Rozdział 28

- Ojcze..? - Kiedy w końcu odzyskałam zdolność mówienia odezwałam się z niedowierzaniem.

Czy to sen? Nie, naprawdę przede mną stał mój ukochany tata, potężny król Polski, Zygmunt II August. Ta tęsknota, którą przez te wszystkie miesiące pobytu w seraju skrywałam w sobie, odżyła ze zdwojoną siłą obezwładniając mnie i nie pozwalając myśleć o niczym innym. Wróciły wspomnienia, te wspaniałe momenty, które przeżyłam w swojej ojczyźnie. Śpiew ptaków o poranku, zapach kwiatów kwitnących pod moim oknem, tych, których nie było nigdzie indziej. Wspólne wyjazdy na polowania, przejażdżki konne czy ta niezapomniana wyprawa na wojnę, która dostarczyła mi niesamowitych wrażeń i sporą dawkę adrenaliny. Ciałem będąc w komnacie sułtana, moja dusza przeniosła się do Krakowa, bo tam została część mnie. Znów znalazłam się w pałacu, wśród murów, w których się wychowałam. Służba krzątała się po korytarzach wykonując swe codzienne obowiązki, bram pilnowali dobrze uzbrojeni żołnierze, a politycy debatowali o sprawach państwowych. Siedziałam u boku władcy i przysłuchiwałam się ich rozmowom, co jakiś czas zabierając głos. Doradcy brali pod uwagę moje słowa, które były równie ważne jak to, co wypowiadał monarcha. Gdzieś w ogrodzie Basia plotła wianek z kolorowych roślin, w powietrzu czuć było woń róż. I nagle bajka się skończyła, w ciągu kilku sekund wszystko wywróciło się do góry nogami. Turcy porwali mnie do tego piekła, które udało mi się zmienić w raj. Jednak w tamtym momencie zapragnęłam wrócić tam, skąd przybyłam.

- Moja piękna córko. - Ojciec uśmiechnął się szczerze rozkładając ramiona, w które bez wahania wpadłam i tam znalazłam ukojenie.

Mimo, że był surowy i często upominał mnie za błędy, które zdarzało mi się popełniać, zawsze potrafił okazać mi czułość. Nie musiałam traktować go wyłącznie jako głowę państwa, był przede wszystkim jedną z najbliższych mi osób. Byłam przekonana, że nigdy nic tego nie zmieni.

- Przyjechałeś - powiedziałam odsuwając się na pewną odległość.

- Myślałaś, że zapomniałem o swojej córeczce? - Zaśmiał się. - Przybyłem tu do sułtana, aby ustalić warunki pokoju i zabrać cię do domu - oznajmił wywołując u mnie mieszane uczucia.

Tak, kiedy płynęłam statkiem do Imperium Osmańskiego modliłam się o to, aby jak najszybciej ktoś mnie uwolnił. To wydarzenie wydawało mi się najgorszym, co kiedykolwiek mnie spotkało. Wylewałam tysiące łez, każda znaczyła wyraźny ślad na moich policzkach przypominając o cierpieniu, jakiego zaznałam. Jednakże zmieniło się tak wiele, że nie byłam już tak pewna tego czy chcę jechać z ojcem. Byłam rozdarta. Coś ciągnęło mnie tam, gdzie spędziłam dzieciństwo, a mimo to czułam, że muszę zostać w Konstantynopolu. Jak mogłabym skazać Bayezida i Mihrimah na rozłąkę? Zżyłam się z nimi, stali się dla mnie rodziną, nie potrafiłabym ich zostawić. Znalazłam się między przysłowiowym młotem a kowadłem, nie widziałam dobrego wyjścia z tej trudnej sytuacji, z którą byłam zmuszona się zmierzyć.

- Gdzie jest Basia? - postanowiłam zadać pytanie, które dręczyło mnie od dnia, w którym widziałam moją siostrę po raz ostatni.

- Nie martw się, Barbara jest bezpieczna - zapewnił sprawiając, że na moich ustach zagościł uśmiech.

- Katarzyno. - Sulejman wtrącił się do naszej rozmowy, więc zerknęłam w jego stronę. - Kiedy tylko osiągniemy porozumienie satysfakcjonujące nas obojga, wraz ze swoim ojcem będziesz mogła udać się do Rzeczpospolitej.

- Panie, jestem ci bardzo wdzięczna za okazaną łaskę, ale książę Bayezid i ja... - urwałam nie wiedząc jak to ująć. - Niedawno stałam się jego faworytą - dodałam wywołując zaskoczenie na twarzach obu mężczyzn.

- Spędziłaś noc w alkowie? Przed ślubem? - Dla gorliwego katolika, jakim niewątpliwie był syn Zygmunta I Starego, było to nie do przyjęcia.

- Tak - przyznałam czerwieniąc się ze wstydu, bo doskonale zdawałam sobie sprawę, że naraziłam się na gniew człowieka, który wychował mnie i zapewnił wszystko co najlepsze, abym mogła się kształcić i rozwijać swoje zainteresowania.

Pokręcił głową wyraźnie zawiedziony moim zachowaniem niegodnym polskiej księżniczki. Zażenowana spuściłam wzrok, choć nie zrobiłam nic złego. Takie panowały zwyczaje, musiałam się do nich przystosować. Dla niego to wyglądało zupełnie inaczej, nawet nie chciałam domyślać się jakie miał o mnie zdanie w tamtym momencie. Rozczarowałam go.

- Katarzyno, wróć do swojej komnaty, a my ustalimy szczegóły. - Padyszach przerwał niezręczną ciszę, co przyjęłam z ulgą.

- Oczywiście. - Dygnęłam lekko wbijając spojrzenie w ziemię i opuściłam sypialnię Sulejmana.

Przemierzając złotą drogę byłam rozbita emocjonalnie. Rozum wręcz krzyczał, że popełniłam ogromny błąd zgadzając się na to wszystko, ale serce skutecznie go zagłuszało. Ono kazało mi postępować zgodnie ze swoimi uczuciami, a to prowadziło tylko do jednego rozwiązania. Nie miałam pojęcia co robić, nie rozumiałam dlaczego zawsze, kiedy zaczyna się układać staje się coś, co diametralnie zmienia bieg historii. Los niezwykle często płata mi figle, stawia przede mną przeszkody, które próbuję pokonać, ale czasem odnoszę porażkę. Upadam i trudno jest mi się podnieść, a kiedy wstaję coś znowu popycha mnie i ląduję na ziemi. Każda klęska zabiera mi coraz więcej sił, staję się słaba i niezdolna do działania. Ktoś wyciąga pomocną dłoń i wycofuje się zanim zdążę ją chwycić. Sprawiedliwość zniknęła, zastąpiły ją kłamstwa i intrygi, którymi wypełnione jest całe nasze życie. Najgorsze jest to, że absolutnie nic nie jesteśmy w stanie na to poradzić. Możemy jedynie walczyć o swoje, co często przynosi odwrotny efekt od zamierzonego.

Docierając do sali nałożnic byłam wyczerpana psychicznie. Powoli wspięłam się po schodach i wpatrując w czubki swoich butów weszłam do pokoju opierając czoło o drzwi. Dotknęłam drewnianej powierzchni wyjątkowo zafascynowana jej fakturą, jakby była najcenniejszą tkaniną.

- Rozumiem, że chcesz wrócić do Polski. Nie będę cię tu na siłę zatrzymywał. - Znajomy głos wyrwał mnie z ponurych rozmyśleń i przywrócił do rzeczywistości.

Odwróciłam się patrząc w znajome tęczówki, które nigdy nie traciły tego wyjątkowego blasku, jednak tego dnia były smutne i przygaszone. Jego wzrok mnie paraliżował, odbierał zmysły i logiczne myślenie. To wszystko mnie przerosło, miałam dość. Oparłam się plecami o ścianę i usiadłam na podłodze bezmyślnie obserwując zdobienia na dywanie. Po mym bladym licu spłynęła samotna łza, a wszystko wokół zaczęło się rozmazywać i zlewać w całość.

- Katarzyna - rzekł podchodząc bliżej i zajmując miejsce tuż przy moim boku. - Moja powierniczko, różo moja, błagam, nie odchodź. Moja miłości, istnienie moje, mój księżyca blasku. Zostań tu, ze mną. Jeśli masz opuścić ten świat, zabierz mnie ze sobą. Każdy kwiat zazdrości ci urody, żadna kobieta nie może się równać z tobą, moja sułtanko. Byłem głupi, byłem ślepcem nie widząc twego piękna, nie zauważając cierpienia, które sam ci sprawiłem. Proszę, wróć do mnie, a wynagrodzę ci wszystkie krzywdy. Mój dniu wiosenny, daj nam szansę. Najdroższa moja, pozwól mi stać się niewolnikiem twego serca, pozwól poczuć smak twych ust, jeszcze raz ujrzeć twe piękne oczy, będące zwierciadłem twojej duszy - wyszeptał. - To powiedziałem kiedy byłaś nieprzytomna, za wszelką cenę chciałem cię przy sobie zatrzymać. Teraz dużo się zmieniło, wiem, że powinienem pozwolić ci odejść. Jedź do Krakowa, do swojej rodziny, znajdź szczęście przy innym mężczyźnie. Pozostając tutaj będziesz nieszczęśliwa, a ja nie mogę patrzeć na twój smutek - dodał wstając i zostawił mnie samą.

Opuścił mnie kiedy najbardziej go potrzebowałam. Chciałam żeby prosił mnie abym nie wyjeżdżała, pokazał, że mu na mnie zależy. A on dał mi wolną rękę, tak, jakbym nic dla niego nie znaczyła. A może naprawdę byłam dla niego tylko zabawką, nałożnicą, którą zapraszał na noc i odsyłał o świcie? Jeśli tak, to po co to wszystko? Po co zapewnienia o wiecznej miłości, jeżeli były tylko nieszczerą obietnicą? Nie zmarnuj takiej szansy podpowiadał umysł, a ja byłam coraz bardziej przekonana do jego racji. Z Mihrimah mogłam nadal utrzymywać kontakt, pisać listy i spotykać się co jakiś czas. A Bayezid..? Może to był sprawdzian, którego on nie zdał, a ja powinnam zamknąć ten rozdział swojego życia i rozpocząć zupełnie nową historię?
___________________________
Witajcie!
Powiem wam, że was nie da się zaskoczyć. Prawie wszyscy domyślili się, że to ojciec Kasi przyjechał, więc dedykuję tą część wam wszystkim <3 Rozdział może nie jest zbyt długi, ma tylko trochę ponad 1200 słów, ale musiałam zakończyć w takim momencie. Pytanie na dziś: Co zrobi Kasia? I proszę, nie sugerujcie się one-shotem o jej przyszłości, gdyż jej historia bardzo się zmieniła, więc ta przyszłość jest niepewna ^^
Nawiązując jeszcze do one-shota, który pojawił się stosunkowo niedawno, to wydarzenia w nim przedstawione będą miały miejsce już niebawem i wtedy przekonacie się o kim był pisany c;
Dzisiaj zabieram się też za pisanie rozdziału 2 w drugim opowiadaniu, więc spodziewajcie się go raczej jutro, bo nie wiem, czy zdążę wstawić go jeszcze dzisiaj. W niedzielę nic się nie pojawi, ponieważ w poniedziałek mam do napisania dwa sprawdziany, test z lektury i we wtorek mam recytację, więc też muszę się wziąć za naukę wiersza.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i czekam na waszą opinię o nim oraz kreatywne odpowiedzi na zadane pytanie ;3
Buziaki ;*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top