Rozdział 12
Czym jest mój pobyt w haremie? Błogosławieństwem, czy przekleństwem? Dzięki poznaniu Bayezida zaczęłam wierzyć, że mogę być tu szczęśliwa. Przy nim wiele razy śmiałam się do łez zapominając o otaczającym nas świecie. A teraz? Los rzucał mi pod nogi kłody, coraz większe, a ja ciągle starałam się przez nie przeskakiwać. Kiedy trafiłam na powalone drzewo nie byłam już w stanie go ominąć. Potknęłam się upadając i raniąc dotkliwie duszę. Nadzieja na lepsze jutro zmieniła się w ogromną niechęć do takiego życia. Wiem, muszę się podnieść, być silna. Walczyć, wciąż zmagać się z problemami i zwyciężać. Aczkolwiek nawet najwięksi wodzowie nie poradziliby sobie bez oddanych i inteligentnych doradców. Ja także potrzebuję kogoś, kto mnie wesprze i pomoże wstać. Gdzie jesteś mój książę..? Niech gwiazdy na niebie wskażą ci drogę, powiedzą, że czekam. Ja nie potrafię, jestem zbyt słaba, aby przyznać się do uczuć palących mnie od środka. Proszę, uratuj mnie. Zamknij w swoich ramionach i nigdy nie wypuszczaj. Jesteś moim tlenem, wszystkim, czego pragnę. Oddam ci całą siebie, w zamian wystarczy mi twoja obecność.
- Destur! Sehzade Bayezid hazretleri! - Krzyk strażnika odbił się echem od ścian pałacu, a mój umysł zalała fala niewyobrażalnej ulgi.
Jakimś cudem usłyszał moje wołania i zjawił się w odpowiednim momencie. Chciałam jedynie znów być przy nim, wiedzieć, że jestem bezpieczna. I nawet jeśli mamy pozostać tylko przyjaciółmi, już do końca swoich dni będę należała wyłącznie do niego.
Kiedy następca tronu pojawił się przed nami wraz z resztą dygnęłam spuszczając głowę. Tak jak podejrzewałam zatrzymał się przy mnie.
- Katarzyna? - Uniósł mój podbródek. - Gdzie się wybierasz? - Zmarszczył brwi jak zawsze, kiedy był czymś zmartwiony.
- Twój brat, Selim, zaprosił mnie do swojej alkowy - wytłumaczyłam przyglądając się jego reakcji.
Kiedy tylko wypowiedziałam ostatnie słowo wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił. Nie znałam go od tej strony. W jednej chwili zacisnął zęby i nie mówiąc już ani słowa zniknął za drzwiami komnaty, w której miałam spędzić dzisiejszą noc. Pozwolił mi odetchnąć spokojnie. Byłam pewna, że zareaguje w ten sposób i nie pomyliłam się. Jestem dla niego ważna pomyślałam z satysfakcją. Mimo wszystko nie chce, aby dotykał mnie ktokolwiek poza nim.
Po kilkunastu minutach czekania mężczyzna wrócił na korytarz. Było widać, że przepełnia go niewyobrażalny gniew. Każdy mięsień jego ciała był napięty, jakby przygotowywał się do ataku.
- Chodź ze mną - powiedział nawet na mnie nie patrząc i ruszył przodem.
Posłusznie podążyłam za nim czując dziwny niepokój. Z każdym krokiem ogarniał mnie strach. Nie pojmowałam czym to jest spowodowane, przecież nie miałam powodu aby się go bać. Niczym nie zawiniłam, nie zdradziłam go ani nie skrzywdziłam. Zastanawiało mnie jak przebiegła ich rozmowa.
Zamyślona nawet nie zauważyłam kiedy dotarliśmy do celu. Weszliśmy do pokoju i w tym samym momencie Bayezid złapał mnie za gardło przyciskając do ściany. Zaskoczona w pierwszej chwili nie zareagowałam, ale kiedy zaczęło brakować mi powietrza usiłowałam go odepchnąć, jednak był silniejszy. Co to ma znaczyć? Boże, nic z tego nie rozumiem. W mojej głowie pojawiły się tysiące pytań, których nie byłam w stanie zadać. I na żadne z nich nie umiałam znaleźć odpowiedzi.
- Jak mogłaś to zrobić?! - warknął w końcu mnie puszczając.
Zrobił to w ostatniej chwili, bo robiło mi się już słabo. Całe życie przeleciało mi przed oczami kiedy łapałam płytkie oddechy. Dotknęłam swojej szyi na której zapewne pozostał czerwony ślad. Moje myśli wciąż krążyły wokół jednego tematu.
- Bayezid... - szepnęłam po dłuższym czasie. - Możesz mnie ukarać... Wygnać... Zabić... Tylko powiedz z jakiego powodu? - zapytałam cicho wpatrując się w niego z przerażeniem.
Gdzie zniknął ten, którego tak dobrze znałam? Co się stało z jego dobrocią, troską i harmonią? Co tak bardzo go rozdrażniło?
- Jeszcze śmiesz pytać?! - Znów podniósł głos, przez co skuliłam się w sobie. - Nie dość, że mnie zdradziłaś, to jeszcze okłamałaś! - Uderzył pięścią w stół.
Każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej zbijał mnie z tropu. Kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi. Starałam się pojąć o czym mówi, ale przecież nigdy bym nie postąpiła wobec niego w ten sposób. Powinien najlepiej o tym wiedzieć.
- Wracaj tam, do niego - mruknął i odwrócił głowę splatając ręce za plecami.
Przez moment nie mogłam się ruszyć, jednak nie znajdując innego rozwiązania upadłam na kolana wtulając policzek w jego szatę. Gorzkie łzy wydostały się niekontrolowanie spod moich zamkniętych powiek kapiąc na dywan. Zacisnęłam dłonie na miękkim, ciemnoniebieskim materiale, a moim ciałem wstrząsnął szloch.
- Nie karz mi tam iść... Błagam... Jeśli masz mnie od siebie odsunąć, to lepiej odbierz mi życie... - Załkałam trzęsąc się ze zdenerwowania.
Przez kilka minut, które dla mnie były wiecznością, uparcie milczał chyba się nad czymś zastanawiając. W końcu cofnął się nadal nie racząc mnie spojrzeniem.
- Rób co ci kazałem. Skoro mój brat chce cię widzieć, idź do niego - powiedział chłodno i odwrócił się do mnie plecami.
Wytarłam słoną ciecz i nie mając wyboru niezdarnie podniosłam się kłaniając lekko, a następnie opuściłam pomieszczenie. Powoli skierowałam się tam, gdzie wcześniej ostatecznie nie dotarłam. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Strach, smutek, niedowierzanie. Te emocje ogarnęły mnie i nie pozwalały myśleć o niczym innym. Ta sytuacja całkowicie wytrąciła mnie z równowagi. ,,Dlaczego?" ,,Co się stało?" ,,Gdzie popełniłam błąd?" Nie odpowiedział mi na żadne z tych pytań. Niepewność sprawiała, że wariowałam ciągle zastanawiając się czemu to zrobił.
- Katarzyna, jak ty wyglądasz? - Na swojej drodze spotkałam Sumbula, który widząc mnie wzniósł oczy do nieba.
- Czy książę nadal chce mnie widzieć? - zapytałam przyjmując chusteczkę, którą mi podał.
- Oczywiście - zapewnił gestem przywołując przechodzącą kobietę. - Aygul hatun, masz dziesięć minut żeby doprowadzić ją do porządku! - Na jego słowa służąca posłusznie pokiwała głową i zaprowadziła mi do małej sali w której znajdowały się przybory krawieckie, fryzjerskie oraz kosmetyki.
W normalnych okolicznościach prawdopodobnie rozglądałabym się z ciekawością, ale w tym momencie nic mnie nie interesowało. Beznamiętnym wzrokiem wpatrywałam się w starą szafę, która zapewne skrywała wiele tajemnic. Nie miałam jednak ochoty się nad tym zastanawiać, mój umysł ogarnęła jedna myśl i nie mogłam się jej pozbyć.
Kobieta tymczasem posadziła mnie na drewnianym krześle i zajęła się rozczesywaniem moich włosów. Kiedy skończyła z powrotem wpięła w nie srebrną ozdobę, a następnie poprawiła mój makijaż, który całkowicie się rozmazał. Na koniec wygładziła suknię i odprowadziła mnie pod drzwi komnaty Selima. Cały czas milczała, co było trochę dziwne i intrygujące zarazem. Mogłabym sama zacząć rozmowę, ale ta cisza mi odpowiadała. Mogłam skupić się na bezowocnych próbach rozwiązania zagadki osobliwego zachowania Bayezida, co dręczyło mnie od chwili, kiedy w jego spojrzeniu zobaczyłam to, czego nie widziałam nigdy wcześniej. Rozczarowanie.
Retrospekcja, Selim
Czekając na pojawienie się nałożnicy piłem wino, co zawsze mnie relaksowało. Mam nadzieję, że nie zawiedzie moich oczekiwań. Robię to nie tylko przez wzgląd na matkę i niechęć do Bayezida, ale również dlatego, że Katarzyna wpadła mi w oko już przy pierwszym spotkaniu. Kiedy drzwi się otworzyły odłożyłem trzymane naczynie, ale zamiast niej ujrzałem swojego brata.
- Co ty tu robisz? - zdziwiłem się kiedy podszedł bliżej.
- Może wyjaśnisz mi dlaczego zapraszasz do siebie niewolnicę z mojego haremu. - Podkreślił przedostatni wyraz jakby chcąc dać mi jasno do zrozumienia, że ona należy do niego.
- Katarzyna sama poprosiła naszą matkę, aby pozwoliła jej pójść do mojej alkowy - odparłem spokojnie.
Byłem przygotowany na to, że Bayezid dowie się o wszystkim i będzie żądał wyjaśnień, dlatego przygotowałem już sobie odpowiedź. Nie była to prawda, jednak sułtanka Hurrem na pewno poprze mnie w tej kwestii. Zrobi wszystko, aby pozbyć się stąd tej dziewczyny.
- Sądzisz, że ci uwierzę? - Pokręcił głową patrząc na mnie nieufnie.
- Wiem, że nie - przyznałem. - Zapytaj matki, wtedy dowiesz się, że mówię prawdę - stwierdziłem z opanowaniem.
Bayezid już się nie odezwał, po prostu wyszedł zostawiając mnie samego. Zadowolony usiadłem na łóżku. Kiedy od matki usłyszy to samo nie będzie miał już żadnych wątpliwości. Mnie pozostaje jedynie przyjęcie Katarzyny do swojego haremu.
Katarzyna
- Gotowa? - zapytał eunuch mierząc mnie od góry do dołu.
Aygul potwierdziła i zostawiła nas samych.
Nie czułam nic. Moje wnętrze było pozbawione emocji, jakbym nie żyła, a jedynie obserwowała siebie z daleka. Całe to zdarzenie przestało mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Bez Bayezida byłam niczym księżyc bez gwiazd, róża bez kolców czy książka bez treści. Brakowało mi czegoś, bez czego nie byłam już sobą. Tak bardzo się z nim zżyłam, że kiedy jego nie było w pobliżu odczuwałam dziwną pustkę. Obdarzyłam go szczerą i silną miłością, taką, którą kocha się po raz pierwszy. Był jedynym mężczyzną, który powodował szybsze bicie mojego serca. Jeśli odejdzie, nie będę miała już nikogo.
- To twoja szansa, nie zmarnuj jej. - Aga uśmiechnął się szczerze, a następnie otworzył wrota do mojego piekła.
Smutno spojrzałam w stronę okna myśląc o utraconej wolności, po czym przekroczyłam próg pomieszczenia. Spuściłam wzrok, a słysząc kroki westchnęłam cicho i uklęknęłam. Chwyciłam skrawek jego szaty i podniosłam go do ust marząc tylko o tym, aby w jakiś cudowny sposób znaleźć się w jakimkolwiek innym miejscu. Niestety, życie to nie bajka, a dobra wróżka nie spełnia życzeń. To prawdziwe życie, które z każdym dniem staje się dla mnie coraz większym utrapieniem.
_____________________
No i mamy rozdział 12!
Chciałam opublikować go wczoraj i napisałam mniej więcej połowę, a potem po prostu poszłam już spać, bo oczy mi się już same zamykały xd Także jest dzisiaj :D
Spodziewaliście się tego? Jak myślicie, co wydarzy się dalej? Porywcza natura Bayezida się ujawniła c; A i mam do was jeszcze jedno pytanie. Jesteście za związkiem Kasi z Selimem czy Bayezidem? Zapewne większość z was, jeżeli nie wszyscy wolą Bayezida ;3
6 komentarzy = next (niedziela lub wcześniej, zobaczymy jak wyjdzie ^^)
Buziaki ;*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top