Legendy #3 - Diabeł Boruta

Chyba każdy kojarzy tego pana, prawda? To bardzo popularny stwór z polskich legend, pojawiający się zarówno w słynnych produkcjach Allegro, jak i choćby w bajce „Dwa koguty" Jana Brzechwy. Na pewno każdy z Was przynajmniej raz spotkał się z jakąś wzmianką o Borucie, a ja, jako że część mojej rodziny pochodzi z rodzinnego miasteczka tego pana, nieco przybliżę Wam jego historię i kilka opowieści o nim, które zasłyszałam od mojego ojca, wujka, babci i sryliona innych krewnych tam mieszkających.

Geneza Boruty

Jak wielu z Was prawdopodobnie wie, boruta (lub, w nieco innej wersji, borowy) to jedna z nazw leszego. Co jednak leszy ma do diabła, a konkretnie nieco uchrześcijanionego (wiem, nie ma takiego słowa... znaczy, nie było aż do teraz) czarta (o którym wkrótce również pojawi się wpis)? Kłania nam się tutaj historia, ponieważ Boruta z początku był właśnie czymś w rodzaju leszego.

Skąd jednak właściwie pochodzi Boruta? Według legend żyje on w zamku w Łęczycy nad Bzurą, w województwie łódzkim, a przez wieki swojego żywota wykopał korytarz ciągnący się od lochów pod zamkiem aż do kolegiaty w Tumie. Jeśli nazwa „Łęczyca" coś Wam mówi, ale nie do końca kojarzycie, co, to znak, że jednak byliście w miarę przytomni na historii. Dziś to niewielkie miasteczko, które można nazwać wręcz zadupiem, jednak niegdyś było to potężne, istotne miasto, stolica jednej z dzielnic (a konkretnie tej należącej do Salomei, wdowie po Bolku Krzywoustym) podczas rozbicia dzielnicowego.

Opowiem jednak po kolei. Co Boruta ma do leszego? Zamek w Łęczycy został wybudowany dopiero przez Kazimierza Wielkiego, zaś do tego czasu tereny te były zalesione i nieco bagniste. Łęczycanie wierzyli, że tamte okolice zamieszkuje boruta (w znaczeniu: leszy), który budził w nich strach, a myśliwi składali mu ofiary pod sosnami - gdyż wierzono, że właśnie te drzewa najbardziej sobie ów demon upodobał - aby ten sprzyjał im w polowaniach, a jeśli nie, to żeby przynajmniej w nich nie przeszkadzał. Jednak chrześcijańscy kapłani, jak to chrześcijańscy kapłani, postanowili, że to pogaństwo trzeba wyplenić, nieumyślnie przyczyniając się tym do utrwalenia postaci Boruty w łęczyckim folklorze - gdyby nie oni, prawdopodobnie łęczycki leszy odszedłby w zapomnienie. Utożsamiali oni postać lokalnego borowego z diabłem wcielonym, który na ziemiach polskich przybierał postać mitologicznego czarta i z czasem w umysłach miejscowych leszy przeobraził się w rogatego Borutę. Gdy nastały czasy Kazimierza Wielkiego i powstał zamek, Boruta, z „klasycznego" diabła przeobraził się w wąsatego szlachcica, oczywiście z rogami, ogonem i kopytami, które jednak starannie ukrywał pod strojem. 

Wyobrażenia Boruty

Wspomniałam już o szlachcicu (zwanym Borutą siwym), jednak to nie była jedyna postać, pod jaką Borutę spotykano. Występował również jako: 

› sowa, która pilnuje skarbów ukrytych w zamkowych lochach,

› ptak z ogromnymi skrzydłami, widywany na podłęczyckich bagnach (Boruta błotny),

› rogata ryba pojawiająca się w wodach Bzury (Boruta topielec),

› typowy diabeł z rogami i ogonem krążący w pobliżu kolegiaty w Tumie (Boruta czarny),

› postać tańcząca w tumanach kurzu na drogach (Boruta wietrzny),

› niewidzialny złodziej miodu, zmora pszczelarzy (Boruta bartnik),

› tajemnicza, niewidzialna postać mieląca mąkę w opuszczonym młynie (Boruta młynarz),

› galopujący nocami po polach koń,

› spotykany w łęczyckich lasach wilk,

› zakapturzony mnich trzymający w rękach błyszczący czajnik, pojawiający się w okolicach zamku w Panoszowie.

Legendy o Borucie

Opowieści o Borucie jest cała masa, jednak ja przytoczę tu w skrócie jedynie kilka wybranych, pomijając te najpopularniejsze, które najłatwiej sobie wyszukać.

Czarcie zaloty

Pewna dziewczyna z podłęczyckiej wsi zupełnie nie miała powodzenia, chociaż nie brakowało jej urody. Na wszelkich zabawach nikt nie prosił jej do tańca. Na pewnej potańcówce w nerwach rzekła do siebie:
– Jak mnie znowu nikt nie poprosi do tańca, to chyba sam diabeł Boruta mnie weźmie!
Nagle dzieje się cud: na sali zjawia się nikomu nieznany mężczyzna, kłania się nisko przed dziewczyną i prosi ją do tańca. Na drugi dzień kawaler odwiedza dom dziewczyny, na trzeci także. Za trzecim jednak razem, kiedy mężczyzna wychodzi i przekracza próg, matka dziewczyny zauważa, że zamiast nogi ma on końskie kopyto.
– Rzeczywiście – potwierdziła dziewczyna w czasie następnej wizyty kawalera, który w międzyczasie już się oświadczył i nalegał na szybkie wesele.
Dziewczyna z matką postanowiły udać się po radę do księdza. Ksiądz wziął kropidło, ukrył się w domu dziewczyny i czekał na gościa. Ten jednak coś wyczuł, bo nie pojawiał się tak, jak zwykle.
– Może wszedł do komina? – zastanowił się ksiądz. Wziął więc kropidło i zaczął święcić w kominie. Rozległ się wielki hałas i nagle z komina wyjechał diabeł, jakby go ogień w tyłek palił. I więcej już się u dziewczyny nie pokazał, a ona na zabawach znowu ściany podpierała.

O dwóch braciach, co szukali skarbów Boruty

Bracia Jasińscy, jeszcze przed wojną, postanowili pewnej nocy dobrać się do skarbów Boruty. Była z nimi ich siostra, która miała im pomagać i która opowiedziała całe zdarzenie. Bracia kopali zawzięcie i byli już blisko do wydobycia bogactw kryjących się w podziemiach łęczyckiego zamku. Nagle jeden z braci skarcił drugiego:
– No do diabła, pospiesz się, no bo przecież tu dzień nastanie, a ty się opóźniasz!
I wtedy, gdy wypowiedział słowa „do diabła", bracia zostali przysypani ziemią i kamieniami. Ich groby stoją dziś na cmentarzu łęczyckim, a na nagrobkach jest napisane, że zginęli śmiercią tragiczną w poszukiwaniu skarbów Boruty. Według podań dzisiaj mieszkają w zamkowych lochach razem z diabłem i odstraszają wszystkich odważnych, którzy chcą zdobyć diabelskie bogactwa.

Piątkowska majówka

W piątek trzynastego Boruta wybrał się na majówkę do Piątku. Na zabawie diabeł dobrze sobie podpił i postanowił zabawić się z jakąś panną. Przedtem jednak schował swój ogon pod długą marynarką, a widły wcisnął do rękawa, bo nie chciał dziewczyny zbyt szybko diabelskimi atrybutami przestraszyć. Kapela jednak skocznie grała, Borucie w tańcu ogon się opuścił, a widły upadły na podłogę. Panna, zobaczywszy, co się stało, wyrwała sztachetę z płotu i, okładając Borucie boki, pogoniła go aż pod samą Łęczycę.
Długo jeszcze pamiętał Boruta tę piątkowską majówkę, a panna nigdy za mąż nie wyszła, bo choć wszyscy z okolicy podziwiali jej urodę, bali się jej silnej ręki.

Diabelskie pieniądze

Pewnego razu kilka dziewcząt wybrało się do łęczyckiego parku. Usiadły na ławce i nagle w alejce pojawił się elegancko ubrany mężczyzna. Zaprosił je na spacer dookoła parku, a za fatygę obiecał im pieniądze. Żadna z dziewcząt nie miała jednak odwagi ani ochoty na przechadzkę. W końcu jedna z nich, najodważniejsza, zdecydowała się na spacer. Obeszli park wokoło, a mężczyzna zaproponował jeszcze przechadzkę tumską drogą, jednak dziewczyna nie miała już na nią ochoty. Ponownie więc zaproponował jej pieniądze w zamian za przechadzkę, jednak nie zgodziła się. Wyciągnął więc z woreczka pieniądze i zapłacił jej za spacer po parku, po czym oddalił się w kierunku Tumu. Dziewczyna wróciła do koleżanek, żartując sobie z kawalera, gdy nagle zauważyła, że w fartuszku zamiast pieniędzy ma same końskie boby. Wtedy wszystkie dziewczęta zrozumiały, że mężczyzna był samym diabłem Borutą. Spojrzały w stronę, w którą odszedł, jednak było stamtąd słychać tylko szyderczy śmiech, a potem zaległa cisza i po diable nie było już śladu.

Fenomen Boruty

Wspominałam dziś o tym w narzekajniku, więc warto rozwinąć tu tę kwestię. Dlaczego Boruta stał się tak popularny i, co ważniejsze, dlaczego jest aż tak lubiany, mimo że jest istotą z definicji złą? Odpowiedź jest bardzo prosta: odziera on zło z mroku i ogólnej złowrogości (kolejne nowe słowo?). Jest nieco fajtłapowatym diabłem, który ze wszystkich sił stara się przymilić ludziom, jednak, co mogliście zauważyć w powyższych legendach, często dostawał za to lanie i to zazwyczaj od kobiet. Ludzie więc zobaczyli w nim możliwość wyśmiania zła i wszystkiego, czego się boją, a ze względu na to, że Borucie zazwyczaj nie udawało się osiągnąć celu, zapałali do niego życzliwą, nieco współczującą sympatią. Z drugiej strony ludzie pamiętali, by w tym wyśmiewaniu przypadkiem nie zatracić szacunku do niego, ponieważ Boruta przecież przez lata był postrachem mieszkańców Łęczycy, przez co w niektórych legendach udawało mu się wyciąć komuś jakiś złośliwy żart albo porwać jakiegoś brawurowego poszukiwacza skarbów. Diabeł ten w dodatku został rozsławiony na całą Polskę dzięki temu, że nie był „kolejnym, bezimiennym diabłem", tylko postacią konkretną, mającą historyczne korzenie, wokół której narosła  cała masa przeróżnego rodzaju legend.

Boruta dzisiaj

Obecnie Boruta jest wręcz maskotką Łęczycy i jej główną atrakcją turystyczną. Na zamku istnieje całe muzeum poświęcone Borucie, a okolice gmachu roją się od jakichś tematycznych miejsc: od parku pełnego rzeźb polskich władców i podobizn Boruty, po knajpę „Boruta" czy zamkową pizzerię, również mocno nawiązującą do tego diabła. Przy wjeździe do Łęczycy od strony Łodzi wita nas natomiast duży, drewniany pomnik Boruty. Oprócz tego z Borutą ściśle związany jest również Tum, a konkretnie wspomniana wcześniej kolegiata, na której ścianach można znaleźć ślady łap Boruty (w Guglach znalazłam jedynie takie zdjęcie, pamiętam jednak, że na którejś ścianie jest odcisk całej łapy, jednak nigdy nie zrobiłam mu zdjęcia; gdy będę w okolicy, postaram się tam wybrać i cyknąć jakąś fotkę).

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top