Powrót ~ Odcinek 8
Obudziliśmy się z samego rana. Noo... Oprócz jednej osoby...
- KAGURA! OBUDŹ ŻEŚ SIĘ W KOŃCU! - krzyczała Yuki targając nim na wszystkie strony.
- Chyba teraz już wiemy dlaczego zawsze się spóźnia - powiedział Kakeru.
- Nawet wieczorem?
- Nigdy nic niewiadomo.
- Po co te wrzaski - wymamrotał zaspany Kagura.
- Ja ci zaraz powiem po co! Wstawaj no, bo jak cię...
- Yuki, spokojnie - powiedziałam, po czym dodałam - Kagura, musimy iść jeszcze do lasu dokończyć notatki, a potem wracamy do domu.
- A która to godzina? - poderwał się nagle.
- Późna - prychnęła Yuki.
- Dobra, dobra już idziemy.
- No to szybko.
Po chwili, znów byliśmy w drodze do naszej pięknej "oazy" wśród lasu. Nie mieliśmy jednak dużo czasu, więc nie obijaliśmy się podczas wędrówki. Na końcu szłam ja wraz z Kagurą, trzymając się za ręce i rozmawiając. Było przyjemnie. Pora była wczesna, więc upał tym razem nam nie doskwierał, lecz pogoda i tak była słoneczna i sprzyjająca.
- Jesteśmy już prawie na miejscu. Chodźcie tu gołąbeczki - rzekła Yuki odwracając się w naszą stronę.
- No idziemy.
Schowaliśmy się w tym samym miejscu co wczoraj i robiliśmy nasze dalsze obserwacje. Tu również nie zamierzaliśmy długo zabawić, więc od razu zaczęliśmy sporządzać notatki.
- Tu jest naprawdę cudownie - odparła Mei.
- To prawda. Gdybym mogła, to bym tu została na zawsze.
- Nie przerażało by cię to, że jesteś w lesie, a w tym stawie mogą pływać jakieś bestie? - spytał Kakeru.
- Bestie? Jakie bestie? - poderwałam się gwałtownie.
- No wiesz, krokodyle...
- Co?! Krokodyle?
- Kakeru! - skarciła go Yuki - nie ma tu żadnych krokodyli. W takim stawiku nawet nie wiem czy są ryby, a ty z jakimiś krokodylami wyskakujesz.
- Nie straszcie mnie tak! Ja tam wczoraj chciałam pływać...
- No i skończyłabyś jako pokarm dla...
- Kakeru! Zamknij się już, co? Odstraszasz wszystko.
- To nie ja tu wrzeszczę.
- Patrzcie! To znowu ten żuraw, a tam drugi! Może mają tu gniazdo. Zapisujcie to! - mówiła Mei patrząc przez lornetkę.
- Są cudowne!
- Co nie?
- E-ej... - zaczęła drżącym głosem Yuki.
- Co jest? - spytał Kagura.
- Czy... Czy to są dziki? Stado dzików? - wskazała palcem.
- Że jak?!
- Tak, to są dziki - odrzekł niewzruszony Kakeru.
- O nie! Spadamy stąd!
- Ewakuacja! Ale cicho, żeby nas nie usłyszały.
- Biegiem!
W tym momencie wysunęliśmy się z naszej kryjówki i zaczęliśmy biec w stronę namiotów. W połowie drogi, byłam już zdyszana. Musiałam na chwilę stanąć.
- Mizumi! Szybko!
- Już nie dam rady biec - powiedziałam ledwo biorąc wdech.
- Raczej nas nie gonią, jesteśmy już daleko - powiedział Kagura.
Poczułam jak kręci mi się w głowie, oparłam się o drzewo jednak w niczym to nie pomogło. Miałam mroczki przed oczami i nagle zrobiło mi się gorąco. Przeszły mnie dreszcze i...
- Mizumi! - krzyknęli wszyscy i na tym moja pamięć się urywa.
Obudziłam się na plecach Kagury. Nadal szliśmy przez las, jednak wszystko było takie niewyraźne.
- Obudziłaś się? - powiedział cicho.
- Mhm.
- Dobrze się czujesz?
- Już lepiej.
- Chyba trochę przesadziliśmy. Tak nagle upadłaś pod tym drzewem. Nawet nie wiesz jak się przestraszyliśmy. Szczególnie ja.
- Przepraszam...
- Mizumi! Jak się czujesz? Już dobrze? - rzekła przejęta Yuki.
- Tak.
- Chcesz może pić?
- Stańmy na chwilę - dopowiedział Kagura.
- Nie trzeba, pewnie już niedaleko.
- Na pewno? - spytała Mei - jesteś dość blada.
- Spokojnie, zaraz mi przejdzie.
- No niech ci będzie.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, Kagura mnie położył, a reszta zaczęła składać namioty i zbierać nasze rzeczy.
- Jakby coś się działo, to krzycz, a ja idę im pomóc - powiedział Kagura głaszcząc mnie po głowie, a ja tylko przytaknęłam głową.
Jak wszystko było już gotowe, zaczęliśmy iść na przystanek, gdzie za niedługo miał pojawić się nasz autokar.
Kagura odprowadził mnie do domu, a ja od razu po wejściu do pokoju rzuciłam się na łóżko i momentalnie zasnęłam.
******
Rano obudziła mnie moja mama.
- Mizumi. Jak się czujesz?
- Średnio... - odpowiedziałam ze skwaszoną miną, a ona położyła mi dłoń na czole.
- Chyba masz gorączkę. Zaraz przyniosę ci leki i śniadanie. Nie pójdziesz dzisiaj do szkoły. Musisz odpocząć.
Wcale mi to nie pasowało. Pierwszy raz od bardzo dawna jestem chora. W dodatku mieliśmy dzisiaj napisać sprawozdanie i oddać je panu Takahashi, a teraz zostawiam ich z tym wszystkim.
Po lekcjach odwiedziła mnie cała trójka, bez Mei.
- Mizumi, jak się czujesz? Nie było cię w szkole, więc chcieliśmy sprawdzić co u ciebie - powiedziała Yuki.
- Twoja mama nam powiedziała, że miałaś gorączkę - dodał Kagura.
- Taa... Trochę się rozchorowałam, ale nie przejmujcie się. To nic poważnego, zwykłe przeziębienie.
- Całe szczęście, bo już się martwiliśmy.
Atmosfera była jednak dosyć dziwna. Wszyscy mieli bardzo ponure twarze. Nie wiedziałam o co chodzi, gdyż wątpiłam, że jest to spowodowane moją chorobą.
- Coś się stało? Wyglądacie na jakichś przygnębionych - spytałam.
- Tak jakby... Przyszliśmy tu z jeszcze jednego powodu...
- Tak? O co chodzi?
- Chodzi o Mei.
- Co z nią?
- Cały dzień nas unikała i nie wyglądała za dobrze.
- Potem przyszła na spotkanie klubu, prawie w ogóle się nie odzywała. Jak napisaliśmy to sprawozdanie, to od razu wyszła.
- Nigdy się tak nie zachowywała. Wyglądała na strasznie przejęta i smutną.
Nic na to nie odpowiedziałam. Również nie wiedziałam o co może chodzić, jednak zrobiłam dobrą minę do złej gry.
- Pewnie miała po prostu zły dzień! - powiedziałam nagle wesoło - jak wyzdrowieję, to może pójdziemy do wesołego miasteczka? Zabierzemy Mei ze sobą, pogadamy z nią i może się czegoś dowiemy. Na pewno się ucieszy.
- Może masz rację.
- Myślę, że to dobry pomysł. Nie możemy jej zawieść, w końcu teraz jest w naszej paczce.
- Dokładnie.
- A właśnie. Jak z tym sprawozdaniem? - spytałam - naprawdę chciałam wam pomóc, ale...
- E tam. Zajęło nam to dosłownie chwilę, więc nie masz się czym przejmować.
- To dobrze, bo już się bałam, że..
- Że co? Że sobie nie damy rady?
- Nie, nie to miałam na myśli 😅
- Nie doceniasz nas!
- To nie tak.
- Przecież wiem, tylko się z tobą droczę.
- A więc widzimy się w szkole.
- Mhm.
- Zdrowiej szybko i wracaj do nas!
- Wiem, dziękuję.
- Do zobaczenia.
- Pa.
- Idźcie, zaraz was dogonię - powiedział Kagura wciąż siedząc przy moim łóżku.
- Jasna sprawa, KA-GU-RUŚ - zachichotała Yuki, po czym wraz z Kakeru wyszli z pokoju zostawiając nas samych.
- Coś się stało? - spytałam.
- Nie, po prostu chciałem, żebyśmy zostali na chwilę sami. Teraz rzadko nam się to udaje.
- To prawda.
- Mam coś dla ciebie.
- Naprawdę? - odparłam zdziwiona, a wtedy on sięgnął do swojej kieszeni.
Wyciągnął z niej małe, ślicznie zapakowane pudełeczko.
- Proszę - powiedział wręczając mi to do rąk.
Kiedy je otworzyłam, ujrzałam w nim srebrną branzoletkę, z zawieszką w kształcie serca. A na nim był mały napis:
Mizumi
- Jest przepiękna, dziękuję - powiedziałam zachwycona, po czym wtuliłam mu się w ramiona.
- Cieszę się, że ci się podoba.
- Bardzo, jest cudna.
- Będę już iść, bo tamci się już pewnie niecierpliwią.
- Dobrze.
- Odpoczywaj. Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Teraz akcja powoli będzie się rozkręcać. To już nie będzie taki zwykły romansik, o nie nie 😏
legolas_myluv
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top