Rozdział 34

Ismihan
Powoli zbliżyłam ostrze do skóry pogrążając się w transie i odcinając od świata zewnętrznego. Przymknęłam powieki, a w mojej wyobraźni ukazały się obrazy chwil, które miały nigdy nie nadejść. Bayezid trzymający za rękę małego chłopca, a tuż obok ja z niemowlęciem i nieco starsza dziewczynka biegająca po ogrodzie. Błękitne niebo, ciepły wiatr smagający moją skórę, dziecięcy śmiech. Gdzieś w oddali Mihrimah z czułością dotykająca wyraźnie zaokrąglonego brzucha i Bali bey tulący ją do siebie.

Uśmiechnęłam się smutno czując, jak po moim bladym licu spływa samotna łza. Schyłek mojej marnej egzystencji, koniec marzeń o nierealnej przyszłości.

- Nie rób tego. - Z tego dziwnego stanu wyrwał mnie opanowany, kobiecy głos.

Podniosłam wzrok na drobną postać owiniętą ręcznikiem. Jej ciemne loki były związane w luźnego warkocza, a intensywnie niebieskie tęczówki wyróżniały się na tle mlecznej skóry. Patrzyła na mnie spokojnie, jakby nie pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji. Zbliżyła się siadając obok, a ja nadal milczałam, albowiem nie wiedziałam, co mogłabym jej powiedzieć.

- To nie rozwiązanie. - Wyciągnęła w moją stronę dłoń, więc podałam jej ostre narzędzie, a ona odłożyła je na swoje miejsce. - Ismihan, prawda? - zapytała, na co przytaknęłam. - Są inne metody na problemy, nawet kiedy wydaje nam się, że nic nie możemy zrobić. Życie jest najcenniejszym darem, nie marnuj go w tak absurdalny sposób - rzekła.

- Kim jesteś? - spytałam cicho przyglądając się jej z zainteresowaniem.

- Kiedy tu przyjechałam nazwano mnie Fatma. Po jakimś czasie zyskałam drugie imię, Sanaz. Nadał mi je książę Mehmed, więc jak już się pewnie domyślasz, jestem jego prawowitą małżonką. - Uśmiechnęła się, zapewne myśląc o swoim ukochanym.

- A więc ty na pewno dobrze wiesz kogo masz przed sobą - stwierdziłam.

- Oczywiście. Sułtanka Ismihan, a zarazem córka władcy Polski z dynastii Jagiellonów, Zygmunta Augusta. Przyszła żona i ulubienica księcia Bayezida - powiedziała, a przy ostatnim zdaniu poczułam bolesne ukłucie w sercu, przez co skrzywiłam się lekko. - Dlaczego chciałaś podciąć sobie żyły? - Łagodnie pogładziła mnie po ramieniu, chcąc w ten sposób dodać mi otuchy.

Wtedy przestałam udawać, podświadomie czułam, że mogę jej zaufać i wyznać prawdę. Bratnie dusze odnajdują się niezależnie od naszej woli, a gdy stają przed sobą, wiedzą, że trafili na odpowiednią osobę. Są połączeni niewidzialną nicią, czasem wiele lat nie potrafią iść jej szlakiem, by ostatecznie trafić na właściwy trop.

- Ostatnie dni były dla mnie wyjątkowo trudne. Jak wiadomo sułtanka Mihrimah zaginęła, zniknął również szambelan, a zarazem jej wybranek, Bali bey. Córka padyszacha jest moją przyjaciółką i bardzo mi jej brakuje. Jednak nie to sprawiło, że zdecydowałam się na ten desperacki krok. Nikt nie wie co wydarzyło się między mną a księciem Bayezidem około tydzień temu - urwałam, gdyż powróciły wspomnienia, które usilnie starałam się wymazać z pamięci.

- Co takiego? - zainteresowała się odgarniając niesforne kosmyki.

- To musi zostać między nami - zastrzegłam, na co przytaknęła zachęcając mnie, abym kontynuowała. - Jego faworyta i matka sułtanki Alime, Emine hatun, została zamordowana. Nie miałam z tym nic wspólnego, lecz nie lubiłyśmy się, więc wina spadła na mnie. Pokłóciliśmy się, a potem... - Wypuściłam głośno powietrze odwracając wzrok. - Uderzył mnie - dodałam szeptem.

Zapanowała głucha cisza, domyśliłam się, że Sanaz nie wie jak zareagować. Nic dziwnego, ja również miałabym dylemat, gdyby ktoś wyznał mi coś podobnego.

- Powinnam poradzić ci, abyś mu wybaczyła, ale nie zrobię tego. Nie powinien tak się zachować, zwłaszcza przy braku dowodów. Dlatego pokaż mu, że jesteś silna. Pochodzisz ze szlachetnego rodu, nie stawiaj się na równi z niewolnicami, które do zdobycia władzy potrzebują mężczyzny. Masz wysoką pozycję, zajście w ciążę i urodzenie syna nie jest twoim priorytetem. Ja byłam zmuszona walczyć o pozostanie na szczycie, ty od początku się tam znajdowałaś. Wykorzystaj to. - Jej wypowiedź dała mi do myślenia, zrozumiałam, jak wiele miałam szczęścia.

- Dziękuję - rzekłam cicho, tym jednym słowem wyrażając wdzięczność za odmienienie mojego punktu widzenia.

- Chodź ze mną, mam coś, co może ci się przydać. - Uśmiechnęła się tajemniczo.

~*~

- Dlaczego mi to dałaś? - zdziwiłam się przyjmując zwykły, brązowy notatnik.

- Jest niepozorny, ale da ci wytchnienie, uwierz mi. Pisz, rysuj, twórz wiersze - rób z nim co zechcesz i potraktuj go jak pamiętnik - wyjaśniła, po czym wyszła z mojej komnaty zostawiając mnie samą.

Usiadłam na łóżku wygładzając turkusowy materiał okrywający moje ciało. Otworzyłam zeszyt na pierwszej stronie, mocząc pióro w atramencie. Nie zastanawiając się długo przelałam myśli na papier, a to rzeczywiście przyniosło mi ulgę.

Dziś wieczorem niebo jest czerwone,
dziś wieczorem stoimy na krawędzi,
żadnej spadającej gwiazdy by nas poprowadzić.

Oko za oko, dlaczego rozrywamy się wzajemnie?
Proszę powiedz mi dlaczego, dlaczego to robimy?
Teraz patrzę na nas, możemy tylko siebie obwiniać,
to taki wstyd.

Ile razy możemy wygrać i przegrać?
Ile razy możemy łamać zasady między nami?
Tylko łzy.

Ile razy musimy walczyć?
Ile czasu minie by było dobrze między nami?
Tylko łzy.

Powiedz mi, co się z nami stało? Co się z nami stało?
Tylko łzy.
Powiedz mi, co się z nami stało? Co się z nami stało?*

Prześledziłam wzrokiem cały tekst, wzdychając cicho. To oczywiste, że dotyczył relacji, jakie łączyły mnie i Bayezida. Czy to czas, aby wreszcie udowodnić swoją niezależność? Może to kolejny rozdział mej podróży i pora go zakończyć? Zacząć wszystko od nowa będąc uwięziona w starym życiu.

Podobno kiedy sułtanka Hurrem została faworytą władcy i otrzymała tytuł radosnej sułtanki, oznajmiła, że Aleksandry już nie ma. Zmieniła się, ale ja nie zamierzałam podążać jej śladem. Katarzyna nie umarła, to wciąż byłam ja, ta sama dziewczyna, która wymykała się z pałacu o zmroku, a o świcie wracała w przemoczonej sukni i z uśmiechem na ustach. Pierworodna, która miała być chłopcem, ale w niczym nie ustępowała mężczyznom. Nieco nieposłuszna, zdeterminowana w osiąganiu wyznaczonego celu i zawsze stawiająca na swoim.

Te cechy zatarły się we mnie wraz z przybyciem do seraju, najbardziej żałowałam utraconego uporu, który niegdyś był moim znakiem rozpoznawczym. I kiedy nadarzyła się okazja, to zacięcie powróciło ze zdwojoną siłą.

2 miesiące później

Z nadejściem marca, miesiąca zwiastującego wiosnę, pogoda uległa znaczącej poprawie. Zza chmur przebijały pierwsze promienie słoneczne, śnieg dawno stopniał pozwalając roślinom obudzić się z zimowego snu. Noce bywały coraz krótsze, zaczęto pielęgnować ogród, a nałożnice chętnie zgłaszały się do tej pracy, aby móc pozbyć na świeżym powietrzu.

W pałacu nadal panowała napięta atmosfera, albowiem pani słońca i księżyca zapadła się pod ziemię i powoli tracono nadzieję na jej odnalezienie. Poszukiwania trwały w dalszym ciągu, jednak nie były owocne. Sułtan odchodził od zmysłów i jego jedynym pocieszeniem była Nuriye, która koiła jego ból i wspierała go, co nie podobało się jego rudowłosej ulubienicy. Mogłabym bez prowadzenia dochodzenia zaświadczyć, że już planowała jakby się jej pozbyć.

- Pani, już czas - zawiadomiła mnie Esma hatun, tym samym wyrywając z rozmyśleń.

Tak jak przewidywano, gdy tylko zrobiło się cieplej od razu postanowiono wyruszyć na wojnę. Choć książęta i padyszach martwili się o Mihrimah, to nie mogli odpuścić sobie tego wyjazdu. W stolicy miał pozostać wielki wezyr Rustem pasza oraz książę Cihangir.

- Już idę. - Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze poprawiając srebrną koronę.

Wraz z służkami udałam się na miejsce pożegnania władcy, gdzie miały zebrać się wszystkie kobiety z jego rodziny, w tym ja. Prędko dotarłam do odpowiedniego pokoju, nie każąc na siebie czekać. Przystanęłam tak, że z jednej strony przeszywał mnie chłodny wzrok zielonookiej Rusinki, z drugiej zaś łagodne spojrzenie lazurowych tęczówek należących do Fatmy Sanaz. Żona księcia Mehmeda była dla mnie ogromnym wsparciem i znalazłam w niej przyjaciółkę, której brakowało mi od momentu zaginięcia mojej pocieszycielki.

- Destur! Sultan Sulejman Chan hazretleri! - zawołał strażnik, a my ukłoniłyśmy się oddając mu należny szacunek.

Padyszach podchodził kolejno do każdej z nas odbierając życzenia udanej podróży i mówiąc parę słów oraz uśmiechając się ciepło.

- Panie, niech Bóg pozwoli wam odnieść wspaniałe zwycięstwo i oszczędzi naszych ludzi - powiedziałam, gdy przyszła moja kolej. - Czy mogłabym cię prosić, abyś przekazał pozdrowienia mojemu ojcu, kiedy już do was dołączy?

- Oczywiście. Jesteś dla mnie jak córka - wyznał, co jednocześnie wprawiło mnie w osłupienie i ogromnie wzruszyło.

- Panie, ja... To zaszczyt - wyszeptałam zaskoczona, a on jedynie ucałował moje czoło tak, jak chwilę wcześniej Nuriye.

Kiedy sułtan wyszedł miałam zamiar zostać jeszcze w towarzystwie Sanaz i Rumeysi, z którymi miałam najlepszy kontakt, ale Esma hatun zbliżyła się do mnie z niskim ukłonem.

- Pani, Sumbul aga powiedział mi, że ktoś czeka w twojej komnacie. Podobno to ważne - przekazała mi, więc skinęłam i przeprosiłam swoje towarzyszki, po czym wyszłam kierując się w dobrze znaną stronę.

Weszłam do swojej sypialni, a zauważając kto się w niej znajduje, od razu chciałam zawrócić.

- Ismihan, proszę, wysłuchaj mnie - zaoponował Bayezid przewidując mój zamysł.

Jak było między nami? Cóż, prawdę mówiąc wcale nie rozmawialiśmy. Nie wiem, czy zamieniliśmy choć jedno zdanie. Posłuchałam żony księcia Mehmeda i odcięłam się od tego. Całe dnie spędzałam poza domem, najczęściej na przejażdżkach lub samotnych spacerach.

- Błagam, nie ignoruj mnie. Zasługuję na karę, więc wymierz mi ją. Uderz, krzycz, zrób cokolwiek, tylko skończ tę udrękę. Nie zniosę twojego milczenia - przemówił, a jego głos drżał, jakby szloch usilnie starał się wydostać z jego gardła, ale on nie mógł na to pozwolić.

- Posłuchaj mnie teraz uważnie. Nie mogę zapomnieć tego, co wydarzyło się dwa miesiące temu i nigdy nie będę w stanie ci wybaczyć - zaczęłam. - Wyruszasz na wyprawę, dlatego zdecydowałam się ci o czymś powiedzieć. Noszę pod sercem twoje dziecko. - Chciał się odezwać, jednak nie pozwoliłam mu na to. - Tak, jestem w ciąży. Urodzę, weźmiemy ślub, ale niczego więcej się ode mnie nie spodziewaj. Skrzywdziłeś mnie, zraniłeś najgłębiej jak mogłeś. Miłość, dzięki której niegdyś unosiłam się kilka centymetrów nad ziemią, teraz mnie zabija. Nie chcę myśleć o przyszłości, boję się jej, bo ci nie ufam. To nie ulegnie zmianie - skończyłam.

- Będę czekał, wystarczy mi zapewnienie, że nadal coś do mnie czujesz - odparł przygaszony, jakby uleciała z niego cała energia.

- To uczucie, które nas połączyło, było niczym róża - kruche i delikatne, ale byłam pewna, że przetrwa wszystko. Jednak przestaliśmy o nie dbać i tak jak kwiat bez wody, zwiędło. - Spuściłam głowę nie mogąc znieść spojrzenia jego ciemnych oczu.

- Ismihan... Nigdy nie kochałem nikogo bardziej od ciebie - wyszeptał, a ja nawet nie zauważyłam, kiedy znalazł się tak blisko mnie.

- Nie okłamuj mnie, Bayezid. Wiem o Mahfiruz i zdaję sobie sprawę, że to ona pierwsza zawładnęła twoim sercem, a ja nie mogę się z nią równać. Kiedy człowiek zakochuje się po raz drugi, nie jest to już tak silne i bezgraniczne. Spójrz na sułtana i twoją matkę - pokochał ją nadzwyczaj mocno i była jedyną, która mogła w pełni cieszyć się jego zainteresowaniem. Potem pojawiło się wiele kobiet i być może je także kochał, ale to nie było to samo. Ja darzę cię właśnie taką miłością, tą pierwszą, najintensywniejszą. Z twojej strony wygląda to inaczej, albowiem fragment twojej duszy został bezpowrotnie zamknięty w tamtej dziewczynie. I choć to boli, muszę się z tym pogodzić, ale nie chcę dłużej cierpieć. Pragnę być obok ciebie, lecz bez namiętności. Będziesz mógł zapraszać nałożnice do swojej alkowy, ja nie będę stawać im na drodze. Po prostu będę twoją żoną i matką twojego dziecka oraz przyjaciółką. Tak będzie najlepiej - skończyłam swoją wypowiedź i uśmiechnęłam się delikatnie, chcąc go w ten sposób pożegnać.

- Nie zgadzam się. Tak nie może być, to nie jest dobre rozwiązanie - zaprotestował, tak jak się tego spodziewałam.

- Sam zobaczysz, że oboje będziemy zadowoleni. Ostatnio często dochodzę do wniosku, że łatwiej byłoby, gdybyśmy pozostali przyjaciółmi. Żylibyśmy bez kłótni i sporów - przyznałam.

- Jak chcesz - mruknął jedynie, po czym odwrócił się napięcie wychodząc z pomieszczenia.
Podniosłam swój dziennik siadając przy biurku i otworzyłam go.

Właśnie popełniłam największy błąd w swoim życiu. Pozwoliłam odejść osobie, która była dla mnie wszystkim. Wypełniła mnie okropna pustka, na ziemi trzyma mnie tylko mała istotka, która jest jego częścią. Czy żałuję? Tak. Jednak podświadomie wiem, że postąpiłam właściwie. Dałam mu wolność, sobie zaoszczędziłam nerwów i stresu. Gdy miłość zgaśnie, zostanie przyjaźń. Obawiam się jednak, że płomień tego uczucia nadal będzie się we mnie tlił, a to sprawi, że znów zacznę zabiegać o jego względy. Stanę się kolejną sułtanką, która będzie zabijała każdą, która ośmieli się do niego zbliżyć. A ja nie chcę taka być. Dlatego będę wysyłała mu nałożnice, może któraś da mu szczęście. A sama zamknę się w swoim małym świecie, otoczę wspomnieniami chwil, w których wypełniała mnie radość.
______________________________
Witajcie!
Na początku wyjaśnienie * - jest to fragment piosenki, którą macie powyżej. Posłuchajcie jej koniecznie, bo jest cudowna. To właśnie ona sprawiła, że mimo, iż powinnam dodać next w drugim opowiadaniu, to zdecydowałam się napisać nową część tutaj. Wprost idealnie pasuje do obecnej sytuacji między Ismi i Bayezidem, a do tego jest piękna, więc musiałam ją wykorzystać.
Cały rozdział poświęcony Ismihan, w następnym będzie już Mihri i pewnie też Nuriye. Co myślicie o tej rozmowie Ismi z Bayezidem? Czy postąpiła słusznie decydując się na taki krok? No i jest też nowa postać Fatma Sanaz (Sanaz oznacza ulubiona c; ). Co o niej sądzicie? Będzie miała duży wpływ na historię czy jest tylko przyjaciółką głównej bohaterki?
Komentujcie, bo to bardzo motywuje!
Przesyłam buziaki i czekam na waszą opinię ;*
PS Chciałam dodać zarówno nagranie jak i gif i nie mam takiej możliwości :/ Też macie ten problem? Może wiecie jak go rozwiązać? Piszcie!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top