Randka?! ~ Odcinek 10

W końcu nastał słoneczny dzień. Drzewa mieniły się w promieniach przeróżnymi barwami. Od czerwieni, po żółć, pomarańcz, jak i trochę zieleni. Najważniejsze jednak, że w końcu nie padał deszcz i niebo nie było zachmurzone. Aż wyciągało człowieka na dwór, żeby odetchnąć świeżym powietrzem i zanurzyć się w słońcu oraz oderwać się trochę od tej ponurej szarości, jaka panowała na codzień.

Nie miałam tego dnia żadnych planów, jednak wcale nie zamierzałam siedzieć bezczynnie w domu. Jak zwykle mnie jednak wyprzedzili. Od razu po tym jak się zebrałam, zaczął mi dzwonić telefon.

- Halo?

- Hej Mizumi - odparł męski głos.

- Oh, Kagura. Hej.

- Masz może dzisiaj wolne?

- Yhym, dopiero wieczorem idę do pracy.

- To świetnie. Co powiesz więc na jakieś wyjście?

- No jasne, a co z Yuki i Kakeru?

- Emm, oni dzisiaj nie mogą - zawahał się przez chwilę - ale trudno zmarnować taką pogodę, więc może wybierzemy się gdzieś... Sami?

- Ah, no jasne - wykrzyknęłam radośnie, po czym zrozumialam swój błąd i powtórzyłam to samo z o wiele spokojniejszym tonem.

- To może 11:00 przy piekarni?

- Okej.

- Dobra, to do zobaczenia!

Aaaaaa! Chyba zaraz padnę ze szczęścia! Ja i Kagura, sam na sam. Chwila moment, czy to nie jest randka?! Nieee, na pewno nie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Muszę się jednak uspokoić i może się trochę pomaluję? Hm, sama nie wiem. Dobra trochę rzęsy i błyszczyku chyba nie zaszkodzi. Tylko gdzie ja to mam? Ugh...

*****

10:50 a ja jak zwykle na miejscu, sporo przed czasem. Po prostu nie potrafię się spóźniać. Teraz będę musiała na niego czekać.

Wreszcie o 11:07 przyszedł, chociaż już zaczynałam w to wątpić.

- Tak cię przepraszam, że musiałaś czekać. Tata nagle poprosił mnie o pomoc w robocie.

- Nic się nie stało - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Długo czekałaś?

- Nie tak długo - odparłam lekko naciągając prawdę.

Czekałam prawie 20 minut! Liczyłam, że i on przyjdzie trochę wcześniej, ale się przeliczyłam.

- A, rozumiem. To gdzie masz ochotę pójść?

- Możemy pójść do tego nowego parku. Słyszałam, że otworzyli tam bardzo dobrą cukiernię. Chyba, że masz ochotę na coś innego - powiedziałam, na co on pokręcił przecząco głową.

- Mi pasuje. W takim razie chodźmy - oznajmił szczęśliwy, po czym ruszyliśmy przed siebie.

Na początku było trochę niezręcznie, ale potem rozmowa zaczęła jakoś przeć do przodu i było już o wiele łatwiej.

- Masz jakieś plany gdzie pójdziesz na studia? - spytał nagle zmieniając temat.

- Myślałam, aby pójść na uniwersytet w Tokyo, ale mogą mnie nie przyjąć.

- Przecież bardzo dobrze się uczysz, masz duże szanse się tam dostać.

- Dużo jest takich osób jak ja. A ty?

- Sam nie wiem. Może skończyć się tak, że będę musiał pomagać memu ojcu i nie dam rady pójść na studia.

- A chciałbyś?

- Oczywiście. Chciałbym pracować w wydawnictwie, jednak daleko mi do tego...

- Jak się postarasz to na pewno ci się uda. A czym chcesz się zajmować? Książkami czy mangami?

- Tam, gdzie mnie przyjmą - zaśmiał się serdecznie.

Oboje mamy marzenia i chcemy je spełnić. Jednak nic nigdy nie jest przesądzone, może uda się nam obojgu. A co jeśli nasze drogi się rozejdą? Nasza czwórka się rozdzieli. Gdy skończymy liceum już nic nie będzie jak dawniej. Wkroczymy w dorosłość. Wtedy trzeba będzie na poważnie patrzeć w przyszłość. Nie każdy daje radę przejść przez ten trudny okres życia. Chciałabym, aby liceum trwało wiecznie...

*****

Dotarliśmy do parku. Atmosfera nadal była miła i przyjemna. Cieszyłam się wtedy każdą chwilą spędzoną w jego towarzystwie. Uśmiech nie mógł mi nawet na chwilę zejść z twarzy.

- Trochę zimno się robi - powiedziałam trąc dłońmi, aby je lekko ocieplić.

- Weź mój szalik - odparł, po czym założył mi go na szyję.

- Dziękuję.

- Chodźmy do cukierni, tam będzie ciepło - stwierdził, a ja przytaknęłam tylko skinięciem głowy.

W środku było sporo ludzi, a w powietrzu unosił się niesamowicie słodki zapach. Było tam tak ciepło i przytulnie. Na szczęście udało nam się zająć wolny stolik, a po chwili podeszła do nas kelnerka.

- Witamy w naszej cukierni, czy coś sobie państwo życzą?

- Jeszcze się zastanawiamy - odpowiedział Kagura - na razie poproszę tylko dwie herbaty.

- Dobrze, zaraz przyniosę - powiedziała z miłym uśmiechem i odeszła w stronę pomieszczenia dla pracowników.

- Ciepło ci? - spytał się mnie z czułą troską.

- Tak, nawet bardzo.

- No to się cieszę.

Po niedługim czasie, kelnerka podeszła do naszego stolika podając herbatę.

- Mizumi, zdecydowałaś już co chcesz? - rzekł do mnie Kagura.

- Tak, poproszę sernik z truskawkami i malinami.

- I do tego ciasto tiramisu, poproszę.

- Dobrze, zamówienie przyjęte.

- Dziękujemy - powiedział chłopak do młodej kobiety, po czym zwrócił się do mnie - chyba ta cukiernia jest dość popularna, wystarczy spojrzeć jak tu tłoczno.

- Racja.

******

Po wyjściu z parku, szliśmy przez główną drogę miasteczka. Mijając pewien sklep, nagle wyszła z niego para znanym nam osób.

- Kakeru? Yuki - chan? - powiedziałam zdziwiona.

- O, Kagura, Mizumi miło was widzieć - rzekła zakłopotana.

- He... Czyżby to był powód dla którego nie mogliście się spotkać? Randka? - powiedział złośliwie, ale nadal z poczuciem humoru Kagura.

- Phi, mów za siebie - odpowiedział nieporuszony Kakeru.

- Nie no skoro się już spotkaliśmy to możemy pójść gdzieś we czwórkę. Co powiecie na karaoke? - zaproponowała Yuki.

- Mi pasuje.

- Mi też.

- A ja nie będę śpiewać, ale mogę iść - dodał jak zwykle poważny Kakeru, po czym znowu zaczęliśmy się śmiać.

- Daj spokój, trochę rozrywki ci nie zaszkodzi. Nie bądź taki sztywny - mówiła roześmiana Yuki.

Na karaoke również świetnie się bawiliśmy. W pewnym momencie powiedziałam im, że idę do toalety. Kiedy wyszłam z pomieszczenia na swojej drodze spotkałam kolejną znaną mi osobę.

- O, Mizumi!

- Haru?

- Miło cię znów widzieć. Jesteś tu ze znajomymi?

- Tak, z Yuki, Kagurą i Kakeru, a ty?

- Moja siostra tu pracuje i przyszedłem jej trochę pomóc, bo mają dużo klientów.

- Ah, rozumiem.

- Wracasz już do domu? Mogę cię odprowadzić.

- Em, nie, na razie idę do toalety - odpowiedziałam, ale zdziwiłam się jego propozycją.

- A no dobra, to widzimy się potem.

- Ta...

- O, hej Kagura! - wykrzyknął wesoło Haru, a kiedy się odwróciłam poczułam na sobie nieprzyjemne spojrzenie Kagury.

Po chwili wrócił jednak do pokoju nie odzywając się ani słowem. Ja natomaist zdecydowałam, że wrócę już do domu.

Napiszę Yuki SMS-a, że źle się poczułam i muszę wrócić. Na pewno zrozumieją.

"Wiadomość do: Yuki

- Przepraszam, źle się czuję. Wrócę już lepiej do domu.

- Szkoda :/ W takim razie do zobaczenia jutro w szkole."

No tak, zapomniałam, że to dzisiaj niedziela. Muszę sprawdzić czy nie mam żadnej pracy domowej, ani sprawdzianu. Zapowiada się kolejny wieczór w książkach...

Kiedy wyszłam z budynku, było już ciemno. Musiałam się śpieszyć, bo zaraz mama będzie do mnie wydzwaniać. Ten dzień tak szybko minął, że nawet nie zorientowałam się, że jest już tak późno.

Zdołałam przejść jakieś 2 minuty drogi, po czym usłyszałam za sobą wołanie. Był to Haru.

legolas_myluv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top