Listy - Odcinek 13

Kiedy wracałam do domu, znów moje serce ogarnął spokój. Nie czułam już żadnych negatywnych emocji, mimo że nadal w głowie miałam Mei. Po prostu wierzyłam, że może być tylko lepiej, albo chciałam w to wierzyć.
Wieczór był chłodny i rzeźki. Wciąż spoglądałam na coraz to ciemniejsze niebo, gdzie z każdą chwilą ukazywało się więcej gwiazd. Czułam jak lekki wiatr muska moje włosy, co było bardzo miłym uczuciem. Naprawdę trudno jest opisać to co wtedy czułam, jakby ogarnęła mnie nagle pustka, jakby nic nie mogło mnie dotknąć, jakbym kroczyła przed siebie, lecz wcale nie posuwała się na przód. Sama nie mogłam pojąć tego jak się właściwie czuję.

Kiedy dotarłam już do domu, zmęczona całym dniem rzuciłam się bezwładnie na łóżko, które czekało na mnie z otwartymi ramionami. Mój wszelaki odpoczynek nie trwał jednak długo, gdyż po chwili zadzwonił mój telefon, do którego niestety byłam zmuszona zmartwychwstać.

- Halo? - powiedziałam bez krzty życia.

- Proszę, przyjdźcie do mojego domu jak najszybciej! - powiedział roztrzęsiony i zrozpaczony głos, który po chwili skojarzyłam z jego właścicielem - błagam...

- Tak jest! Już biegniemy!

W tym momencie zadzwoniłam błyskawicznie do całej trójki, która była równie zdezorientowana jak ja po usłyszeniu tych wiadomości, a także równie spanikowana. Wszyscy po jakichś 5 minutach, zdyszani i lekko przerażeni, spotkaliśmy się przed domem staruszki, po czym zapukaliśmy. Nie musieliśmy jednak długo czekać, bo drzwi momentalnie się otworzyły.

- Wchodźcie, wchodźcie prędko - rzekła staruszka tym samym tonem co wcześniej.

- Czy coś się stało? Jest pani zdruzgotana - oznajmiłam, gdy kierowaliśmy się całą grupą do salonu.

- Zaraz o wszystkim wam powiem, a teraz siadacie.

- Czy to ma jakiś związek z Mei? - spytał Kakeru.

- Niestety, a może i stety, ale tak - odpowiedziała kobieta, kiedy wszyscy już usiedliśmy na sofie.

- A więc o co chodzi?? - domagał się wypowiedzi Kagura.

- Jak już wam mówiłam, Mei często u mnie przesiadywała. Nie polegało to na takiej zasadzie, że przychodziła, jadła i spała. Ona bardzo mi pomogła, czułam, że się ze sobą zżyłyśmy. Nawet przez myśl by mi nie przeszło, że zostawi w moim domu jakąś wiadomość.

- Wiadomość? Co ma pani na myśli? - spytałam coraz bardziej odczuwając bicie mojego serca, które przyspieszało z każdą chwilą.

- Znalazłam to - oznajmiła podając nam na stół małą karteczkę, na której napisane było:

Babciu, daj proszę te listy moim przyjaciołom. Wierzę, że uda Ci się ich odnaleźć.
- Mei

- Jakie listy?! O co chodzi?!?! - krzyknęła Yuki.

- Były w ogrodzie. Proszę - odrzekła podając nam również cztery koperty każda o innym kolorze i napisanym imieniem każdego z nas.

Wszyscy szybko je otworzyliśmy i zaczęliśmy czytać i analizować dokładnie każde słowo, które mogło się okazać kluczem całej tej tragedii.

- Dlaczego? Dlaczego to brzmi jak pożegnanie? - powiedziałam łkając, po czym łzy samoistnie wypłynęły zimnym strumieniem.

- Mei-chan... Czemu? Czemu? No odpowiedz, głupia! - krzyczał Kagura, który również nie był wstanie powstrzymać łez.

List do Yuki
Chyba nigdy nie zapomnę momentu kiedy się poznałyśmy jak i tych chwil spędzonych potem razem. Naprawdę jesteś świetną osobą, piękną, miłą i radosną dziewczyną, więc pamiętaj, żeby nigdy nie zmieniać w sobie tych cech, które są w Tobie najlepsze. Nie martw się tyle, uwierz, że będzie lepiej. Oby twoje marzenia się spełniły, o których mi powiedziałaś.

PS Uwielbiałam te wasze wspólne kłótnie z Kakeru, kiedyś na pewno będziecie razem :P
Kocham mocno
- Mei

- Mei! Uduszę cię za to! - krzyknęła Yuki także zalewając się łzami - też cię bardzo, bardzo kocham, więc wróć do nas. Proszę? - rzekła tym razem cichym i zrozpaczonym tonem.

List do Kakeru
Mimo że nie rozmawialiśmy ze sobą zbyt dużo i nawet w towarzystwie mało się odzywałeś, to wprost uwielbiałam Cię za to, że nawet w momentach, które normalnego człowieka doprowadziłyby do płaczu ze śmiechu, Ty i tak utrzymywałeś tę powagę i kamienną twarz. A jednak wiem, że masz równie wielkie serce i poczucie humoru jak reszta, tylko śmiejesz się wewnątrz siebie.

PS Bądź bardziej wyrozumiały dla Yuki i bardziej spostrzegawczy!
Buziaki!
- Mei
- Spostrzegawczy? Dlaczego?

List do Kagury
Ah... Razem z Mizumi tworzycie taką cudowną parę, mam nadzieję, że już zawsze będziecie taką tworzyć. Masz naprawdę szczęście, ale sam jesteś równie niesamowity. Cieszyłam się, że znam kogoś tak miłego, pomocnego i przyjacielskiego jak Ty. Nie zapomnę tych wspólnych chwil przepełnionych szczęściem, miłością i przyjaźnią.

PS Nigdy mi jej nie zrań!
Całusy!
- Mei

List do Mizumi
Byłaś najważniejszą osobą w moim życiu i tak bardzo boli mnie serce z powodu tej rozłąki. Zawsze mi pomagałaś i wspierałaś, ufałałam Ci i to bardzo. To wcale nie tak, że zrobiliście coś źle, proszę nie obwiniajcie się za nic. Ty szczególnie, bo wiem jaka jesteś! Nie gniewaj się też na mnie, chociaż wiem też jak teraz wszyscy cierpicie. Nie powiem „zapomnijcie", bo nie jest to możliwe, ale postarajcie się żyć dalej tak jak zanim mnie poznaliście.

PS Wierzę, że dasz radę.

Kocham bardzo mocno!!!
- Mei

- To nie może być koniec! To nie tak miało wyglądać...

- Mizumi, co masz z tylu napisane? - spytała nagle Yuki, a ja odwróciłam kartkę na drugą stronę.

NAPRAWDĘ PRÓBOWAŁAM Z TYM WALCZYĆ, ALE NAJWYRAŹNIEJ NIE DAŁAM RADY. MUSIAŁAM ODEJŚĆ, WYBACZCIE MI TO"

- Co mamy z tego wywnioskować?

- Co się z nią stało?

- Gdzie jest?

- Dlaczego?

Każdy zadawał sobie pytania, które zostawały bez odpowiedzi. Jakby cała ta historia miała nie mieć końca.

Po chwili zadzwonił do staruszki telefon. Ta, nadal będąc bardzo poruszona, odebrała. My patrzyliśmy na nią w ciszy, lecz z każdą chwilą dało się zauważyć, że nie są to wcale dobre wieści. W pewnym momencie kobieta przyłożyła dłoń do ust, otworzyła szeroko oczy z niedowierzania, po czym po jej policzkach spłynęły czyste i szczere łzy.

- Ro...zumiem - wyjąkała, po czym odłożyła słuchawkę.

- Co się stało? Kto to był? - spytałam przerażona w najwyższym możliwym stopniu.

- Policja. Chcieli po...po - mówiła kobieta, lecz płacz nie dawał jej dojść do słowa - poinformować, że znaleźli... - nie skończyła.

- Znaleźli, co? - wykrzyknął zrozpaczony Kagura.

- Znaleźli ciało Mei - rzekła, po czym wybuchła płaczem.

My spojrzeliśmy na siebie z niedowierzaniem, a kiedy dotarła do nas ta świadomość, że już nigdy jej nie ujrzymy, również wybuchliśmy wielką rozpaczą. Poczułam jakby ktoś po prostu wbił mi nóż w serce, był to ból nie do zniesienia. Moją głowę przepełniły najgorsze myśli z możliwych. Nigdy nie byłam aż tak czymś wstrząśnięta. Nie dało się opisać tego jak się wtedy czułam. Po prostu coś najokrutniejszego co mi się w życiu mogło przytrafić.

Potem dowiedzieliśmy się jeszcze, że Mei popełniła samobójstwo skacząc pod pociąg niedaleko naszego miasteczka. Jak bardzo zdesperowana musiała być, by zrobić coś takiego... Co musiała nosić w sercu? Jakie brzemię znosiła na codzień? Tego już nie przekona się nikt.

Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, nikt nawet nie ważył odezwać się słowem, więc panowała mroczna cisza. Kiedy mieliśmy się już rozdzielać, poczułam, że muszę jednak coś powiedzieć.

- Mei nam ufała. Kochała nas. Sama to napisała. Najwidoczniej nie mogliśmy jej pomóc, a ona była tego świadoma. Jednak ta pustka, ten ból, jest i tak nie do wytrzymania. Ta rana już nigdy się nie zabliźni... - rzekłam, gdy wszyscy skierowali na mnie wzrok.

Na asfalt zacząły skapywać moje łzy. Zacisnęłam zęby i pięści, jednak nic nie mogłam z tym zrobić, kiedy nagle... Wszystko zaczęło blednąć. Stawało się coraz jaśniej, lecz w nienaturalny sposób. Dookoła zaczęła przeważać rażąca po oczach biel, nie wiedziałam co się dzieje. Byłam wstanie usłyszeć jeszcze głosy moich przyjaciół, lecz jakby były ode mnie oddalone. Niestety nie mogłam już ich nawet dostrzec. Wszystko jakby zostało pochłonięte i dalej widziałam jedynie biel i nic poza tym.

legolas_myluv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top