Rozdział 1

Spróbujcie się nie zrazić banalnymi opisami, ponieważ starałam się pisać z perspektywy dziecka. Później będzie lepiej!!!

Ziewam, zakręcam wodę i wychodzę spod prysznica na przyjemny w dotyku, puchaty dywanik. Po wytarciu się ręcznikiem, biorę moją szczoteczkę i myję zęby. Spoglądam w lustro, w ciemnej, drewnianej ramie i widzę uśmiechniętą 11-letnią dziewczynkę z niewyróżniającymi się spośród reszty dzieci, kasztanowymi włosami, sięgającymi pod łopatki. Patrzą na mnie duże, niebieskie oczy, które z całego ciała podobają mi się najbardziej. Kiedy na nie patrzę, widzę moją zmarłą mamę. Bardzo za nią tęsknię, zawsze była uśmiechnięta i wszystkim pomagała, jak to na *lunę przystało. Miała taki sam kolor oczu jak ja i krótkie do ramion blond włosy. Kochała mnie i mojego, o dwa lata starszego, brata Maxa ponad wszystko. Niestety przez to, że była człowiekiem, nie udało jej się wyleczyć i zmarła 4 lata temu na nowotwór. Całe nasze stado Mrocznego Kła to odczuwało, ale nadal byliśmy jedną z silniejszych watach w Europie i udawało nam się odpierać ataki wrogich stad. Mój tata Michael Amery po jej śmierci był załamany, jednak obiecał, że się nami zajmie. Dotrzymał słowa, było prawie tak jak wcześniej tylko... bez mamy.
Wypluwam pastę i przemywam łzy, które zawsze płyną, jak tylko wspominam *Claire. Mama prosiła mnie, żebym nie była smutna, bo ona będzie cały czas przy mnie. Jednak to nie jest takie proste jeśli nie mogę poczuć jej dotyku, usłyszeć głosu i pięknego śmiechu. Wszyscy, którzy kogoś stracili, wiedzą jak bardzo to boli.

Ubieram moją fioletowo-niebieską piżamę w ananasy i wychodzę z łazienki.

Słyszę pukanie do drzwi, więc mówię "proszę". Kiedy osoba wchodzi, rozpoznaję w niej jedną z omeg Aurorę, która mimo swojego wieku 48 lat wygląda lepiej niż niektóre młodsze wilczyce. Ma wyraziste zielone oczy, których kolor wygląda jak świeżo skoszona trawa. - Wiem dziwne mam skojarzenie, ale naprawdę tak wyglądają. - Posiada naturalnie ciemne blond włosy, które kręcą się lekko na końcach oraz serdeczny uśmiech. Po śmierci mamy to właśnie ona zajmowała się mną najbardziej, nie licząc oczywiście mojego taty.
Tylko nie rozumiem, co ona tutaj robi? Już chcę się odezwać, ale mnie wyprzedza.

- Witaj - powiedziała, szczerze się do mnie uśmiechając. - Mam nadzieję, że cię nie obudziłam, bo jest już dosyć późno, ale chciałam poinformować, że alfa (mój ojciec) woła cię do gabinetu.
- mówi i cicho zamyka drzwi, nie pozwalając mi nic powiedzieć. Tak jakby coś wiedziała i nie chciała, żebym zawaliła ją setką pytań, bo z natury jestem dość ciekawską dziewczyną.

Zaciekawiona o co może chodzić, wstaję z łóżka i kieruje się w wyznaczonym kierunku. Wchodzę przez uchylone drzwi i widzę jak tata czyta jakieś papiery przy biurku. Słysząc moje kroki, podnosi wzrok i się uśmiecha.

- Część tato, coś się stało? - mówię i spoglądam na niego z zaciekawieniem i trochę strachem, ponieważ nigdy bez potrzeby nie woła mnie do swojego gabinetu. Ostatni raz zawołał mnie tutaj 4 lata temu i oznajmił, że mama jest chora.

~ Mam nadzieję, że nikomu z naszej watahy nic nie jest - odzywa się w myślach moja wilczyca.

~ Ja też, ale Michael raczej nie wygląda na smutnego - odpowiadam.

- Nic się nie stało, smerfetko. Tylko chciałam Ci powiedzieć, że jutro z bratem zabieram was na polowanie - mówi spokojnie i wstaje z obrotowego krzesła.

- Tato! Mówiłam, żebyś mnie tak nie nazywał! Wcale nie jestem niska i nawet nie mam blond włosów. A co do drugiego nie chce mi się iść gdzieś z... Czekaj czy właśnie powiedziałeś polowanie?! - piszczę i nadal nie dowierzam jego słowom. Jeszcze nigdy nie byłam na polowaniu. Większość moich koleżanek już była, ponieważ tradycja naszego stada jest taka, żeby w wieku 10-ciu lat iść na pierwsze polowanie razem z kimś z rodziny, ale jeśli nie ma takiej możliwości to alfa ma obowiązek przydzielić kogoś innego. Niestety mój tata nie chciał się zgodzić, żebym zapolowała rok temu, bo mówił, że to niebezpieczne. Czy to, że jestem wilkołakiem, nie mówi samo za siebie? W każdym razie dlaczego nagle się zgadza.

~ Dziwne - mówię do wilczycy.

~ Nie gadaj tylko się ciesz, w końcu będę mogła zapolować.

~ Nie ty, tylko my.
- stwierdzam, a nasz wewnętrzny monolog przerywa Michael.

- Tak dobrze usłyszałaś. Max mnie przekonał i myślę, że jutro z nami będziesz na tyle bezpieczna, żeby zapolować na swoją pierwszą zwierzynę. - stwierdza.

- Dzięki, dzięki, dzięki! - krzyczę uradowana i przytulam się do taty.

- Nie zapomnij podziękować bratu, gdyby nie on to tak szybko bym się na to nie zgodził, a teraz idź się wyśpij smerfetko, jutro twój wielki dzień.

- Dobranoc - mówię, tym samym kiwając głową ze zgodą i wychodzę. Na jego przezwisko już tylko gniewnie zmrużyłam oczy. Dlaczego cały czas tak na mnie mówi? Eh trudno, przeżyję, nic nie zepsuje tego, jak bardzo jestem teraz szczęśliwa.

Idę ciemnym korytarzem do pokoju mojego brata, żeby mu podziękować i spytać jak namówił alfę tak szybko skoro ja próbowałam już ponad rok. Otwieram cicho drzwi oczywiście jak to ja bez pukania i zaglądam do środka. Widząc jak mój brat śpi, lekko pochrapując postanawiam go nie budzić i porozmawiać z nim jutro. Wychodzę, ostatni raz patrząc na jego czarne odziedziczone po tacie włosy. Będąc w swoim pokoju, zastanawiam się jak teraz zasnę, wiedząc, że idę jutro na pierwsze polowanie, czyli chyba najważniejszy dzień dla wilkołaka, nie licząc znalezienia mate czyli swoją bratnią duszę. Wystarczy spojrzeć sobie w oczy, żeby wiedzieć, że jest to ta jedyna osoba, wybrana ze wszystkich innych przez księżyc. Można ją znaleźć w wieku 16 lat, ale są również osoby, które znajdują swojego mate dużo później lub nawet w ogóle nie. Mój tata znalazł swoją mate czyli moją mamę w wieku 23 lat kiedy ona miała 19 i od tamtej pory moja mama z nim została, nawet jak dowiedziała się o wilkołakach, wampirach i czarownicach. Nie przejmowała się tym bo na nią też działa więź i bardzo go kochała. Owocem ich miłości był mój brat i ja, w wieku 6 lat każdy wilkołak przechodzi przemianę. Wilkołaki są tylko nie dużo większe od zwykłych wilków, więc człowiek by się nie domyślił, lecz my jesteśmy zdecydowanie silniejsi i leczą nam się rany. Mój brat zmienił się w czarnego wilka z białym brzuchem i skarpetkami. Z kolei ja zmieniłam się w jasno brązowego wilka z ciemniejszymi uszami i grzbietem.
Po położeniu się na łóżku, kładę głowę na poduszkę i od razu zasypiam w głęboki sen. Śni mi się moja mama Claire, która pływa razem ze mną w pobliskim jeziorze, a na brzegu stoi tata.

- Octavia! - słyszę jak Michael kilka razy woła moje imię.

Kiedy chce odwrócić się w jego stronę, czuję jak moje ręce i nogi zostają unieruchomione, a ja zaczynam się topić. Szukam wzorkiem mamy, ale nigdzie jej nie ma. Widzę tylko ciemność. Próbuję wypłynąć na powierzchnie, ale jak na złość ani moje nogi ani ręce nie chcą ze mną współpracować.

- Octavia! - krzyczy ponownie mój tata kiedy się duszę ledwo mogąc wziąć oddech, ale w końcu udaje mi się otworzyć oczy i budzę się z tego koszmaru. Nadal ciężko mi oddychać i nie wiem co się dzieje. Wtedy patrzę na resztę pokoju i zamieram. Wszędzie jest pełno gęstego i gryzącego dymu. Podrywam się z łóżka. Czemu tu wszędzie jest tak gorąco?! Biegnę do drzwi. Dotykam klamki, ale czując jej temperaturę od razu ją puszczam. Octavia, myśl! Jak to otworzyć? Już wiem! Chwytam bluzę, leżącą na krześle i owijam nią rękę. Otwieram drzwi i nieruchomieję kiedy widzę cały korytarz w ogniu.

-----------------------

* Luna- matka wilków. Według rzymian jest boginią księżyca.

~ Tak będę oznaczać rozmowę z wewnętrznym wilkiem

*Claire Amery- zmarła matka Maxa i Octavi. Była luną stada i żoną Alfy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top