Rozdział 11

Budzik zadzwonił nagle i Camila wstała, jednak dalej była zmęczona. Zeszła na dół do kuchni. Przygotowała jajka i wyjęła patelnię, żeby zrobić na śniadanie jej ulubioną jajecznicę. Zazwyczaj robiła ją razem z mamą, ale teraz była sama. Przynajmniej tak jej się wydawało. W pewnym momencie odwróciła się napięcie i zauważyła, że nie miała racji. Przy barku kuchennym siedziała jej mama oraz ...... James. Patrzyli na siebie i Camila czuła, że między Angeliną a Smithem jest jakaś nieokreślona więź.
- Witaj siostrzenico. - nieśmiało przywitał się wujek. Jego kruczo czarne włosy idealnie komponowały się z piwnymi oczami. Gdyby nie ten siniak na prawym policzku...
- Chcecie mi coś powiedzieć? - Camila chciała zachować zimną krew. Po raz pierwszy od dawna spojrzała na swoją mamę. Wyglądała strasznie. Miała czerwone oczy i wory pod oczami. Zapewne nie spała całą noc. A James dalej mówił.
- Pogodziliśmy się. Wybaczyłem Angelinie napad, a ona wybaczyła mi to, że ją zostawiłem. I mamy nadzieję, że ty też nam wybaczysz.
- "Macie"? Mamo, ty też chcesz żebym wam wabaczyła?
- ....Tak.... - odpowiedział cichy głos należący do mamy dziewczyny.

- Skrzywdziłaś mnie. Nie wiem czy kiedykolwiek będę wstanie ci wybaczyć.
- Wiem. Ale teraz chcę to wszystko naprawić. A mój brat zamieszka z nami.
Szok. Camila czuła, że teraz w jej życiu wszystko się zmieni. Jej nauczyciel i wujek miał teraz Z NIMI zamieszkać! Nie wiedziała co powinna powiedzieć, ale w głębi serca, cieszyła się. Koniec zagadek. Chyba. Pozostała już tylko sprawa jej brata i ojca.

Noc minęła szybko i odziwo spokojnie. James spał na kanapie, ponieważ jego siostra Angelina będzie dopiero musiała pojechać do sklepu "Home Depot" po łóżko dla niego. Mieli co prawda jedno w pokoju gościnnym, ale Camila stwierdziła, że jest na tyle stare, że trzeba je jak najszybciej wyrzucić. Smith i jego siostrzenica uznali, że nie ma powodu ukrywać, że są rodziną i razem poszli do szkoły. On ubrał błękitną koszulę oraz jeansy a ona fioletową luźną sukienkę i jej ulubione branzoletki. No i wyszli.
- W weekend zabieram was na wycieczkę dookoła Florydy. Zwiedzimy Orlando, Key West i inne okoliczne miasta. I zaproś Dave'a.
- Jejku naprawdę? Nie mogę się doczekać! Dziękuję ci....wujku. - nie mogła się przyzwyczaić do tego słowa. "Wujek"....
- Camila rozumiem, że jest to dla ciebie ciężka sytuacja, ale musisz mi zaufać. A jeśli chcesz, to mogę poprosić panią dyrektor o innego nauczyciela dla waszej klasy. - Smith patrzył z troską w oczy siostrzenicy. Był naprawdę opiekuńczy.
- Nie trzeba. Przyzwyczaję się.

Weszli do szkoły i obaje czuli wzrok innych na sobie. W pewnym momencie James szepnął do Camili.
- Ufasz mi?
- Tak.... - dziewczyna była zdenerwowana jak nigdy. I wtedy głos jej wujka rozległ się po szkole.
- Chcemy wam coś powiedzieć. Wiem jak to brzmi, ale niedawno dowiedziałem się, że mam siostrzenicę. I Camila nią jest. - W szkole zapanowała głucha cisza. Nikt się nie odzywał. Jednak potem odezwał się Dave. Jego brązowa czupryna luźno powiewała z powodu wiatru wlatującego przez okno.
- Cieszę się, że się pogodziliście. A teraz koniec zbiorowiska, wszyscy niech idą do swoich klas. - I tak się stało. Każdy poszedł do swojej sali lekcyjnej nawet się nie odzwywając. Cami podeszła do Dave'a.

- Hej. Dziękuję, że mi pomogłeś ich odgonić. Teraz będą o tym mówić przez kolejne miesiące...
- Nie martw się. Szybko znajdą inny temat do rozmów.
- Dave... Chciałabym z tobą porozmawiać. Ostatnio często się mną zajmowałeś i chciałabym ci podziękować za wysiłek :) Zapraszam cię na wycieczkę dookoła Florydy!
- Camila! W tym momencie to ja powinieniem ci dziękować. Zawsze marzyłem o takiej wycieczce. Naprawde dziękuję..
- To podziękuj mojemu wujkowi - znowu to słowo... - to on to organizuje :)

+!+
Kolejny rozdział gotowy! Jak narazie wszystko zdaje się układać i miejmy nadzieje, że tak zostanie (przynajmniej przez jakiś czas) :)
Pozdrawiam wakacyjnie!
Timi'sTeaTime

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top