Akt III Scena 1
Popołudnie. Hogwart. Gabinet dyrektora.
Minerwa McGonagall stoi z rękami skrzyżowanymi na piersi, wpatrując się w portrety dyrektorów. Postacie z obrazów [PzO] przekrzykują się. Na fotelu przy drzwiach siedzi Horacy Slughorn, łapiąc się za głowę.
[MM] (głośno i wyraźnie) Uporządkujmy to jeszcze raz. Grupa trolli widziała Dafne wraz z Pansy, kiedy wychodziły z dormitorium ślizgonów. Później tę samą dwójkę widzieli Don Kichot, Kobieta z diamentem oraz Sir Andromedus Flicker. Na końcu Barnabasz Bzik może potwierdzić, iż dziewczęta razem weszły do pokoju życzeń, a po pół godziny wyszła tylko panna Greengrass?
[PzO] (razem) Tak...
Rozpoczynają się kolejne wyjaśnienia, a Minerwa odwraca się tyłem do obrazów, patrząc na Horacego.
[MM] Myślisz o tym, co ja?
[HS] Że panna Greengrass nie popisała się ślizgońskim sprytem, dając się zauważyć dziesiątkom Hogwarckich obrazów?
[MM] To też. Chodzi mi o to, że zrobiła to w konkretnym celu.
Horacy kiwa głową.
[HS] Oczywiste.
[MM] Jak nisko trzeba upaść, żeby dla roli w przedstawieniu wymazać drugiej osobie pamięć?
[HS] A może... nie zrobiły tego dla roli?
[MM] Nie?
[HS] Znam swoich podopiecznych. Rola w przedstawieniu to tylko środek do osiągnięcia celu. Przypomnij mi, kto gra Romea?
[MM] Draco Malfoy.
Slughorn śmieje się ze zrozumieniem.
[HG] O tak. To on jest tym celem. Astoria się w nim podkochuje, to jasne.
[MM] Ale, żeby zniszczyć życie koleżanki?!
[HS] Może miały też dodatkowy motyw. To nastolatki, kto je zrozumie? Taka osoba z pewnością otrzymałaby nagrodę godną tej, jaką otrzymał Nicolas Flamel za swój kamień filozofów.
[MM] Miłość i zemsta?
[HS] Zbyt często idą w parze. Minerwo, a propo miłości...
[MM] Zostaw ten temat.
[HS] Ale...
[MM] Horacy, nie mam na to czasu. Widzisz, co się dzieje? Uczniowie robią sobie krzywdę nawzajem. Muszę się skoncentrować na nich, a nie życiu uczuciowym. Wybacz mi, nie mogę się zaangażować. To pochłonęłoby zbyt wiele mojego czasu... a mam go zbyt mało.
[HS] Ja chciałem ci tylko to oddać... (wyciągając koronkowy stanik z kieszeni marynarki) Zostawiłaś go ostatnim razem. Niemniej... dobrze wiedzieć, że to nic dla ciebie nie znaczyło. Będę szukał gdzieś indziej. Może po prostu jestem za stary i odpuszczę? Kupię kota? Psa? Może sowę.
[MM] (zakłopotana) Na Merlina! Oddaj mi to! I... (odbierając bieliznę) I... Pójdź po siostry Greengrass.
[HS] Tak jest, pani dyrektor.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top