Pierwszy Pocałunek

Sasuke

Był to ciepły, słoneczny dzień. Przysiadłaś na ławce i otworzyłaś swój szkicownik. Chciałaś narysować kwiaty rosnące naprzeciwko. Co chwilę przyglądałaś się im, kreśląc ołówkiem po kartce kolejne elementy szkicu.

Pochłonięta tym zajęciem, nie zauważyłaś, że obok ciebie pojawił się Sasuke. Usiadł przy tobie i spojrzał ci przez ramię na rysunek.

- Dlaczego zamiast trenować, siedzisz i szkicujesz? - spytał, przenosząc wzrok na twoją twarz.

Wyrwałaś się z tarnsu dopiero, gdy usłyszałaś jego głos. Zaskoczona spojrzałaś na chłopaka i po chwili lekko się uśmiechnęłaś.

- Bo to przyjemne i odprężające - odparłaś bez zastanowienia i wróciłaś do poprzedniego zajęcia.

Sasuke przez dłuższy moment przyglądał się czynności, jaką wykonywałaś, jednak wkrótce zaczął się nudzić.

Westchnął ciężko i wyciągnął ci szkicownik z ręki. W pierwszej chwili nie wiedziałaś, co się stało. Spojrzałaś na niego skołowana, jakbyś dopiero co się obudziła.

- Czemu to zrobiłeś? Oddaj mi zeszyt - powiedziałaś stanowczo, ale chłopak nie miał zamiaru cię słuchać.

- Nudzi mi się, mi też poświęć trochę uwagi - wręcz nakazał, chowając rysownik za plecami.

- Ale Sasuke...! - krzyknęłaś, przybliżając się do niego, starając się zabrać mu twoją własność.

On jednak skutecznie ci to utrudniał, przyglądając się tobie z delikatnym rozbawieniem, które próbował ukryć.

W końcu udało Ci się przechwycić dziennik. Właśnie wtedy spojrzałaś na Sasuke. Twoja twarz była zdecydowanie za blisko jego, przez co na twoje policzki wpełz delikatny rumieniec.

Czarnowłosy bez problemu to zauważył, co więcej, był z tego zadowolony. Powoli zaczął się jeszcze bardziej przybliżać, przymykając powieki. Nim zdążyłaś jakkolwiek zareagować, jego wargi pokryły twoje usta.

Dopiero po chwili odwzajemniłaś gest, zamykając oczy. Nadal w lekkim szoku, odłożyłaś szkicownik na bok, by przypadkiem go nie upuścić i objęłaś ramionami szyję bruneta.

Itachi

Szłaś w czasie deszczu po ulicy, trzymając w ręce duży, czerwony parasol. Zwinnie unikałaś większych kałuż, uśmiechając się nieświadomie.

I nagle usłyszałaś znajomy głos. Spojrzałaś przed siebie i zauważyłaś idącego w twoją stronę bruneta.

Zmarszczyłaś brwi i szybkim krokiem ruszyłaś do niego, by móc osłonić go przed deszczem swoją parasolką.

- Itachi, to nierozsądne spacerować podczas deszczu - skarciłaś go wzrokiem.

- A ty? - nie przejął się twoim surowym spojrzeniem, nadal zachowując kamienny wyraz twarzy.

- Mnie chroni parasol - powiedziałaś, odruchowo patrząc w górę na czerwony daszek nad wami.

- Teraz mnie też - odparł, wpatrując się w twoje oczy.

Westchnęłaś ciężko, ale postanowiłaś tego nie komentować. Zamiast tego wybrałaś się z chłopakiem na długi spacer.

Ulice były opustoszałe i pełne mokrych plam, które utrudniały przejście, ale dla was nie stanowiły większego wyzwania.

Żadne z was nie miało zamiaru się odzywać. Oboje wsłuchiwaliście się w dźwięk uderzenia kropel o ziemię. W pewnym momencie Itachi złapał twoją wolną rękę, sprawiając, że się zatrzymaliście.

- [Imię], jest coś co chciałbym zrobić - powiedział brunet, a ty uniosłaś pytająco brwi.

- Więc może po prostu to zrób? - zasugerowałaś, nie wiedząc o co mu chodzi.

Itachi stanął tuż przed tobą i zaczął lekko się pochylać, patrząc ci głęboko w oczy. Ujął dłonią twój policzek, przez co znacznie się zarumieniłaś. Sama również zaczęłaś zbliżać się do jego twarzy, czekając na właściwy akt tej sceny.

Jego usta zetknęły się z twoimi. Było to bardzo delikatne i powolne. Czułaś miękkość jego warg na swoich i to sprawiło, że twoje serce zaczęło bić dwa razy mocniej.

Z czasem zatraciliście się w pocałunku, który stawał się coraz bardziej namiętny. Itachi pogłębił pieszczotę, którą chwilę później zakończyliście.

Spojrzałaś na niego z lekkim uśmiechem na twarzy i przytuliłaś się do niego.

- Rób to jak najczęściej - mruknęłaś cicho, jednak tak, by zdołał cię usłyszeć.

Shisui

Soczyście zielona trawa, na której leżałaś okazała się również zaskakująco miękka, przez co sen sam cisnął się na twoje powieki, które z każdą chwilą robiły się coraz cięższe.

Zamknęłaś oczy. Niedługo potem zasnęłaś, niewiadoma, że w twoim kierunku ktoś zmierza.

Był to Shisui, który szukał cię od rana. Chciał z tobą porozmawiać o ważnej dla niego, jak i ciebie, sprawie. Chodziło mu o formę wyrażania uczuć. Na początku wystarczyły jedynie niewinne gesty, takie jak trzymanie za rękę czy przytulnie. Nie mieliście jednak okazji się jeszcze całować, a on chciał to zmienić.

Zauważywszy cię leżącą pod drzewem, uśmiechnął się delikatnie i podszedł bliżej. Dopiero, gdy stanął tuż obok spostrzegł, że spałaś.

Kucnął przy tobie i zabrał niesworne kosmyki z twojego czoła. Mruknęłaś coś przez sen i delikatnie zmarszczyłaś nosek.

- Słodziutka - zachwycił sie chłopak.

Jego wzrok momentalnie utkwił na twoich ustach, które teraz były delikatnie rozchylone. Chciał wreszcie ich posmakować, ale wiedział, że ty specjalnie to odwlekałaś, wyjaśniając, że czekasz na lepszy moment.

Ale ten był wprost idealny - zdaniem bruneta.

Podpierając się na rękach, zaczął się pochylać nad twoją twarzą. Spoglądał na twoje wargi z pragnieniem w kobaltowych tęczówach, które po chwili skrył za powiekami, gdy jego usta delikatnie musnęły twoje. Nie zaprzestał jednak na tym i ułamek sekundy później, powtórzył gest. Robił tak co chwilę, a każdy całus był trochę dłuższy od poprzedniego.

Chłopak nawet nie zauważył, że już nie śpisz i mu się przyglądasz. Obudzona jego akcjami, chciałaś na niego nakrzyczeć, ale postanowiłaś zrobić to później, a teraz skupić się na miłym uczuciu, jakie w tobie wzbudzał.

Niespodziewanie ujęłaś jego twarz w swoje dłonie i wpiłaś się w jego usta. Chłopak w pierwszej chwili nie zareagował, wystraszony, że nie śpisz, ale po chwili naprawił swój błąd i oddał pieszczotę z wielkim zapałem.

Madara

Myślałaś, że twoje serce zaraz wyskoczy ci z piersi. To był pierwszy raz, gdy Madara cię pocałował. Zrobił to bez większej przyczyny, po porostu tego chciał.

Przyglądałaś się mu spod półprzymniętych powiek, podczas, gdy on z pasją pieścił twoje usta. Nieświadomie zaczęłaś odpowiadać na pocałunek, który stawał się coraz bardziej żarliwy.

Nie zwracaliście uwagi na to, że jesteście w parku i każdy jeden, który będzie szedł, na pewno was zobaczy. Madarze było wszystko jedno, co pomyślą sobie inny. Teraz interesowały go tylko twoje miękkie wargi.

Sama również straciłaś głowę dla pieszczoty i chciałaś, by trwała jak najdłużej. Aż tu nagle usłyszałaś znajomy głos...

- [Imię]?! No nie wierzę! - krzyknął zszokowany, a jednocześnie wkurzony Tobirama, który akurat wracał z treningu.

Natychmiast odsunęłaś się od Uchihy i spojrzałaś ze strachem w oczach na brata.

- Jak możesz?! Przecież to Uchiha! - białowłosy do ciebie podszedł i złapał za ramię, po czym pociągnął cię w swoją stronę. - Nie masz prawa jej dotykać! Trzymaj się od niej z daleka! - tym razem zwrócił się do Madary, który jedynie wpatrywał się w niego w osłupieniu. Brunet zmarszczył brwi i zrozumiałaś, że bez kłótni, a może nawet bójki, się nie obejdzie.

By tego uniknąć, postanowiłaś zrobić coś na co w innej sytuacji nigdy w życiu byś sobie nie pozwoliła. Wkurzona na brata stanęłaś przed nim, jednocześnie zasłaniając częściowo ukochanego.

- To ty nie masz prawa wtrącać się w moje życie! Jestem już dorosła i mogę decydować o sobie sama - powiedziałaś, zakładając przed sobą ręce i zgromiłaś go spojrzeniem.

Nim Tobirama zdążył coś odpowiedzieć, złapałaś Madarę za rękę i ruszyłaś w przeciwnym kierunku.

Obito

Kakashi niby nie miał nic przeciwko, że jesteś z jego przyjacielem, jednak nie potrafił oswoić się z tym, że okazywaliście sobie uczucia nawet przy nim. Wtedy starał się zachowywać naturalnie, ale nie zawsze udawało mu się zachować spokój. W końcu byłaś jego siostrą.

Uważaliście to za nietypową rozrywkę, bo z reguły pochłonięty swoją książką mężczyzna, w zabawny dla was sposób reagował, gdy przytulaliście się w jego towarzystwie, mówiliście sobie czułe słówka, ale najgorzej znosił to, gdy całowałaś Obito w policzek albo odwrotnie.

Oboje chcieliście go bardziej zdenerwować, jednakże nie widzieliście, że to drugie ma taki sam pomysł.

Spotkaliście się we trójkę na terenie jednego z pól treningowych. Zamiast ćwiczyć, siedzieliście w cieniu drzew i odpoczywaliście. Kakashi naturalnie czytał książkę, a ty przytulałaś się do leżącego przy pniu Uchihy i spoglądałaś kątem oka na  pseudobrata, zastanawiając się, co zrobić, by wkurzyć go bardziej.

W pewnym momencie wpadł ci do głowy niecodzienny pomysł, którym postanowiłaś podzielić się z Obito.

Wyszeptałaś mu plan działania do ucha. Brunet spojrzał na ciebie zaskoczony, następnie na Kakashi'ego i znów na ciebie, po czym szeroko się uśmiechnął i od razu przystąpił do działania.

Odsunęliście się od pnia i ułożyliście na miękkiej i bardzo wygodniej trawie bokiem, twarzami do siebie. Obito zaczął się do ciebie przybliżać, a ty zrobiłaś to samo, zamykając powieki. Poczułaś szybsze bicie serca w piersi i ciepło na policzkach, gdy brunet cię pocałował.

Z początku był to jedynie niewinny gest, bardzo delikatny. Ani ty, ani tym bardziej Uchiha, nie wiedzieliście czy drugiemu odpowiada pieszczota, dlatego nadal zachowywaliście pewien dystans.

Kakashi dopiero po chwili wyczuł, że coś jest nie tak i oderwał się od lektury. Jego odsłonięte oko rozszerzyło się do granic możliwości, kiedy zobaczył, co robicie.

- [Imię]! Obito! Przestańcie, no! Nie przy ludziach - warknął, zażenowany waszym zachowaniem, starając się powstrzymać przed zaciśnięciem palców w pięści.

Wy jednak go zignorowaliście, zajęci sobą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top