Demony #4 - Domowoj

Wczoraj było o jego żonie, dziś więc będzie o nim samym. Jeśli chodzi o tego pana, jest nazywany naprawdę różnie. Domowoj, damawoj, damawik, domowik, domowy, ubożę, bożątko czy krasnoludek to tylko niektóre z nazw, jakimi się go w różnych rejonach określa. Nie, nie przywidziało Wam się: krasnoludek. Bo domowoj to kolejne stworzenie z mitologii słowiańskiej, które w bajkach przeniknęło do kultury europejskiej i wygodnie się w niej usadowiło. No bo które dziecko nie zna żadnej bajki o krasnoludkach?

Kim był domowoj?

Domowoj był dobrym duchem domowym opiekującym się gospodarstwem i w całej demonologii słowiańskiej był zdecydowanie jednym z najbardziej przyjaznych człowiekowi stworzeń. Według ludowych przekonań zamieszkuje praktycznie każdy dom, zazwyczaj chowając się za piecem, w piwnicy albo w jakimś kącie za meblem, lub też przybierał postać zwierzęcia, jednak potrafiły go zobaczyć tylko dzieci – dla dorosłych był całkowicie niewidzialny. Wierzono, że był bardzo mądry i potrafił leczyć ludzi i zwierzęta, przepowiadać przyszłość oraz bronić domowników przed złymi duchami – oczywiście pod warunkiem, że był odpowiednio dobrze traktowany. Czyli jak?
Domowoj lubił przede wszystkim czystość i porządek, zaś nade wszystko nie znosił kłótni i często właśnie z tego powodu miał do gospodarzy pretensje. Ponadto bardzo wskazane było, by w podziękowaniu za pomoc i opiekę od czasu do czasu zostawić mu gdzieś spodeczek z mlekiem. Najskuteczniejszym jednak sposobem na rozgniewanie domowoja, i to tak nie na żarty, było zapomnienie o nim podczas przeprowadzki. Do dziś zachowało się nawet rosyjskie zaklęcie będące swego rodzaju zaproszeniem dla niego, by razem z rodziną wprowadził się do nowego domu: „Дедушка домовой, выходи. Иди с нами жить". Po przeniesieniu się w nowe miejsce należało powiedzieć jeszcze „Дедушка домовой, выходи домой. Иди к нам жить" i miało się zapewniony spokojny byt z domowikiem za piecem. Nie zachowały się jednak żadne polskie zaklęcia z tym związane, ale jest dosyć prawdopodobne, że również takowe istniały. Możemy więc tylko tłumaczyć te rosyjskie: „Dziadku domowoju, wyjdź. Chodź z nami mieszkać." i „Dziadku domowoju, chodź do domu. Przyjdź do nas mieszkać". Słowa może i proste, w dodatku nie brzmią zbyt... magicznie czy dostojnie, jednak oddziaływały na umysły ludzi z ogromną siłą. Zresztą, dziś też jest całkiem sporo różnej maści formułek, które ludzie uznają za posiadające jakąś moc, podczas gdy są jedynie zlepkiem ładnie brzmiących ze sobą słów.

Wkurzony domowoj potrafił uprzykrzać życie równie mocno jak wszelkie inne słowiańskie stworzenia, a pod względem złośliwości mógł śmiało konkurować z kikimorą. Kiedy był zdenerwowany i/lub miał na pieńku z którymś z domowników, trzaskał drzwiami i oknami, rzucał sprzętami domowymi, bił dzieci, straszył mieszkańców i zsyłał na domostwo złe demony oraz przeróżne nieszczęścia. W takiej sytuacji można było go przebłagać kaszą, chlebem z solą lub tabaką, albo też spróbować przepędzić go za pomocą żelaza – nie było to jednak zbyt opłacalne, ponieważ spokojny i pokojowo nastawiony domowoj był bardzo dużą pomocą dla gospodarstwa.

Wyobrażenia domowoja

Obecne bajkowe wyobrażenia tego demona wcale aż tak bardzo nie różnią się od tych pierwotnych. Dawne wyobrażenia domowika mają w sumie dwie wersje i trudno ustalić, która była pierwsza. Jedna z nich to właśnie mały, 20-30 centymetrowy człowieczek z długą, bujną brodą i w czapce – wersja ta całkiem nieźle trzyma się do dzisiaj. 

Drugą wersją jest natomiast jest ten stworek, którego widzieliście nieco wyżej – całkowicie owłosiony, trochę bezkształtny i w pewien sposób przerażający. Nic więc dziwnego, że bajki bardziej polubiły krasnoludka jako miłego, brodatego staruszka.
Z pierwszą, „bajkową" wersją domowoja wiąże się również podanie mówiące, że demony te „starzeją się do tyłu" – rodzą się jako starcy, a umierają jako niemowlęta. Stąd też przekonanie, że domowoje były długowieczne, ponieważ właściwie nie ma żadnych ich przedstawień ani ich opisów z tego ich „starczego" wieku, czyli w wersji bez brody, jako dzieci lub niemowlaki. W dodatku domowoja nie dało się w żaden sposób zabić, co jeszcze dodatkowo wzmacniało przekonanie o ich długowieczności, niemalże nieśmiertelności.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top