Mafia one-shot time!

Chuuya ponownie nacisnął spust, tym samym pozbywając się kolejnego przeciwnika. 

Był w środku tajnej, solowej misji na obrzeżach miasta. Zgodnie z planem Dazaia, ich informator zaprowadził go w pułapkę, chcąc w ten sposób pozbyć się rudzielca.

Nie wziął jednak pod uwagę siły grawitacji połączonej ze strategiami bruneta i przez ten błąd w obliczeniach skończył z kulką między oczami.

Nakahara odbił się nogami od ściany, a ostrze jego noża zakończyło opór ostatniego z wrogów. Wylądował na ziemi, po czym otarł pot z czoła i bez przeszkód wrócił do bazy, zdając tam raport przed siedzącym za biurkiem hersztem.

Ch- Tak, jak mówiłeś, równo dwudziestu.

Upewnienie się, że znów miał rację, wywołało u Osamu delikatny uśmiech i wygodnie rozciągnął w swoim fotelu.

D- Dobrze się spisałeś.
Ch- Wiem o tym.

Niebieskooki w głębi serca czuł wielką satysfakcję, ale nie zamierzał tego pokazywać, zachowując lekko znudzoną minę.

D- Ostatnio mało czasu spędzaliśmy razem... Chyba powinienem jakoś Ci to wynagrodzić, co nie?
Ch- Rób, jak chcesz.
D- Wpadnij dziś do mnie wieczorem, to sobie posiedzimy i pogadamy~
Ch- Ts, czemu miałbym przyjść?
D- Jest spore prawdopodobieństwo, że mam w domu dość dobre wino...

Na ostatnie ze słów egzekutor nagle spoważniał i nachylił nad brunetem, kładąc na biurku swoją otwarta dłoń.

Ch- Jak dobre?
D- Najlepsze, Chu~

Odsunął się i odwrócił, z zamiarem opuszczenia pomieszczenia. Jeszcze na koniec rzucił przez ramię:

Ch- Lepiej, byś mnie nie zawiódł w tej kwestii.
D- Czyli w innych mogę?
Ch- Nie o to mi chodziło, gnido!
D- Spokojnie, porozmawiamy wieczorem~

*
[time skip]

Chuuya stał z pudełkiem czekoladek pod drzwiami mieszkania partnera od dobrych kilka minut, powstrzymując się od zadzwonienia do drzwi. Miał ochotę rzucić wszystko i uciec, ale jednocześnie był ciekaw, co się tam wydarzy.

W końcu zapukał i otworzył mu Dazai, starający się wypaść poważnie, ale w jego oczach wyraźny był ten groźny błysk ekscytacji. Wpuścił go do środka, zamykając za nim podwójny zamek i przez chwilę wesoło nucąc pod nosem na widok bombonierki, wciśniętej mu w ręce przez niebieskookiego.

D- A więc jednak przyszedłeś. Kawy?
Ch- Nie, wina.
D- Tak, jak myślałem~
Ch- Od kiedy ty niby myślisz?
D- Ne, niemiłe, Chu~

Zignorował dramatyczne pozy bruneta, siadając na dobrze mu znanej kanapie i czekając na ukochany alkohol. Po chwili Osamu wrócił, z BARDZO dobrym winem.

Ch- Pétrus?
D- Twój rocznik~
Ch- Z jakiej to okazji?
D- Oh, nie wiesz, jakie dziś święto, Chu?
Ch- Popełnisz wreszcie prawdziwe samobójstwo?
D- Nie, ślimolu, ale chciałbym... Są walentynki!
Ch- Jakie Walę-w-tynki?
D- Nie wiesz, co to Walentynki?
Ch- Niezbyt...
D- Święto zakochanych! Dużo denerwujących par na ulicy! Urocze wystawy sklepowe! Jakim cudem o tym nie słyszałeś?
Ch- Ha? Jak to zakochanych?
D- No czyli ludzi, co ze sobą....
Ch- To wiem! Nie mów, rozumiem!
D- Huhu, Chu się rumieni~?
Ch- Wcale nie!

Przez jakiś czas oboje byli cicho, gdy ciemnooki ostrożnie napełniał kieliszki schłodzonym, czerwonym płynem, a następnie rudzielec zachwycał się w duchu nad barwą i smakiem wina, robiąc przy tym tak komiczną i szczęśliwą minę, że doprowadził Dazaia do ataku fangirlu.

Ch- Czemu płaczesz?
D- Coś mi wpadło do oka...
Ch- Ale jesteś cały czerwony.
D- Bo to ty wpadłeś mi w oko ;)

W ten sposób Chuuya wylądował na kolanach, krztusząc się i patrząc z oburzeniem na śmiejącego się bruneta.

Ch- Da-zai, nie-KHe-nawidzę Cię!
D- Wesołych Walentynek, Chu~

Nakahara wstał, kiwając się od ilości alkoholu, która, choć nie była znaczna, to wystarczyła, by się lekko upił.

Ch- Idę do domu...
D- Nie zostaniesz na noc? Są walentynki.
Ch- Tym bardziej wychodzę!
D- No raczej nie~

Mimo protestów niebieskookiego, po chwilo znów wylądował na kanapie, tym razem nie mógł wstać, przez ciężar partnera, leżącego na nim, jak na dużej, puchowej poduszce.

Ch- Zejdź...
D- Zmęczyłem się, zostańmy tak do rana.
Ch- Eh, niech Ci będzie, gnido.
D- Yay~

I w takiej pozycji kolejnego dnia zastał ich Akutagawa, który chciał oddać Dazaiowi sekretne dane z mafii.

Aku- CO WY...
Ch-To nie tak, jak myślisz! My nic nie robiliśmy!
Aku- Ta... dobra, ja już nie przeszkadzam, teczka jest na stole, jakby co.
D- Dzięki, młody ;)
Ch- Ale przecież do niczego nie doszło!
D- Chu się zawstydził~
Ch- Dazai, gnido!

*
_Happy end_

Taki tam nowy rozdział- spokojnie, na walentynki będzie kolejny, dość ciekawy 😏 Pewnie się już domyślacie, jaki~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top