? Idziemy?

- Nie masz parasola, więc się tak nie rozpędzaj - zwrócił się do niej Kakeru.

Wtedy spojrzałam na Kagurę, który stał za nimi w ciszy. Wyglądał na trochę przybitego, przez co też trochę posmutniałam.

- Mam lepsze rozwiązanie - powiedział nagle Kakeru - niech Kagura pójdzie z Mizumi pod jednym parasolem.

- He?! - zareagowaliśmy oboje ze zdziwieniem.

- Jesteś pewien? - dociekał Kagura.

- Tak, jak najbardziej. My idziemy! - rzekł, po czym wyszedł wraz z Yuki, z budynku.

Ja stałam wciąż przy szafkach, trzymając w rękach parasol. Krępował mnie fakt, że mam iść z Kagurą pod jednym parasolem jak to robią wszystkie pary. W dodatku trzeba iść wtedy tak blisko siebie.
Na początku widać było po minie Kagury, że również był trochę zawstydzony, ale nagle uśmiechnął się miło i wyciągnął rękę w moją stronę. Dodało mi to trochę otuchy.

Szliśmy więc we dwoje pod moim parasolem, pośród ulewnego deszczu. Wokół słychać było jedynie jak ciężkie krople opadają na asfalt. Niestety moja parasolka nie była aż tak duża, aby zmieścić w pełni nas obojga. Widziałam, że jego lewe ramię jest mokre.

- Kagura - powiedziałam cicho.

- Tak?

- Przeziębisz się, jak się zmoczysz.

- Nie martw się o mnie, mam niedaleko od ciebie...

- Odprowadzę cię - przerwałam mu nagle, na co on zrobił zszokowaną minę.

- Mi-i-izumi... - zaczął się jąkać, co jeszcze bardziej mnie podenerwowało - naprawdę nie musisz, pobiegnę i będę w domu w mniej niż dwie minuty - upewniał mnie, a na jego twarzy ponownie pojawił się cień uśmiechu.

Kiedy doszliśmy pod dom, z drzwi wyszła moja mama.

- Mizumi! - powiedziała jakby zmartwiona - wchodźcie do środka, szybciutko!

Nie wiedziałam co robić, strasznie się zdziwiłam i Kagura pewnie też.

Staliśmy jeszcze chwilę na deszczu, po czym Kagura nagle stwierdził.

- Mam dom tuż obok, więc dam radę.

- To weź chociaż parasolkę. Mizumi, podaj mu - rzekła moja mama, po czym podała mi parasol.

- Dziękuję bardzo, to ja już będę się zbierał - oznajmił wesoło - do widzenia! - krzyknął - i do zobaczenia - powiedział do mnie o wiele niższym tonem.

- Pa - odpowiedzialam, po czym weszłam do domu.

Czułam to spojrzenie mamy i już wiedziałam, że muszę jak najszybciej znaleźć się w moim pokoju. Kiedy szybkim krokiem zaczęłam wchodzić po schodach, byłam pewna, że moje plany zostały zrujnowane.

- To był twój chłopak? - spytała z uśmiechem od ucha do ucha.

- Nie, to mój przyjaciel.

- Jak się nazywa?

- Kagura Kou. Mogę już iść na górę?

- Może niech wpadnie do ciebie któregoś dnia? - powiedziała, po czym zachichotała.

- MAMO!

- Dobrze, już dobrze. Idź.

Nareszcie... Nienawidzę tych jej pogawędek, w szczególności o chłopakach. Przecież Kagura to mój przyjaciel i wątpię, że miałoby się to zmienić. On raczej postrzega mnie tylko jako przyjaciółkę, tak samo jak Yuki. Czyż nie? - rozmyślałam leżąc na łóżku z głową w poduszkach - Ale ja go kocham...

legolas_myluv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top