Rozdział 28


Perspektywa Alei

Siedziałam sobie w moim pokoju na łóżku, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości w moim telefonie. Wzięłam urządzenie do ręki i odblokowałam. Myślałam, że to Luke, ale myliłam się.

Od nieznany:

Widzę Cię moja ukochana ❤

Od razu pomyślałam, że ktoś pomylił numer.

Do nieznany:

Przepraszam, ale chyba pomyliłeś numer

Po krótkiej chwili znowu nieznajomy napisał.

Od nieznany:

Nie pomyliłem numeru, słońce

Do nieznany:

Kim ty do cholery jesteś?! Przestań do mnie pisać! Nie znam Cię! Nie jestem twoim słońcem!

Od nieznany:

Już nie długo mnie poznasz, kochanie. Słodko wyglądasz jak się denerwujesz. Dobranoc, słońce.

...słodko wyglądasz jak się denerwujesz. Czy on mnie widzi? Od razu zaczęłam się rozglądać, ale nic nie zauważyłam. Spojrzałam przez okno, ale również nikogo nie widziałam. Już więcej nie napisał. Nie mam zielonego pojęcia kto to jest, ale boję się.

Następnego dnia wstałam o szóstej dwadzieścia. Wykonałam poranną toaletę i dzisiaj ubrałam czarne rurki, koszulę w czerwono-czarną kratę oraz białe conversy. Wzięłam plecak z książkami i telefon po czym zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie.

Gdy miałam już wychodzić z domu usłyszałam dzwonek do drzwi. Kto o takiej porze przychodzi? Rodziców nie ma, a z Lukiem umówiłam się przed szkołą. A może to ten nieznajomy co pisał wczoraj do mnie?

Z sercem, które praktycznie wyskoczyło mi z klatki piersiowej, i przyspieszonym oddechem podeszłam do drzwi. Żałuję w tej chwili, że nie mamy wizjera przez który mogłabym sprawdzić, kto stoi za drzwiami. Drżącymi rękoma uchyliłam drzwi.

Za nimi stał... Lucas. Głęboko westchnęłam i trochę uspokoiłam się. Ale co on tu robi? Umówiliśmy się przed szkołą. Otworzyłam szerzej drzwi. Przywitałam się z chłopakiem w języku migowym. Wzięłam plecak razem z telefonem, który leżał na stoliku w kuchni, i wyszłam z domu wcześniej go zamykając i chowając klucze do plecaka.

Lucas splótł nasze dłonie i ruszyliśmy w stronę szkoły. W drodze do więzienia, znaczy się szkoły, mój książę powiedział, że wolał przyjść po mnie niż czekać przed budynkiem.

Gdy szłam z moim chłopakiem, czułam, że ktoś mnie obserwuje. Rozglądałam się czasami, ale nikogo nie widziałam.

Chociaż, że tego Lucas nie wiedział, ale byłam mu bardzo wdzięczna, że przyszedł po mnie. W końcu dotarliśmy do szkoły i udaliśmy się na lekcje.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top