Rozdział 29

- Część Rose! - krzyczy wesoło Michelle. - Super, że wpadłaś.

- Hejka. Chyba nie myślałaś, że przegapię babski wieczór. - odpowiada, szczerząc się jak mysz do sera, Rose.

Po chwili dziewczyny wchodzą do salonu. Rose jak zwykle jest modnie ubrana. Dzisiaj są to białe jeansy z przewiązanym czarnym grubym paskiem, krótki czarny top oraz sweter w czarno-białą kratkę zapinany na jeden duży, brązowy guzik. - Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do świata mody co pokazuje mój strój czyli czarne dresy i kawowo, brązowa bluza oversize. Wolę wydawać pieniądze na kursy z samoobrony, karate oraz brazylijskie jiu-jitsu i oczywiście jedzenie.

- Nicole i Rose weźcie przekąski z kuchni, a my wybierzemy razem z Michelle film. - rozdzielam wszystkim zadania.

- Tak jest, Alfo! - przedrzeźnia mnie Rose, ale nim zdążę się odgryźć, ona jest już w kuchni.

- To jaki film wybieramy? - pytam wilczycy.

~ Horror albo jakiś mocny Thiller. ~ odpowiada telepatycznie Michelle Smith.

Telepatycznie, ponieważ Rose Anderson nie cierpi horrorów i gdyby nas usłyszała od razu wybiła by jej ten pomysł z głowy. Umiemy razem gadać bez słów między sobą od niedawna.

~ "W wysokiej trawie" ~ odpowiadam. Zawsze chciałam obejrzeć ten film, ale nigdy nie było okazji.

Michelle kiwa głową, powodując, że jej prosta grzywka miesza się z blond lokami. Po około dziesięciu minutach wszystkie siedzimy rozwalone na kanapie w salonie, w którym obecnie mieszka moja beta Michelle. Włącza się film.

- Nie mówcie, że to horror. - mówi zła brunetka, chowając twarz w koc przy pierwszej mało strasznej scenie. - Wiecie, że nienawidzę horrorów.

- Ja też za nimi nie przapadam. - stwierdza obojętnie Nicole.

Od kiedy nazwała mnie bestią nasze relacje się pogorszyły. Co prawda próbowałam je naprawić, ale z marnym skutkiem.

- Wy to najchętniej cały czas byście oglądały tanie romansidła. - narzeka Michelle.

Stanęło na tym, że puściliśmy film "Niezgodna". Co z tego, że oglądałam go już milion razy, za każdym razem jest tak samo wciągający.

- Dziecko, suń się! - krzyczy wkurzona Rose.

- To, że mam metr pięćdziesiąt siedem nie znaczy, że jestem dzieckiem! - wyjaśnia Michelle, cisnąc gromami ze swoich szarych oczu. - To ty się posuń, nie ma gdzie się położyć.

Dochodzi do ostrej wymiany zdań i przepychanki, lecz nagle cały obraz zaczyna mi się rozmazywać.

Ocucam się na łóżku w tym pokoju, w którym zostałam zamknięta przez Aarona. 

- Octavia? - pyta jakiś głos zza łóżka.

Od razu rozpoznaje jego właścicielkę i podrywam się do siadu. Słyszę ciche pochrapywanie w sobie, więc jestem pewna, że Cana śpi i nas nie podsłucha.

- Michelle? Skąd się tu wzięłaś?

- Sama nie jestem pewna. Pamiętam, że zasnęłam, a później obudziłam się w wannie w tamtej łazience. - mówi i pokazuje na drzwi od niewielkiej toalety połączonej z tym pomieszczeniem.

- Myślisz, że udało nam się połączyć? Wiele razy chciałam wysłać Ci chociaż krótką wiadomość, ale nie potrafiłam.

- Ja cały czas próbowałam. W końcu się udało, ale dlaczego w śnie? - pyta zdziwoniona blondynka, która po chwili potrząsa głową, aby odgonić zbędne myśli. - Gdzie my jesteśmy?

- Zostałam tu przyniesiona bez mojej zgody i zamknięta na trzy spusty.

- Dlaczego nie użyłaś tej swojej super mocy? - dopytuje.

- Najpierw powiedz mi czy wszyscy są cali.

Moje zdanie widocznie zasmuciło Michelle.

- Nie wiem jakby ci to powiedzieć, ale...

- Luke żyje, prawda?! - pytam rozstrzęsiona, nie mogę stracić kolejnej bliskiej mi osoby, po prostu nie mogę!

- Tak on ma się świetnie, no może po za tym, że non stop gada o tobie. W każdym razie nie wiadomo co z Rose, a Oliver nie przeżył. - na końcu zdania jej głos się załamał.

- Nie to niemożliwe. - mówię cicho i upadam bez silnie na kolana, uderzając przy tym nie przyjemnie o drewniane panele. Chciałam się spytać o Nicole, ale Smith mnie wyprzedziła.

- Na żałobę będzie jeszcze pora, teraz musisz się stąd wydostać. Razem z Lukiem przyjdziemy po ciebie jutro w nocy.

- Mój m...

Nie zdążyłam dokończyć, bo połączenie zostało zerwane, a ja obudziłam się zlana potem.

Zdanie, które chciałam jej powiedzieć. Mój mate to Alfa Krwawych Wilków, nie wiem czy będę w stanie z wami odejść.

Niestety nie zdążyłam.

--------------------------

Dosyć krótki, ale nie miałam większego pomysłu na ten rozdział.

Następny na 10 gwiazdek⭐

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top