💜 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟗 💜

💜

Upewnij się, że przeczytał*ś ósmy rozdział książki "Sen o Miłości"

— Dlaczego kupiliście ulicę, a dowiaduję się o tym jako ostatnia i to od Masona?— spytała zdenerwowana Kenzie, schodząc po schodach na dół do salonu, gdzie siedziała Madeline, oglądając serial, gdyż Nicky załatwiał wszystko z budową domów i budynków. Kilka dni temu wrócili już do Californii i dwutygodniowych wakacjach.

— Cóż... nie było jakoś okazji.— wymamrotała Madeline i wzruszyła ramionami.

— Jak to nie było okazji?— prychnęła brunetka, wywracając oczami, siadając obok matki.— Już nieważne... Młody w szkole?

— Tak. W końcu chwila, żeby się zrelaksować.— wymamrotała Madeline, gdyż wczoraj kilka godzin tłumaczyła mu matmę, a dzisiaj bardzo wcześnie wstała, aby na szóstą przygotować mu śniadanie i drugie śniadanie do szkoły. Ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że tak wygląda życie każdej matki i jakoś wcale jej to nie przeszkadzało.

— Bez tych ciągłych wrzasków...— dodała Kenzie, rozkładając się na kanapie.— Gdzie tata?

— Załatwia sprawy związane z budową.— oznajmiła Madeline.— Ach, bo ty przecież nie wiesz... Na każdej działce będziemy coś budować, dowiesz się w swoim czasie.

— No dobra...— mruknęła Kenzie, przymykając oczy.— Mogę zaprosić Riko?

— Oczywiście.— odpowiedziała Madeline, a młodsza tylko się uśmiechnęła, po czym wstała z łóżka i poszła na górę do swojego pokoju.

Od: Kenzie 💜😸
Chcesz dzisiaj do mnie wpaść?

Od: Riko 😎❤️
W sumie mogę. Trochę dziwnie będzie... pierwszy raz Cię odwiedzę.

Od: Kenzie 💜😸
Wiesz, kiedyś w końcu musi być ten pierwszy raz. To, o której będziesz?

Od: Riko 😎❤️
Nawet za godzinkę.

Od: Kenzie 💜😸
Super, czekam.

Odpisała, a następnie odłożyła telefon i rozejrzała się po swoim pokoju. Na podłodze leżały ubrania, na łóżku walały się papierki po cukierkach, na biurku był stos kartek, ogromne lustro naprzeciwko łóżka było opalcowane, a gdzieniegdzie leżały brudne naczynia. Dziewczyna westchnęła, kładąc ręce na biodrach.

— Mamo?! Chciałabyś mi może w czymś pomóc?!— krzyknęła z nadzieją brunetka, a Madeline pojawiła się już chwilę później.

— Tak?— spytała blondynka, wchodząc do pomieszczenia.— O mój Boże, jaki tutaj syf...

— Wiem.— przytaknęła.— A Riko będzie za godzinę. Mogłabyś mi pomóc? Sama tego nie zrobię w godzinę...

— W porządku.— odpowiedziała Madeline. Z racji tego, że były same w domu, to włączyły muzykę na fulla (a przecież nie mieli już sąsiadów), aby lepiej im się sprzątało.

Na samym początku szybko ogarnęły szafę dziewczyny, zbierając wszystkie ubrania z podłogi w jej pokoju. Madeline zaścieliła jej łóżko i wymieniła pościel, zbierając papierki po cukierkach, a Kenzie w tym czasie odniosła do kuchni wszystkie naczynia. Kiedy wróciła do pokoju, Madeline odkurzała, dlatego ona chwyciła mokrą ścierkę i zaczęła wycierać kurze oraz umyła lustro. Na samym końcu przewietrzyły w pokoju, a Madeline przyniosła bardzo ładny zapach we flakoniku.

— No, posprzątane, więc teraz muszę jakoś się ubrać...— zauważyła Kenzie, stając przed szafą, gdyż miała na sobie fioletowe dresy ze sklepu Nicky'ego i Madeline.

— To zostaw mnie.— powiedziała Madeline, wchodząc do dużej garderoby córki. Wyszła z niej po dosłownie dwóch minutach.

Kiedy Kenzie przebrała się w to, co jej wybrała, miała na sobie jeansy, fioletową koszulkę na ramiączkach z dużym dekoltem oraz biały, krótki sweter. Do tego dobrała jakiś naszyjnik, a włosy pozostawiła rozpuszczone.

— No, wyglądasz przecudnie.— powiedziała Madeline z uśmiechem, szukając odpowiednich perfum.

— Gdybym się tak ubierała na co dzień i miała taki porządek w pokoju, to moje życie byłoby o wiele lepsze...— wymamrotała Kenzie, a Madeline zachichotała, psikając ją perfumami.

Kiedy odłożyła szklaną fiolkę w kształcie diamentu, usłyszały dzwonek do drzwi. Madeline pokazała jej tylko kciuki w górę, posłała szybki uśmiech, po czym czmychnęła do swojej sypialni.

Kenzie szybko zeszła na dół, po czym otworzyła chłopakowi drzwi. Był on ubrany bardzo stylowo, gdyż miał na sobie białego golfa, szare spodnie z czarnym paskiem oraz czarną, rozpiętą koszulę w jakieś wzory.

— Cześć.— powiedziała z uśmiechem Kenzie.— Cudownie wyglądasz.

— Och, dziękuję.— odparł chłopak, rumieniąc się, kiedy Kenzie wpuściła go do domu.— Ty również ślicznie wyglądasz.

— Dzięki.— odpowiedziała, a gdy ten ściągnął już swoje białe buty, przeszła z nim do salonu.— Kawy? Herbaty? Wody?

— Poproszę herbatę.— odpowiedział cicho Riko, jakby zawstydzony, wciąż idąc za nią, kiedy ta szła do kuchni.

— Riko, czuj się jak u siebie w domu. Nie musisz się wstydzić.— powiedziała ze śmiechem Kenzie, nalewając do dzbanka elektrycznego wodę, włączając go.

— W porządku.— odpowiedział Riko, pochylając głowę i patrząc na swoje skarpety.

— Może szybko cię oprowadzę, póki woda się gotuje?— zaproponowała Kenzie, a Riko tylko skinął głową. Pokazała mu oczywiście salon, jadalnię, taras i łazienkę na dole.— Mój pokój znajduje się na piętrze.

Dodała, niosąc jego herbatę na górę, a ten ruszył za nią. Stanęli na korytarzu tuż przy schodach.

— Naprzeciwko schodów jest sypialnia moich rodziców, dalej jest pokój mojego brata, tam jeszcze stary pokój Tommy'ego, studio moich rodziców i pokój, w którym tańczę.— oznajmiła Kenzie, po czym weszła do swojego pokoju, który mieścił się jako jedyny na prawo od schodów, kładąc jego herbatę na komodzie.— A tutaj moje królestwo.

— Macie bardzo duży dom... I tak elegancko urządzony...— powiedział ze śmiechem Riko, zamykając drzwi od jej pokoju.— Twój pokój też jest cudowny.

— Cieszę się bardzo, że ci się podoba.— powiedziała z uśmiechem.— Naprzeciw łóżka jest moja garderoba, a na prosto drzwi wejściowych znajduje się moja łazienka, jeśli potrzebowałbyś skorzystać. Siadaj.

Sama usiadła na łóżku, klepiąc miejsce obok siebie. Riko podszedł do łóżka i również na nim usiadł, wyglądając przez okno.

— Masz cudowny widok z okna.— zauważył Riko z uśmiechem.

— Wiem, uwielbiam go.— odparła, również zaglądając przez ów okno.

— Kim jest Tommy?— spytał nagle zaintrygowany Riko, odwracając się z powrotem w jej stronę, unosząc brew.

— Och, to mój przyjaciel z dzieciństwa. Chodziliśmy razem do klasy i się zaprzyjaźniliśmy, mieszkał u nas od czternastego roku życia, bo nie dogadywał się z rodzicami, którzy go umniejszali.— wytłumaczyła Kenzie, a Riko skinął tylko głową.

Dziewczyna chciała się znów odezwać, jednak usłyszała pukanie do drzwi. Doskonale wiedziała, kto to. Przecież Madeline nigdy w życiu nie przeszkodziłaby jej podczas spotkania z chłopakiem celowo.

— Proszę.— powiedziała zdenerwowana, a do pomieszczenia wszedł Nicky z szerokim uśmiechem.

— Dzień dobry, panie Harper.— powiedział Riko, oddając jego uśmiech.

— O, cześć, Riko. Nie wiedziałem, że cię tutaj zastam.— skłamał Nicky, idealnie udając zszokowanego, a Kenzie wywróciła oczami.

— No tak wyszło...— dodał Riko, a Nicky podszedł do niego i uścisnął jego dłoń.

— To ja nie będę wam przeszkadzać...— dodał Nicky, po czym szybko wyszedł z pomieszczenia. Kenzie i Riko postanowili obejrzeć wspólnie jakąś komedię romantyczną, dlatego rozłożyli się wygodnie na łóżku, a dziewczyna włączyła ogromny telewizor, wchodząc na Netflixa.

— Może obej–

— Co porabiacie?— spytał z uśmiechem Nicky, znów wchodząc do pokoju córki.— Przyniosłem ciasteczka.

— Uuu.— powiedział zachwycony Riko, wstając z łóżka i przyjmując od niego talerz z pysznymi ciastkami.— Dziękujemy bardzo.

— Nie ma za co, oglądajcie.— odparł Nicky, po czym znów zniknął za drzwiami.

— Twój tata jest wspaniały.— powiedział z uśmiechem Riko, wkładając jedno ciastko do ust, siadając z powrotem obok dziewczyny.

— Taak...— powiedziała sarkastycznie dziewczyna, wywracając oczami, jednak nie dała tego po sobie poznać.

Nicky odwiedził ich kilka razy z jakimiś błahostkami, co naprawdę denerwowało dziewczynę, a śmieszyło Riko, który za każdym razem zatrzymywał film i wdawał się z nim w dyskusję.

W końcu, kiedy Kenzie mocno się zdenerwowała, wstała z łóżka, podchodząc do drzwi i zamykając je na klucz.

— No, nie będzie nam już przeszkadzał...— powiedziała z uśmiechem Kenzie, wracając do Riko i wtulając się w niego.

Pozwólcie, że przytoczę...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top