Rozdział 2 Plan
Lila
Siedząc w ławce czułam na sobie ciekawe spojrzenia innych. Nieznane mi jeszcze chłopaki i dziewczny spoglądali na mnie od czasu do czasu w trakcie lekcji. Nie wyglądają na zbyt poinformowanych o moim przybyciu. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Wydawali się być raczej całkiem zaskoczeni moim przybyciem. Zresztą skąd mieli wiedzieć, były wakacje, a w ich trakcie zobaczyłam się przez przypadek jedynie z Adrienem. Jakie to szczęście i zachwyt być z nim w jednej klasie. Naprawdę wyjątkowo mi się trafiło. Pomyśleć w ilu głowach dziewczyn mogła zaświtać wizja o spotkaniu go na żywo chociaż raz, kiedy ja mogę widywać go na co dzień, co więcej rozmawiać z nim praktycznie kiedy tylko będę chciała.
Tysiące razy widywałam go już w różnych magazynach, dotyczących mody. Widząc go w gazetach i przyglądając się jego idealnej chłopięcej twarzy i pełnym uroku, czarującemu uśmiechowi, podświadomie moja zwyczajna myśl z lekkim zaciekawieniem co do jego osoby, zaczęła przeradzać się w marzenie, lecz nie robiłam sobie wielkich nadziei, mieszkałam we Włoszech, więc raczej nie przewidywałam nigdy, że znajdę się kiedykolwiek w Paryżu, ponadto, że akurat uda mi się go spotkać. Lecz pewnego dnia przeprowadziliśmy się. Życie naprawdę potrafi zaskakiwać. Miałam trochę obawy przez nowym otoczeniem w szkole, jednak nie przejmowałam się tym jakoś dogłębniej. W swojej starej szkole nie miałam zbyt wielu znajomych, bardziej szczerze mówiąc, skupiam się na realizowaniu swoich planów i spełnianiu swoich oczekiwań, niż na nich. Naukę języka francuskiego rozpoczęłam już dużo wcześniej, bo od zawsze mi się podobał, jest taki jedyny w swoim rodzaju, posiada swój urok. Można powiedzieć, że już od dziecka miałam z językiem francuskim styczność. Kiedy zbliżały się moje piętnaste urodziny, było już wiadomo, do jakiej szkoły będę uczęszczać po tych wakacjach.
Gdy napotkałam w parku Adriena, moja nadzieja i marzenia ożywiły się, kiedy dowiedziałam się, że chodzi do tej szkoły, do której ja miałam uczęszczać już po wakacjach. Myśl o nim dodawała mi niesamowitej motywacji. Skrycie liczyłam dzień za dniem do momentu, aż postawię pierwszy krok w nowej szkole.
Od wakacji zamieszkiwałam już okolice Paryża. Kiedy ujrzałam go po raz pierwszy, kiedy przechadzał się zwyczajnie ścieżką przez park, moje serce załomotało mocniej. Niespodziewałam się, że natknę się tutaj na niego tak szybko. Wtedy po raz chyba setny utwierdziłam się w przekonaniu, że los jest mi przychylny. Wlepiłam w niego oczy i patrzyłam z niedowierzaniem, próbując się upewnić czy mój wzrok mnie nie myli. Lecz nie mylił! Wiedziałam, że był modelem w Paryżu, i że po przeprowadzce miałam już o wiele większą szansę na spotkanie go, lecz nie spodziewałam się, że zadzieje się to tak prędko.
Patrzyłam na niego z zainteresowaniem i zdumieniem, a on zauważył to i posłał mi ciepły uśmiech, czym wzbudził we mnie jeszcze większą sympatię. Wiedziałam, Adrien to urodzony model, perfekcjonista. Po chwili zaczęliśmy wymianę zdań.
- Adrien? - zapytałam wtedy nieśmiało. - To naprawdę ty?
Chłopak zachichotał, a moje serce wciąż nie uspokoiło się.
- No a kto inny. - odpowiedział i mrugnął do mnie.
Na moment zaniemówiłam, jednak szybko ogarnęłam się i przyjęłam postawę pełną zainteresowania względem jego osoby.
- Wow... Naprawdę nie sądziłabym, że kiedykolwiek Cię spotkam... Ja... mieszkałam we Włoszech i niedawno się przeprowadziliśmy tutaj... Widziałam Cię we wielu magazynach, stąd Cię poznałam. Jesteś prawdziwym perfekcjonistą. Świetnie wyglądasz na zdjęciach. W ogóle jesteś mega przystojny.
Od razu, przy pierwszej okazji, zasypałam go komplementami. Słyszałam, że nie raz ludzie są tobie bardziej przychylni, jeżeli otrzymują od nas komplementy. Miłe słowo, to w końcu wyrażenie zainteresowania, myślę, że poza tym każdy chce być od czasu do czasu obdarzony miłym słowem, by poczuć się dobrze i pewniej we własnej osobie.
- Ojej, dziękuję... to bardzo miłe. Jednak to nic nadzwyczajnego.
W trakcie naszej rozmowy narodził mi się w głowie pewien złowieszczy pomysł. Nie było w nim nic bardziej brutalnego, tylko delikatnie omijał się na drodze z prawdą. Wspomniałam o Biedronce, kiedy o niej usłyszał w jego oczach coś błysło. Zauważyłam to na pewno. Jednak postanowiłam kontynuować. Opowiedziałam mu o moim spotkaniu z bohaterką Paryża, żeby mu zaimponować, bo nie wiem dlaczego, ale pojawiła się na jakimś blogu plotka, że Adrien ponoć lubi się z Biedronką. Nie byłam pewna, to mogły być zwykłe, nic nie znaczące słowa, a jednak gdy wypowiedziałam jej... przydomek?... coś nim drgnęło, coś przez niego przeszło, wtedy utwierdziłam się w przekonaniu, że przynajmniej ziarnko prawdy w tej plotce siedziało.
Zmyślałam, że się zaprzyjaźniliśmy, że mnie też fascynuje jej odwaga i postawa, aczlolwiek z każdym kolejnym zdaniem byłam coraz mniej pewna czy postępuję dobrze, pojawiły się u mnie wątpliwości czy uzyskam, co chciałam, czy raczej efekt będzie odwrotny.
Rozmawiało z nim mi się bardzo dobrze, blondyn okazał się być naiwny, co było przychylne uzyskaniu mojej korzyści, łykał moje słowa, uśmiech wręcz nie znikał mi z twarzy, przeszkadzało mi jedynie to, że sprawiał wrażenie bardzo zainteresowanego i pochłoniętego tematem bohaterki Paryża.
Miałam mówić dalej i cieszyć się wspólnie spędzonym z nim czasem, lecz stała się rzecz niesłychana.
Nagle podeszła do nas Biedronka i pokrzyżowała mi nieco plany na tamten dzień. Tak, Biedronka w samej postaci. Zupełnie się jej nie spodziewałam w tym momencie. Myślałam, że los szeroko uśmiechnął się do mnie, a tu, zjawia się Biedronka, która jak było widać, podsłuchała przynajmniej część rozmowy.
Gdy stanęła tuż przy nas oburzona, Adrien patrzył na nią jak zahipnotyzowany. Nie mógł oderwać wzroku od jej twarzy, co powodowało rośnięcie mojej zazdrości. Obsesyjnie skupił na niej wzrok.
To uświadomiło mnie w przekonaniu, że na pewno okazuje jej zainteresowanie i musiało go już wcześniej coś z nią łączyć. Zwłaszcza, że już wcześniej, kiedy na wakacje przeprowadziłam się do Paryża, natrafiłam na taką sytuację, kiedy Adrien i Biedronka o czymś razem żywo dyskutowali. Nie byłam jeszcze wtedy pewna czy to na pewno on, spieszyłam się, szłam w inną stronę na chodniku po drugiej stronie ulicy, ale teraz wiem już, że spotkałam go dwa razy.
Wiedziałam, że Czarny Kot, bohater Paryża się w niej podkochuje, bo o tym robiło się z czasem coraz głośniej, ale że jeszcze Adrien? Co ona takiego w sobie ma? Okej, ratuje innych i pewnie to było urzekające dla jego miękkiego serca. Dziewczyna, idąc przy nim, sprawiała wrażenie nieco skrępowanej, ale i bardzo szczęśliwej. Jakby doznawała czegoś niezwykłego. Zatem już dwa razy byłam świadkiem sytuacji, kiedy utrzymują ze sobą kontakt wzrokowy.
Otóż tak, podstępnie wykorzystując fakt, że lubi Biedronkę chciałam go do siebie zachęcić. Tutaj nie okazałam swojego zainteresowania bezpośrednio, a zamiast tego skłamałam, że znam się z nią trochę bliżej, powiedziałam, że stałyśmy się przyjaciółkami.
Niestety, Biedronka okazała się bardziej podstępna i nagle pojawiła się przed nami, po czym powtórzyła moje słowa i zadeklarowała Adrienowi ze złością, że kłamię. Nie spodziewałam się, że nas podsłucha, byłam pewna, że jesteśmy zupełnie sami.
Biedronka przedstawiła Adrienowi moją osobę w złym świetle. Czułam się zawstydzona, ale przede wszystkim zła. Muszę zatem to naprawić i przekonać jego do siebie.
Blondyn siedzi w klasie przed tą ciemno-włosą, jakoś źle mi się ona kojarzy, bardzo przypomina Biedronkę, za którą od tej pory nie przepadam. Poza tym zdążyłam zauważyć, że ciemno-włosa też się do niego zaleca.
Ale ja mam już co do niego pewne plany...
Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę pospiesznie spakowałam swój zeszyt, po czym pewna siebie podeszłam do ławki blondyna. Obok niego stał jego kumpel, jednak nie przejmowałam się tym. Chciałam już zacząć działać, wprowadzić strategię. Obaj właśnie kończyli wkładać książki z ławki do plecaka.
Stanęłam przed Adrienem i za nim się odezwałam, uśmiechnęłam się do niego uroczyście i patrzyłam przez chwilę w oczy. On również przez chwilę miał wzrok skupiony na mojej twarzy, przerwał pakowanie.
- Adrien, wiesz, mam do ciebie prośbę... - zaczęłam nie spuszczając z niego oczu.
- Jaką?
- Słuchaj, mógłbyś mi trochę pomóc z chemii? Nie idzie mi z niej za dobrze... A zauważyłam, że całkiem dobry jesteś z tego przedmiotu. - mówiłam uśmiechając się i przybliżając do niego. On niepewnie się odsunął.
- Mhm... No dobrze, w porządku, a...
- Możemy spotkać się dziś u ciebie? - zapytałam, nie dając mu dokończyć.- Bo wiesz, u mnie nie za bardzo mi pasuje...
- No okej.- zgodził się i zawahał - myślę, że mój ojciec nie będzie miał nic przeciwko.- delikatnie się uśmiechnął.
- Po lekcjach ci pasuje?
Zastanowił się chwilę, patrząc gdzieś w bok.
- Tak.
- No to jesteśmy umówieni.- stwierdziłam wesoła, patrząc mu w oczy. I zaraz potem odeszłam w stronę wyjścia z klasy.
Adrien
Zgodziłem się. Skoro jest nowa, to trzeba sprawić, by czuła się dobrze w naszej klasie. Zresztą lubię pomagać innym, chętnię pomogę jej z nauką. Chociaż skłamała wtedy w parku, na pewno musi czuć się zawstydzona, myślę, że warto dać jej szansę na poprawę. Błędy popełnia przecież każdy z nas, najważniejsze jest to, aby je dostrzegać, rozumieć na czym polegał i starać się naprawiać.
- Ooo, widzę, że masz nową wielbicielkę. - zaśmiał się Nino, szturchając mnie łokciem w bok.
- No żebyś ty zaraz nie miał, widzę przecież jak patrzysz na Alyę. - powiedziałem, a on lekko się zarumienił. Chyba trochę go zawstydziłem. Wyszliśmy z klasy.
* * *
Lila
W końcu nieubłagany czas przyspieszył i ostatnia godzina lekcyjna dobiegła końca. Wyszłam ze szkoły, uśmiechając się pod nosem na myśl o swojej dzisiejszej pilnej nauce chemii, która lada moment się odbędzie. Stanęłam pod bramą szkolną i wyczekiwałam aż blondyn opuści budynek.
Poczułam jak lekki wiatr trąca moje kasztanowe długie włosy. Na skórze czułam ciepłe powietrze. Błękitne niebo zdobiło parę chmur nieco zniekształconych przez wiatr.
Po chwili Adrien ukazał się w wyjściu. Schodził ze schodów. No nareszcie.
Kiedy znalazł się już obok, posłałam mu zalotny uśmiech. Adrien przynajmniej po części odwzajemnił mój miły gest, po czym rzekł przyjaźnie:
- To co, idziemy?
Przytaknęłam i zaczęliśmy podążać chodnikiem i oddalać się powoli od szkoły. Przy chodniku co chwilę napotykaliśmy drzewa bogate w soczyste zielone liście, przez które próbowało przebić się słońce, dlatego droga była mozaiką promieni i cieni.
W pewnym momencie, bardzo ostrożnie złapałam Adriena za dłoń. Powoli i delikatnie przykleiłam swoją dłoń do jego dłoni.
Jego dłoń niepewnie i bardzo nieśmiało dopasowała się do mojej.
Niestety nie odwzajemnił w pełni mojego uścisku, ale i tak warto było. Fascynuje mnie myśl, jakby teraz jakaś dziewczyna ze szkoły mnie z nim zobaczyła. Ach, te spojrzenia, w których płonie zazdrość. Już wyobrażam sobie, już mam w głowie wizję, jak staję się obiektem naprawdę wielu zazdrosnych spojrzeń.
Kiedyś musi mi się udać go w sobie rozkochać. Wierzę, że to osiągnę, jeżeli tylko odpowiednio na niego wpłynę. Muszę go oczarować.
Wcale nie zaszliśmy zbyt daleko od budynku szkoły, a nagle, nie wiem czemu, wysoki blondyn stanął w miejscu.
- O co chodzi? Dlaczego stoimy? - zadałam pytania i chyba wcięłam mu się w wypowiedź, bo przed tym otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć.
- Zaraz odbierze mnie stąd Natalii.
- Kto?
- Ymm, asystentka mojego taty. Jest bardzo punktualna. - wyjął telefon z kieszeni i odblokował. - Będzie za około trzy minuty. - oznajmił i zaczął coś przeglądać w telefonie.
Adrien
Kiedy podążaliśmy wzdłuż chodnika, Lila ostrożnie, jakby chcąc sprawdzić czy się zgadzam, złapała mnie za rękę. Najpierw był to gest nieśmiały i niezdecydowany, jednak moment później pogłębiła uścisk. Nie chciałem, aby ludzie ze szkoły myśleli, że jestem z nią w bliższych kontaktach czy coś. Moją ukochaną, moją jedyną jest Biedronka. Niekoniecznie chciałem się trzymać z Lilą za rękę, lecz nie chciałem z drugiej strony być nie miły, mimo że nie za bardzo podobała mi się ta opcja.
Minęła chwila i białym samochodem podjechała Nathalii. Otworzyłem Lili drzwi samochodowe, a następnie sam wsiadłem z drugiej strony. Ruszyliśmy.
Po drodze nikt z nas się nie odezwał. Jednak ciągle czułem na sobie wzrok Lili. Nie spuszczała ze mnie oczu. Wbiłem wzrok w szybę. Nie mogę przecież robić jej nadziei, moją ukochaną jest Biedronka.
Gdy dotarliśmy, Nathalii wpuściła nas do środka. Zaprosiłem nową koleżankę na górę, do mojego pokoju. Nie chciałem by ktokolwiek myślał, że to jakaś randka. Nie to miałem na myśli.
Odłożywszy plecaki, usiedliśmy przy moim dużym białym biurku. Wyjąłem z kieszeni telefon i położyłem go na nim. Lila przez chwilę dziwnie mu się przyglądała. Zatrzymała na nim wzrok.
Zaraz potem wyciągnęła książki z chemii i zacząłem jej co nieco tłumaczyć. Dałem jej kilka przykładów od siebie, aby rozwiązała. Sam bardzo lubiłem chemię, stanowiła jeden z moich ulubionych przedmiotów. Lila rzeczywiście nie wiedziała wielu rzeczy i niezbyt odnajdywała się w tym przedmiocie, ale po moich obszernych tłumaczeniach zdawała się pojmować już więcej. Myślę, że moje słowa, moje wyjaśnienia pomogły jej właściwie zrozumieć układanie poszczególnych wzorów i zapisywanie pewnych reakcji. Sprawiała wrażenie w miarę skupionej na temacie, aczkolwiek gdy tylko miała okazję, zaglądała mi w oczy. Na przykład wtedy kiedy skończyła dany przykład i pytała czy jest prawidłowo rozwiązany. I mówiąc często się przybliżała, na co ja spokojnie się odsuwałem. Zaznaczam jeszcze raz stanowczo - to ma być tylko nauka.
- Adrien, mógłbyś mi proszę przynieść coś do picia? - zapytała nagle. - Moje się już skończyło i wiesz.
- Tak, jasne, poczekaj tu. Zaraz wracam, a ty w tym czasie pomyśl może nad zadaniem siódmym - puściłem jej przyjaźnie oczko, wstałem i odszedłem w stronę drzwi. Schodząc ze schodów usłyszałem jeszcze jej głos.
- I coś słodkiego jakbyś mógł! - wołała.
Lila
Wiedząc jak bardzo mam ograniczony czas na działanie, postanowiłam się sprężyć. Najpierw w razie czego uchyliłam delikatnie drzwi, żeby słyszeć, kiedy ktoś będzie szedł.
Natychmiast po jego wyjściu sięgnęłam po jego telefon, który położył przy nas na biurku. Włączyłam go. Jako blokadę miał ustawiony wzór. Miałam ogromne szczęście, ponieważ kiedy dziś czekaliśmy na tę... Natalii? Mniejsza z tym, w każdym razie stał wtedy przy mnie i go odblokowywał, całą sobą skupiłam się wtedy, żeby zapamiętać jak wygląda 'kod'. W mojej głowie momentalnie narodził się złowieszczy pomysł, który oczywiście miał przynieść korzyść jedynie mi. Mam nadzieję, że dobrze pamiętam wzór. Jestem prawie pewna, że dobrze.
Zaczęłam sunąć palcem po ekranie, który dotykiem pozostawiał za sobą ślad w postaci cieniutkiej białej linii.
Nakreśliłam to, co zapamiętałam.
Niewiarygodne. Udało się. Telefon został odblokowany! Szeroki uśmiech namalował się na mojej twarzy. Towarzyszyła mi też fascynacja, bo znowu realizowałam plan, wymagający precyzji i odwagi. Za to mogło mi się też oberwać, ale może pociągnąć za sobą też korzyść, a więc warto.
Błyskawicznie zajęłam się wtaczaniem w życie wcześniej stworzonego w głowie pomysłu. Gorączkowo włączyłam wiadomości, lekko drżały mi przy tym dłonie i ze strachem oglądnęłam się na drzwi. Cisza. Jeszcze nie idzie. Zaraz coś słyszę. Chyba kroki. No nie, nie zdążę. Momentalnie z drżącymi dłońmi dopisałam siebie do jego kontaktów. We wiadomość "do mnie" wpisałam "Kocham Cię", a następnie "Wyślij".
Wiadomość trafi do mnie. Z jego telefonu. Może nie jest to aż tak przekonujące, ale... zaryzykuję...
Zawsze głupiego można tym wkręcić, może coś na tym zyskam, choćby na przykład żałosne wydzieranie się w głąb całego korytarza usmarowanego pyska Chloe.
Drzwi zaczęły się uchylać, kiedy ja natychmiastowo ze strachem odłożyłam na biurko jego telefon.
Uff, ledwo zdążyłam.
Czy zdążyłam?...
Czułam jak moje serce przyspieszyło rytm.
Przypomina mi się ciemnowłosa dziewczyna, która, z tego co przyuważyłam, dość często ulokowuje swój wzrok na blondynie. Nawet wtedy gdy prowadzi rozmowy z tą dziewczyną w okularach. On powinien to już dawno zauważyć, każdy głupi to widzi. A może nie chce utrzymywać z nią bliższych kontaktów? To byłby dla mnie dobry znak.
Plan był mój taki, że ta wiadomość miała się znaleźć głównie w moim telefonie, ale najgorsze jest to, że nie zdążyłam usunąć tej wiadomości z jego telefonu. Będę żyć w nadziei, że póki co, nie zauważy tego.
Zamknął za sobą drzwi i pogodny uśmiech zagościł na jego twarzy.
- Udało ci się zrobić?
Moja mina wyrażała w tej chwili zdezorientowanie i zapewne niepokój, który starałam się za wszelką cenę ukryć.
Skup się Lila, skup i przyodziej naturalną postawę.
Spytałam tylko dziwnym tonem:
- Ale co?
On, widząc moją minę, zachichotał krótko.
- Zadanie. - rzekł, rozbawiony.
- Aaa... - dołączyłam się do chichotania. - No... nie. Chcę je wykonać z tobą. Zresztą zaschło mi w gardle, a bez płynów słabiej myślę.
- Haha. Jasna sprawa. Proszę, czekolada i sok jabłkowy. - odstawił na biurko posyłając mi delikatny uśmiech.
- Dziękuję.- odpowiedziałam spokojnie.
A w duchu bardzo się cieszyłam, że pierwsza część planu wypaliła idealnie. No prawie idealnie.
_________________________________________
Jeżeli się podoba, daj znać gwiazdką lub komentarzem :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top