20

Wybiegam z jaskini, patrzę prosto na konia, na którym powinien siedzieć mój chłopak. Z ogromnym zdziwieniem zauważam na nim Niala. Cofam się pomału.

- Czego chcesz? - rzucam oschle starając się, żeby w moim głosie nie było słychać drżenia wywołanego przez strach.

-Musicie uciekać, wiedzą, gdzie was szukać. Tomas z Rebecką mają w ramionach czipy namierzające. Nie wiedzą o nich. Wiedzą, gdzie jesteście, czekają tylko na odpowiedni moment.

- Po co to robisz? Bo nie rozumem- kręcę przecząco głową z zamyślenia.

- Jeszcze nie odpukutowałem za to jezioro- wzdycha - a naprawdę żałuję.

- Z drugiej strony, gdyby nie ty to nie dowiedziałabym się o tym świecie- mówię choć tak naprawdę nie wiem po co, uśmiecha się słabo.

- Zbierajcie się oni mogą tu być lada moment. Spróbuję ich na chwile zatrzymać, ale nie sądzę, że na długo- odwzajemniam uśmiech i cofam się ciągle zerkając na niego.

- Dzięki- mówię.

- Nie masz za co- znów się usmiecha- do zobaczenia- mówi szarpiąc wodze, po chwili znikające za drzewami.

- Do zobaczenia - wzdycham i kieruje się pędem w stronę jaskini.

Trudno było nam się zebrać w tak krótkim czasie, ale jakoś daliśmy rade. Staramy się odejść jak najdalej od jaskini i w jak najszybszym czasie, żeby na moment się zatrzymać i wyciągnąć z Rebecki czipa. Nie brzmi to zbyt realnie. Tak, sądzę, ale narazie jest to jedyną rzecz, której jestem pewna. Zatrzymujemy się przy skraju polany za którą widać już pierwsze oznaki miasta. Urząd znajduje się kilkadziesiąt kilometrów stąd damy rade.

- Rebecka lepiej usiądź - dziewczyna robi o co ja proszę, a w mojej ręce ląduje mały scyzoryk znaleziony i zdezynfekowany przez Jayden. Kiwam jej głową na oznake, że dziękuję i biorę w obie ręce przedramie dziewczyny- lekko zaboli- ostrzegam na co ta prycha, na szczęście się jednak nie odzywając. Przejeżdżam palcami po skórze i mniej więcej w połowie przedramienia znajduje małe wybrzuszenie. Biorę głęboki wdech i lekko rozcinam skórę, z której od razu zaczyna sączyć się krew. Vivan podaje mi pensete, którą od razu wyciągam metalowy przedmiot. Gdy tylko ten znajduje się w mojej dłoni mam zamiar go wyrzucić, jednak dziewczyna mnie powstrzymuje.

- Poczekaj!- mówi głośno Jayden- mam na niego lepszy pomysł- uśmiecha się zawstydzona i bierze ode mnie czipa ciągnąc za sobą brata.

Peter podaje mi wacik i bandaż, którym razem owijamy przedramie dziewczyny. Siedzimy przez kilka minut kompletnie się do siebie nie odzywajac. W końcu, gdy pojawia się rodzeństwo pierwszą osobą, którą się odzywa jest Rebecka.

- Po co wyście tam poszli- pyta lekko podirytowana - Nie lepiej było po prostu stąd spieprzać?

- Dzięki niej tak łatwo nas nie znajdą- uśmiecha się czerwonowłosy do siostry.

- Wiem, że to co teraz powiem w pewnym sensie zabrzmi strasznie, ale myślę, że to była w tym momencie najlepsza opcja- wzdycha- wczepiłam tego czipa zającowi- zapada cisza.

- Lepiej z nią nie zadzierać - śmieje się błekitnowłosa czym po raz kolejny nas zaskakuje.

- Będą ganiać za zającem- twierdzi Peter- genialne- uśmiecha się do Jayden, na co ta cała się czerwieni.

- Nie chce za bardzo przeszkadzać wam w tych "podchodach"- odzywa się po raz kolejny Rebecka i na słowo podchody udaje cudzysłów w powietrzu- ale pora się zbierać jeśli chcielibyście przeżyć do jutra - uśmiecha się sztucznie po czym wstaje.

**
Wielkimi krokami zbliżamy się do miasta. Kiedy jesteśmy już na jego obrzeżach ktoś zatrzymuje mnie ręką na nadgarstku. Odwracam się tak właściwie, żeby spojrzeć na twarz Petera i rzucić mu pytające spojrzenie.

- Nie odzywasz się do mnie. Coś się stało? - pyta, a ja cała się napinam.

- Nie, co się miało stać? - uśmiecham się na potwierdzenie moich kłamstw.

- Przecież widzę, nie jestem idiotą Lynn, mów- łapie mnie za rękę. Przez chwilę się patrze na nasze złączone dłonie, ale muszę mu to w końcu powiedzieć. Musi znać prawdę o tym, że być może wyobraża sobie za dużo.  A może to jednak ja to robie?  Wzdycham.

- Nie jestem pewna co do mnie czujesz Peter nad tym sie zastanawiam- przyznaje- w pewnym sensie, żałuję naszych pocałunków, a z drugiej było to całkiem przyjemne. Po prostu nie wiem co się dokładnie ze mną dzieje. Wiem, że Ash to mój chłopak i nawet nie powinnam próbować się z tobą całować a co dopiero czegoś czuć, a prawda jest taka, że jednak mnie coś to rusza. Pogubiłam się w swoich uczuciach. Jednak myślę, że ciągle jestem bliżej bruneta- wypuszczam powietrze, którego nadmiar zgromadziłam podczas stresującego wyznania.

- Nie wiesz co do ciebie czuje?- pyta- mogę? - spogląda na moje usta, a ja naprawdę nie wiedząc jak powinnam inaczej zareagować przytakuje. Niebieskowłosy łączy nasze usta w namiętny pocałunek. Na początku nie oddaje pocałunków, staram się udowodnić, że tak bardzo zależy mi na brunecie. Jednak z czasem oddaje się temu pocałunkowi i razem z chłopakiem staramy się równie mocno. Nagle z boku dociera do nas pociąganie nosem. Odsuwam od siebie niebieskowłosego i patrze w stronę dochodzącego dźwięku. Nieco dalej stoi Jayden patrząca prosto na nas ze łzami w oczach.

- Jayden..- mówię starając się choć trochę opanować nad sytuacją.

- Nic nie mów..- przeciera szybko kolejne łzy, których z sekundy na sekundę pojawia się coraz więcej.

- Ale Jayden..- staram się do niej dotrzeć, ale zanim to robie dziewczyna wybucha jeszcze gorszym szlochem, po czym odwraca się na pięcie i biegnie w stronę lasu- Jayden! Nie! Czekaj! - krzyczę po czym biegnę za nią. Niestety nie jestem, aż tak dobra w bieganiu dlatego chłopcy razem z Rebecką od razu mnie wyprzedzają. Kiedy znajdujemy się przy rzadziej rozstawionych drzewach, słyszę strzał, krzyk i silne pchnięcie, przez które ląduje mocno na ziemi.

●●●●●●●●●●●
Najpierw były strajki, a potem poprawianie ocen i niechęć do wattpada przez dłuższy czas. Połowa rozdziału czekała około miesiąca na dokończenie i to chyba jest właśnie ten czas. PRZEPRASZAM. Jeśli zrezygnujecie z książki to zrozumiem :// Wcześniej miałam dużo wolnego do 22 lipca, a później praca i tak już do końca sierpnia. Nie chce was zawodzić, a ciągle to robie :// postaram się żeby rozdział pojawił się jakoś  w niedziele czy choćby w następnym tygodniu. Jednak czytanie innych opowiadań daje do namysłu. A propo rozdziału jeśli ktoś jeszcze to czyta to, co sądzicie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top