💜 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟕 💜

💜

Upewnij się, że przeczytał*ś szósty rozdział książki "Sen o Miłości"

Kiedy Kenzie weszła do swojego pokoju, w którym przez następny tydzień miała mieszkać, ogarnął ją niemały zachwyt.

— Ślicznie tutaj.— wyszeptała podekscytowana, dalej rozglądając się po pomieszczeniu.

Ściany były w kolorze jasnego fioletu, a na podłodze stał fioletowo biały dywan. Na nim znajdowało się łóżko, zaścielone fioletową pościelą, a naprzeciwko łoża wisiał telewizor. Pod nim znajdowała się komoda, a po jej lewej stronie było wyjście na balkon z widokiem na całą wyspę. Ten widok był po prostu prześliczny i bardzo spodobał się dziewczynie. Oczywiście do swojego pokoju miała dołączoną dużą łazienkę na własność.

Kenzie rozpakowała wszystkie swoje ubrania do ogromnej szafy w kącie pokoju, a następnie przebrała się w strój kąpielowy. Nałożyła na siebie prześwitujący i przewiewny szlafrok, włożyła fioletowy, dwuczęściowy i mocno wykrojony strój kąpielowy oraz założyła białe klapki i tego samego koloru okulary przeciwsłoneczne.

Wyglądając tak, zeszła na dół, w dłoni trzymając tylko swój telefon. Zauważyła Madeline – w różowym, dwuczęściowym stroju kąpielowym, również skrojonym – oraz Nicky'ego – w czarnych kąpielówkach.

— Też wybieracie się na plażę?— spytała zaintrygowana dziewczyna, stając na ostatnim stopniu schodów.

— Oczywiście.— odpowiedziała Madeline, a następnie wzięła różową torbę, wsadziła do niej telefon, wodę, koc, krem na słońce oraz kapelusz, a już po chwili wszyscy ruszyli w stronę plaży.

— Długo będziemy iść?— jęknął Mason z niezadowoleniem, próbując dotrzymać reszcie kroku, jednak ten po prostu chodził zbyt wolno.

— Mason, przecież ty tylko przeszedłeś przez ulicę.— zauważyła ze śmiechem Madeline, odwracając się w stronę chłopaka.— Przecież plaża jest naprzeciwko.

— O, rzeczywiście.— wymamrotał chłopak, unosząc dłoń i drapiąc się po karku.

Kiedy doszli na plażę, Madeline i Nicky rozłożyli koc, na którym oboje się po chwili wyłożyli (oczywiście wcześniej smarując się kremem z filtrem UV). Po prostu leżeli na plecach, z zamkniętymi oczyma, trzymając się za ręce. Mason od razu ruszył w stronę morza, a Kenzie stała, rozglądając się.

— Chyba pójdę po granitę.— oznajmiła dziewczyna po chwili.— Chcecie?

— Pójdziemy później.— odpowiedział tylko Nicky, a Kenzie skinęła głową i plażą ruszyła w stronę budki, gdzie sprzedawali granitę.

— Dzień dobry.— powiedziała w stronę mężczyzny, który stał przy ladzie.— Poproszę jedną granitę o smaku coli.

— Oczywiście, już się robi.— odpowiedział starszy, posyłając jej zalotny uśmiech, który Kenzie odwzajemniła.

Kiedy dostała swoje małe zamówienie, zapłaciła za nie telefonem, jednak nie zdążyła odejść od lady, gdyż usłyszała głos nieznajomego.

— Coś ciekawego dzisiaj robisz?— spytał chłopak, a Kenzie uśmiechnęła się pod nosem i odwróciła w jego stronę.

— Właśnie nic ciekawego. Totalnie nie wiem, co robić.— odpowiedziała dziewczyna, wzruszając ramionami.

— Jestem Anthony.— oznajmił blondyn z czarującym uśmiechem.

— A ja Kenzie.— odparła dziewczyna z uśmiechem. Wcześniej podejrzewała, że będzie trudniej porozumiewać się z ludźmi, ale wszyscy na szczęście biegle posługiwali się językiem angielskim, dokładnie tak samo, jak dziewczyna na co dzień.

— Miło cię poznać. Widziałem cię wiele razy w telewizji.— kiedy to wypowiedział, Kenzie już wiedziała, że nic z tego nie będzie.— Może chciałabyś wyskoczyć do jakiegoś klubu?

— Z chęcią.— odpowiedziała, a następnie pochyliła się i podała mu numer swojego telefonu.— Dwudziesta druga?

— Nie pozwolę ci czekać ani minuty dłużej.— odpowiedział zadowolony chłopak, z szerokim uśmiechem przyjmując od niej karteczkę.

Kiedy Kenzie odeszła, poczuła wibracje swojego telefonu. Kiedy go odblokowała, zauważyła połączenie przychodzące na Messengerze od Riko, dlatego niemal natychmiast odebrała.

— Cześć, Kenz.

— Witaj, Riko.— powiedziała z szerokim uśmiechem, włączając kamerę i unosząc telefon. Na plaży wcale nie było dużo ludzi, dlatego Kenzie nie wstydziła się tak rozmawiać.

— Jak ci mijają pierwsze godziny wakacji?— spytał chłopak.

— Mijają wspaniale.— odparła, odwracając się i pokazując mu morze.

— Jakieś plany na dzisiejszy wieczór masz?— zapytał Riko, a dziewczyna powoli pokiwała głową, zastanawiając się, czy powiedzieć chłopakowi prawdę.

— Yyy... tak.—odpowiedziała po chwili.— Idę do klubu.

— O, to wspaniale.— odpowiedział ze szczerym entuzjazmem chłopak i posłał jej jeszcze szerszy uśmiech.

— Tak, dokładnie.— odparła.— Wiesz co? Chyba będę już kończyć, bo, jak widzisz, jestem na plaży i słabo cię słychać.

— Jasne. Napiszę jutro. Bądź ostrożna.— pożegnał ją chłopak z szerokim uśmiechem, a następnie się rozłączył. Kenzie schowała telefon, a następnie wróciła na koc, gdzie dalej leżeli jej rodzice i się opalali.

Około godziny dziewiętnastej Kenzie znalazła się już w swoim pokoju. Stała właśnie przed szafą, która była ogromna, ale malutka w porównaniu do szafy, jaką Kenzie posiadała w swoim pokoju w Californii. Dziewczyna szukała idealnego stroju, który mogłaby ubrać na imprezę w klubie.

Finalnie postawiła po prostu na obcisłą i krótką sukienkę z cienkimi ramiączkami, która mieniła się pod wpływem światła. Swoje falowane włosy zostawiła rozpuszczone, włożyła wysokie, czarne szpilki, wzięła czarną torebkę i była gotowa.

Już dwadzieścia po dwudziestej pierwszej Anthony wysłał jej dokładny adres klubu, a był on na szczęście niedaleko „ich” domu.

— Wychodzę!— krzyknęła Kenzie, gdyż jej rodzice spędzali czas razem w ich sypialni.

— Okej! Uważaj na siebie!— odkrzyknął Nicky, a następnie wrócił do namiętnych pocałunków z Madeline.

Kenzie wyszła z domu, a następnie ruszyła do klubu. Przy budynku czekał już na nią odstrzelony chłopak, mając na sobie czarną, skórzaną kurtkę.

— Myślałem, że nie przyjdziesz.— powiedział zdezorientowany chłopak, delikatnie się rumieniąc, jednak biło od niego pewnością siebie.

— W tych szpilkach dosłownie nie da się chodzić.— wymamrotała Kenzie, wskazując na swoje wysokie obcasy.

— Zapewne.— odpowiedział ze śmiechem chłopak, a już po chwili zaprosił ją do środka. Wykupili wejściówki, które uprawniały ich do przebywania na sali, a następnie chłopak od razu porwał Kenzie do tańca.

Tańczyli oni naprawdę długo, minęło wiele piosenek, które oni doskonale znali i się przy nich bardzo dobrze bawili. Niedługo później wszystko miało się zepsuć.

Ruszyli w stronę baru, gdzie Anthony kupił dla nich po najlepszym drinku. Podczas gdy Kenzie ruszyła do łazienki, Anthony po kryjomu wsypał do jej szklanki z drinkiem jakieś świństwo, które już niedługo później miało sprawić, że dziewczyna była całkiem poddana jemu.

Ale ona o tym nie wiedziała.

— Wydajesz się naprawdę fajnym chłopakiem.— powiedziała Kenzie, kiedy wróciła z łazienki, chwytając swojego drinka i wypijając go dwoma pociągnięciami.

— A, dziękuję. Miło jest usłyszeć taki komplement z ust pięknej damy.— odpowiedział z uśmiechem chłopak, czekając na moment, aż to, co jej wsypał, zacznie działać.

Zadziałało już po niecałej godzinie.

Dziewczyna zaczęła się do niego kleić, mimo iż bardzo tego nie chciała, a chłopak kierował się z nią w stronę swojego samochodu. Kiedy chłopak wepchnął ją do środka, telefon Kenzie zaczął dzwonić, a ta – mimo swojego stanu – wzięła go i szybko odebrała.

— Riko, choleraa. Pomocy. Szybko. Zadzwoń do mojego taty.— wyszeptała cicho, a już po chwili jej telefon upadł na podłogę samochodu.

— Ty suko!

Wrzasnął wściekły chłopak, a następnie wyrzucił ją z samochodu na ziemię wraz z jej telefonem. Wsiadł do samochodu, po czym odjechał, zostawiając półprzytomną Kenzie samą na krawężniku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top