Rozdział 17

Przemierzając kręte korytarze haremu wprost promieniałam. Nareszcie wszystko zaczęło się układać, dostałam od losu tę upragnioną szansę i muszę ją wykorzystać. Szukając Sumbula cicho nuciłam pod nosem wesołą melodię. Nic nie mogło zepsuć mi humoru. Doszłam do sali nałożnic, w której zauważyłam eunucha, który żywo gestykulując tłumaczył coś grupce dziewczyn. Te śmiały się pod nosem, więc postanowiłam oszczędzić mu dalszego upokorzenia.

- Sumbul aga - zwróciłam na siebie jego uwagę idąc w ich stronę.

- Tak hatun? - Odwrócił się w moją stronę z irytacją wymalowaną na twarzy, jednocześnie odprawiając swoje towarzyszki.

- Sułtanka Mihrimah kazała mi wybrać pięć nałożnic, które zatańczą dzisiaj dla księcia Bayezida - wyjaśniłam. - Chciałabym abyś mi w tym pomógł.

- A co z główną tancerką? - zapytał wyraźnie bardziej zainteresowany.

- Sułtanka powierzyła to zadanie mi - przyznałam nie mogąc powstrzymać uśmiechu.

- Winszuję - odparł lustrując mnie wzrokiem. - Jeśli zdołasz oczarować księcia i trafisz do jego alkowy, a do tego urodzisz syna, zapewnisz sobie wspaniałe życie.

Pokiwałam lekko głową licząc na to. Sługa przywołał niewolnice i ustawił je w rzędzie abyśmy mogli się im przyjrzeć. Kiedy wszystkie stały ze spuszczonym wzrokiem, a ja oceniałam je z dumnie uniesioną głową, czułam się jakbym wróciła do swojego dawnego życia. W Polsce przecież to przede mną wszyscy się kłaniali, a nie na odwrót.

- Co myślisz o tej? - spytałam przyglądając się drobnej blondynce stojącej na końcu szeregu.

- To Sofia, wenecjanka. Spokojna, uczynna, skromna. Dobry wybór - pochwalił mnie przez co nabrałam pewności siebie.

Później było już łatwiej i z pomocą Sumbula wybrałam jeszcze 4 dziewczyny. Dwie inne wenecjanki, Cecylię i Valerię oraz greczynki, Anastazję i Ariadnę. Zawołałam je i wyszłyśmy z pomieszczenia kierując się do pokoju, gdzie mogłyśmy opracować choreografię.

- Dlaczego to ty jesteś główną tancerką? - zapytała Anastazja kiedy byłyśmy już w środku.

- Chcesz podważyć decyzję sułtanki Mihrimah? - Zgromiłam ją wzrokiem, na co speszyła się gwałtownie zaprzeczając. - Dobrze - dodałam łagodniej i zaczęłyśmy próbę.

Ustaliłyśmy, że na początku one zatańczą swój układ, a następnie ja wystąpię sama. Stresowałam się bardzo i nawet nie wyobrażałam sobie jak będę się denerwować, kiedy stanę przed obliczem Bayezida. Każda z nas marzyła o zdobyciu fioletowej chusty, ale oczywiste było, że miałam największe szanse. Wszyscy opowiadają sobie historię, jak sułtanka Hurrem, jeszcze jako niewolnica, zauroczyła sułtana podczas zabawy zorganizowanej na jego cześć. Od tamtej pory padyszach nie widzi poza nią świata, a ona równie mocno kocha jego. Chciałabym aby i mnie spotkał taki los.

Około półtorej godziny zajęło nam dopracowanie wszystkich szczegółów, ale byłyśmy zadowolone z efektu końcowego. Jako, że zbliżał się wieczór, udałyśmy się do pracowni szwaczek aby dopasować stroje. Długo nie mogłam się na nic zdecydować, aż w końcu moją uwagę przykuł jasnoniebieski materiał. Podniosłam suknię przyglądając się jej dokładnie. Posiadała przepiękne zdobienia na gorsecie oraz wyróżniała się spośród innych. Miała inny krój, przypominający mi kreacje noszone w Persji. Zachwyciła mnie i od razu wiedziałam, że właśnie ją założę wieczorem. Kiedy pozostałe dziewczyny również zadecydowały, w co się ubiorą, poszłyśmy do hammamu. Po drodze spotkałyśmy sułtankę Mihrimah, która zatrzymała mnie na chwilę.

- Liczę na ciebie. - Uśmiechnęła się. - Mój brat od dawna nie był zakochany - wyznała.

- Zrobię wszystko aby mnie zauważył - zapewniłam solennie, na co brunetka skinęła głową.
Nagle na korytarzu pojawił się mężczyzna, którego widziałam pierwszy raz w życiu. Jego eleganckie szaty wskazywały, że zajmował wysoką pozycję w państwie. Przystanął obok córki Roksolany, która zerknęła na niego jakby ze smutkiem.

- Witaj pani - odezwał się, na co kobieta cicho westchnęła.

- Bali bey, witaj - odparła poprawiając niesforny kosmyk opadający jej na czoło.

Czułam się niekomfortowo wyczuwając dziwne napięcie między nimi. Emocje, które ich opanowały, trudno mi było rozszyfrować. Z jednej strony miałam wrażenie, że coś ich łączy, a z drugiej wydawało mi się, że pałają do siebie nienawiścią. Mogłam jedynie domyślać się prawdy.

- Pani, za pozwoleniem, pójdę już. Zostało niewiele czasu - powiedziałam nie chcąc im przeszkadzać.

- Oczywiście - pozwoliła mi odejść, więc szybkim krokiem oddaliłam się w stronę łaźni.

Mihrimah

- Co u ciebie? - zapytał jak gdyby nigdy nic kiedy zostaliśmy sami.

- Doskonale. - Na moich ustach pojawił się sztuczny uśmiech.

- Nic cię nie trapi? - Chyba chciał się po prostu upewnić, ale ja nie potrafiłam już dłużej udawać.

- Chcesz znać prawdę? Proszę. Mam męża, który jest chorobliwie zazdrosny i odbiera mi radość życia. Moja matka wciąż wymaga ode mnie więcej, niż mogę zrobić. Muszę opiekować się braćmi, chociaż to już dorośli ludzie, jednak zachowują się dokładnie tak, jak w dzieciństwie i ciągle wybuchają między nimi kłótnie. Jakbym miała mało kłopotów, musiałeś wrócić i znów sprawiać mi ból - odparłam z wyrzutem nie zastanawiając się nad konsekwencjami.

Miał odpowiedzieć, kiedy kilka kroków od nas zjawił się Mustafa. Wybrał odpowiedni moment, bo jeszcze kilka minut i powiedziałabym zbyt wiele. Nie mogłam dać mu satysfakcji, ani pokazać, jak bardzo cierpiałam po jego wyjeździe. Będąc córką samego sułtana Sulejmana, władcy trzech kontynentów, nie mogłam pozwolić sobie na okazywanie słabości. Zwłaszcza przed nim.

- Moja piękna siostro, jak się masz? - zapytał wesoło książę rozkładając ramiona, więc bez zastanowienia przytuliłam się do niego.

- Tak się cieszę, że cię widzę - przyznałam szczerze i odsuwając się od niego spojrzałam w jego ciemne tęczówki.

- Bali bey, witaj - zwrócił się do mojego poprzedniego rozmówcy, który przywitał się z nim i zostawił nas samych.

- Jak się ma sułtanka Mahidevran? - zapytałam kiedy ruszyliśmy przed siebie.

- Matka czuje się znakomicie. Słyszałem, że ojciec wyzdrowiał. Łaskawy Bóg wysłuchał naszych modlitw - odpowiedział szczęśliwy, a jego radość udzieliła się także mnie.

- Odwiedźmy go, na pewno ucieszy się na twój widok - zaproponowałam, a on zgodził się ochoczo, więc zajęci luźną rozmową poszliśmy do sypialni władcy.

Katarzyna

Po kąpieli wszystkie zaczęłyśmy przygotowywać się na zabawę. Reszta dziewczyn wspólnie szykowała się pomagając sobie nawzajem, ja jednak wolałam zrobić to sama. Najpierw przebrałam się w suknię, którą wcześniej wybrałam. Pasowała idealnie. Była zwiewna, doskonała do tańca. W niektórych miejscach miała wszyty lekko prześwitujący materiał, co sprawiało, że czułam się w niej wyjątkowo kobieco. Zerknęłam na pozostałe nałożnice, które z zazdrością wpatrywały się w moją kreację. Każda z nich miała na sobie ładny, ale niezbyt oryginalny strój, przez co zdecydowanie się wyróżniałam. Usiadłam przy lustrze i zaczęłam robić makijaż. Ciągle pamiętałam, że Bayezid nie może mnie poznać, więc pomalowałam się dosyć odważnie. Podkreśliłam oczy, które uważałam za swój atut. Kiedy byłam już zadowolona z efektu końcowego zajęłam się włosami. Rozczesałam je zostawiając rozpuszczone, po czym założyłam na nie srebrną ozdobę przypominającą wzory na gorsecie. Największy problem stanowiło dla mnie znalezienie czegoś, co pozwoli mi ukryć swoją tożsamość. Przeszukując pomieszczenie zauważyłam kawałek koronki, którą zostawiła zapewne jedna z krawcowych. Jej kolor bardzo przypominał ten, który miała sukienka. Samodzielnie przerobiłam ją tak, że zakrywała mi połowę twarzy.

- Pośpieszcie się, książę nie będzie czekał! - Nagle w progu pojawił się Sumbul aga i klaszcząc zaczął przywoływać nas do siebie.

Nie zepsuj tego powtarzałam sobie w myślach czując, jak szybko bije mi serce. Podeszłam do eunucha, który z zadowoleniem zmierzył mnie od stóp do głów.

- Wyglądasz zjawiskowo - pochwalił mnie. - Po co zasłaniać tak piękną buzię? - zapytał wyraźnie zaskoczony.

- Uwierz mi, wiem co robię - odparłam spokojnie, a on nic już nie mówiąc podszedł do Anastazji, która wciąż poprawiała fryzurę.

Po kilku minutach wszystkie byłyśmy gotowe i w towarzystwie sługi udałyśmy się w stronę komnaty Bayezida. Bałam się. Stresowałam się występem, a do tego bardzo nie chciałam, aby mnie poznał. To mogło zniszczyć moje plany.

Chwilę później znalazłyśmy się w odpowiednim pomieszczeniu. Dziewczyny zajęły swoje miejsca, a ja zostałam w towarzystwie Sumbula. Książę siedział na kanapie pijąc szerbet. W końcu rozbrzmiała wesoła muzyka, a nałożnice zaczęły swój układ. Obserwowałam je starając się uspokoić oddech. Chyba nigdy wcześniej nie denerwowałam się tak bardzo. Przygryzłam wargę zaciskając dłonie na miękkim materiale. Kiedy Anastazja i Sofia wykonywały ostatni element wypuściłam głośno powietrze. Każdy błąd może mnie kosztować wiele. Powtarzałam sobie wszystkie kroki wiedząc, że nie mogę pozwolić sobie na żadną pomyłkę. Taka okazja może się więcej nie powtórzyć. To moja szansa, możliwe, że jedyna. Musiałam opanować emocje, co nie było łatwe.

Nagle radosna melodia ucichła, a jej miejsce zajął wolniejszy utwór. To był mój moment. Znalazłam się przed obliczem Bayezida odnajdując jego ciemne tęczówki. Kiedy zaczęłam ruszać się zgodnie z rytmem zlustrował mnie od góry do dołu dokładnie przypatrując się każdej części mojego ciała. Pierwszy raz wpatrywał się we mnie z fascynacją, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że mnie nie poznał. To dodało mi odwagi. Starałam się, aby każdy mój gest był perfekcyjny, jednocześnie nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego. Taniec był zmysłowy, chciałam, aby dostrzegł we mnie kobietę. Na jego usta wkradł się delikatny uśmiech, przez co zaczęłam wierzyć, że może mi się udać. Kończąc choreografię kucnęłam wciąż przyglądając mu się uważnie. Sięgnął po fioletową chustę, która dotychczas leżała obok niego. Przez chwilę trzymał ją w dłoni. To oczekiwanie było dla mnie udręką. Dookoła mnie zebrały się pozostałe dziewczyny, również niecierpliwie zerkając w jego stronę. Kilkanaście sekund później zapadła decyzja, kto spędzi jutrzejszą noc w jego alkowie. Upragniona, zdobiona chustka znalazła się kilka centymetrów przede mną. Była moją przepustką do raju, którą wreszcie otrzymałam. Cuda jednak się zdarzają.

__________________________
No i mamy kolejny rozdział!
Co o nim myślicie? Czyżby w końcu szczęśliwe zakończenie? A może jednak nie?
Znacie mnie już dosyć długo, więc myślę, że będziecie znać odpowiedź na to pytanie :D A jak nie, to możecie zgadywać xd
6 komentarzy = next.
Buziaki ;*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top