XIX
Taehyung cierpliwie wyczekiwał pod szkołą na dzwonek, bujając się na piętach. Teoretycznie już dawno mógł pójść do domu i wylegiwać się na swoim mięciutkim łóżeczku, jednak w budynku był ktoś o wiele ważniejszy od wygodnego mebla.
Miał pełną świadomość, że wcale nie musiał czekać na bruneta, bo przecież ten oczekiwał od niego tylko telefonu, jednak tu nie chodziło tylko o sam fakt, by zaspokoić ciekawość Jungkooka co do możliwego wyniku konkursu. Tu przede wszystkim chodziło o to, że Taehyung odrobinę stęsknił się za jego ciepłem, głosem i dotykiem. Z pełną świadomością odrzucał go wcześniej na rzecz nauki i wiecznego zakuwania, aczkolwiek teraz mógł pozwolić sobie na chwilę wytchnienia i nadrobić całą masę zaległości pomiędzy ich dwójką. Tym bardziej, że wiedział, że kiedy tylko matura będzie już blisko, on znowu zepchnie bruneta na drugi plan, stuprocentowo poświęcając się książkom.
Nagle jego uszu dobiegł głośny dźwięk szkolnego dzwonka, a po chwili z budynku zaczęli wychodzić uczniowie ich liceum - jedni niemal biegnąc na znajdujący się nieopodal przystanek, a drudzy maszerując bez większego pośpiechu, nie przejmując się szczególnie czasem. On zaś po prostu chciał już w końcu zobaczyć chłopaka o króliczym uśmiechu, który już wkrótce wyszedł zza szkolnych drzwi. Na jego twarzy niemal natychmiast pojawił się odruch zdziwienia w postaci szerzej rozwartych oczu, gdyż kompletnie nie spodziewał się zobaczyć tutaj Taehyunga.
- Nie w domu? - spytał, podchodząc bliżej szatyna.
- Nie, stwierdziłem, że na ciebie poczekam. - rzucił krótko, pozwalając sobie na delikatny uśmiech. - Miałem ci opowiedzieć, jak było, co nie? A dodatkowo obiecałem poświęcać ci więcej uwagi po konkursie. No i oto jestem. - rozłożył swoje ramiona, jednak to nie spotkało się ze szczególnie wielkim entuzjazmem ze strony młodszego, który niemal boleśnie jęknął.
- Tae, mam dzisiaj trening, nie dam rady...
- Och, nie dasz rady? - rzucił pewnym siebie tonem, podchodząc odrobinę bliżej bruneta. - Więc może zróbmy tak. Albo masz dzisiaj trening, albo masz chłopaka. Co wybierasz? - syknął, jednak uroczy uśmiech nadal nie znikał z jego twarzy, podczas kiedy usta Jungkooka delikatnie się rozwarły, słysząc tę absurdalną umowę.
- To szantaż! - stwierdził oskarżycielsko, na co Taehyung jedynie wzruszył ramionami.
Nie pozostało mu więc nic innego, jak jedynie zmęczone westchnięcie i wysłanie krótkiego SMS'a do Jimina, aby przekazał ich trenerowi, że dzisiaj nie będzie się mógł pojawić na treningu.
°
Jeon czasami naprawdę nie mógł się nadziwić nad tym, jakim cudem ten szczuplutki, drobny szatynek potrafił zachowywać tak chudziutką figurę, nie uprawiając przy tym żadnej aktywności fizycznej, a dodatkowo ciągle objadając się słodkościami. Bo doprawdy, siedział już w jego pokoju od dobrych dwóch godzin, a jeszcze przedtem z ogromnym uśmiechem skorzystał z gościnności matki młodszego, dołączając do ich obiadu, by teraz nadużywać dobroci ze strony kobieciny, która co rusz pukała do jego pokoju, proponując chłopcom coraz to bardziej wymyślne słodkości. Kim zdążył już zjeść kawałek jej domowej szarlotki, ze smakiem wgryźć się w różowego donuta z posypką i wyjeść pół paczki karmelowych, ciągnących się cukierków. Że nie wspominając już o paczce jabłkowych, kwaśnych żelków.
Na całe szczęście łakomstwo starszego absolutnie nie przeszkadzało licealiście, który z pewnym rozczuleniem wpatrywał się w swoje maleństwo, które po tym, jak już się najadało, ułożyło się wygodnie na jego ramieniu, dodatkowo obejmując je dwoma rękoma.
Ten widok był zdecydowanie warty opuszczenia tego jednego treningu.
- Taeś? - zaczął nagle Kook, przerywając ciszę pomiędzy nimi.
- Hm? - mruknął z rozmarzeniem, delektując się drugą ręką młodszego, która przeczesywała jego miękkie włosy.
- Bo... Jest taka sprawa. - mówił niepewnie, lekko przygryzając swoją dolną wargę. - Pamiętasz Lisę, prawda? Moją koleżankę z klasy?
- Uhm, tak, pamiętam. Co z nią? Też ma problemy z biologią? - spytał, nawet nie otwierając przymkniętych oczu, a Jungkook automatycznie odchylił się odrobinę do tyłu, kompletnie nie rozumiejąc pytania starszego.
- Co? Nie, skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
- W sumie nie zdziwiłbym się, skoro siedzi w ławce z takim idiotą. - parsknął, otwierając swoje ciemne ślepka i uśmiechając się szelmowsko. - Wystarczyłoby tylko, żeby chociaż raz spróbowała od ciebie ściągnąć. To byłby dramat, biorąc pod uwagę to, jakie głupoty zdarza ci się wypisywać.
- Bardzo zabawne, Taehyung. - przewrócił oczami. - Przypominam ci, że moje chwilowe załamanie związane z tym przedmiotem minęło już parę miesięcy temu, teraz moje oceny są całkiem niczego sobie.
- Tak, tak. - miauknął. - W każdym razie, co z nią?
- Ostatnio zaprosiła mnie na swoje urodziny. Zapytałem się, czy mogę wziąć kogoś ze sobą, a ona się zgodziła. Domyślasz się, o kogo mogło mi chodzić? - rzucił retorycznie, obserwując reakcję szatyna, który lekko podniósł się z jego ramienia.
- Czekaj, czekaj. Co? - uniósł jedną brew ku górze. - Mam iść na jej urodziny? Jungkook, przecież ja jej prawie nie znam.
- Nie musisz. Tu nie chodzi o to, aby w jakiś wygórowany sposób celebrować jej siedemnastkę, tylko o mile spędzony czas, który możemy wykorzystać razem. - tłumaczył. - To moja bardzo bliska koleżanka, nie mogę tak po prostu nie iść. Z drugiej strony nie chcę też ograniczyć swoich kontaktów z tobą, kiedy w końcu możesz poświęcić mi więcej swojej uwagi. - kontynuował.
- Nie jestem do tego zbytnio przekonany...
- No zgódź się, Taehyungie. - poprosił, wydymając dolną wargę. - Dla mnie, okej?
- To na mnie nie działa. - prychnął, krzyżując swoje ręce na piersi. - Poza tym, takie imprezy są dziecinne. Banda gówniarzy, która udaje pseudo dorosłych, chlejąc bez opamiętania i wypalając wszystkie te tanie papierosy. Nie chcę w tym uczestniczyć.
- Nie musisz się przecież upijać. - wtrącił łagodnym głosem. - A ja nie chcę iść tam bez ciebie. Wiem, że nie lubisz takich rzeczy, ale może się przełamiesz? Nie możesz być tak pesymistycznie nastawiony.
- Nie mąć mi w głowie... - mruknął, a na jego twarzy pojawił się grymas niezdecydowania.
Nagle Jungkook objął go i przyciągnął do siebie, składając na jego policzku szybkiego całusa.
- Taehyungie... No zgódź się. Popatrz, jak cię ślicznie proszę. - mruczał tuż przy jego uszku, jednak wkrótce został odepchnięty przez ręce mniejszego, który był cały czerwony na twarzy.
- No dobrze, już dobrze! Pójdę tam z tobą, tylko przestań mi tak robić! - jęknął zawstydzony, zakrywając buzię dłońmi. - No naprawdę, czy ty masz jakiś fetysz na moje rumieńce?
- Może? - rzucił zalotnie, na powrót przybliżając się do tej zawstydzonej osóbki, która natychmiast przewróciła się na drugi bok, tym samym będącym tyłem do swojego chłopaka, który jednak ani trochę nie zraził się tym, że szatyn niemal panicznie przykleił się do ściany, byleby tylko Jeon nie mógł go znowu zobaczyć.
- Ty chory pojebie! - pisnął.
Jednak prawdziwy pisk wydobył się z jego ust dopiero wtedy, gdy duże dłonie silnie zacisnęły się na jego biodrach, a on został gwałtownie przyciągnięty do pleców pierwszoklasisty, który przylgnął do niego całym ciałem. Taka bliskość to było dla niego stanowczo za wiele.
- Chyba podoba mi się ta pozycja. - mruknął młodszy tuż obok jego ucha.
- Przestań! - uderzył go w jego ręce, które silnie zakleszczyły się ze sobą w jego pasie, przez co nie miał możliwości ucieczki z tego przyjemnego więzienia. - Zaraz zacznę krzyczeć, a wtedy twoja mama tu wparuje i uderzy cię patelnią!
- Moja mama stanie obok nas i jeszcze będzie bić mi brawo, że wyrwałem sobie takiego ślicznego chłopca. - zamruczał, przez co Taehyung zarumienił się jeszcze bardziej, o ile to w ogóle było możliwe.
- Okej, uznajmy, że tak długo, jak prawisz mi komplementy, nie będę się aż tak wyrywał.
- Przystaję na taki układ. - szepnął i jeszcze raz cmoknął tę słodką twarzyczkę, którą najchętniej obcałowywałby nieustannie.
Bo Taehyung już dawno stał się jego największym uzależnieniem i najcenniejszym skarbem, którym nie chciał się dzielić absolutnie z nikim.
I w całym tym odpłynięciu kompletnie zapomniał, że miał się przecież zapytać starszego, jak było na konkursie...
°
Taehyung nigdy nie miał szczególnego daru do kupowania prezentów. Już od podstawówki wszystkie dzieci krzywiły się, kiedy na wigilijce klasowej okazywało się, że ich imię przypadło właśnie Kimowi, poczynając od biednej Yerin, która ze smutkiem kręciła głową, kiedy z niewielkiej paczuszki wyciągnęła dziecięce opakowanie nici dentystycznej, będącej pomysłem matki chłopca, zaś kończąc na Chaerin - dziewczynie, która trafiła mu się w drugiej klasie liceum, bowiem w tym roku żadna klasa nie organizowała wigilijki, a która wówczas dostała od Kima repetytorium maturalne z jego ukochanej biologii.
Ogółem rzecz biorąc - szatyn raczej nie powinien kupować ludziom prezentów, bo wywoływał w nich więcej zawodu, aniżeli szczęścia, jednak czuł się w obowiązku sprawić coś wspólnie z Jungkookiem jego koleżance, jeśli już zamierzał pojawić się na jej urodzinowej imprezie.
Młodszy jednak uparł się, że Lisie najbardziej przypadną do gustu kosmetyki, tak więc teraz dwójka chłopców, kompletnie nie znających się na makijażu, z pewną obawą patrzyła na miliony różnokolorowych pomadek, błyszczyków, cieni do powiek i pędzelków, których zastosowania po prostu nie znali.
- Hej, a może to? - spytał nagle Kook, patrząc na zupełnie inny regał, niż ten, przy którym się znajdowali.
- To krem do rąk. - wyjaśnił cierpliwie Taehyung.
- No to może to?
- To wazelina kosmetyczna.
- A to?
- Cholera, Jungkook, przecież to pianka do golenia. - warknął, mając już kompletnie dość tego nierozumnego małolaty, który od dobrych dwóch minut pytał go o wszystko, tylko nie o to, czym faktycznie mieli się zajmować.
Ciemnowłosy zdążył już oblecieć cały dział ze zdrową żywnością i perfumami (męskimi, oczywiście), jednak za żadne skarby nie dało się go zagonić na dział kosmetyczny, który przecież był ich pierwotnym celem. A już zdecydowanie najgorsze w tym wszystkim było to, że nawet, jeśli się już na nim znaleźli, to kompletnie nie wiedzieli, do czego służą wszystkie te magiczne świecidełka.
Nagle podeszła do nich uśmiechnięta ekspedientka, łącząc ze sobą swoje udekorowane pierścionkami dłonie.
- Pomóc panom w czymś może? - spytała ciepło, mrugając słodko długimi rzęsami.
- Uhm, jeśli by pani mogła... - zaczął zmieszany Taehyung, nawet nie zauważając, że w tym samym czasie Jeon zniknął w innym dziale. - Chodzi o to, że nasza znajoma ma urodziny i bardzo chcielibyśmy jej coś kupić, jednak nie wiemy zbyt wiele o takich rzeczach...
- Żaden problem. - uśmiechnęła się przyjaźnie. - Coś konkretnego? Typ produktu, lub chociaż może kolor?
- Nie jestem pewny. Jungkook, może ty... - zaczął, automatycznie sięgając ręki licealisty, jednak nigdzie jej nie wyczuł, błądząc dłonią w powietrzu. - Jungkook?
- Hej, chyba znalazłem coś, co na pewno jej się przyda! - nagle młodszy wychylił się zza innego regału, a szatyn przewrócił oczami.
- Wybaczy pani na chwilę... - posłał kobiecie skruszony uśmiech i szybko podreptał do swojego chłopaka. - No i co tam znala... Jungkook, kuźwa, ty pieprzony idioto. - warknął zrezygnowany, uderzając się w czoło.
Bo z całą pewnością nie spodziewał się, że zobaczy swojego ukochanego z dwoma paczkami podpasek, ewidentnie rozważając ich zakup.
- No co? Przynajmniej będziemy mieli pewność, że będzie ich używać. - nadął swoje policzki. - Poza tym, sama mi ostatnio mówiła, że mega się cieszy, że okres nie przypadł jej na imprezę, więc spójrz, nawet z terminem trafimy!
Taehyung pokiwał z niedowierzaniem głową, biorąc jedną z dwóch paczek we własną rękę i z całej siły trzepnął nią Jungkooka w głowę.
- Będę o tym pamiętać, kiedy będę tobie kupował prezent na urodziny. Wrzesień, idealna pora na to, aby zainwestować w sześciopak chusteczek, bo w końcu istnieje duże prawdopodobieństwo, że akurat złapie cię jesienny katarek. - prychnął, ciągnąc ciemnowłosego z powrotem do czekającej na nich ekspedientki.
- Znaleźli coś panowie, czy nadal szukacie? - spytała uprzejmie.
- Nadal szukamy. - odparł natychmiastowo starszy, widząc, że usta bruneta zaczynają się otwierać, by udzielić odpowiedzi, a zdecydowanie wolałby, aby kobieta nie wiedziała, że jego chłopak chciał kupić swojej koleżance produkt do higieny osobistej.
-No to może coś z pomadek? - wtrącił się Kook. - Lisa lubi pomadki. Praktycznie zawsze ma pomalowane usta, na pewno się ucieszy.
Sprzedawczyni uśmiechnęła się jeszcze szerzej, robiąc parę kroków w stronę innej półki.
- Jak chodzi o pomadki, to uważam, że te są najlepsze. - wskazała ręką na wyroby jednej z firm. - Jednak cena może panów odstraszyć, bo bądźmy szczerzy - nie jest to tani wydatek, choć osobiście uważam, że są one warte swojej ceny. Jeśli jednak niekoniecznie jesteście przekonani, to te również - wskazała dłonią produkty po drugiej stronie. - są w porządku. I przede wszystkim, nie są aż tak kosztowne.
- Dziękujemy za pomoc. - odwzajemnił uśmiech Taehyung. - Teraz powinniśmy już sobie jakoś poradzić.
Ekspedientka odeszła, a chłopcy od razu spojrzeli na wskazane przez nią, tańsze kosmetyki. Teraz pozostało już tylko wybrać kolor.
- Może ta? - zapytał Taehyung, pokazując palcem jedną z pomadek.
- Jest okej, ale to chyba nadal nie jest to...
- To może ta?
- Ujdzie w tłumie.
- Ta?
- Nie bardzo...
- No to może ta?
- Do gazu.
Taehyung uderzył się w całej siły z czoło, słysząc stanowczy głos młodszego i to okropne, kompletnie nie na miejscu porównanie. Wziął z półki jedną z czerwonych pomadek, która według niego najbardziej pasowała do blondynki i nie pytając już Jungkooka o zdanie, pociągnął go w stronę kasy.
- No ale halo! - wyrwał się pierwszoroczny. - A moje podpaski?
- Kurwa mać! - warknął cicho Kim, podchodząc do odpowiedniego regału i biorąc do ręki pierwsze lepsze opakowanie, byleby tylko ten głupi szczeniak, z którym się związał, przestał marudzić o takie pierdoły. - Zadowolony?
- Nawet bardzo. - wyszczerzył się dumny.
A Taehyung sam już nie wiedział, który był to już raz, kiedy po prostu nie miał już słów na tego dzieciaka.
°
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
Krótko i na temat - w tę sobotę prowadzę Wikuczkowego snapa, więc jakby ktoś miał do mnie jakieś pytanka, a może bał się zapytać osobiście, to będzie możliwość zapytania o coś anonimowo, także bardzo serdecznie was zapraszam (no i w sumie jakbyście po prostu chcieli mnie posłuchać to też fajnie)
I jeszcze druga sprawa - w niedzielę będę publikować świątecznego shota, ponieważ akurat przypada mój termin na dodanie, więc również bardzo cieplutko was zachęcam do zerknięcia (będą moje nieśmieszne komedie, bo wylosowałam takie słówka, że nie dało się z tego zrobić ani niczego uroczego, ani nawet niczego poważnego, cri)
Wiem, że troszkę musieliście czekać na ten rozdział, ale nie mam teraz czasu na pisanie, bo po szkole jestem tak padnięta, że nawet nie mam siły pisać na wattpadzie, a zależy mi na ocenach na półrocze, więc wolę się poświęcić nauce (jestem teraz trochę jak mój Taeś)
Ale w poniedziałek już wystawiają oceny, a potem są święta, więc postaram się spiąć pupcię i zrobić sobie jakieś zapasy dla was, moje skarbeńki 💕
Kocham was mocno i życzę wam miłego dnia! 💕
Psst, ostatni tydzień szkoły, wy też macie się jeszcze postarać :(
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top