💜 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟑 💜
💜
Upewnij się, że przeczytał*ś dwudziesty drugi rozdział książki "Sen o Miłości"
Gdy już zakończyło się głosowanie internautów, wszystkich poproszono z powrotem na swoje miejsca. Przy końcu sceny, naprzeciwko jurorów, Kenzie i Milo siedzieli na dwóch, dużych, pikowanych fotelach. Emocje po występach nieco już opadły, ale dziewczyna wciąż była mocno zestresowana wynikiem programu, ponieważ wiedziała, że będzie ciężko.
Na środek wyszedł prowadzący programu, w idealnie skrojonym garniturze, trzymając w ręce bezprzewodowy mikrofon.
— Wracamy po krótkiej przerwie, by dowiedzieć się, kto wygra diamentową statuetkę oraz zgarnie sto tysięcy euro!— powiedział podekscytowany mężczyzna, patrząc się w stronę kamery z uśmiechem.— Przybliżmy jeszcze raz naszych dwóch finalistów. Byli partnerzy. Osoby, które jako nastolatkowie wzięli udział w amerykańskim „Dancing With The Stars: Junior”...
I jakoś w tym momencie Kenzie przestała słuchać mężczyzny. Nie chciała słuchać nawet o przeszłości, która w głównej mierze była poświęcona wzdychaniem do Milo, który okazał się nie tylko jej największą porażką życiową, ale także ogromnym powodem do wstydu przed rodziną.
— Aktualni wrogowie, którzy zmierzyli się ze sobą w programie z tak bardzo wymagającymi jurorami...— ciągnął dalej prowadzący, a Kenzie siedziała na swoim fotelu z trochę nieobecnym wzrokiem, wspominając czasy, gdy Milo był dla niej najważniejszą osobą.— Kto wygra? Sami się o tym przekonajcie.
Prowadzący uśmiechnął się szeroko w stronę kamery już chyba po raz dziesiąty podczas tego krótkiego przemówienia, które wcześniej zostało przygotowane przez odpowiednie osoby szukające jakiejś afery, a po jego słowach, tuż nad jego głową, na okrągłym ekranie przywieszonym nad sufitem, pojawiły się dwie twarze: Kenzie i Milo. Później zmieszały się one ze sobą, zaczynając się bardzo szybko pokazywać i znikać.
Kenzie nie poczuła nawet, jak ze stresu zagryzła wargę, szukając wzrokiem swoich rodziców. Nicky pochylił się lekko, starając się zachować spokój, Madeline jedną dłonią zakrywała usta, a drugą trzymała kciuki, natomiast Mason, Tommy i Riko złapali się za ręce całkiem nieświadomie.
Na hali panowała cisza. Każdy wyczekiwał momentu, w którym twarze pokazujące się na ekranie zatrzymają się i wyłoni się zwycięzca. Wszystko to zdawało Kenzie się dłużyć, ale gdy usłyszała bardzo głośne piski, brawa i wiwaty, dopiero ogarnęła, że to jej twarz pokazała się na ekranie. Dziewczyna otworzyła usta ze zdumienia, zakrywając je obiema rękoma.
Ze sufitu zleciał ogrom konfetti, a brunetka wstała ze swojego fotela, który się zaświecił. Podszedł do niej prowadzący oraz sponsor programu.
— Gratulujemy.— powiedział prowadzący, podając jej diamentową statuetkę, natomiast sponsor podał jej czek na sto tysięcy euro.
— Dziękuję.— wyszeptała Kenzie, której łzy spłynęły po policzkach, po czym ścisnęła dłonie obu mężczyzn, dumna sama z siebie.
Po zakończeniu całego programu Kenzie uciekła od razu po udzieleniu jakichś pierdyliardu wywiadów. Nigdzie nie widziała Milo: co, z jednej strony, bardzo ją cieszyło, a z drugiej, trochę stresowało. Umknęła więc gdzieś po półtorej godziny od zakończenia programu, idąc korytarzem w stronę garderoby młodego mężczyzny.
— Nieźle skopałaś mi tyłek.
Odezwał się Milo. Choć jej nie widział, doskonale wiedział, że to ona. Złożył ręce na krzyż, odwracając się w jej stronę. Stała w identycznej pozycji.
— Ktoś kiedyś w końcu musiał to zrobić, nie?— prychnęła, podchodząc do niego bliżej.— Ale... przychodzę z białą flagą.
Wtrąciła, wyciągając z kieszeni białą chusteczkę. Milo cicho zachichotał, a mały uśmiech wkradł się na jego usta.
— Niezła biała flaga.— skomentował, skanując jej twarz swoim uważnym wzrokiem. Dziewczyna doskonale wiedziała, że może mieć bardzo przesrane u Nicky'ego za rozmawianie z Milo, ale nie zamierzała zwracać na to uwagi.
— To nieważne.— mruknęła, powoli opuszczając dłoń.— Nie możemy nawzajem się niszczyć. Ta rywalizacja w końcu musi się zakończyć. Z tego nie wyjdzie nic dobrego.
— Chyba masz rację.— westchnął Milo, utrzymując z nią kontakt wzrokowy.— Nie wierzę, że to mówię, ale przepraszam za utrudnianie ci życia. No i przede wszystkim za to, że chciałem zepsuć twój występ. Wypadłaś naprawdę dobrze. Byłaś lepsza.
— Ja również przepraszam. Nie wiem za co... ale w sumie tobie też się przydadzą przeprosiny.— stwierdziła ze śmiechem.— Czasami nie jesteś dupkiem. Kiedy się postarasz...
— Wow, dzięki. Ty też nie zawsze jesteś zimną suką.— odpowiedział Milo i roześmiał się.
— Zostajesz we Francji?— spytała w końcu po chwili ciszy.
— Chyba tak. Jeszcze nie zdecydowałem.— odpowiedział brunet, wzruszając ramionami.
— Jeżeli chcesz urządzić sobie wakacje w Californii, to mamy dużo miejsca.— wtrąciła dziewczyna, również się uśmiechając.— Zostańmy przyjaciółmi jak kiedyś. W końcu kto się czubi, ten się lubi, czy jakoś tak to leciało...
— Byłoby bardzo miło.— odrzekł Milo, kiwając głową.— Na pewno wpadnę podenerwować Nicky'ego.
— Zawału dostanie.— stwierdziła ze śmiechem Kenzie.— Porozmawiam z nim. Zdecydowanie nie będzie łatwo uświadomić go, że jednak mnie nie zabiłeś, ale się postaram. W końcu zostajemy tylko przyjaciółmi.
— Tylko przyjaciółmi.— odpowiedział Milo, z rozbawieniem kładąc dłoń na sercu.
— Teraz niestety muszę się pożegnać.— podjęła nagle Kenzie, odbijając się od ściany, o którą się opierała.— Czeka mnie niezwykły trip na Malediwy. Riko obiecał mi to za wygraną.
— Riko... jest znacznie lepszy niż ja. Trzymaj się go.— polecił Milo, a Kenzie kiwnęła głową.
— Tak zamierzam. Cześć.— powiedziała, a następnie odwróciła się plecami do młodego mężczyzny i odeszła.
Milo wrócił do swojej garderoby, a gdy przymknął już drzwi, zostały one zamknięte na klucz. Podszedł do niewielkiego stolika, biorąc do ręki zdjęcie Kenzie z Riko, które wydrukował jakiś czas wcześniej.
— Pieprzony Riko Walker.— przeklął Milo, siadając na kanapie, obserwując zdjęcie. Po chwili zwinął je jednak w kulkę, ciskając nim do pobliskiego kosza na śmieci. Wyłożył się na kanapie, przeklinając w duchu cholernego Riko Walkera.
Tymczasem Kenzie, cała w skowronkach, wraz ze wszystkimi Harperami (Tommy śmiał nazywać się już Harperem, co wszystkich cieszyło) udali się właśnie na lotnisko. Dziewczyna doskonale wiedziała, że kiedy przekroczy próg ich prywatnego samolotu, zakończy tę tygodniową przygodę w Paryżu. Ale czy żałowała? Nie bardzo.
Z samego rana znaleźli się już w Californii. Wsiedli w ekskluzywny samochód Nicky'ego, który ten pozostawił na parkingu na lotnisku, a po dwudziestu minutach jazdy znaleźli się na ulicy Harper. Wymarzonej ulicy Harper.
— Domek!— pisnęła szczęśliwa Madeline, rozkładając ramiona i rzucając się na kanapę. W jej ślady poszła Kenzie, a chłopcy, stojący z rączkami walizek w dłoniach, obserwowali je ze śmiechem.
— Podzielam wasz entuzjazm.— oznajmił Nicky, zmęczony, choć tego nie pokazywał.— Noc we własnym łóżeczku z trzydziestu centymetrowym materacem wydaje się bardzo kusząca.
— Jest ranek.— oznajmił Mason, wzdychając ciężko. Poniedziałek rano, a dokładniej godzina siódma. Za pół godziny zaczynały się lekcje, na których przecież musiał się pojawić.— Idę się ogarnąć i spadam do szkoły.
Zanim Madeline zdążyła mu powiedzieć, że ten jeden dzień może jednak sobie darować, chłopak poszedł na górę. Za nim ruszył Tommy, obejmując go ramieniem w talii i mówiąc mu jakieś pocieszające zdania.
— Nie było mnie tydzień, a Mason stał się gejem i chodzi z moim najlepszym przyjacielem.— zauważyła Kenzie ze śmiechem, kręcąc głową.— Bardzo dużo mnie ominęło, ale nie mogę się doczekać, aż wszystko nadrobimy przy lampce wina.
Dodała zadowolona, mrugając po kryjomu w stronę Madeline, na której ustach pojawił się ogromny uśmiech. Nim się zorientowała, została podniesiona przez Nicky'ego, który zaniósł ją prosto do ich sypialni.
— Nie wiem, czy mam kazać wam zostawić drzwi otwarte...— wymamrotał Nicky, zerkając na Kenzie i Riko. Dziewczyna otworzyła usta ze zdumienia.
— A Mason i Tommy to co?!— krzyknęła, rozkładając ramiona.— Ruchanie to ruchanie.
— Dobra, niepotrzebnie się odzywałem... Ale bądźcie ostrożni.— powiedział Nicky, delikatnie się czerwieniąc, mimo iż on i Kenzie nie mieli przed sobą żadnych tajemnic.
— Ty, gdy coś palniesz...— usłyszeli tylko zrezygnowany głos Madeline.
— To co? Idziemy na bardzo długą drzemkę w moim łóżku?— zaproponowała ze śmiechem Kenzie, gdy jej rodzice już poszli do sypialni.
— Taka wizja brzmi naprawdę kusząco.— stwierdził Riko, dlatego oboje już chwilę później udali się do pokoju dziewczyny, gdzie grzecznie poszli spać, zmęczeni podróżą, przygotowując się na następną.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top