Demony #11 - Bannik

Ach, wreszcie piszę o banniku! Jest to z całą pewnością jeden z moich ulubionych słowiańskich demonów. Dlaczego? – zapytacie. Ponieważ sama jestem osobą dosyć wredną, a z tego stworzenia również jest wybitnie złośliwa menda, o czym się z pewnością przekonacie, czytając ten wpis :) Nie przedłużając, przejdźmy do omówienia pana bannika.

Bannik a bania

Bannik zaliczany jest do demonów wodnych, zaś wiara w niego do dziś jest powszechna w niektórych rejonach Rosji. Teoretycznie jego polskim odpowiednikiem, o którym do dziś możemy czasem usłyszeć na wschodzie kraju, jest łaziebnik. Teoretycznie – ponieważ bannik jest ściśle związany z rosyjskimi baniami, które w Polsce nigdy nie były tworzone, w związku z czym łaziebnik jest demonem podobnym do bannika, jednak dostosowanym do nieco bardziej zachodnich realiów.
Banie były czymś w rodzaju saun połączonych z łaźniami. Bania, ze względu na swoje higieniczne funkcje oraz to, że była publiczna i koedukacyjna, stała się bardzo częstym miejscem spotkań i rozrywek lokalnej ludności. Pełniła również funkcje lecznicze, ponieważ, o czym się dawni Rosjanie przekonali, częste mycie wcale nie skraca życia (chyba że akurat wpadło się na bannika), a zimna woda zdrowia doda. Niegdyś stanowiły również częste miejsca porodów, co jest powiązane z opisanymi jakiś czas temu zwyczajami związanymi z narodzinami dziecka.
Banie funkcjonowały dzięki rozgrzanym kamieniom i zimnej wodzie. Kamienie rozgrzewało się nad ogniem, a następnie polewało zimną wodą (ewentualnie sypało się na nie śnieg), co zapewniało wszystkim obecnym gorącą kąpiel parową. Tradycyjnie po wyjściu z bani należało ochlapać się zimną wodą, dlatego banie najczęściej budowano w pobliżu rzek, jezior oraz wszelkich innych zbiorników wodnych. W razie ich braku lub jeśli wszelkie były zamarznięte, zawsze pozostawało jeszcze wytarzanie się w śniegu. Poniżej macie filmik przedstawiający właśnie kąpiel w bani:

https://youtu.be/u4WfBEsJGkE

Działalność bannika

Bannik, jak we wstępie wspomniałam, był stosunkowo złośliwym typem, jednak w gruncie rzeczy nie uważano go za z natury nieprzyjaznego wobec ludzi, a raczej za demona, którego łatwo wyprowadzić z równowagi niewłaściwym zachowaniem. Wierzono, że jego nerwowość i porywczość wynikają z tego, że ludzie kąpią się w jego domu, a całe zmyte z nich zło przejmuje właśnie bannik.
Przede wszystkim bannika trzeba było traktować z dużym szacunkiem, w tym również nie wchodzić do bani w czasie, gdy on się tam myje, bo inaczej można było go dość mocno rozgniewać. Rozeźlony bannik mógł rzucić w kogoś rozżarzonym kamieniem lub popchnąć go, by na tych kamieniach usiadł; mógł także podmienić dzban z zimną wodą, którą po wyjściu każdy się oblewał, na wrzątek. Do bani nie chodzono też bez potrzeby, zwłaszcza w dni świąteczne. Potrafił też topić oraz doprowadzać do omdleń i zaczadzeń.

Wyobrażenia bannika

Bannik był pod tym względem dość specyficznym demonem, ponieważ jego wyobrażenia są dosyć jednolite, mimo że wiara w niego występowała na naprawdę dużym obszarze. Był to niski, najczęściej goły starzec z długą brodą pokrytą pleśnią. Niezbyt piękny, prawda? Dodam więc związaną z nim ciekawostkę. W swiatki (okres świąt między siódmym a dziewiętnastym stycznia) dziewczęta o północy chodziły do bani i unosiły spódnice. Istniał bowiem przesąd, że z dotyku bannika można wywróżyć przyszłość dotyczącą ich przyszłego narzeczonego: kosmata ręka oznaczała bogacza, goła – biedaka, natomiast mokra przepowiadała małżeństwo z pijakiem. Chyba nie muszę wyjaśniać, w jaki sposób panowie ten przesąd wykorzystywali, prawda?

Sposoby na bannika

Najlepszym sposobem na to, by nie rozgniewać bannika, było zwyczajne unikanie odwiedzin u niego. Proste, prawda? Kto nie chodzi do bani, ten nie musi bać się bannika. Ludzie jednak na tyle polubili to miejsce, że nie mogli tak po prostu zrezygnować, powstał więc cały system wierzeń, co robić (albo czego nie robić), by bannik zostawił kąpiących się w spokoju. 
Najważniejszym zwyczajem było to, żeby nie wchodzić do bani na trzeci i/lub siódmy par, czyli kolejkę nagrzewania kamieni i zalewania ich wodą do wystudzenia. Wtedy kąpiel brał sam bannik, a każdego, kto wtedy do bani wejdzie, czekała niechybna śmierć. Działo się tak, ponieważ w takich miejscach jak banie istniało duże ryzyko zaczadzenia, w związku z czym raz na jakiś czas trzeba było odpowiednio wywietrzyć budynek, ponieważ wszyscy, którzy by tam weszli, zwyczajnie by się udusili. Znacznie łatwiej było wyjaśnić to niebezpieczeństwo za pośrednictwem kąpiącego się bannika. Z podobnych, zdrowotnych względów, nie należało też pić wody z bani, ponieważ bannik bardzo tego nie lubił – w rzeczywistości chodziło o to, że wodą, w której przed chwilą kąpało się kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt osób, w dodatku w czasach, w których higiena nie była priorytetem większości ludzi, można było się zwyczajnie zatruć. 


Zakazany też był pośpiech i wzajemne poganianie się. Wiadomo – dużo wody, wszystko wilgotne, a to powoduje większe ryzyko potknięcia się i upadku. Na przykład na gorące kamienie. Bannika można było również przekupić chlebem lub czarną kurą zakopaną przed banią, jednak oczywistym chyba było, że te rzeczy na wiele się nie zdadzą, jeśli nie zostaną zachowane odpowiednie środki ostrożności.
Po nadejściu chrześcijaństwa narodził się kolejny przesąd, który tłumaczył naturalne zjawiska jako gniew bannika: nie wolno było wchodzić do łaźni z metalowymi krzyżykami na szyi. Dlaczego? W bani panowała bardzo wysoka temperatura, w związku z czym metal, z którego wykonany był krzyżyk, szybko się nagrzewał i mógł powodować poparzenia w miejscu, w którym przylegał do ciała.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top