23

Idziemy pomiędzy tymi budynkami już około pięciu godzin. Udało nam się ominąć jeden patrol, który prawie nas zauważył, a teraz jest aż za bardzo spokojnie. Niedługo powinniśmy zobaczyć chociaż obrys urzędu. Przez całą drogę wymieniliśmy się swoimi przeżyciami. Oczywiście nie mówiłam mu wszystkiego. Wciąż za bardzo mu nie ufałam, ale słuchałam za to jak on opowiada.

- Dobra, a teraz twoja kolej- mówi w końcu- Co się stało, że nagle potrafisz się teleportować i znikać? - patrzy na mnie niby przyjaźnie, ale też i podejrzliwie.

- Znajomy nauczył mnie kilku sztuczek- wzruszam ramionami lekko się uśmiechając. Za łatwo przychodzą mi kłamstwa. Zdecydowanie mogłabym iść na jakąś aktorkę. Gdybyśmy nie byli w środku wojny, mogłabym spróbować. Choć w sumie, tak bardzo go nie oszukuje. Nauczył mnie znajomy. Znajomy z książki.

- A twoje włosy? -pyta-  Czemu je skróciłaś?- jednak ja odpowiadam mu tylko westchnięciem. Podnoszę ręce w górę i zwiazuje włosy w małą kite. Wzrok chłopaka tak jak się mogłam spodziewać od razu ląduje na moim karku- kiedy robiłaś tatuaż? - pyta ze zdziwieniem.

- To jest bardziej pieczęć- mówię.

- Nie mów tylko, że kogoś zabiłaś- patrzy na mnie głupio się uśmiechając. Jednak kiedy widzi, że mój wyraz twarzy się nie zmienia, jego poważnieje- o cholera. Sorry, głupio wywaliłem- drapie się reką w kark-  jak działają te pieczęcie?- zmienia temat, zerkając na mnie zmartwionym wzrokiem.

- Dowiedziałam się niedawno- kłamie, bo dowiedziałam się wczoraj- równo po miesiącu, gdy zabijesz kogoś takiego jak ty, czyli panującego nad  żywiołem dostajesz jego moc. Tylko nie jestem pewna od kiedy to cholerstwo mam na karku- wzdycham- to jest coś typu znamienia, nie pozbędę się go- wzruszam ramionami, żeby zakończyć rozmowę na ten temat.

- Przykro mi - odpowiada i między nami zapada cisza.

Zastanawiam się jak to wszystko mogło się tak potoczyć. Miałam normalne życie. Zwykłych znajomych, no może oprócz Krystiana, który jednak okazał się jednym z nas i tak naprawdę nazywa się Sean. Później nauka w akademii, lekcje z brunetem. Nasze uczucia i oczywiście moje wątpliwości, przez które poznałam Petera. Przez białowłosego zostałam zaatakowana i doprowadziło to wszystko do czego? Rozdzielenia akademii, śmierci siostry Tomasa. Napadu na szkołę i zabicia Tris. A później śmierci Tomasa. Ucieczka do urzędu ciągnie się w nieskończoność. Chociaż tak naprawdę jaki ja mam tam cel? Nie mogę być pewna czy Logan jest tam faktycznie. Jednak obiecałam Jayden, że znajdziemy jej brata, musze dotrzymać tej obietnicy.

Przechodzimy właśnie pomiędzy domami kiedy czuje ostre szarpniecie w rękę. Zaciskam rękę w pięść, a pod stopami napastnika zapada się ziemia. Biorę głęboki oddech i patrze w zapaść w której z wielkimi oczami zauważam białowłosego.

- Peter? Do jasnej cholery co tu robisz?- pytam wyciągając rękę, żeby ziemia po mału zaczęła się podnosić.

- Udało mi się wyrwać- sapie- Vivan, Jayden i Rebecka zostali w ciężarówce. Udało mi się dowiedzieć, gdzie będą ich przetrzymywać- mówi łapiąc łapczywie powietrze. Nagle zza rogu wyskakuje Nial z bronią skierowana przed siebie.

- Co on tutaj robi?- pytają w tym samym czasie zerkając na mnie, a ja zaczynam się cicho śmiać.

- Zaraz wam opowiem, ale może już nie tu, co?- oboje przytakują i zbieramy się na przód.

*
Kiedy zaczyna się pomału ścieraniać  na horyzoncie pokazują nam się zarysy urzędu. W końcu, po tylu kilometrach tu doszliśmy. Uśmiecham się pod nosem i odwracam w stronę chłopaków.

- To co? Może jakaś drzemka? Jutro czeka nas koszmar- mówię na co oni przytakują i kierują się do pierwszego z brzegu budynku.

Po przeszukaniu domu usiedliśmy wszyscy na parterze zasłaniając okna i wyciągając wcześniej z szafki kuchennej jakieś ryżowe batoniki,  które jako jedyne nadają się do zjedzenia. Razem z Peterem rozsiedliśmy się obok siebie na kanapie, a Niall usiadł naprzeciwko na fotelu.

- Teraz mi wytłumaczysz co on tutaj robi?- pyta chłopak podejrzanie patrząc na białowłosego.

- To raczej ja powinienem o to zapytać- rzuca ostro.

- Dobra, dobra uspokujcie się - mówię zwracając ich uwagę na siebie- Niall pomógł mi uciec i ostrzegł nas przed zamachem na jaskinie, a Peterowi udało się uciec z ciężarówki, w którą wtedy ich złapali- wzruszam ramionami.

- Dobra, sorry nie powinienem się tak unosić- mówi blondyn po chwili- w końcu to twoja dziewczyna, a ja chcę dla niej tylko jak najlepiej. Musze odkupić swoje winy- wzrusza ramionami.

- Nie jesteśmy parą- mówię, a oboje pary oczu skupiają się na mnie.

- Jak to?- pyta zaskoczony -zerwaliście?

- Udawaliśmy- odpowiada oschle białowłosy, na co Niall przytakuje z zamyśleniem.

- Mam innego chłopaka- mówię ciszej i zerkam jednym okiem na Petera, jednak on się nie odzywa  i słucha.

- To gdzie on jest teraz? Albo gdzie był wcześniej jak weszliście do naszego obozu?- pyta blondyn lekko zdziwiony. Nie mam pojęcia co mogę mu odpowiedzieć. Nie wiem dlaczego Ash nie wrócił.

- Zatrzymaliśmy się w chacie niedaleko waszego obozu jak się później okazało. Zabawiliśmy tam kilka dni, bo zostałam kulą w brzuch. On w tym czasie poszedł na zwiadny. Może mu się coś stało, albo go ktoś zaatakował- odpowiadam w końcu, na co Peter prycha.

- Nie bądź śmieszna Lynn, spieprzył. Bał się, że się nie obudzisz i uciekł jak tchórz. Ratować swój zad. Mając w dupie Vivana i Jayden- śmieje się cicho- Zostawił cie Lynn. A ty jeszcze się o niego troszczysz- prycha podnosząc nieco głos- Nie zasługuje na ciebie.

- Skąd to możesz wiedzieć? - pytam podnosząc głos, starając się w pewnym sensie obronić bruneta. Choć nie jestem pewna swojego zdania. A co jeśli to on ma właśnie racje i brunet mnie zostawił?

- Bo to ja tu teraz z tobą jestem, a nie on- mówi gwałtownie wstając z kanapy i zaczyna chodzić w kółko.

W odpowiedzi wzdycham tylko bezgłośnie. Kładę ręce na kolanach, a twarz wsadzam w dłonie. Czuje jak włosy zjeżdżają mi z karku na twarz. Po chwili na karku czuje jak dłoń Petera jeździ wokół obrysów znamienia.

- Kto ci to zrobił Lynn?- podnoszę głowę żeby spojrzeć mu głęboko w oczy, w których złość ustąpiła miejsca trosce.

- Ja -odpowiadam, a chłopak marszczy brwi, nie rozumiejąc o co może mi chodzić.

●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●
Tak jak obiecałam tak zrobiłam rozdziały dodawane co 2 dni :)) niedługo dobieramy też 100 tysięcy wyświetleń w pierwszej części. I 450 follow. DZIĘKUJĘ

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top