Rozdział 7 On naprawdę mi to zrobił?...

Gabriel Agreste

Ha! Niewiarygodne! Nie poznałem pod maską własnego syna! I pomyśleć, że wystarczyło by tylko zamknąć drzwi, a już bym o niczym nie wiedział.

Oj duży błąd popełnił nie zamykając tych drzwi.

Teraz mógłbym zdobyć nawet i miraculum Biedronki.

Wiem, że Czarny Kot czuje coś do niej, to widać.

Tak więc wystarczy jedynie podpytać Adriena z kim się spotyka i mam miraculum Biedronki! Wiedziałbym przynajmniej kim jest bohaterka. Może nawet to jego koleżanka z klasy? Może nawet ją kojarzę czy znam? Może Biedronka mieszka gdzieś w pobliżu? Kto wie!

Och to takie proste.

Aż za proste.

Muszę jednak udawać, że o niczym nie wiem, zachować to dla siebie.

* * *

Alya

Kolejnego dnia w szkole Lila znów podbiegła do mnie na przerwie gdy Marinette odeszła do Adriena.

Teraz byłam już pewna, że od początku kłamała.

Czyli jednak moje wcześniejsze przeczucia co do niej były prawidłowe.

Była dziwna. I jest bardzo fałszywa.

Najwyraźniej przyczepiła się do Mari, tylko z powodu nienormalnej zazdrości o Adriena. Ile nakłamała, nawymyślała, żeby tylko zdobyć moje zaufanie.

Pewnie chciała, abym była przeciwko Marinette razem z nią. To dlatego kłamała, że moja przyjaciółka na mnie plotkuje.

Echh, na takie to trzeba uważać.

Martwię się trochę o Marinette, że ta nowa, piekielnie zazdrosna o jej chłopaka się od niej nie odczepi.

- Cześć. - przywitała się ze mną jakby nigdy nic.

- Słuchaj, wiem, że...kłamiesz. Nie musisz już przede mną udawać. To co robisz jest okropne. Zostaw Marinette i Adriena w spokoju, rozumiesz?! - patrzyłam jej z grozą prosto w oczy.

- Alya! Jak tak możesz! Znowu wierzysz w kolejne kłamstwa Marinette! Ta dziewczyna naprawdę tobą manipuluje...

- Och, przestań! Nie chce mi się już tego słuchać!

- Miałam cię za przyjaciółkę, ale nie... - urwała na krótko - ty jesteś taka jak wszyscy! Zaufałam ci, a ty co?! Już rozpowiedziałaś wszystko tej żmii! - westchnęła zdenerwowana patrząc w bok.- Wiesz co ci powiem? Jesteś strasznie głupia. - oznajmiła mi wkurzona.

- Nie mam ochoty z tobą dyskutować. Ty kłamałaś, wszystko nieźle zmyśliłaś, a ja prawie uwierzyłam w te bzdety! Skoro taka jesteś, to uwierz mi, kiedyś zostaniesz sama...

W furii pchnęła mnie lekko do tyłu.

- Jeszcze zobaczysz na co mnie stać.- syknęła z szyderczym uśmiechem. I odeszła.

Uchh, że ja łykałam te jej wszystkie kłamstwa! No prawie łykałam... Teraz widzę jaka jest naprawdę. Wredna jędza.

* * *

Lila

Już nie mogę patrzeć jak Adrien i Marinette kleją się do siebie! Nie no, muszę coś z tym zrobić! Tak bardzo chciałabym być na jej miejscu!

Pewna siebie ruszyłam w kierunku dwójki zakochanych. Tyle, że ona nie zasługuje na niego. Stali na przeciwko siebie patrząc sobie szczęśliwi w oczy. Ich ręce były splecione. Super. Jeszcze niech się pocałują to chyba się na nią wydrę. Gdy byłam już bliżej, oboje skierowali głowy w moją stronę i trochę zaskoczone spojrzenia. Postanowiłam się odezwać.

- Wybaczcie, że przeszkadzam, ale chciałam porozmawiać z Marinette...- zwróciłam się do ciemnowłosej patrząc na nią złowrogo.

- No dobrze...- odparła niepewnie. Rzuciła ostatnie spojrzenie na Adriena i odeszła razem ze mną.

Zaprowadziłam ją w bardziej ustronne miejsce. W cichy kącik, gdzie było mniej osób.

- Marinette... odwal się od Adriena.- warknęłam do niej zdenerwowana. Zazdrość mną zawładnęła.

- Co ty ode mnie chcesz? - syknęła spuszczając lekko brwi na dół.

- On mnie kocha. Wcale nie chce być z tobą. Ty tylko go męczysz.- mówiłam poirytowana.

- Oczywiście i myślisz, że uwierzę w twoje kolejne kłamstwo. Śmieszna jesteś.- uśmiechnęła się zdenerwowana do mnie.

- To się zaraz przekonasz czy kłamię.- odpowiedziałam ze złością i pospiesznie zaczęłam szukać swojego telefonu w torebce. Wiadomo co chciałam jej pokazać.

Wyjęłam telefon, odblokowałam i weszłam w wiadomości.

- Popatrz.- fuknęłam.

Byłam szczerze ciekawa jej reakcji.

Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w mój telefon z wielkim zdziwieniem na twarzy. Zauważyłam, że nawet zbladła. No nieźle.

Wlepiła na dobre wzrok w ekran telefonu z otwartą buzią, nie mogąc wydobyć z siebie słowa.

Zaczęła zerkać co chwila to na mnie, to na mój telefon, który cały czas trzymała w dłoni w tej samej pozycji. I nadal nie wydobyła z siebie ani słowa.

Uwierzyła, uwierzyła.- cieszyłam się tą myślą. Przynajmniej na to wygląda...

- Ale... - zaczęła wypowiedź i nie dokończyła. Przełknęła głośno ślinę patrząc gdzieś w bok.

- Przecież mówiłam. A że razem z Alyą nie uwierzyłyście mi to wasz problem. Możesz się go o to śmiało spytać. I tak pewnie będzie zaprzeczał. Co myślałaś? Że taki bogaty, przystojny model, mający idealne życie, zwróci uwagę na taką brzydką niezdarę jak ty? No nie żartuj. - zaśmiałam się szyderczo.

Spojrzała mi w oczy. Dostrzegłam w nich nadchodzące łzy. Chciałam ją jeszcze dobić.

- Wiesz ile dziewczyn było przed tobą? Z iloma spotykał się potajemnie po szkole? - dorzuciłam kolejno.

Nie wiedząc co powiedzieć, oddała mi telefon i odeszła w bardzo wolnym tępie.

Jaka naiwna.

Brawo ja, kolejna dobrze rozegrana scena.

Marinette

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Adrien naprawdę by to zrobił? Ten chłopak, którego znam? Przecież...przecież on nie jest taki...- po moim policzku spłynęła samotna łza.

Zatrzymałam się w miejscu. Stanęłam tuż przy ławce. Otarłam szybko dwie lecące łzy.

Nie wiedziałam co teraz zrobić. Zrobił to?... Zdradził mnie?...

Ale...

Skąd ten SMS się tam pojawił?

"Kocham Cię <3"

Nadal miałam przed oczami te słowa. Lecz skierowane nie do mnie, tylko do Lilii...

Wyraźnie widziałam, że SMS był od Adriena.

Widziałam jego numer, znam go na pamięć, więc nie mogła podłożyć kogoś innego i zmienić nazwy...

Ale... ale dlaczego? Skoro to nie Adrien to skąd ten SMS się tam wziął?...

Po głowie tłoczyły mi się różne najgorsze myśli.

Nagle usłyszałam czyjś głos.

- Mari, co ci jest?! - nagle otrząsnęłam się i zobaczyłam przed sobą krzyczącą mi w twarz Alyę. Położyła dłonie na moich ramionach.

Przez chwilę patrzyłam jej tępo w oczy nic nie mówiąc.

- Alya... Adrien... - tyle zdołałam wydukać.

- Co się stało? - zapytała wyraźnie zmartwiona przyjaciółka. Nabrałam powietrza.

- No bo... SMS...Lila pokazała mi SMS-a, w którym było... Adrien napisał, że ją kocha...

- Och, co?! Lila ci tak powiedziała? Marinette przestań, ona na sto procent znowu kłamie!

- Ale... widziałam wyraźnie jego numer... napisał do niej... on wyznał jej miłość...

- Wiesz, myślę, że to jej kolejny podstęp, przecież wiesz ile razy mnie okłamała! Mari, kochana, nie wierz jej! Pogadaj natychmiast z Adrienem.- mówiła przyjaciółka. Może ma rację. Może to jakiś podstęp, kolejna intryga.

Przecież czułam, że Adrien mnie lubi! Lubi bardziej niż lubi...

Alya przytuliła mnie.

- Jestem pewna, że Adrien cię kocha. Choćby po tym jak na ciebie patrzy, ile czasu ci poświęca...

- Pogadam z nim... - mruknęłam.

I w tej chwili zadzwonił dzwonek. No dlaczego.

* * *

Okazało się jednak, że na szczęście nie mamy ostatniej lekcji. Była odwołana z powodu choroby nauczycielki.

Adrien widząc mnie smutną podszedł do mnie i zapytał patrząc mi w oczy.

- Co się stało? - w jego głosie wyczułam zmartwienie.

- Adrien musimy porozmawiać.- powiedziałam poważnie.

Wyszliśmy ze szkoły. Niedaleko był park, ustaliliśmy, że tam dokończymy rozmowę. Przez całą drogę nie odezwałam się ani słowem. Miałam mieszane myśli. Z jednej strony byłam pewna co do uczuć Adriena, a z drugiej jednak odczuwałam niepewność, no bo... skąd w takim razie ten SMS? I to jeszcze wysłany z jego telefonu.

Gdy doszliśmy już do parku, usiedliśmy na ławce.

- Coś się stało? - odezwał się.

Nabrałam głęboko powietrza w płucach.

- Chodzi o to, bo... Lila pokazała mi... Pokazała mi SMS-a od Ciebie, w którym wyznałeś jej miłość.

- CO?! - krzyknął zaskoczony.

Będąc z nim coraz bardziej nabierałam pewności, że Lila kłamała i to był jakiś kolejny postęp.

- Jakiego SMS-a? - kontynuował zdziwiony. Spuścił brwi w dół.- Marinette, nic do niej nie pisałem!

- Mówiła, że kiedyś z nią byłeś... - mruknęłam do niego.- I że...- ciągnęłam - nie zwróciłbyś uwagi na taką... jak ja...

- No co ty! - zakrzyknął.- Naprawdę Lila powiedziała ci coś takiego?!

- Tak... - mruknęłam patrząc w ziemię.- No ale... ale w takim razie skąd wziął się w jej telefonie ten SMS? - zadałam pytanie, nadal nie będąc do końca pewną.

- Nie wiem... - odparł. - Może sam ją o to zapytam. - dodał po chwili trochę rozdrażniony.- Przy tobie.

Westchnęłam.

- A jesteś pewna, że SMS był wysyłany z mojego telefonu? - zapytał podejrzliwie, mrużąc lekko przy tym oczy.

- Widziałam twój numer...

- Dziwne... - odrzekł i zastanowił się chwilę kierując wzrok gdzieś na drzewa. I nagle zwrócił głowę znów w moją stronę i wlepił we mnie taki wzrok jakby sobie o czymś przypomniał.

- Czekaj... Lila była u mnie niedawno, prosiła bym ją poduczył z chemii...mhm... ale wtedy chyba nie... Ale zaraz w sumie była taka sytuacja, że wyszedłem z pokoju, by jej coś przynieść i wtedy... Wtedy mogła dostać się do mojego telefonu...

Zastanowiłam się nad jego słowami. To rzeczywiście możliwe, że tak zrobiła... Okłamała kilka razy Alyę tymi zmyślonymi przez nią bajeczkami... Jestem pewna, że była by do tego zdolna. Zwłaszcza, że Alya ostatnio mówiła mi o jej wielkiej zazdrości.

- A to podstępna szuja.- pomyślałam na głos.- Na pewno to zrobiła, jest o Ciebie śmiertelnie zazdrosna! - krzyknęłam do Adriena.

Odezwał się po chwili namysłu.

- Marinette... Nie zrobiłbym Ci czegoś takiego nigdy! - patrzył mi w oczy i położył dłoń na moim ramieniu.- Nawet jej zazdrość nie usprawiedliwia tego co zrobiła.- stwierdził poważny.- Wyobrażam sobie co mogłaś czuć... Nieźle to rozegrała.

- Adrien, ona nawet okłamywała Alyę! Jej też mówiła, że była razem z tobą i że to ja wszystko między tobą a Lilą zniszczyłam... Chciała nastawić moją przyjaciółkę przeciwko mnie...- zrobiło mi się przykro.

- Poważnie? Również Alyę? Nawet nie mógłbym z nią być, bo jej wcześniej nie znałem! - teraz byłam już całkiem pewna, że kłamała.

Nabrałam powietrza w płucach.

- Adrien, przepraszam... Nie powinnam była tak łatwo wierzyć, w to, że...

- To nie twoja wina...- przerwał mi.- Dobrze to sobie rozegrała... Nie sądziłem, że jest taka.

Och, jak ja go kocham.

Przysunął się bliżej do mnie i objął mnie. Dłonią oparł moją głowę na jego klatce piersiowej.

- Ale nie martw się kochana. Jestem z tobą. Razem sobie z nią poradzimy. - słyszałam jego ciepłe słowa. Pocałował mnie w czoło.- Zależy mi na tobie.- objęłam go wyżej wokoło brzucha.

- Mi na tobie też.

Tuliliśmy się ze sobą. Było tak cudownie, aawww.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mam Ciebie. - spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się.

* * *

Adrien

Był już wieczór. Dokończyłem odrabiać zadania domowe, wziąłem prysznic i przebrany w piżamę położyłem się do łóżka.

Zanim zasnąłem rozmyślałem trochę o wszystkim. Bolało mnie to, że Mari uwierzyła w moją zdradę. Jednak Lila, nie powiem, dobrze to rozegrała. Nie sądziłem, że z niej taka podła aktorka. Skrzywdziła moją Marinette. Poważnie z nią porozmawiam. Nie może więcej zrobić czegoś podobnego.

A druga sprawa, bałem się czy ojciec zauważył wczoraj Plagga. Jednak nic dziś nie wspomniał, zachowywał się tak jak zawsze, o nic nie pytał...

Może zbyt bardzo się przejmuję.

Gdyby zauważył Plagga to raczej zadawał by mi pytania kim on jest, "dlaczego z tym czymś rozmawiam"i tym podobne...

Obudziłem się w nocy. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu, która godzina.

Był środek nocy. 2:52. Chciało mi się pić.

Powoli podniosłem się z łóżka i zapaliłem małą lampkę.

Wstałem i zmierzałem w kierunku drzwi. Nie zapalałem nigdzie świateł.

Starałem się skradać do kuchni po jakieś picie bardzo cicho, żeby nikogo nie obudzić. Już miałem skręcić do kuchni gdy wtem ujrzałem z daleka jakieś światło. Przystanąłem. Promień światła raz tu, raz tam... Mały strumień światła oświetlał niektóre części mieszkania... Latarka!

Wystraszyłem się. Przyszło mi na myśl, że to złodzieje. Stałem z mocno bijącym sercem. Jednak kiedy się bardziej przyjrzałem, dostrzegłem sylwetkę mojego ojca.

Ulżyło mi, że to tylko on.

Jednak zaskoczyłem się.

Co on robi tu o tej porze i to jeszcze z latarką?

Skradał się jak złodziej, szedł bardzo ostrożnie i powoli. Dziwne.

Byłem naprawdę ciekawy co on kombinuje o tej porze.

Postanowiłem iść za nim. Chociaż trochę się bałem czy znów mi się nie oberwie. Ale moja ciekawość zwyciężyła.

Śledziłem swojego ojca...

Starałem się jak mogłem, żeby mnie nie usłyszał. Szedł coraz szybciej, obawiałem się, że zniknie mi zaraz z oczu.

Ten dom był taki ogromny!

Skręcaliśmy długo korytarzami w ciemnościach, aż już zaczęło mnie to nudzić. Lecz byłem bardzo ciekawy gdzie idzie. Nie znałem za bardzo tych zakątków domu...

Zeszliśmy po jakichś długich i stromych schodach.

Obawiałem się, że wracając do swojego pokoju po ciemku zagubię się w tych korytarzach.

Gdzie my idziemy?...

Stanąłem na chwilę gdy zobaczyłem z daleka, że on przystanął przy jakichś dużych, ale starych drzwiach.

Teraz jeszcze bardziej byłem zainteresowany co kryje się za nimi. I czemu ojciec poszedł tam w środku nocy?

Wyjął z kieszeni pęk kluczy, które zabrzęczały cicho.

Wsadził jeden z kluczy w zamek i przekręcił.

Otworzył stare nienaoliwione drzwi i wszedł przez nie.

Oby ich nie zamknął, oby nie zamknął ....

Nie zamknął za sobą.

Zostawił lekko uchylone.

Zastanawiałem się co mogło by znajdować się w pomieszczeniu, do którego wszedł.

Bałem się tam wejść.

__________________________
________________________

I jak myślicie, co dalej?😏😄

Widzimy się w kolejnej części 😜😆☝

Zostaw po sobie ślad w postaci ⭐ lub 💬 😅

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top