Prolog ~ Odcinek 1

Nazywam się Mizumi Sawako, jednak każdy mówi do mnie Mizumi. Z wyglądu jestem dosyć przeciętna. Posiadam długie, złociste włosy, blado niebieskie oczy. Jestem dosyć niska, o chudej posturze.
Chodzę do drugiej klasy liceum w miasteczku Matsumoto. Uważana jestem na ogół za cichą i nieśmiałą osobę, przez co nie mam zbyt wielu znajomych, lecz mam jedną bliską mi przyjaciółkę o imieniu Sanada Yuki. Mogę ją nazwać moim zupełnym przeciwieństwem, ponieważ jest lubiana, śmiała i popularna, a do tego ładna. Brunetka o długich włosach, zielonych oczach i idealnych krągłościach.
Chodziłyśmy razem do gimnazjum i jako jedyna zwróciła na mnie swoją uwagę, lecz i tak minęło trochę czasu zanim choć trochę się przed nią otworzyłam. Odkąd poszłyśmy do drugiej klasy liceum, Yuki kochała się w pewnym chłopaku z naszej klasy, a nazywa się on Kagura Kou. Jest średniego wzrostu, ma bardzo szczupłą sylwetkę, kruczoczarne i opadające na czoło, roztrzepane włosy, oraz błękitne, przejrzyste oczy. Przyznaję, że kiedy go pierwszy raz zobaczyłam, również poczułam się nim zauroczona. Wydaje się być miły, lubiany oraz zawsze jest uśmiechnięty. Podobno dużo dziewczyn w szkole za nim szaleje, ale mimo to niczym się nie wywyższa, a nawet wydaję się być odrobinę nieśmiały. Zawsze go obserwuję i patrzę na jego szczery, serdeczny uśmiech, co sprawia, że sama mam ochotę uśmiechać się do każdego. Jednak o tym, że podoba mi się Kagura nie mam zamiaru nikomu mówić. Postanowiłam, że będę kibicować Yuki, gdyż oni wydają się bardziej do siebie pasować. Ja po prostu nie mam u niego najzwyczajniej szans...

Yuki nigdy nie ukrywała przede mną swoich emocji, zawsze wszystkim się ze mną dzieliła, jest bardzo otwarta, przez co wiem jakimi uczuciami darzy Kagurę. Jednak wiem również, że szybko jej się to może zmienić, ponieważ ma spore powodzenie u chłopaków i w każdej chwili mógłby się pojawić jakiś "kolejny".

*******

Był ciepły, wiosenny dzień. Wokół drogi, którą na codzień szłam do szkoły rosły drzewa wiśni, tworząc jakby tunel z jasnoróżowych kwiatów, których płatki co raz bardziej pokrywały podłoże. Zapach tych niebywałych pąków, z kolei zapierał aż wdech w piersiach.

Słońce przedzierało się przez gałęzie rozłożystych koron, między którymi powiewał lekki wietrzyk. Promienie światła docierając do trawy obijały się w kroplach rosy, co dawało jeszcze piękniejszy efekt. Niby zwykły poranek, a jednak przyroda daje tyle urozmaiceń podczas zwykłej drogi do szkoły.

Kiedy doszłam do budynku, jak zwykle nigdzie nie mogłam znaleźć Yuki. Zdecydowałam więc pójść sama do klasy. Gdy usiadłam w ławce, zobaczyłam roześmianego jak zawsze Kagurę, który po chwili również usiadł do swojej ławki. Spojrzałam na niego, a wtedy niefortunnie on odwrócił głowę w moją stronę, przez co zetknęliśmy się wzrokiem. Od razu schyliłam głowę, próbując ukryć moją zarumienioną twarz we włosach. Kątem oka widziałam, że i on zrobił podobny ruch, gdyż od razu odwrócił głowę w drugą stronę, a na jego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.

Niedługo potem, do klasy wtargnęła zdyszana Yuki.

- Ugh... Nigdy więcej! - krzyknęła w moją stronę zaczynając swoje żale - ostatni raz pomagałam w czymś rano babci! Jej tempo doprowadza mnie do szału, w dodatku jak się śpieszę...

Nic na to nie odpowiedziałam, jedynie lekko się uśmiechnęłam, może dlatego że nie umiałam pocieszać, ani zbytnio rozumieć problemów innych ludzi, albo po prostu nadal żyłam tą chwilą, gdy z Kagurą spojrzeliśmy sobie w oczy, mimo że to przecież normalna rzecz.

- Ehh... Masz prace domową z japońskiego? Bo ja zupełnie o niej zapomniałam - spytała, jednak miałam wrażenie, jakby jej słowa wcale do mnie nie dotarły - ej, Mizumi! Słuchasz ty mnie w ogóle?

- E? przepraszam. Tak, tak, zaraz ci dam - odpowiedziałam przerywając swoje głębokie rozmyślenia.

- Oh, ratujesz mi życie.

Dalej lekcje trwały żmudnie, jak zwykle wróciłam do domu i zajęłam się moim jedynym zajeciem - nauką...

Nienawidzę pisać prologów, są takie sztywne i o niczym nie mówią. Pfu XD

legolas_myluv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top