💜 𝐄𝐏𝐈𝐋𝐎𝐆𝐔𝐄 💜
💜
Rok później.
Kenzie siedziała w łazience połączonej z jej i Riko sypialnią, zajmując miejsce na podłodze tuż obok toalety. Jej narzeczonego nie było w domu, gdyż pojechał na zakupy żywieniowe, a ona stwierdziła, że to idealny moment, by wykonać test ciążowy, ponieważ mocno spóźniał jej się okres. Obgryzała se stresu skórki przy swoich fioletowych paznokciach, gdy wykonany już test leżał na umywalce.
Po wyznaczonym czasie, gdy jej telefon zaczął dzwonić, natychmiast wstała i chwiejnym krokiem podeszła do umywalki, chwytając test w swoje dłonie. Kiedy zobaczyła dwie kreski, zakryła usta dłonią, będąc w szoku. Rozszerzyła oczy, powoli przyswajając wiadomość, że jest w ciąży.
Oczywiście pierwszą osobą, której chciała powiedzieć coś tak niesamowitego, był jej ojciec Nicky. Wyciągnęła swój telefon, dzwoniąc do niego na rozmowę wideo. Odebrał po chwili, ale zanim zdążył się odezwać, Kenzie z uśmiechem uniosła test ciążowy w górę, pokazując go do kamerki.
— Czekaj, co?— spytał od razu Nicky, kiedy już ogarnął, co córka mu pokazuje. Kenzie zachichotała, wciąż zakrywając usta dłonią, a gdy zobaczyła, że brunet rzuca swoim telefonem i wybiega z domu, wyszła z łazienki, czekając na niego na parterze. Pojawił się w ciągu jakichś dwudziestu sekund.
Zanim się jednak pojawił, usłyszała jego głośny wrzask radości. Zobaczyła przez okno, jak biegnie w stronę jej domu, po czym wbiega do środka niczym oparzony. Podbiegł do Kenzie, biorąc ją w swoje ramiona, a ona skoczyła na niego, owijając swoje nogi wokół jego pasa.
— Tak bardzo się cieszę, córciu...— wyszeptał poruszony Nicky, głaszcząc ją po włosach, a Kenzie westchnęła z zadowoleniem.
— Ja również bardzo się cieszę.— odszepnęła Kenzie, a Nicky po chwili puścił ją na podłogę, całując czule jej czoło.
— Nie mogę uwierzyć, że już tak wyrosłaś.— wymamrotał Nicky, zakładając włosy dziewczyny za jej ucho.— Jestem z ciebie przeogromnie dumny.
— Dziękuję.— wyszeptała, po czym ponownie przytuliła się do ojca, jednak tym razem krócej. Stwierdziła, że przecież musi iść powiedzieć wszystko Madeline, dlatego oboje udali się do willi Nicky'ego i Madeline, w której mieszkali aktualnie całkiem sami, choć ich dzieci wciąż znajdowały się na tej samej ulicy.— Mamo?
— Tutaj!— odkrzyknęła Madeline, która robiła w kuchni obiad.— Nicky, dlaczego tak wybiegłeś? Coś się stało?
— Jestem w ciąży.— oznajmiła nagle Kenzie, a już sekundę później usłyszeli trzask tłuczonego się szkła, który rozbiegł się echem po całym domu. Madeline z wrażenia upuściła talerz, jednak zakryła usta dłońmi, stając w miejscu i patrząc na córkę wielkimi oczami.
— Co ty powiedziałaś?— spytała w szoku, a jej głos zadrżał niespodziewanie. Wyminęła szkło, po czym wyciągnęła ramiona w stronę córki, która mocno się w nią wtuliła.
— Spóźniał mi się okres.— podjęła Kenzie, wciąż wtulając się w matkę, która do tej pory była piękna i młoda, jakby w ogóle się nie starzała. Identycznie było z Nickym.— Zrobiłam więc test ciążowy i wyszedł pozytywny. Ja... zapomniałam zażyć raz tabletek antykoncepcyjnych, dlatego boję się trochę reakcji Riko.
— Doskonale wiesz, że Riko uwielbia dzieci. Na pewno się ucieszy.— powiedziała pocieszająco Madeline, klepiąc córkę po plecach.— Jak chcesz mu powiedzieć?
— Bardzo chciałabym zrobić to tak samo, jak ty powiedziałaś tacie: na naszym ślubie, który będzie za miesiąc. Chcę dać mu pudełeczko z testem ciążowym, USG i białymi bucikami.— wyjaśniła Kenzie z delikatnym uśmiechem na wspomnienie wszystkich filmów ze ślubu jej rodziców.
— To doskonały pomysł!— poparł ją Nicky.— Dowiedzieć się o czymś takim w dniu ślubu z wymarzoną kobietą to po prostu coś pięknego. No i, tak na marginesie, Riko nie będzie krzyczał, jeżeli mu się nie spodoba...
— Nicky, przestań...— skarciła go Madeline, kręcąc głową z niedowierzaniem.
— Teraz to już na maksa mnie wystraszyłeś.— oznajmiła Kenzie, zwęziła wargi, po czym poklepała ojca po ramieniu.— Umówię się do ginekologa. Który z was chce jechać ze mną, by dotrzymać mi towarzystwa?
— Ja!— krzyknęli jednocześnie Nicky i Madeline, a brunetka zachichotała.
💜
Miesiąc później, dzień przed ślubem Kenzie i Riko, wszyscy byli zabiegani. Już rok temu Kenzie, Riko, Mason i Tommy uzgodnili, że ich ślub będzie podwójny i wspólny, ale nie mogli dogadać się odnośnie do dekoracji, potraw i naprawdę wielu innych rzeczy, dlatego Nicky – zdenerwowany kłótnią Kenzie i Masona – powiedział, że ich ślub odbędzie się dzień po dniu, tak więc musieli wraz z Madeline przygotować dwa śluby, ale w inne dni, co było mało praktyczne, wręcz w ogóle, ale dla małżeństwa ich dzieci były najważniejsze i zawsze dostawały to, czego chciały.
Ślub Kenzie i Riko miał odbyć się więc w sobotę, a ślub Masona i Tommy'ego w niedzielę. Dekoracje miały zostać zmienione z samego rana po wyjściu gości, którzy mieli zarezerwowane apartamenty w ogromnym hotelu, w którym organizowane były oba śluby. Ten weekend zdecydowanie był bardzo rozchwytywanym i ciekawym wydarzeniem w całym internecie.
Madeline i Kenzie siedziały właśnie w salonie w domu Harperów, kiedy Kenzie kupiła już małe pudełeczko, do którego wkładała właśnie wykonane USG oraz test ciążowy.
— Zaczęłam się stresować.— podjęła nagle Kenzie, wzdychając i poprawiając się na podłodze, na której siedziała wraz z matką.
— Doskonale to rozumiem, Kenziula, również przez to przechodziłam, ale zobacz, dokąd teraz doszłam.— powiedziała z uśmiechem Madeline, wyciągając dłoń w stronę córki i głaszcząc jej policzek.— Jeżeli jesteś pewna, że kochasz Riko w stu procentach i wiesz, że potrafisz poświęcić dla niego całe swoje życie, na pewno jesteś gotowa do ślubu. Kiedy Nicky będzie już prowadził cię do ołtarza, zapomnisz o innych ludziach. Będzie liczyła się tylko wasza dwójka.
— Jak zawsze wiesz, co powiedzieć.— odpowiedziała Kenzie, wiążąc fioletową wstążeczkę na górze pudełka.— I jestem pewna, że kocham Riko w stu procentach. Poświęciłabym dla niego życie za każdym razem, gdyby tylko poprosił...
— To wspaniale, słońce.— odpowiedziała Madeline, po czym ucałowała jej czoło.— A teraz zmykaj do spania, bo na jutro musisz być całkowicie wyspana i zwarta.
— Oczywiście. Dobranoc.— szepnęła Kenzie, posłała blondynce uśmiech, po czym wstała z podłogi, ruszając na górę do swojego starego pokoju. Uzgodnili z Riko, że będą przygotowywali się w osobnych domach, aby przypadkiem nie zobaczyć siebie przed ceremonią ślubną, dlatego też Kenzie spała w domu rodziców.
Wzięła szybki prysznic, kładąc się do swojego łóżka, patrząc się w sufit. Pokój oświetlał tylko blask księżyca, dlatego w pomieszczeniu panował mrok. Kenzie przekręciła się na bok, jednak z chwilą później usłyszała, jak coś upada na podłogę. Wstała więc z wygodnego materaca, zapalając światło w pokoju.
— Dajesz po sobie znaki, co?— odezwała się z nieobecnym uśmiechem, widząc, jak jedno ze zdjęć w ramce stojącej na jednej z półek w pokoju spadło na podłogę. Nie było to byle jakie zdjęcie, ponieważ była to fotografia jej i Milo Rosena, gdy jeszcze w nastoletnich latach byli na treningu do „Dancing with the stars: Junior”. Dziewczyna schyliła się, podnosząc ów ramkę, oglądając zdjęcie.— Przecież nie zapomniałam o tobie. Prawdopodobnie mam zwidy, a zdjęcie spadło poprzez krzywo powieszoną półkę, ale... na cmentarzu byłam kilka godzin temu, a ty mnie straszysz. Nigdy o tobie nie zapomnę, choć pogodziłam się już z tym, że ciebie nie ma... Wiesz co, Riko nie ma do mnie nawet problemu o to, że zostawiłam jedno miejsce na naszym ślubie specjalnie dla ciebie... On tak bardzo mnie rozumie, w końcu kiedyś też stracił najlepszą przyjaciółkę...
Po krótkim monologu odstawiła zdjęcie z powrotem na półkę, wracając do swojego łóżka ze łzami w oczach, jednak z uśmiechem. Doskonale wiedziała, że Milo ją obserwuje i jest z niej bardzo dumny. Z taką myślą spokojnie zasnęła.
Została obudzona o szóstej rano przez Madeline, która wparowała do niej już całkowicie pomalowana, choć wciąż w szlafroku.
— O której ty wstałaś, jak zdążyłaś zrobić cały makijaż?— spytała zdezorientowana Kenzie, podnosząc się do pozycji siedzącej i ziewając.
— Nie spałam całą noc, bo się stresowałam... Dokładnie tak samo, jak Nicky. Widzę na szczęście, że ty się wyspałaś, ale pora wstawać.— powiedziała z uśmiechem kobieta, podchodząc do jej łóżka.— Nicky robi już śniadanie, a ty idź wziąć ekspresowy prysznic. Później zjemy, a następnie rozpoczniemy przygotowania.
— W porządku.— odparła tylko Kenzie, po czym wygramoliła się z łóżka, zabierając tylko szlafrok.
Po prysznicu i śniadaniu Madeline i Kenzie siedziały już w pokoju makijażowym Madeline, a Nicky poszedł do Riko, by również pomóc mu w przygotowaniach wraz z chłopakami.
Na samym początku Madeline wykonała córce śliczny makijaż. Jej doskonale widoczne i wyregulowane brwi wyczesała żelem utrwalającym, a na twarz nałożyła podkład, korektor, puder, bronzer, rozświetlacz i odrobinę różu. Powieki Kenzie udekorowała fioletowymi cieniami, które pięknie mieniły się pod wpływem światła. Dodała również małą ilość brokatu, co świetnie się ze sobą połączyło. Do jej rzęs przykleiła sztuczne, długie i gęste rzęsy, a na samym końcu potraktowała twarz córki mgiełką utrwalającą.
Paznokcie dziewczyny zostały zrobione już dwa dni wcześniej, a były one jak zawsze średniej długości oraz fioletowo brokatowe, dlatego idealnie wpasowały się w jej makijaż oka.
Fryzurą również zajęła się Madeline. Z racji, że włosy Kenzie były naturalnie falowane, nic szczególnego z nimi nie zrobiła, a jedynie dwa większe kosmyki włosów z samego przodu zaczesała za ucho, utrwalając je żelem oraz lakierem i wsuwkami z tyłu ucha.
Na samym końcu Kenzie wskoczyła w swoją suknię ślubną, a była to wyjątkowa suknia, ponieważ właśnie tę kreację miała na sobie Madeline, gdy brała ślub z Nickym. Suknia ślubna była ogromna – klatkę piersiową pokrywała koronka, cała suknia była nią ozdobiona. Jej bardzo rozkloszowana i wielka spódnica była kilkuwarstwowa, również przyozdobiona koronką i tiulem. Rękawy były długie, także z koronek. Sukienka miała zapinany gorset, idealnie podkreślała biust Kenzie i jej talię. Następnie Kenzie wsunęła na stopy białe, ozdobione perłami szpilki, a Madeline nałożyła jej biżuterię.
Kobieta również wyglądała olśniewająco. Swoje brwi podkreśliła kredką, nadając im jej ulubiony, elegancki kształt, a na twarz nałożyła podkład, korektor, puder, bronzer, rozświetlacz i róż. Cienie potraktowała różowymi cieniami z identycznego koloru brokatem, a do rzęs przykleiła swoje ulubione, sztuczne, gęste i długie rzęsy. Usta podkreśliła błyszczykiem, a jej jak zwykle bardzo długie paznokcie były brokatowo różowe. Jej pastelowo różowa sukienka miała usztywniany dekolt w kształcie łódki, a dół, który sięgał do samej podłogi, wykonany był z wielu warstw delikatnego tiulu. Klatkę piersiową zdobiły także wyszywane kwiaty potraktowane brokatem. Jej szpilki miały dziesięć cali, a sięgały jej za kostki, natomiast platynowe blond włosy spływały kaskadą na jej plecy. Madeline może i wyglądała jak księżniczka jak zawsze, ale teraz to Kenzie była główną bohaterką w bardzo ważnym dla niej dniu.
W kościele przed ołtarz poprowadził ją oczywiście Nicky, który dosłownie dwie minuty przed wejściem popłakał się ze wzruszenia, ale Kenzie zdołała go szybko uspokoić, choć gdy zajął miejsce w pierwszej ławce obok Madeline, znów się rozkleił.
Kiedy Riko zobaczył Kenzie w takim wydaniu, totalnie zaniemówił. Widział ją już w chyba każdym możliwym wydaniu, ale zdecydowanie nie takim. Ścisnął mocniej swoje złączone dłonie, gdy podeszła do niego, a on wtedy poczuł, jak strużka potu spływa mu po skroni. Starł ją szybkim ruchem nadgarstka, gdy dziewczyna jego marzeń stanęła tuż obok niego.
Msza trwała naprawdę długo, aż w pewnym momencie ksiądz poprosił wszystkich o powstanie. Nicky, który dostał chusteczkę od zatroskanej Madeline, musiał otrzeć zaszklone oczy, ponieważ w innym wypadku nic by nie zobaczył.
— Niech pan młody powtarza za mną.— zażądał ksiądz, a Riko skinął głową. Wszyscy w kościele wstrzymali oddech, a w szczególności Mason i Tommy, którzy wiedzieli już, co czeka ich jutro.— Ja, Riko Walker, biorę ciebie, Kenzie Harper, za żonę...
— Ja, Riko Walker, biorę ciebie, Kenzie Harper, za żonę...— głos Riko drżał od emocji. Ręce zaczęły mu się pocić i trząść. Kenzie, mocniej ścisnęła jego rękę, aby chociaż minimalnie go uspokoić.
— I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską...
— I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską...
— Oraz to, że nie opuszczę cię aż do śmierci.
— Oraz to, że nie opuszczę cię aż do śmierci.
— Dobrze, niech pani młoda powtarza za mną.— mruknął ksiądz, odwracając się w stronę brunetki. Kenzie wciągnęła powietrze, ale po chwili uśmiechnęła się szeroko.— Ja, Kenzie Harper, biorę ciebie, Riko Walkera, za męża...
— Ja, Kenzie Harper, biorę ciebie, Riko Walkera, za męża...— powiedziała pewna siebie, ciągle patrząc się głęboko w oczy swojego jeszcze narzeczonego.
— I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską...
— I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską…
— Oraz to, że nie opuszczę cię aż do śmierci.
— Oraz to, że nie opuszczę cię aż do śmierci.
— Czy ty, Riko Walkerze, bierzesz Kenzie Harper za żonę?— zapytał ksiądz, a Riko przełknął ślinę, ale po chwili powiedział głośne, wyraźne:
— Tak.
Po tym wsunął na palec Kenzie złotą obrączkę z ich inicjałami.
— Czy ty, Kenzie Harper, bierzesz Riko Walkera za męża?
— Tak.— odpowiedziała i tym razem to ona wsunęła na palec Riko złotą obrączkę.
— Czy ktoś się sprzeciwia?— zapytał ksiądz, rozglądając się po kościele, w którym panowała cisza. Każdy chciał tego ślubu i nikt nie wyobrażał sobie, że mogłoby być inaczej.— Ogłaszam was mężem i żoną! Pan młody może pocałować pannę młodą.
Po tym Riko złapał swoją żonę w talii, pochylając ją i całując delikatnie w usta. Kobieta oddała pocałunek z ogromnym uśmiechem, gładząc jego policzki.
Niedługo później po sesji zdjęciowej pojechali na salę, gdzie na samym początku zjedli obiad. Sala miała ogromny parkiet, który wyświetlał się aktualnie na fioletowo, a tuż nad sufitem rozpościerały się półkoliste gondole z prawdziwymi, fioletowymi kwiatami. Stoły stojące po bokach były przezroczyste, identycznie jak krzesła, które ozdobione były fioletową wstążką. Pośrodku każdego stołu stał ogromny bukiet z kwiatami, a przy każdym krześle widoczna była karteczka z imieniem i nazwiskiem danej osoby, która miała tutaj siedzieć. Stoły były oczywiście nakryte, a zawierały także dużo fioletowych dekoracji, świeczek oraz ciasteczek i owoców w miskach. Najbardziej oczywiście przyozdobiony był stolik, gdzie siedzieli Nicky, Madeline, Kenzie i Riko. Stał przy delikatnej wnęce, której tylna i boczne ściany udekorowane były długimi wieńcami z kwiatów, a przednia ściana cała zakryta była fioletowymi balonami, co dawało naprawdę świetny efekt.
Tuż po obiedzie odbył się pierwszy taniec, a z racji tego, że Kenzie była już zawodową tancerką i sama wymyśliła choreografię, taniec wyszedł znakomicie. Zaraz po tym Madeline podeszła do córki, podając jej to pudełko, w którym znajdowała się niespodzianka dla Riko.
— To... niespodzianka dla ciebie.— szepnęła Kenzie, podając mu pudełeczko, a Madeline wróciła do Nicky'ego, który objął ją w talii.
— Naoglądałem się zdecydowanie za dużo filmów, żeby nie wiedzieć, co to jest.— odpowiedział Riko, po czym szybko zdjął wstążkę, podnosząc wieczko pudełka. Kiedy zobaczył pierwsze USG jego dzieciątka, rozczulił się, po czym odłożył pudełko, podchodząc do Kenzie i biorąc ją w swoje ramiona, unosząc i obracając kilka razy wokół własnej osi. Kenzie ucałowała ze śmiechem jego usta.
Kilka godzin później po wielu tańcach i zabawach, gdy było już około godziny dwunastej, Kenzie, która objadała się do tej pory słodyczami, usłyszała znajomy głos nad uchem.
— Poświęcisz ojcu jeden taniec?— spytał ze śmiechem Nicky, wyciągając dłoń w stronę ukochanej córki.
— Tobie zawsze.— odpowiedziała Kenzie i zachichotała, wstając z krzesła i podchodząc do Nicky'ego, który złapał za jedną jej dłoń, a drugą położył na jej talii, prowadząc na parkiet i kołysząc w rytm muzyki.
— Pamiętam, jak byłaś taka malutka.— powiedział Nicky, patrząc się z szerokim uśmiechem na swoją córkę, z której był przeogromnie dumny.— I nie wierzę, że wyrosłaś na taką śliczną kobietę. I taką silną.
— Dostałam to w genach, tatku.— odszepnęła Kenzie, wkładając twarz w klatkę piersiową ojca.— I zamierzam przekazać je następnemu Harperowi.
— Mam tylko nadzieję, że nie zapomnisz o staruszku.— powiedział ze śmiechem Nicky, choć warga drgnęła mu niespodziewanie.
— Halo, jakim staruszku?— spytała ze śmiechem Kenzie.— Trzymacie się naprawdę świetnie. Dla mnie zawsze będziecie mieli trzydzieści lat. Macie tyle energii, a ja... nie wyobrażam sobie o was zapomnieć.
— My o tobie też nie, słoneczko.— szepnął Nicky, a gdy uniosła głowę, ucałował jej czoło, zaciskając powieki. Później zatańczyli następny taniec, gdy niespodziewanie pojawił się Riko.
— Mógłbym porwać do tańca swoją piękną żonę?— spytał ze śmiechem, widząc rozklejonych Nicky'ego i Kenzie, którzy zachichotali i wspominali sobie wszystkie przepiękne momenty z życia.
— Oczywiście.— odparł ze śmiechem Nicky, po czym podał mu dłoń swojej córki.— Opiekuj się nią.
— Jasna sprawa, Nicky.— odpowiedział tylko Riko, zerkając z miłością w oczy swojej nowo upieczonej żony. Nicky natomiast wyprostował się, poprawiając idealnie skrojony garnitur.
— A my z mamą mamy niespodziankę.— oznajmił tylko Nicky, po czym chwycił dłoń Madeline, a później we dwójkę pobiegli na scenę, na której stał DJ i cały jego sprzęt. Chwycili dwa mikrofony, wciąż trzymając się za ręce.— A to dla wspaniałej młodej pary, noc przecież jeszcze młoda, dlatego trzeba się bawić. Kochamy was.
Powiedział Nicky do mikrofonu, zwracając uwagę wszystkich, a po tym zaczęli we dwójkę śpiewać piosenkę „Shut up and dance”, do której wszyscy zaczęli się bawić, tańczyć i skakać. Nikt nie siedział na krzesłach, a wszyscy bawili się na ogromnym parkiecie. Kenzie zerknęła ze szczerym, szerokim uśmiechem na Riko, odwracając się w jego stronę, a on porwał ją w swoje ramiona i obiecał sobie, że już nigdy jej z nich nie wypuści.
𝐓𝐇𝐄 𝐄𝐍𝐃.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top