Akt V Scena 2

Dzień. Hogwart. Wielka Sala.

Na sali panuje chaos. Ludzie wychodzą z sali, rozmawiają między sobą. Z podwyższenia, jeszcze w przebraniu, zbiega Hermiona, wyraźnie kogoś szukając. Dostrzega Draco, który wraz z Narcyzą Malfoy [NM], kierują się do wyjścia.

[HG] (przekrzykuje tłum) Draco! Draco, zaczekaj!

Malfoyowie się zatrzymują. Draco wygląda na zaskoczonego.

[DM] Hermiono, co ty...

[HG] Dobry wieczór, pani Malfoy.

[NM] (skołowana) Dobry wieczór. Panno... Granger.

[HG] Draco, muszę z tobą porozmawiać. Jest mi tak głupio...

[NM] (chłodno) Zaczekam przy wyjściu.

Hermiona i Draco odprowadzają Narcyzę spojrzeniami.

[HG] Nie przepada za mną.

[DM] Dziwisz się? Posłaliście z Potterem i Weasleyem mojego ojca do Azkabanu.

[HG] A ja się bałam, jak zareagują nasi znajomi... Zapomniałam o twojej matce...

[DM] (wzruszając ramionami) Może kiedyś jej przejdzie. O czym chciałaś porozmawiać?

[HG] O tobie i oskarżeniach. Draco... proszę... powiedz mi, jak było...

[DM] (niepewnie) Hermiono... Ja... niewiele pamiętam.

[HG] Nie pamiętasz, jak znalazłeś się na scenie?

[DM] Nic nie pamiętam, odkąd wyszedłem do kibla. Na początku myślałem, że przeholowałem... Chciałem... się tego pozbyć, ale... nie pamiętam. Nie wiem, czy w ogóle dotarłem do łazienek.

[HG] Mogłeś za dużo wypić?

[DM] Nie miałem wiele czasu na picie. To wydaje mi się... po prostu nie rozumiem. Byłem z wami, wyszedłem i... nagle obudziłem się, a nade mną stała McGonagall. Powiedziała, że ja zniszczyłem scenografię. Nie zaprzeczyłem. Nie pamiętałem, więc uznałem, że mówi prawdę. Przepraszam, że narobiłem wam kłopotów...

[HG] Ale dlaczego miałbyś to zrobić? Nawet, jeśli wypiłeś za dużo... Dlaczego miałbyś to zrobić? Zależało ci na tym przedstawieniu, prawda?

[DM] Zależało. Oczywiście, że mi zależało. Robiąc ten bałagan, przekreśliłem cały rok pracy.

[HG] Myślę, że nie miałeś z tym nic wspólnego.

[DM] (zdziwiony) Naprawdę tak uważasz?

[HG] Tak. I... Mam podejrzenia.

[DM] Kto?

[HG] Najpierw muszę się upewnić. Nie chcę nikogo pochopnie oskarżać. Wiem, że na pewno ten ktoś był z nami na imprezie. Myślę, że ktoś dolał ci czegoś do drinka. Nie zawsze ich pilnowaliśmy.

[DM] Racja. Sami swoi.

[HG] Chyba nawet wśród znajomych, nie powinniśmy się czuć do końca bezpiecznie.

[DM] Wiem. Widziałem, co czasem się dzieje. Nie sądziłem jednak, że to może spotkać mnie. Albo ciebie.

[HG] Powiem o wszystkim profesor McGonagall. Powiem, jaki mam plan. Musi dać mi szansę, abym udowodniła, że jesteś niewinny.

[DM] Dziękuję. Ja... nigdy nie spodziewałem się, że to ty będziesz mnie wyciągać z bagna. W ogóle... myślałem, że mnie za to znienawidzisz.

[HG] Nie mogę cię nienawidzić, Draco.

[DM] Dlaczego?

[HG] Bo cię kocham.

Draco obejmuje Hermionę.

[DM] Ja też cię kocham. (całuje ją w usta) Załatwmy to szybko, bo chcę wreszcie wrócić do naszych wieczornych spotkań. Stęskniłem się.

[HG] (ze śmiechem) Stęskniłeś? Minął jeden dzień.

[DM] Ha! Więc może to przyzwyczajenie, a nie tęsknota?

[HG] Wolę pierwszą wersję.

[DM] A mówiłem ci już, że pięknie ci w tej sukience? Może ubierzesz ją na bal?

[HG] W staromodnej kreacji? Proszę cię...

[DM] Żartowałem. Ale wiesz... Zawsze to lepsze niż szata wyjściowa Weasleya. Z daleka zalatywał molem.

[HG] Och, Draco... (uśmiechając się szeroko) Chyba powinieneś już iść. Twoja matka ciągle zerka na zegarek. I... wygląda na bardzo niezadowoloną.

Draco odwraca głowę, patrząc na Narcyzę, następnie wraca uwagą do Hermiony.

[DM] Ona jest wściekła. Niezadowolona to ona była, gdy nas zatrzymałaś. Czeka mnie trudna rozmowa. Trudniejsza niż ta, którą odbyłem z nią wczoraj.

[HG] Imponuje mi to, że się mnie nie wyparłeś.

[DM] Lepiej załatwić to jak najszybciej. To jak zerwanie plastra... tylko takiego wrośniętego w skórę.

[HG] Idź już lepiej.

[DM] To czekam na wieści... (wycofując się) i mam nadzieję, że na nasze kolejne spotkanie.

[HG] Odezwę się wkrótce.

Hermiona obserwuje, jak Narcyza zaczyna robić wyrzuty Draco. Odchodzą. Hermiona kieruje się na scenę, po drodze ściągając dodatki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top