Prolog
-Emily...
Mój umysł wpadł w trans, z którego nie da się łatwo wyjść. Obraz przed oczami zamazywał się, ale widziałam. Uszy słyszały tylko niemrawe dźwięki, które chciały słyszeć. Chociaż moje zmysły pracowały na mniejszych obrotach ten dzień zapamiętałam na długo.
Nie byłam w stanie zebrać w sobie siły na chociaż podniesienie wzroku z nad zwłok. Kałuża krwi powiększała się i już po chwili zaczęła wchłaniać się w kraciaste,luźne spodnie mojej piżamy. Nie płakałam.On też nie.Zaledwie pięć minut temu pytała mnie jak mi idzie w szkole, a teraz? Leży martwa przede mną, bo mój brat wmieszał się w jakieś lewe interesy. To przez niego. Przez niego w jej piersi zakrytej ulubioną koszulką tkwił srebrny nabój z czarnej broni , który niesie jedynie śmierć.
Powoli podniosłam na niego wzrok, żeby nie musieć oglądać jej zamkniętych oczu, których już nigdy sama nie otworzy.Moja mama już nigdy nie podniesie się o własnych siłach i nigdy nie usłyszę jej pogodnego głosu, kiedy wchodzę do domu po ciężkim dniu .Nigdy nie zobaczę jej żywej.
Zakryłam usta dłonią, zagłuszając jęk pełen rozpaczy, natomiast pozwoliłam łzą wypłynąć, by chociaż trochę odreagować.Zostałam sierotą. Nie miałam nikogo poza moim bratem, przez którego straciłam ukochaną matkę.
Poczułam, jak moje ciało zostało przyciągnięte do ciepłego i bezpiecznego torsu Lucasa. Płakałam mocząc jego starą bluzę, ale nie przejmowałam się tym.
-Przepraszam... - powiedział skruszonym głosem, który pogubił się pomiędzy pasemkami moich mokrych włosów. Teraz nie wiedziałam za co mnie przeprasza. Za to, że straciliśmy matkę, czy za to, że zaciągnął pożyczkę na czarno...
-Wyjdziemy z tego, obiecuję ci, Em jeszcze będzie lepiej-powiedział głaszcząc kojąca moje włosy, jakby to miało w jakiś sposób pomóc, ale nic mi w tym momencie nie pomoże jak zapomnienie.
- Zabili mamę... - to jedyne co mogłam wykrztusić przez wodospad łez, spływających po moich policzkach.
Krótki prolog,ale miejmy nadzieję,że wystarczająco zachęcający,zapraszam do przeczytania,a rozdziały co tydzień
Autorka: NacpanaHaribo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top