Napadnięci

Poe

Nadal tkwiłem w tym śniegu. Przysięgam Finn, że jeśli wyjdę to uduszę cię własnoręcznie. Było mi cholernie zimno. Szczęka mi drżała jakbym był dziadkiem do orzechów. Nagle zauważyłem wybiegającą porucznik Connix.

- Kaydel!- krzyknąłem.

Zauważyła mnie i podbiegła lekko zagotowana:

- Kapitanie Dameron to nie czas na zabawę w śniegu. Najwyższy Porządek na nas leci.

- Słucham?! Jak się dowiedział gdzie jesteśmy?

- Nikt nie wie. No rusz się i choć nam pomóc!

- Chętnie tylko najpierw może się wydostanę?

Westchnęła, ale ostatecznie mi pomogła.

Hux

Lecieliśmy właśnie zniszczyć niedobitki rebeliantów na Hoth. Zauważyłem niedaleko Phasmę, która rozmawiała z jednym ze szturmowców. Ze szpitala wyszła pewnien czas temu, ale do tego czasu nie miałem okazji z nią porozmawiać. Podeszłem bliżej ich.

- Witaj kapitan. - rzekłem bezuczuciowo.

- Generale.- odrzekła tak samo wypranym z uczuć głosem. Nie mogłem dostrzec żadnej emocji, ponieważ jak zwykle twarz jej zasłaniał lśniący hełm.

- Jak widzę byle rany cię nie złamią. Witam znowu wśród żywych. - uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem dalej.

Poe

Wbiegłem razem z porucznik Connix do bazy. Na horyzoncie było już widać statki wroga.

- Poe, gdzieś ty był? I czemu jesteś cały mokry?- spytała mnie generał Organa.

- Teraz to nie ważne, BB-8 jest już w X-wingu?

- Z tą ręką nigdzie nie lecisz. Wsiadaj do Sokoła.- powiedziała stanowczo.

- Ale generale, kto będzie dowodził eskadrami? Poradzę sobie.

- Z jedną ręką, Poe?- spojrzała na mnie nie poważnie.

- I z BB-8.- uśmiechnąłem się.

- Do Sokoła.

- Generale...

- Poe! Czy ja mam cię tam siłą zaciągnąć?!

W końcu lekko zdenerwowany wszedłem z BB-8 u boku na pokład. Generał ruszyła za mną.

- Mogę chociaż wsiąść na miejsce drugiego pilota?- spytałem z nadzieją.

- Jest tam Rey.

- A działka?

- Nina i Finn.

- To co ja mam robić?! Siedzieć i patrzeć na tą rzeź?!

- Poe, uspokój się. Z tą ręką i tak narazie nam się dużo nie przydasz.

- Możesz mnie zmienić! - krzyknął Finn.

Generał westchnęła, a ja pobiegłem póki jeszcze mi nie zabroniła.

Wszedłem na wcześniejsze miejsce Finna i od razu zacząłem strzelać. Starałem się zestrzelić jak najwięcej statków nie przyjaciela i pomóc innym ostrzeliwanym pilotom. Przeklinałem siebie za to usztywnienie. W moim X-wingu mógłbym zrobić wiele więcej. W sumie nie wiem jakbym sobie poradził w tym stanie, ale z pomocą BB-8 jakoś bym sobie dał radę. Zagryzałem wargę widząc kolejny spadając myśliwiec Ruchu Oporu.

- Wszyscy piloci odwrót! Spotykamy się w punkcie zbiornym!- krzyknęła generał Organa do komunikatorów innych pilotów, potem dodała już do Wookieego.- Wejdź w nadprzestrzeń.

Walnąłem o konsolę i odchyliłem się na fotelu. Byłem wściekły, że nie mogłem tam z nimi być i za to, że znów uciekamy jak tchórze przed Najwyższym Porządkiem.

Hux

Byłem dumny, że po raz kolejny udało nam się zlikwidować tylu rebeliantów. Niektórzy jak tchórze uciekli przed śmiercią, ale to już rutyna. Zdążyłem się przyzwyczaić, tak jak większość załogi. Na okręt powróciła Phasma, która brała udział w bitwie ze swoją armią szturmowców. Znów nie mogłem odczytać czy jest zadowolona z walki, czy raczej zawiedziona, że nie wszystkich nam się udało zabić. Żaden ruch ciała nie opisywał jej emocji. Gdybym jej nie znał uznałbym, że jest robotem. Uśmiechnął bym się do niej, ale pewnie nie zobaczyłbym czy ona odwzajemniła mój gest, bo nadal nosi ten głupi hełm. Czasem mam ochotę zamknąć się z nią sam na sam, ale nie potrafię tego uczynić. Westchnąłem i wróciłem do swojej roboty. Nagle do mnie podeszła. Musiałem lekko podnieść wzrok, ponieważ była ode mnie wyższa o głowę.

- Sir, odbiliśmy więźnia przetrzymywanego przez Ruch Oporu. Jednego z rycerzy Ren.

"Tego, którego bez wiedzy Kylo wysłałem na tą misję".

- Dobra robota. Możecie być z siebie dumni kapitanie. - odszedłem od niej zanim coś jeszcze palnąłem.

Poe

Ruszyłem na mostek. Była tam generał Organa razem z Rey i Finnem. Zza moich pleców wyłoniła się Nina.

- Nieźle strzelałeś z tą ręką. - szepnęła i odeszła w kąt.

- No to, co robimy pani generał? - spytał Finn.

- Polecimy do mojego starego przyjaciela. Powinien udzielić nam pomocy.- odpowiedziała z nadzieją.

- Czy można mu ufać?- spytałem podpierając jedną ze ścian.

Wzrok generał spoczął na mnie, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

- Absolutnie nie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top