💜 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟗 💜
💜
Upewnij się, że przeczytał*ś dwudziesty ósmy rozdział książki "Sen o Miłości"
Kenzie po nocnym incydencie była mocno zmęczona, ale z racji tego, że oprócz niej, w domu był tylko Tommy, który dalej spał, ona wstała około godziny dwunastej. Oczywiście Mason, Rylee i James musieli zbierać się o godzinie siódmej do szkoły, a ich chodzenie obok jej pokoju ją obudziły, jednak poszła spać dalej.
Kiedy w końcu postanowiła wstać z łóżka, dalej w piżamie poszła do pokoju Masona, zauważając Tommy'ego, który już nie spał, ale wciąż leżał na wysokim, wygodnym łóżku Masona.
— Jak się spało z Masonem?— spytała ze śmiechem, wchodząc w głąb pokoju, stając obok łóżka.
— Bardzo dobrze, szczerze mówiąc. Cały czas zabiera mi kołdrę i się na mnie pcha, ale można przeżyć.— stwierdził Tommy z uśmiechem, poprawiając poduszkę pod głową, która pachniała młodszym chłopakiem.
— Macie szczęście, że nie postanowiliście się w nocy zabawić.— powiedziała, aby go zawstydzić, a Tommy tylko wywrócił oczami.
— Nasz związek nie opiera się tylko na tym, jakbyś chciała wiedzieć.— odparł Tommy, a następnie podniósł się powoli do pozycji siedzącej.
— Związek? To już ten etap?— spytała uśmiechnięta Kenzie, zerkając na chłopaka zadowolona.
— Znaczy... jeszcze nie zapytałem się go, czy zostanie moim chłopakiem.— westchnął Tommy, przecierając twarz.— Ale zrobię to niedługo, przysięgam.
— Zawsze wiedziałam, że Mason pierwszy sobie kogoś znajdzie.— stwierdziła ze śmiechem Kenzie.
— A jak tam z Riko? Było już coś?— spytał Tommy i poruszył znacząco brwiami, a dziewczyna machnęła lekceważąco dłonią.
— Dalej jestem dziewicą.— odparła i wzruszyła ramionami.— Nie śpieszymy się, niby na Malediwach miało do czegoś dojść, ale w pewnym momencie się odsunął...
— To nie twoja wina, Kenzie.— wymamrotał Tommy, pocierając jej ramiona.— Na wszystko przyjdzie czas, rozumiesz?
— Oczywiście.— przytaknęła, a następnie wycofała się z pomieszczenia, słysząc, jak drzwi wejściowe się otwierają. Zeszła na dół i zobaczyła totalnie wykończonego Riko.— Cześć, skarbie.
— Cześć.— mruknął tylko, ale po dwunastu godzinach pracy nie trzymał się już na nogach.— Złożyłem... wypowiedzenie umowy o pracę ze skutkiem natychmiastowym.
— To przez propozycję, którą złożył ci Nicky?— upewniła się cicho, dotykając delikatnie jego policzków. Chłopak skinął głową.— Myślę, że dobrze zrobiłeś. Harujesz po dwanaście godzin dziennie, a i tak dostajesz najniższą krajową. Z pomocą Nicky'ego i Madeline twoja firma świetnie się rozwinie...
— Też tak myślę, ale...— wymamrotał Riko, marszcząc brwi.— Idę wszystko odespać. Przepraszam, jestem padnięty.
— Tak, oczywiście, leć.— odpowiedziała od razu Kenzie, a następnie zaprowadziła go do jego nowego pokoju. Z tego, co widziała, wyciągnął z szuflady komody czyste bokserki, udając się do łazienki.
Dziewczyna wyszła z jego pokoju, zamykając za sobą drzwi, schodząc na dół do kuchni, gdzie kręcił się już Tommy.
— Żarcia we własnej lodówce nie masz?— spytała żartem dziewczyna, opierając się i wyciągając z miski owoce, z których miała zamiar zrobić sałatkę na śniadanie. Najpierw jednak podeszła do elektronicznego dzbanka i zaparzyła wodę na dwie herbaty.
— Żebyś wiedziała, że nie.— odparł ze śmiechem, robiąc dwie kanapki.— Muszę wybrać się na zakupy...
— Świetnie się składa, pomożesz mi przygotować dla Riko imprezę niespodziankę z okazji otwarcia firmy, które będzie już za niedługo.— odpowiedziała zadowolona Kenzie, wyciągając woreczki z herbatą.
— Riko otwiera firmę?— spytał zdziwiony Tommy, odwracając się w jej stronę ze zmarszczonymi brwiami.
— Tak, Nicky ma mu w tym pomóc, Madeline będzie pełniła funkcję nadzorującą.— oznajmiła Kenzie.— Nie może być tak, że Riko haruje dwanaście godzin dziennie, a i tak zarabia najniższą krajową.
— Czym będzie zajmowała się jego firma?— spytał Tommy z zaciekawieniem, kładąc dwie kanapki na talerz, gdy dziewczyna zalewała kubki wrzątkiem.
— Ogrodami. Riko powiedział, że lubi zajmować się roślinami i ogrodami, dlatego razem w czwórkę wymyśliliśmy właśnie coś takiego. Będzie projektował i wykonywał ogrody na zamówienie.— oznajmiła dziewczyna.— A że każdy bogacz chce mieć piękny ogród...
— Riko już za niedługo będzie szastał pieniędzmi.— dokończył z uśmiechem Tommy, przybijając piątkę z dziewczyną.— To naprawdę wspaniałe zajęcie. Będzie robił to, co kocha, a jednocześnie będzie zarabiał.
— Należy od teraz do rodziny, a jaki Harper tak nie robi?— spytała ze śmiechem Kenzie.— Dobra, później pojedziemy do sklepu po potrzebne rzeczy na imprezę i prawdopodobnie wynajmiemy jakiś lokal do urządzenia imprezy. Najpierw jednak jadę na spotkanie z twoją byłą narzeczoną.
— Po co?— zapytał zdziwiony chłopak, a Kenzie wzruszyła ramionami, krojąc owoce.
— Pisała do mnie wczoraj, czy nie chciałabym się z nią spotkać. Podobno chce naprawić naszą relację.— oznajmiła Kenzie.— Wiesz, to w końcu moja kuzynka i była najlepsza przyjaciółka.
— Trochę mi głupio, że przeze mnie zerwałyście kontakt.— stwierdził chłopak, wzdychając.
— Tobie głupio? Przecież to ona ciebie zdradziła, a nie na odwrót.— odpowiedziała Kenzie, poklepała go po ramieniu i razem z miską pełną owoców i jogurtu oraz ciepłą herbatą ruszyła do salonu.
Kiedy już zjadła i dokończyła oglądać w telewizji nowy odcinek jej ulubionego programu telewizyjnego, ruszyła do siebie na górę, wybierając odpowiednie ubrania na spotkanie z Ashley. Po tym ruszyła do łazienki, gdzie wzięła szybki, orzeźwiający prysznic. Wyszła z kabiny, umyła twarz oraz zęby. Wróciła do swojego pokoju w samej koronkowej, dopasowanej bieliźnie, siadając na fioletowej pufie od swojej toaletki, robiąc makijaż. Nałożyła podkład, korektor, puder, bronzer i rozświetlacz, ciemne i gęste brwi tylko ułożyła żelem, pomalowała rzęsy swoim ulubionym tuszem (którego wcale nie ukradła Madeline), a usta podkreśliła kredką.
Będąc już gotowa, przeglądnęła się w lustrze. Była ubrana we fioletową koszulkę na ramiączkach, która odkrywała jej brzuch, a na dół założyła jeansowe spodenki. Założyła czarne okulary, pierścionki i naszyjniki, włosy zostawiła rozpuszczone i zgarnęła fioletową torebkę. Ubrała swoje fioletowe trampki, idąc na dół. Nie spotkała tam nikogo, dlatego od razu wyszła z domu, idąc na nogach do jej ulubionej kawiarni.
Kiedy znalazła się już w środku, od razu zauważyła swoją kuzynkę siedzącą przy jednym ze stolików przy oknie. Podeszła do okrągłego stolika, siadając na jednym z krzeseł.
— Cześć.— powiedziała, uśmiechając się w stronę dziewczyny. Doskonale pamiętała, jak właśnie przy tym stoliku Tommy i Ashley oznajmili jej pół roku temu, że się zaręczyli. Jak szybko wszystko się zmieniło...
— Cześć.— odpowiedziała z równie szerokim uśmiechem Ashley. Nim Kenzie zdążyła się odezwać, pierwsze zrobiła to młodsza dziewczyna:— Zamówiłam ci twojego ulubionego truskawkowego szejka.
— Dziękuję.— odparła Kenzie, rozsiadając się.— Co tam u ciebie?
— Wszystko raczej w porządku. Dostałam się na wymarzone studia i po wakacjach wyjeżdżam do Nowego Jorku.— oznajmiła zadowolona dziewczyna.
— Tak? To cudownie!— odpowiedziała szczerze Kenzie, obejmując ją ponad stolikiem.— Gratuluję.
— Dziękuję.— odrzekła, a kelner przyniósł dziewczynom ich szejki.— No a jak tam u ciebie? Widziałam wiele zdjęć twoich z jakimś chłopakiem, który, według portali plotkarskich, jest t w o i m chłopakiem.— wtrąciła dziewczyna.
— Na razie jesteśmy na etapie przyjacielskim.— odparła Kenzie, ponieważ nie chciała mówić jej od razu wszystkiego. Kiedyś były przyjaciółkami i mówiły sobie wszystko, ale teraz Ashley zmieniła się i mogła być przecież kolejną fałszywą osobą, która chce wyciągnąć od Kenzie jak najwięcej wiadomości z jej życia. Madeline zawsze uczyła ją, że tak naprawdę w życiu w stu procentach może ufać tylko sobie.
— Trzymam kciuki i liczę na więcej.— odpowiedziała Ashley, pijąc pomarańczowego szejka.— A jak tam Tommy?
Kenzie musiałaby nieźle oszukać samą siebie, gdyby próbowała powiedzieć, że wcale nie spodziewała się tego pytania – podejrzewała nawet, że Ashley spotkała się z nią tylko po to, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o aktualnym życiu jej byłego narzeczonego. Zmusiła się do uśmiechu, mówiąc:
— Dobrze wiesz, że teraz chodzi z Masonem.
— Wiem, internet huczał.— odpowiedziała dziewczyna.— Współczuję im. Zero prywatności.
— Zgadzam się.— wymamrotała Kenzie.— Ale cóż. Takie życie celebrytów i ich dzieci, które również żyją w internecie...
Zanim zdążyła dodać coś jeszcze, dzwonek przy drzwiach w kawiarni zabrzęczał, a w progu stanął nie kto inny jak Milo Rosen.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top