∅ 6 ∅
Nadchodzi dwudziesta. Kawiarnia jest naprzeciwko cukierni. Niezbyt często tam bywam, ale to jedyna dobra kawiarnia w okolicy. No dobra, jedyna kawiarnia na tej ulicy. Kiedy zaszłam na miejsce zauważyłam już Łukasza siedzącego przy stoliku przy samym oknie. Weszłam do środka i usiadłam naprzeciwko chłopaka.
– Cześć. Zamawiałeś już coś? – Zapytałam widząc jego szczery uśmiech.
– Jeszcze nie. Czekałem na Ciebie – odpowiedział biorąc kartę, którą po chwili podał mi.
– Ja się napiję kawy zbożowej. Chcę dzisiaj normalnie zasnąć – zaśmiałam się lekko kładąc tę kartę przed sobą.
– W takim razie idę zamówić. Zaraz wracam.
– Okej – uśmiechnął się i poszedł zamówić nasze napoje. Wyciągnęłam telefon tylko po to, żeby sprawdzić czy dostałam jakieś wiadomości. Kiedy Łukasz wrócił z kawami zaczęliśmy rozmowę.
– Więc... Prawda jest taka, ze nic o sobie nie wiemy. Słyszałem o tobie kilka rzeczy w firmie.
– Mogę Ci zagwarantować, że cokolwiek o mnie słyszałeś, nie jest to prawdziwe.
– To może powiesz mi jaka jest prawda? – Wzięłam łyk kawy zbożowej dając sobie chwilę czasu na przemyślenie mojej odpowiedzi.
– Powiem, że nie bez powodu ukrywał to jaka jestem naprawdę. Może o coś mnie zapytasz?
– W takim razie... – zaczął się zastanawiać nad pytaniem. – Co lubisz robić poza pracą?
– Teraz nie mam jakiegoś konkretnego hobby. Nie znalazłam nic co by mnie interesowało.
– To nie dobrze – powiedział zaniepokojony. – W takim razie wiem już dlaczego jesteś taka.
– W sensie?
– No... Przygnębiona. Skoro nie masz tego co lubisz robisz nie jesteś spełniona w życiu i nie widzisz w nim sensu – wlepiłam tempo wzrok w kawę. – Powiedziałem coś nie tak? – A żebyś wiedział... Przypomniało mi się wszystko co robiłam z Michałem zanim się przeprowadziłam... Wszystkie nasze wspólne zainteresowania i podobny tok myślenia...
– Nie... tylko... Ja już pójdę... – powiedziałam biorąc to co ze sobą miałam i wyszłam najszybciej jak mogłam pilnując, żeby żadna łza nie opuściła moich oczu.
– Ewelina! – usłyszałam jego zdezorientowany głos. Szłam szybkim krokiem w stronę mieszkania. Na szczęście mieszkam blisko. Weszłam do mieszkania mijając się z Michałem i niemalże wbiegłam do swojego pokoju. Padłam na łóżko i zaczęłam się wypłakiwać w poduszkę. Usłyszałam pukanie do drzwi.
– Zostaw mnie! – Powiedziałam przez łzy. Powiedziałam to mało powiedziane. Krzyknęłam!
– Ewelina, co się dzieje? – Usłyszałam Martę, a ja nic nie odpowiedziałam. Tylko płakałam. Wygrzebałam z szuflady klucz i zamknęłam drzwi. Wyłączyłam internet w telefonie, zgasiłam światło i się położyłam licząc na to, że zasnę.
Wstałam w bardzo złym nastroju i to na dodatek dwie godziny przed budzikiem. Ogarnęłam się i zrobiłam sobie kawę bez cukru. Teraz co powiedzieć Łukaszowi? No na pewno muszę go przeprosić za takie nagłe wyjście. A co jeśli zacznie drążyć temat? Przetarłam twarz dłonią. Dobra, wyjdzie w praniu. Mam nadzieję, że nie będzie aż tak źle. Mam też nadzieję, że Marta nie będzie za bardzo mnie wypytywać o to co we mnie wstąpiło. W sumie nie dziwiłabym się. Rzadko można zobaczyć jak płaczę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top