💜 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟓 💜

💜

Upewnij się, że przeczytał*ś czwarty rozdział "Sen o Miłości"

Kiedy Kenzie wróciła do domu, było już bardzo późno, dlatego od razu ruszyła do swojego pokoju, nie spodziewając się w ogóle, że rodzice będą na nią czekać. Przeważnie już tak nie robili, w końcu była dorosła. Myliła się jednak. Kiedy weszła do salonu, zauważyła kogoś w ciemnościach. Przyjrzała się sylwetce człowieka dokładniej, przekrzywiając delikatnie głowę.

— Mama?— spytała cicho, zapalając światło. Zauważyła matkę siedzącą na kanapie w dwuczęściowej, różowej i satynowej piżamie nocnej. Jej włosy spoczywały na jej lewym boku, a prawej ręce trzymała lampkę wytrawnego wina.— Znów pokłóciłaś się z tatą?

— Co? Nie.— odpowiedziała Madeline, kręcąc głową i wstając.— Taty, tak czy siak, nie ma. Nie wiem, gdzie jest.

— Nie martwisz się, czy tak dobrze to ukrywasz?— spytała zdenerwowana Kenzie, zakładając ręce na krzyż, opierając się o ścianę.

— Nie mam powodu do zmartwień.— odpowiedziała Madeline, oczywiście kłamiąc.— To nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz, więc...

— Idź do łóżka.— wymamrotała Kenzie, głaszcząc ją po ramieniu.— Za niedługo na pewno wróci.

— Na pewno.— potwierdziła Madeline, po czym posłała jej delikatny uśmiech i poszła na górę do sypialni. Kenzie pokręciła głową z niedowierzaniem, zaczynając chodzić po pomieszczeniu. Przecież nie będzie dzwoniła do Nicky'ego jak głupia i ochrzaniała go o to, że nie ma go w domu. Nie chciała zamienić się teraz w niego, dlatego zgasiła światła i usiadła na blacie kuchennym, jedząc truskawki.

— Cholera.— po jakichś trzydziestu minutach usłyszała głos swojego ojca w przedpokoju.

— Bingo.— szepnęła cicho sama do siebie, nie ruszając się ze swojego miejsca. Usłyszała kroki, a następnie oślepiło ją światło, które zaświecił Nicky.— Gdzie byłeś?

— Matko, Kenzie...— wymamrotał Nicky, kładąc rękę na swojej klatce piersiowej.— Wystraszyłaś mnie...

— Serio? Ty mnie też.— odpowiedziała, posyłając mu sarkastyczny uśmiech.— Gdzie byłeś, do cholery?

— Nie będę tłumaczył ci się z tego, gdzie byłem.— odpowiedział Nicky spokojnie, podchodząc do lodówki i wyciągając z niej jakieś jedzenie.

— A właśnie, że będziesz.— warknęła Kenzie, odwracając się na blacie o sto osiemdziesiąt stopni, patrząc znów na ojca.— Jest prawie czwarta w nocy. Mama poszła spać pół godziny temu. Cały czas siedziała na kanapie i zapewne zamartwiała się, gdzie byłeś.

— O co ty mnie podejrzewasz?— prychnął Nicky, również na nią patrząc.

— A o to, że masz kogoś na boku i zdradzasz mamę?— parsknęła Kenzie, posyłając mu bardzo poważną minę.

— Czy ty siebie słyszysz?— spytał Nicky, marszcząc brwi.— Zaprzeczenie to pierwszy stopień do kłamstwa, więc... Jak mam ci udowodnić, że nie zdradzam Madeline?

— Pokaż szyję i koszulę.— wymamrotała Kenzie, a Nicky bez problemu ściągnął marynarkę. Jego biała koszula dalej była śnieżnobiała, bez żadnych śladów, dokładnie tak samo, jak jego kark.— Upiekło ci się. Chyba że dobrze ukrywasz.

— Nie wierzę, że własna córka mnie przesłuchuje.— westchnął Nicky, kręcąc głową.— Nigdy nie zdradziłbym twojej mamy.

— Chciałam się upewnić.— oznajmiła Kenzie, zeskakując z blatu.— Będę mieć cię na oku. Pamiętaj, mnie nic nie umknie.

Dodała, patrząc na niego poważnym wzrokiem, a Nicky tylko wzruszył ramionami. Kenzie pokręciła głową, a następnie ruszyła do swojego pokoju, biorąc piżamę i natychmiast idąc do swojej łazienki.

— Zdradza ją?— szepnęła sama do siebie, patrząc na swoje odbicie w lustrze. W końcu wpadła na pomysł, jak się dowiedzieć.

Z samego rana zdzwoniła się z Riko, aby ten pomógł jej w śledzeniu Nicky'ego, który prawdopodobnie znów wyszedłby z domu o dwudziestej trzeciej, a wrócił o czwartej w nocy.

Kiedy Nicky już się zbierał, Kenzie spakowała do swojej torby okulary oraz czapkę z daszkiem, a na sobie miała czarne dresy. Wyszła z domu chwilę przed Nickym, przechodząc przez ulicę, gdzie stał samochód Riko.

— Cześć.— powiedziała, kiedy usiadła na miejscu pasażera. Swoją torbę położyła na kolanach, a następnie ubrała czapkę z daszkiem i okulary.

— Cześć.— odpowiedział Riko, który również podchodził do tej sytuacji bardzo poważnie.— Jesteś pewna, że tego chcesz?

— Oczywiście.— odpowiedziała od razu Kenzie.— Wychodzi.

Wskazała dłonią na Nicky'ego, który właśnie wyjeżdżał swoim czarnym sportowym samochodem z placu, automatycznie zamykając bramę. Riko już chwilę później pojechał za nim.

— Słuchaj, jeszcze jedno.— wymamrotała Kenzie, kiedy ciągle podążali za Nickym.— Kiedyś przez moją nieuwagę moja mama została upokorzona, bo media dowiedzieli się o czymś, o czym nie powinni, dlatego, gdybyś mógł-

— Nikomu nie mówić? Oczywiście.— odpowiedział od razu Riko.

— Gdzie ty byłeś, kiedy cię potrzebowałam?— spytała Kenzie, kręcąc głową z niedowierzaniem, opierając łokieć o drzwi samochodu.

— Nie mam zielonego pojęcia, też się zastanawiam.— powiedział ze śmiechem Riko.— Zobacz, jedzie do studia.

— Może ta typiara, z którą się spotyka to któraś z pracowniczek?— zauważyła Kenzie, patrząc na chłopaka poważnym wzrokiem.

— Może pójdziesz i zobaczysz?— zaproponował Riko, stając na parkingu, ale w takim miejscu, aby Nicky w razie czego ich nie widział.

— Nie taki głupi pomysł.— stwierdziła, po czym odpięła pasy, wysiadła z samochodu i odnalazła okno, z którego można było zobaczyć studio Nicky'ego i Madeline. Nicky wchodził właśnie do pomieszczenia, w którym nagrywało się piosenki, ubierając słuchawki. Po chwili wróciła do samochodu.— Śpiewa.

— No i widzisz?— powiedział zadowolony Riko.— Twój tata wcale nie zdradza twojej mamy. Jak mogłaś tak pomyśleć? Przecież to taka idealna para...

— Która ostatnimi czasy często się kłóci.— westchnęła Kenzie, wkładając twarz w dłonie. Pod studiem spędzili następne kilka godzin, a przesiedzieli tam do około godziny trzeciej w nocy, dopóki Nicky nie zaczął wychodzić ze studia.

Zanim jednak wsiadł do samochodu, usiadł na schodach prowadzących do wejścia do studia, podkulając nogi pod brodę i owijając je ramionami. Położył podbródek na kolanach, cicho wzdychając.

— Co on robi?— spytała Kenzie, marszcząc brwi.

— Chyba próbuje się uspokoić psychicznie.— stwierdził Riko, a Kenzie popatrzyła na młodszego ze zdziwieniem.

— Co?— spytała zdenerwowana.

— Nie zrozumiesz.— odpowiedział Riko i wywrócił oczami. Po jakichś pięciu minutach Nicky wstał, wsiadając do swojego samochodu. Pojechał z powrotem do domu, dlatego też Riko i Kenzie pojechali wraz z nim.

— Dziękuję za pomoc.— powiedziała z uśmiechem Kenzie, ściągając z głowy czapkę oraz okulary.

— Nie ma za co. Zawsze do usług.— odpowiedział Riko z uroczym chichotem, a Kenzie pochyliła się i ucałowała jego policzek.— Do zobaczenia...?

— Jutro.— odpowiedziała Kenzie z uśmiechem.— Znaczy, no wiesz. Później.

— Oczywiście.— odpowiedział i znów zachichotał, ukazując swoje dołeczki.— Dobranoc.

— Dobranoc.— odparła Kenzie, a następnie wysiadła z samochodu, zatrzasnęła drzwi i ruszyła w stronę swojego domu. Kiedy weszła do środka, Nicky właśnie był w kuchni.

— Więc gdzie ty byłaś tym razem?— spytał Nicky, myjąc ręce i wyciągając z szafki deskę do krojenia oraz nóż.

— Nie powinno cię to interesować.— stwierdziła Kenzie, wzruszając ramionami.

— W porządku.— odpowiedział Nicky, nawet na nią nie patrząc. Zrobił sobie do jedzenia sałatkę, po czym ruszył na górę do sypialni, gdzie Madeline prawdopodobnie nie spała i na niego czekała.

— Człowieku, co ty kombinujesz?— spytała cicho Kenzie, odprowadzając swojego ojca wzrokiem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top