Rozdział Trzynasty

Powróciłam! ... Teoretycznie.
Do fanów NaLu: Nic nie jest takie, jakie się wydaje.

- N-ninja? - wyjąkał Happy. Kotek był tak przerażony, że skulił się w ramionach Natsu i zakrył oczy. - Już po nas.

- Odsuńcie się! - krzyknął Natsu, kiedy "ninja" otoczyli nas ze wszystkich stron i podchodzili coraz bliżej.

Próbowaliśmy z nimi walczyć, ale mieli niewyobrażalny refleks. Nie można było ich trafić. Za to oni trafiali bezbłędnie. Skutek był taki, że po chwili wszyscy byliśmy pokryci siniakami i rozcięciami oraz wykończeni. Wyglądało, jakby nasi przeciwnicy w ogóle się nie męczyli.

Kiedy Natsu zaatakował ich płomieniem, ominęli atak z niewyobrażalną prędkością. Zaczynałam wątpić czy mamy szanse w tym pojedynku. Byliśmy wykończeni. Chyba, że...

Musiałam się skupić. Mogę nas stąd wyciągnąć. Tylko muszę znaleźć odpowiednie zaklęcie.

Zamknęłam oczy i czas jakby zwolnił. Cicho szeptałam nazwy ważniejszych bóstw nieba, aż w końcu krzyknęłam zaklęcie.

- Susurri Stellae!

Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje. jakby wszystko dookoła mnie wybuchło. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Znalazłam się w nicości. Dookoła mnie były tylko gwiazdy.

Nagle tuż przede mną pojawiła się przedziwna postać. Ciężko było określić jej wiek. Mogła być zarówno nastolatką jak i trzydziestoletnią kobietą. Miała białe, płynące w górę, włosy, rzęsy, oczy bez źrenic, nawet jej sukienka była biała.

- Co... Gdzie ja jestem?

- Dziecię Gwiazd, nie popełnij błędu. To ty zdecydujesz o losie świata. Kieruj się Gwiazdą Północy. - odezwała się dźwięcznym głosem.

Zamrugałam. Oślepiło mnie słońce. Stałam w gruzach, a moje ubranie nie było w najlepszym stanie. Dookoła leżeli moi przyjaciele. Przez jedną straszną chwilę myślałam, że ich zabiłam, ale potem wszyscy otworzyli oczy i usiedli.

- C-co ty zrobiłaś? - Gajeel rozejrzał się dookoła. Po zamku ani wrogach nie zostało ani śladu.

- Uratowałam nas... Chyba.

Natsu wytrzeszczył na mnie oczy.

- To było niesamowite!

Usmiechnęłam się.

- Ashita... - Lucy spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem.

Zerknęłam w dół. Spod podartej koszulki, przy prawym biodrze, na skórze widniała plama koloru moich włosów. Była wielkości dłoni. Zamieniam się w gwiazdy. Zaniemówiłam. Po chwili uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciół.

- Nic mi nie jest. - powiedziałam, zakrywając przebarwienie ręką. Kłamałam. Przecież w końcu zniknę.

Erza spojrzała na mnie z dziwną miną. Zauważyłam, że odniosła spore obrażenia w walce z długowłosą kobietą.

- Nie wiem jak wy, ale ja mam serdecznie dość tego miejsca. Zjeżdżajmy stąd.

***

- Czy... hmm, czy ludzie, z którymi walczyliście, czy Ashita ich zabiła? - spytał mistrz gildii. Jego głos brzmiał śmiertelnie poważnie. Przełknęłam ślinę.

- Nie wiem, mistrzu. Oni po prostu zniknęli. Ciężko stwierdzić co się z nimi stało. - odpowiedziała Tytania.

Żadne z nich nie zdawało sobie sprawy, że słyszę każde ich słowo. Stałam na szczycie schodów do piwnicy Fairy Tail i z niepokojem przysłuchiwałam się dyskusji na mój temat. Wyrzucą mnie? Sama nie miałam pojęcia co się stało z tymi ludźmi. Nie kontroluję swojej mocy.

Kiedy usłyszałam kroki na schodach, szybko czmychnęłam z powrotem do głównej sali, gdzie wszyscy zebrali się dookoła zabandażowanych Natsu i Graya. Kłócili się o to, kto pobił większą ilość wrogów. Zapowiadało się na bojkę, ale po chwili wkroczyła Lucy z ręką na temblaku.

- Człowiek po ciężkiej misji nie może sobie nawet spokojnie poczytać, bo szklanki latają nad głową! Jedną ręką też mogę wam przywalić! SIADAĆ ALE JUŻ!

- Dobra, spokojnie. Po co te nerwy? - mruknął Natsu grzecznie siadając na ławce.

- Chyba ma "te dni" - zachichotał Happy, a po chwili oberwał po uszach.

- Właśnie, nie stresuj się Lucy. Spokojnie. - powiedział Gray, udając niewiniątko.

- UBIERZ SIĘ! - wrzasnęła Lucy, zakrywając oczy Wendy (dziewczynka dzień wcześniej wróciła z misji). Uśmiechnęłam się. W Fairy Tail było tyle radości. Zawsze potrafili poprawić mi humor.

Po chwili mistrz stanął na barze i by było go lepiej widać wydłużył swoje nogi. Wszyscy zwrócili się w jego stronę przeczuwając, że ma coś do ogłoszenia.

- Moje drogie dzieci, to były trudne dni dla Fairy Tail. Niezmiernie cieszę się, że Erza, Gray, Natsu, Lucy, Happy, Gajeel i Ashita wrócili cali. Przekonaliśmy się, że Tartaros to groźny przeciwnik i należy ich brać na poważnie. Obawiam się, że to nie koniec naszego sporu z nimi. - mistrz przerwał i rozejrzał się po sali. - Ale na razie, z okazji wygrania bitwy, ale nie wojny, urządzamy imprezę do rana!

Rozległy się głośne wiwaty. Mira oznajmiła, że będzie konkurs karaoke, Cana chwyciła za beczkę z piwem. Wszyscy wznieśli toast za Fairy Tail.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top