Rozdział 24


Luke wziął laptopa z biurka. Postanowiliśmy, że obejrzymy jakiś film, ale tym razem to ja wybieram. Wypadło na ,,1000 lat po Ziemi". Jest to jeden z moich ulubionych filmów.

Nie uwierzyłam w jedno. Gdy Lucas powiedział mi, że nigdy w życiu go nie widział. Wtedy to już było postanowione, że go obejrzymy. Była równo osiemnasta, gdy zaczęliśmy oglądać, więc zajmie to godzinę i czterdzieści minut.

Po zakończeniu filmu nie chciało nam się jeszcze iść spać, a ja byłam głodna.

- To, co? Kierunek kuchnia? - zapytał Luke, a ja energicznie pokiwałam głową, na co chłopak tylko się zaśmiał.

Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się do kuchni. Nie za bardzo pamiętałam drogę, dlatego mój ukochany prowadził. Dla mnie była to po prostu plątanina korytarzy z mnóstwem schodów. Cały czas trzymaliśmy się za ręce. Do kuchni dotarliśmy po trzech minutach.

Gdy tylko do niej weszliśmy zrobiło się cicho i wszyscy ukłonili się ze względu na księcia, a ten tylko podszedł razem ze mną do jednego z kucharzy i przywitał się.

- Julius, przedstawiam Ci moją dziewczynę Aleę Light - powiedział Lucas.

- Witaj, dużo o Tobie słyszałem - odpowiedział kucharz, a ja spojrzałam na Luka.

- No, co? Julius to mój jedyny przyjaciel w pałacu - oznajmił Luke - Poczekaj, zapomniałem o czymś. Możecie wrócić do pracy - zwrócił się do reszty kucharzy Lucas.

Służba wróciła do pracy.

- Julius, mam ważne dla Ciebie zadanie - powiedział Lucas.

- Jakie? - zapytał kucharz.

- Moja dziewczyna jest głodna - oznajmił mój chłopak.

Chciałam sama zrobić sobie coś do jedzenia, ale Julius zaprzeczył, mówiąc, że kuchnia to jego królestwo. Po skończonym jedzeniu wróciliśmy do pokoju chłopaka.

Była godzina dwudziesta pierwsza. Zrobiłam się trochę senna, dlatego Luke wyciągnął najmniejsze spodenki i koszulkę jakie miał, ale i tak na mnie wisiały.

- Wiesz co? Pasują Ci te ubrania - powiedział Lucas wychodząc z łazienki.

Bez koszulki. Moje serce lekko przyspieszyło razem z oddechem. Wzruszyłam tylko ramionami. Luke usiadł obok mnie na łóżku.

- Do twarzy Ci z rumieńcami - szepnął mi na ucho chłopak, a ja zaczerwieniłam się jeszcze bardziej.

Ziewnęłam.

- Idziemy spać, bo mi tu zaraz umrzesz - zaśmiał się chłopak.

Położyliśmy się, a ja wtuliłam się w mojego chłopaka. On był taki cieplutki. Chłopak to chyba wyczuł, bo jeszcze głośniej się zaśmiał. Lucas przykrył nas kołdrą, a ja zasnęłam chyba od razu. Byłam wyczerpana dzisiejszym dniem. Dużo dzisiaj się działo.


Dobra, wyczerpał mi się limit napisanych wcześniej rozdziałów, więc na kolejny będziecie musieli trochę poczekać :)





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top