IV

- Oj stara pożycz ubrania- jęknęła Jessica otwierając drzwi do mojej garderoby. Nie było tam mało, ale nie za wiele ubrań. W końcu dość dużo zwiedzałam i jeden ekskluzywny produkt wlatywał do mojej walizki z jednego miasta.

Teraz pytanie, co w ogóle robi o to dziewczyna o fioletowych włosach w moim pokoju? O tóż to zostałam siłą zaciągnięte na imprezę i przez to nie mogłam pomóc mojemu bratu.

Z kolejną godziną przekonałam się, że moja stara praca, ucieczka przed przeszłością pozostanie jedynie krótkim wydarzeniem w moim jak na razie krótkim życiu, myliłam się i to grubo.

Codziennie moje "nowe" życie przypomina mi o chwilowej ucieczce. Każde wyjście do szkoły wbijało mocniej szpilkę, żebym coś poczuła. Czy to samochód, rejestracja, osoba czy nawet ulica, czy też dom. Wszystko wokół mnie nie chciało, żebym odgoniła od siebie ułamek czasowy i próbowało mnie dopaść jak stalker. Czułam się dość często obserwowana, a mój umysł nabierał coraz większej koncentracji i wymyślał możliwe sposoby ucieczki lub ataku. Szkło, pięść, obcas, laptop albo wszystko co jest pod ręką. Mój umysł tak naprawdę zaprogramował się przez długi czas na samoobronę poprzez wykonywany zawód. Nikt nic na to nie poradzi, nawet pieprzony aniołek z nieba, który mnie zawiódł.

Otworzyłam oczy spoglądając na odbicie nastolatki spapranej kosmetykami na twarzy, które miały zamaskować prawdziwe ja, ale to właśnie ono pokazywało fałdy przeszłości i niedoskołości. Nie pomoże kłamstwo, czy zatajenie prawdy. Nie pomoże też szczerość, albo granie kogoś innego. Pytaniem jest co pomoże? Łapiemy w życiu wszystkich możliwości życia normalnie, albo dogodnego życia i tego dobrym przykładem jest sierota wałcząca o życie na każdym jego zakręcie.

- Spoko- mruknęłam podnosząc kącik pomalowanych ciemną szminką ust spoglądając na dziewczynę. Każdy pomyślałby teraz, że w pokoju znajdują się dwie normalne nastolatki szykujące się na imprezę, ale to nie ten dom i nie ten pokój. Jedna z nich, którą jestem ja, wykorzystuje tą kompletnie niewiadomą czynów kumpeli do załatwienia zadania. Tak naprawdę każdy człowiek daje się pomiatać, właśnie dlatego to jeszcze robię i nie mam wyrzutów sumienia.

Nie znam miłości i przyjaźni, bo to wartości dla tych, którzy chcą być szczęśliwi bez niczego. Ja jednak wolę płakać w zajefajnym Lamborghini niż w tanim rupieciu ze złomowisku. Życie boli skarbie. Prawda w oczy kole. Szczerość dobija nas jeszcze bardziej. Każdy dzień jest albo jak kolejny cios i siniak, albo lekarstwem dla zadanych wcześniej ran. Nie możemy decydować o tym, czy to właśnie ten dzień jest tym, który da nam ukojenie, czy dobije i to właśnie w życiu najbardziej ekscytuje- ta niewiedza kolejnego kroku i odbębnionej godziny.

Podniosłam się delikatnie z krzesła postawionego przed białą toaletką w moim klasycznym pokoju. Na środku pod ścianą równoległą do garderoby stało ogromne białe łóżko z pościelą szarą i poduszkami w kolorach miętowym, białym i szarym. Ściana za łóżkiem była w kolorze szarym, a pozostałe pomalowane na biało. Po prawej stronie łóżka były drzwi na korytarz, a po lewej drzwi otwierające się na mój balkon. Toaletka stała lewym bokiem do wejścia do garderoby. Była ona oświetlona i miała dość spory zapas kosmetyków. Przy ścianie równoległe do tej ścienny trójkolorowej stało narożne wielkie szare biurko z laptopem i różnymi pierdółkami dominujących w kolorze miętowym i pudrowy.

Przejechałem dłońmi po moich biodrach spoglądając w lustro toaletki na mój imprezowy strój na dzisiejszą noc. Mianowicie miałam na sobie czarną bluzkę basic z rękawem do łokci opuszczoną na ramionach co ukazało moje ramiona. Na biodrach miałam bordową trójkątną spódnicę do połowy ud z ciągnącymi się na przodzie, przez połowę jeansowego materiału, guziki. Na stopy założyłam zwykłe sandały czarne na obcasie z platformą, a swoje włosy zwyczajnie rozpuściłam. Mój makijaż był mocny, a jednak delikatny, co ułatwiło mi zawsze nie planowane pokazanie pazura na misjach, a pamiętajmy jestem na niej cały czas- 24 godziny na dobę.

Po chwili mogłam ujrzeć moją kumpelę w mojej obciesłej czarnej miniówie i również mojej czarnej skórzanej ramonesce
-Mam ją mieć spowrotem kochana-mruknęłam do niej zgarniając swoją klasyczną czarną torebkę wrzucając do niej komórkę i portfel, po czym ruszyłam w kierunku wyjścia z pokoju.

Po mnie wyszła fioletowo włosa, schodząc powoli ze schodów na dół. Na dole, przy wyspie kuchennej przesiadywał mój brat w czarnej bokserce i zwykłych czarnych szortach z logo adidasa. Przez materiał koszulki było widać jego umięśnione ciało, a przez brak rękawów widoczne mięśnie, co nie uszło uwadze Jessie, która westchnęła aż z wrażenia.

- A to moja siostrzczka gdzie się wybiera? - spytał mięśniak zamykając klapę swojego laptopa lustrując mój dzisiejszy strój jak i dziewczyny za mną. Podeszłam do Lucasa zabierając mu butelkę z piwem upijając łyka.
-Na imprezę- mruknęłam odkładając butelkę, co spowodowało jedynie złowieszczy wzrok mojego brata, bo wiedział kto ma prowadzić. Tak, nie będę pić. Podczas mojegi zlecenia nie mogę się upić, żeby być zawsze gotowa.

-Wróć przed północą, bo też chcę się wyspać, a muszę wiedzieć czy cię ktoś nie zgwałcił- powiedział puszczając mi oczko, zaraz po tym upijając piwa
Wywróciłam na te słowa jedynie oczami i dość szybko wyszłam z domu kierując się do mojego cudeńka.

Zasiadłam po stronie kierowcy, czekając jedynie na dziewczynę, po czym odpaliłam samochód ruszając przed siebie. Moją rutyną podczas każdej jazdy samochodem było odpalenie mentolowej fajki. Zrobiłam to również dzisiaj, ale ten ruch wywołał u mojego pasażera bardzo widoczne zmarszczenie brew, a co za tym idzie i pytanie.

-Ty palisz?- spytała dziewczyna zabierając ode mnie paczkę papierosów i zapalniczkę, po czym również odpaliła papierosa. Nie odezwałam się nic wypuszczając kłębek dymu z moich ust. Nie spieszyłam się z dojechaniem na imprezę, bo będzie pewnie tanie piwo i wóda. Czego mogę się spodziewać po bandzie nastolatków pieprzących wszystko co się rusza? Właśnie potraktuje to jako powód do zdobycia większej ilości tropów.

Jechałam przepisowo, nawet aż za bardzo jak na siebie, wyrzucając niedopałek za szybę. Znalezienie parkingu dla mojej besti zajęło mi dość dużo czasu, więc na imprezie wraz z dziewczyną pojawiłyśmy się po 22. Odór potu i alkoholu roznosił się na jakiś kilometr. Z początku myślałam, że to ja, ale wątpię, że po tonie dezodorantu się szybko spocę.

Posłusznie szłam za dziewczyną do jej grona znajomych, w który powolutku się wdrążałam. Każdy człowiek węszy jeśli nie zna dobrze osoby, a zaprzyjaźnienie się z nimi spowoduje tylko i wyłącznie uwolnienie się śmierdzącego odoru mojemu dotychczasowemu hobby. Dużą zagadką dla nich i tak jest, że mam multum drogich ciuchów i dodatków. Zwłaszcza, że mieszkam na dość drogim osiedlu, a jestem sierotą i mieszkam z bratem, który nie oszukujmy się, nie wygląda na biznesmena.

Zasiadłam na wygniecionej kanapie ze skóry w domu, który należy do rodziców dziuni z elity. Obróciłam głową przyglądając się otoczeniu, jak tylko się da, żeby znaleźć poszlakę, bo dziunia jest, jak dobrze słyszałam, kolejną z przyjaciółek. Nic, kompletnie nic nie widać przez tłum nastolatków, którzy dobrze się bawią. Ja tak się zabawiałam dwa lata temu, a teraz moje imprezy łączyły się z walkami i strzelankami, to nazywa się zabawa.

- Em... Pijesz?-spytał chłopak dziewczyny dla której robiłam jako szofer. Podniosłam na niego wzrok, a następnie wyciągnęłam ze swojej torebki kluczyki do samochodu unosząc na wysokości oczu. Ten znak wystarczył, żeby uświadomić mu, że dzisiejszej nocy odpadam z grupy osób, które zaliczą zgona. Oparłam się wygodnie na oparciu kanapy i westchnęłam przyglądając się grupie nastolatków.

- Gramy w prawda czy wyzwanie?-rzuciła nagle koleżanka Jessica'i na co wszyscy pokiwali głowami na znak zgody, żeby nie odstawać od reszty westchnęłam i poprawiłam się na siedzeniu, żeby przygotować się do rozgrywki, w niezwykle dziecinną zabawę. Od razu zagrajmy wszyscy w butelkę.

Gra toczyła się powoli i coraz bardziej mnie nudziła. Od czasu do czasu nawet u siebie zauważyłam oznaki zmęczenia, brakowało chwili, żebym usnęła na kanapie, a sądzę, że była by dość wygodna. Jednakże, brakowało chwili, bo wyminęła ją moja kolej rzucona od Jessica'i.

-Emi... Pocałuj Alana - powiedziała dziewczyna na co wybuchłam śmiechem, który pobudził mnie do życia. Alan to po pierwsze typ, który lubi laski na jedną noc, a po drugie syn mojego zleceniodawcy. Jednym słowem-odpada. Pocałunek z nim z mojej inicjatywy może narobić mi wiele kłopotów. Nie mam zamiaru paprać sobie niezłych interesów przez byle rozgrywkę w tandetną grę dla dzieci.

- Spadaj... Tyle lasek się z nim lizało i pewnie nie zauważył jak większość miała opryszczkę. Nie zaryzykuje skazy tych pięknych usteczek dla byle rozgrywki- fuknęłam pewnie oblizując usta delikatnie rozprowadzając zaschniętą już szminkę.

- Tchórzysz, bo cię wyśmieje?-spytał z rozbawieniem ten dosadny pedał. Ja i odrzucenie no sorry, ale to się nie trzyma kupy. Moja reakcja również nie przyniosła ich oczekiwanych rezultatów, bo poprawiłam się na kanapie.

Macie tak, że już myślicie, że coś załatwiliście, a pokazuje się kolejny dołek? Ten był aż za głęboki, bo nasz pan cudowny i śliczny chyba ma wspaniały słuch, bo dosiadł się do nas. Nie zorientowałam się nawet kiedy moje usta zetknęły się z jego, a również jego palce przytrzymywały mój podbródek.

- Wyzwanie zaliczone- powiedział ciągnąc jeszcze moją wargę w swoją stronę. Uśmiech w tym momencie doprowadzał mnie do szczytowej furii. U mnie furia, a u reszty widniało rozbawienie i zdziwienie.Moje oczy były wbite w jego tęczówki, które przybierały inne emocje, niż jego uśmiech jak i rysy twarzy. Tam było rozbawienie i pewność siebie, a w tęczówkach? Nie wiem, ale się dowiem.

- Gramy z wami, bo macie całkiem zabawnie- krzyknął jakiś brunet przeskakując przez oparcie zajmując miejsce po mojej drugiej stronie i w tym momencie nasz kontakt wzrokowy się urwał.Ja przekierowałam go na towarzysza obok, a on natomiast na kieliszki.

- Ale gramy "Ja nigdy..."- powiedział Alan sięgając po butelkę. Kuknął na resztę, która kiwnęła głowami, a na samym końcu na mnie. Pokręciłam przecząco głową, kątem oka widząc dosiadającą się świtę szkolną.

- Nie pękaj nowa- powiedział przyciągając mnie do siebie jak lalkę i nachylił się nad moim uchem szepcząc- Będzie zabawnie- po czym zahaczył zębami o małżowinę uszną.

- Prowadzę- powiedziałam pewnie nie uginając się pod wpływem jego niby wspaniałego uroku osobistego. Najzwyczajniej w świecie wyciągnęłam komórkę i zaczęłam przeglądać instagrama.

- Przenocujesz tu i te osoby, które odwozisz, załatwię to- mruknął i wyrwał mi telefon z ręki. Westchnęłam ciężko i pokiwałam twierdząco głową.

- Nigdy przenigdy nie całowałem się z tą samą płcią- powiedział wystawiając butelkę, którą chwyciłam i upiłam malutkiego łyka. 3 miesiące temu uwodziłam lesbijkę, córkę prawnika.

- Nigdy przenigdy nie zapomniałam niczego z imprezy- powiedziałam i każdy odebrał ode mnie butelkę.

Gra toczyła się powoli, ale nie dla mnie, bo na każde ich wyznanie piłam alkohol. " Nie byłem w więzieniu:", " Nigdy nie ćpałem", "Nigdy nie byłem w trójkącie", " Nigdy nie stawałem przed sądem", " Nigdy nie całowałem się z dziadem/babcią" na każde z nich piłam łyka i już powoli zaczęłam odczuwać tego skutki. Alkohol powoli krążył w moich żyłach błagając o większą ilość. Uśmiech wpływał na moje usta jeszcze większy z każdym wypitym łykiem. W pewnym momencie najnormalniej zamknęłam powieki i oparłam głowę o ramię syna zleceniodawcy. Nie przeszkadzało mu to, a ja po chwili usnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top