Rozdział 9 Taniec

Miesiąc później...

— Tikki? Jak wyglądam? — zwróciłam się do swojej kwami, przyglądając się sobie z zadowoleniem w lustrze.

Chciałam dobrze dziś wyglądać, w końcu nie był to dla mnie byle jaki dzień. A mianowicie wypadały tego dnia urodziny Adriena. Z tej okazji mieliśmy wybrać się do klubu, o którym wspominała Alice. Założyłam dziś na siebie jedną z najładniejszych sukienek, jakie miałam w posiadaniu. Miałam bowiem na sobie sukienkę w odcieniu pudrowego różu, sięgała troszkę poza kolana, ładnie się falując. Nie posiadała ramiączek, góra była oddzielona od dołu, obdarzona wzorzystą koronką.

— Wow, wyglądasz cudnie! — skomentowała zachwycona Tikki. 

 Włosy, rzecz jasna, rozpuściłam i nieco podkręciłam, dzięki czemu wydawały się bardziej gęste. Sporządziłam też sobie nie za mocny, acz widoczny, makijaż.

Zostało zaproszone dużo osób, cała klasa i nie tylko, wprosiło się również trochę osób z innych klas, Alice zapewniała, że będziemy się świetnie bawić, ponoć ludzie ze szkoły uwielbiają urządzać tam wszelkie imprezy i wpadają przy każdej możliwej okazji.

Włączyłam telefon, na ekranie wyświetliła mi się godzina szesnasta trzydzieści, co oznaczało, że Alice niedługo po mnie podjedzie ze starszymi kuzynami, którzy posiadają już prawo jazdy. To miłe, że zaproponowała mnie podwieźć.

Widać było, że Alice lubi imprezować, gdyż od początku jakoś tak ekscytowała się, gdy dowiedziała się o urodzinach mojego chłopaka, od razu zaoferowała przyjęcie.

Myślę, że będzie całkiem wesoło, skoro ma pojawić się tyle młodzieży ze szkoły... A jest to piątek, więc wiele osób zapewne ma chęć jakoś wyluzować się od ciężkiej pracy w tygodniu.

Założyłam na siebie jeszcze czarne, eleganckie buty z małymi obcasami. Barwa butów pasowała do włosów, które też były ciemnego koloru.

Gałęzie drzew ozdabiają nadal kolorowe jesienne liście, toteż póki co, mogę sobie pozwolić jeszcze na letni ubiór, bo gdy nadejdzie zima, będę musiała na jakiś czas zapomnieć o takich ślicznych, letnich sukieneczkach.

Poczekałam jeszcze chwilę i rozległ się dzwonek do drzwi. Wyjrzałam przez okno, jasnobrązowowłosa Alice pomachała mi, siedziała na tylnym siedzeniu, w białym, dość sporym samochodzie, a z przodu prowadził jakiś młody chłopak, zapewne jej starszy o parę lat kuzyn.

Odsunęłam się od szyby i poleciałam zadowolona do drzwi. Przed tym wzięłam jeszcze czerwoną torbę z prezentem dla Adriena. Przy wejściu pożegnała mnie jeszcze mama.

— Baw się dobrze. I uważaj na siebie. — powiedziała z uśmiechem i lekko mnie objęła.

— Dzięki, no oczywiście. — Posłałam jej przyjazny uśmiech.

Wyszłam na zewnątrz, a już po chwili znalazłam się w samochodzie. Zapięłam pasy i ruszyliśmy.

Podróż nie trwała długo, nie minęło dwadzieścia minut, a już byliśmy na miejscu.

Całą trójką wysiedliśmy z pojazdu.

Po chwili znaleźliśmy się już na sali, większość osób już się pojawiła, ujrzałam też siedzącego przy naprawdę długim stole, Adriena. Kuzyn Alice podwiózł go już wcześniej, niestety nie udało nam się zrobić przyjęcia niespodzianki, bo Adrien przypadkowo już wcześniej dowiedział się o imprezie w klubie na jego cześć.

Uśmiechnęłam się szeroko do niego, gdy mnie zauważył.

Wstał od stołu i podszedł w naszą stronę.

Rozglądnęłam się wokół, sala była pięknie ozdobiona po bokach większymi i mniejszymi balonami, o przeróżnych kolorach, całe pomieszczenie było też barwnie oświetlone, gdzie niegdzie wisiały serpentyny, muzyka na razie grała dość cicho, chyba czekali aż zjawią się już wszyscy.

Razem z Alice i kilkoma osobami, przyjechaliśmy tu wcześniej po lekcjach, by wystroić barwnie pomieszczenie, była to nasza pół tora godzinna praca, staraliśmy się, aby Adrien był zadowolony, cieszyłam się, że wreszcie możemy urządzić mu wspaniałe przyjęcie, no bo kiedyś... gdy jeszcze Gabriel próbował przejąć kontrolę nad światem, nie traktował swojego syna zbyt troskliwie, prezentami też go nie obdarzał, nigdy, przenigdy, tak mówił Adrien. No może tylko wtedy gdy był całkiem mały i była z nim też mama.

Dlatego też pragnęłam, by spędził swoje urodziny choć raz wyjątkowo, w radości i zabawie, jak każdy lubi.

Przytuliłam chłopaka, rzucając mu się z radością na szyję i wołając:

— WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ADRIEN! — Dałam mu szybkiego buziaka w usta.

Blondyn uśmiechnął się szeroko, a jego twarz pokrył różowy odcień.

— Proszę najdroższy. To dla Ciebie. — Wręczyłam mu zachwycona paczkę do rąk.

Gdy się obejrzałam, zobaczyłam, że Alice cały czas przy nas stoi, chyba na mnie czekała, w końcu inne dziewczyny, nie wiedzieć czemu, nie przepadają za nią...

Niebieskooka uśmiechała się radośnie w naszą stronę, opierając dłonie na biodrach.

Adrien wyjął z paczki opakunek i zabrał się za zdzieranie czerwonego papieru.

Jednym z prezentów była książka, której szukał w internetowych sklepach, jak dla mnie była trochę ciężka, pełno w niej zagadek i tajemnic, romans jednak też się pojawia, cieszyłam się zatem, że mogłam sprawić mu tą przyjemność i kupić ją dla niego osobiście.

Mina Adriena wyrażała szczere zadowolenie, przyjrzał się książce, a następnie spojrzał na mnie.

— To naprawdę ta? — pytał zachwycony.

Skinęłam głową na "tak", a kąciki moich ust rozciągnęły się w prawdziwym uśmiechu.

— Dzięki kochana! — Uściskał mnie.

Znów zajrzał do torby, to nie było jedynym prezentem dla mojego księcia.

Znajdowały się tam jeszcze perfumy, które po chwili odpakował i wypróbował.

Zaciągnął zadowolony ich zapach, mówiąc:

— Są super.

— Cieszę się, że Ci się podoba.

— Jeszcze jak. Dziękuję. Jesteś najlepszą dziewczyną pod słońcem! Już od dawna to wiedziałem. — Skomplementował mnie.

Do sali weszło jeszcze kilka osób, po chwili muzyka zaczęła naprawdę głośno rozbrzmiewać po sali. Zaczęła się zabawa, większość zaczęła tańczyć.

Ja oczywiście tańczyłam w towarzystwie mojego księcia.

Po pół godzinnej zabawie, gdy tańczyłam z Adrienem, podeszła do mnie Alice.

— Marinettee?! — Próbowała przekrzyczeć dudniącą głośno muzykę. — Choć ze mną na chwilę do toalety! — Złapała mnie za rękę i odciągnęła szybko od Adriena.

— Co się stało?

— Chodź...

Wyszłyśmy z sali, dziewczyna śmiało ciągnęła mnie za sobą, nie rozumiałam tego nagłego gestu, czyżby coś się stało?

— Coś chyba wpadło mi do oka.— Powiedziała, gdy już znalazłyśmy się w łazience.

Szczerze, byłam trochę zaskoczona tym, w jaki... narwany sposób prędko zabrała mnie z sali, od Adriena.

Przeglądnęła się w lustrze, zaczęła przyglądać się oczom i je pocierać.

— Spójrz. Mam coś tam? — Spytała, podchodząc do mnie.

— Ymmm... Nie...?

— Chyba już się tego pozbyłam.— stwierdziła, przeglądając się znowu w lustrze.

— To dobrze...

— I jak? Podoba Ci się impreza? — nagle jej głos opanowała też ekscytacja.

— Oczywiście. — uśmiechnęłam się. — Świetnie się tu bawię, miałaś rację, było warto.

Skinęła głową, na znak zrozumienia.

— A ty?

Westchnęła dziwnie przed wypowiedzią.

— No... Dobrze... — odparła, ale po tonie jej głosu wyraźnie można było poznać, iż wcale tak nie uważa.

— Coś się stało Alice? — spytałam ją ponownie.

— Niee... Tylko wiesz, mało kto ze mną gada, siedzę sama. Myślałam, że będę miała tu ciebie Marinette, no ale wiadomo, że z chłopakiem lepiej niż z koleżanką...

— Ejj. Nie prawda. Nie zawsze.

— Taka prawda. Ale też powinnam w końcu sobie kogoś znaleźć, prawda? — Uśmiechnęła się lekko, nabierając nowej nadziei.

— No jasne, że sobie znajdziesz, dużo jeszcze przed nami...

Wyszłyśmy z toalety, wróciłyśmy bawić się na salę.

Tam prowadziłam z Alice jeszcze przez dłuższą chwilę rozmowę, gawędziłyśmy ogólnie o wszystkim.

— No dobra, puszczam cię już do ukochanego, wybacz, chyba za bardzo się tobą zajęłam — posłała mi niewinny uśmiech, który odwzajemniłam.

— Nie no, w porządku Alice.— spojrzałam przyjaźnie na nią.

Zaraz potem podszedł do nas jakiś chłopak ze starszych klas i zaprosił ją do tańca.

Posłałam jej wtedy porozumiewawcze spojrzenie, uśmiechnęła się i zauważyłam na jej twarzy lekkie wypieki.

Czyżby jej pierwszy Romeo?

Patrzałam z uśmiechem jak tańczą w oddali, przyglądałam im się zainteresowana, kiedy nagle ktoś trącił mnie łokciem, prawie podskoczyłam, gdyż nie spodziewałam się teraz nikogo obok, myślałam, że zobaczę Adriena, lecz to nie był mój zielonooki.

Spotkałam się zaś z brązowymi tęczówkami Mattea, który zaczepnie uśmiechał się w moją stronę.

— Co ty taka wystraszona? Aż tak cię przerażam? — Zarechotał krótko.

— Och, nie. — Zaśmiałam się.— Po prostu przyglądałam im się i nie zauważyłam ciebie...

— No dobra, rozumiem, a teraz zapraszam panią do tańca.— Przykucnął i wyciągnął rękę w moją stronę, którą po chwili pochwyciłam i rozpoczęliśmy taniec wśród tłumie innych tańczących osób.

Matteo zwinnie obracał mnie, taniec był nawet szybki, porywający, energiczny. Muszę przyznać, że chłopak miał wprawę.

Czyżby uczęszczał gdzieś na lekcje tańca?

Podczas tańca, przez większość czasu wpatrywał się we mnie, w tym wypadku też patrzyłam mu w oczy. Kto jak kto, ale tu trzeba przyznać, że miał urodę.

Tak jak Adrien. Oni wprawdzie oboje są bardzo urodziwi.

Gdy przeleciały już trzy kolejne piosenki, odłączyłam się od Mattea, chłopak podziękował za taniec i pozwolił sobie musnąć ustami wierzch mojej dłoni.

Przy stole wypiłam do końca mój pomarańczowy sok, który wcześniej nalałam sobie do szklanki.

Impreza trwała w najlepsze, większość tańczyła z partnerami, niektórzy zaś rozmawiali przy stole, a żartobliwie mówiąc  łakomczuchy częstowały się ciastkami na stole.

Gdy obróciłam się za siebie, zobaczyłam Adriena tańczącego z Alice. W moim sercu zdążyła zakiełkować zazdrość. Chociaż to chyba już trochę nienormalne, nie powinniśmy być o siebie zazdrośni przy każdej możliwej okazji.

Teraz muzyka nieco spowolniła, zatem jasno-brązowowłosa dziewczyna w powolnym tańcu objęła Adriena wokół szyi, on natomiast ułożył ręce na jej talii.

Głupia zazdrość. Głupie uczucie.

Nie powinnam być zazdrosna, bo przed chwilą przecież sama przetańczyłam trzy piosenki z Matteem. A może Adrien się świadomie mści?

Chociaż co prawda ja jednak Mattea nie obejmowałam, to był szybki taniec, dla każdego, nie taki typowy dla par.

Wydawało mi się, że pomiędzy Adrienem a Alice pozostała jeszcze mniejsza szpara, prawie przylegali do siebie ciałem, co więcej patrzyli sobie stale w oczy.

Zaraz mnie szlak trafi.

Spokojnie, to tylko taniec...

A więc tak chcesz się bawić Adrienku?

W porządku!

Natychmiast nerwowo zaczęłam szukać wzrokiem Mattea.

_______________________________________________________
______________________________________________________________

Następny wkrótce! :* 

6 GWIAZDEK = NEXT📝


Cóż, impreza dopiero się rozkręca... to ledwie początek. To jeden z moich ulubionych rozdziałów :)

Miłego dnia moi mili! :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top