Rozdział 7 Pomyłka
Rozdział nie sprawdzany.
Jak na mnie to długo rozdziałów nie było , ale coś ostatnio przez ten masakryczny upał nic mi się nie chce! Słyszeliście? Słońce odbiera mi wenę! XDD dobra, żartuję sobie trochę, ale upały to są u mnie STRASZNEE.
Życzę miłego czytania!! :) ;p
Wiadomość nie była z Messengera, tylko ze zwykłych SMS-ów. Bardzo się jednak zaskoczyłam czytając jakże krótką treść...
💬Od: 551 447 302
Witaj moja droga :)
Nie powiem, trochę się przeraziłam. Niedawno czytałam kryminał, tam jednak nie było SMS-ów, a były listy.
A co jeśli to jakiś seryjny morderca?
Tak, jasne, od razu.
Zresztą po co ja to do siebie porównuje, książka to książka a życie realne to życie realne! Pewnie ktoś sobie robi żarty lub pomylił numer, a ja będę się tym przejmować jak głupia, no chyba nie.
W głowie mi się miesza już przez te kryminały.
Możliwe, że to ktoś ze szkoły.
Tylko takie pytanko... Skąd ma mój numer, to po pierwsze, a po drugie czemu nie napisze na Facebooku, żeby było widać kto pisze.
A jeśli to jakiś tajemniczy wielbiciel, który się kryje, to spadówa, nie lubię czegoś takiego.
Pomyślałam, że może, żeby było mi trochę raźniej napiszę o tym Adrienowi.
Ogólnie pisałam dziś jeszcze z moją przyjaciółką, też poznała nowe koleżanki, opowiadałam jej o sprzeczne z Adrienem, ona jednak stwierdziła, że i tak mamy szczęście, że chodzimy do jednego liceum, bo boi się o stratę Nino, on chodzi gdzie indziej.
Już zaczęłam wystukiwać wiadomość Adrienowi, kiedy dźwięk SMS-a znów mi przerwał i tym razem nawet wystraszył mnie.
💬Od: 551 447 302
Czemu nie odpowiadasz
Znowu zwięzła i na temat wiadomość, a jednak... dziwna. Nie, dziwna to jest ta sytuacja. Zostaję ostatecznie przy tym, że ktoś pomylił numery i wciąż tego nie zauważył.
Postanowiłam się tym nie przejmować. Jeśli to tajemniczy wielbiciel to niech najpierw ze mną pogada w szkole lub chociaż napisze na Facebooku, wtedy dam mu kosza jak tak bardzo chce, a nie takie numery.
Uuu, jak ostro Mari, czyżby drugie oblicze? - odezwała się kpiąca, podświadomość.
Odłożyłam telefon i wyciszyłam go. Zgasiłam nocną, żółtą lampkę.
Chwilę potem zamknęłam oczy, lecz minęło zaledwie parę sekund, a telefon uparcie się zaświecił, raziło mnie w oczy, więc je otworzyłam i na ekranie ujrzałam kolejnego SMS-a.
💬Od: 551 447 302
Haloo, kochana
Kurde, ty mi chyba dzisiaj nie dasz spokoju...
Po chwili namysłu zdecydowałam się odpisać w ten sposób:
"Chyba pomyliłeś numery..."
I niech się odwali.
Odłożyłam telefon, leżał na półce nocnej, czyli troszkę dalej ode mnie. Ułożyłam się do snu, wtuliłam głowę w poduszkę i starałam się zasnąć.
Gdy jednak miałam zamknięte oczy, poczułam jak coś koło mnie świeci, jak coś razi. To oczywiście był mój telefon.
Mając nadzieję, że ta osoba odpisała coś w stylu "A to przepraszam" lub "Naprawdę? Nie jesteś tą którą widziałem wczoraj?" wzięłam telefon i zabrałam się za odczytywanie wiadomości.
💬Od: 551 447 302
Oj uwierz, że nie pomyliłem.
Szczerze, nie wiedziałam co o tym sądzić. Wiedziałam zaś, że powinnam iść już spać. Zbliżała się godzina dwudziesta trzecia. Zdecydowałam nic nie odpisywać i położyć telefon w ten sposób, by świecił "twarzą" do półki nocnej, nie będzie mi więc jego światło przeszkadzać.
Ponownie przymknęłam oczy, nie byłam jednak spokojna. Tempo bicia mojego serca trochę przyspieszyło. Obawiałam się tego człowieka.
Równie jak wygłupiający się nastolatek, mógł to być jakiś chory zboczeniec albo Bóg wie co.
Gdy otworzyłam delikatnie oczy, ujrzałam, że telefon wciąż się świeci, a odłożyłam go parę minut temu, więc już by zgasł.
Oznacza to, że ten ktoś zapewne znów napisał... Ja pierdziele, niech się odwali, bo zaczynam się bać.
💬Od: 551 447 302
Czemu mi to zrobiłaś?? :((
Tej wiadomości już zupełnie nie rozumiałam...
💬Do: 551 447 302
To chyba na serio jest pomyłka. Proszę już do mnie nie pisać.
Wysłano: 22:06
Wysłałam wiadomość, ułożyłam telefon tak, by jego światło nie świeciło w moją stronę i odwróciłam się do ściany, oddając się w objęcia Morfeusza...
* * *
Gdy się już rano obudziłam, nie zastałam o dziwo żadnej nowej wiadomości. To chyba faktycznie była pomyłka, dobrze, że ten ktoś dał sobie już spokój.
Mimo, iż nieznajomy zdaje się zrezygnował z robienia sobie ze mnie żartów bądź rzeczywiście pomylił numery, postanowiłam opowiedzieć o tym mojej małej przyjaciółce, Tikki.
Ona jednak jeszcze słodko spała na malutkiej wielkości czerwono-różowej poduszeczce, którą specjalnie dla niej uszyłam. Zdecydowałam więc porozmawiać z nią później.
Gdy już byłam gotowa do wyjścia, wzięłam torbę na plecy i udałam się na przystanek. Tam czekali już na mnie Adrien oraz Jacob.
- Hej.- przywitali się, kiedy stałam już przy nich.
Uśmiechnęłam się do nich pogodnie i całą trójką czekaliśmy na autobus.
Już jutrzejszego dnia miałam razem z Alice wybrać się na koncert Jagged'a Stone'a. Nie mogę się doczekać! Na pewno będzie fajnie. Szkoda tylko, że Adrien nie idzie z nami... A może w sumie to i lepiej? Chyba za bardzo ograniczam cały świat do Adriena, dobrze by było poznać też inne osoby, inne koleżanki, żeby czasem mieć z kim pogadać o różnych babskich sprawach oraz... o rzecz jasna, facetach, jeden z ulubionych tematów kobiet.
W autobusie jak zazwyczaj, siedząc koło Adriena, słuchałam muzyki, oczywiście na słuchawkach, by nie zakłócać ciszy innym pasażerom.
W pewnym momencie moje uszy dobiegł dźwięk przychodzącej wiadomości, okazało się, że to Alya. Weszłam zatem w Messengera, i odczytałam całą wiadomość.
Alya pytała ogólnie co u mnie, chwilę ze sobą popisałyśmy, wspomniałam jej także o tej dziwnej sytuacji z piszącym nieznajomym, ona natomiast zapewniła bym się tym nie przejmowała i że kiedyś miała tak samo, a po pewnym czasie taki "czepialski" przestał pisać gdy się go lekceważyło. Alya zatem powiedziała mi, żebym się nie przejmowała i że najlepszym sposobem, aby się odwalił będzie ignorowanie. Nie odpisywanie na jego bzdety.
Cóż, na razie się nie odzywa, lecz jak znów coś napisze, tym razem to całkiem oleję. Albo oznaczę numer jako spam.
Zamierzam też potem opowiedzieć o tej sytuacji Adrienowi.
* * *
Ostatnią naszą lekcją na dzień dzisiejszy był WF. My z Alice należałyśmy do osób akurat mniej aktywnych na boisku, jednakże nie wyglądało to też z drugiej strony tak, że tylko bezczynnie stałyśmy. A zaś też próbowałyśmy pomagać drużynie. A graliśmy w kosza.
Niestety nie byłam w drużynie z Adrienem, ja byłam z Alice i kilkoma innymi dziewczynami, natomiast zespół Adriena zawierał trzech chłopców oraz trzy dziewczyny, w tym czerwonowłosą Lise.
Lise okazała się dość zwinną dziewczyną w grze, sprytnie i często przejmowała piłkę, a następnie zazwyczaj podawała ją właśnie mojemu Adrienowi, wprawdzie dużo pomagała mu w grze.
O co byłaś oczywiście trochę zazdrosna, co z tego, że to tylko gra.- odezwał się kpiący, ale szczery głos podświadomości.
W pewnym momencie, jak się zdążyłam zorientować Samuel - bo tak na imię miał brązowowłosy, raczej mniej urodziwy, ale inteligentny chłopak - zaczął zwinnie kryć Lise, przez co zdaje się nie zauważyła piłki i dostała od Adriena w głowę.
- Auu.- jęknęła krótko i potarła głowę.
- Nic ci nie jest? - Adrien podszedł o kilka kroków bliżej do niej.
- Nie, nic, nie martw się słońce.- powiedziała zalotnie i posłała mu delikatny uśmiech, a następnie oboje powrócili do gry.
- Widzisz jak go podrywa? - szepnęła nagle Alice do mojego ucha.
Trochę zirytowało mnie to stwierdzenie. Uczucie zazdrości znowu zagościło u mnie w sercu.
- Lepiej na nią uważaj, bo ci go zabierze.- dodała po chwili.- Ona taka jest.- stwierdziła mając w głosie jakiś jad przeciwko czerwonowłosej dziewczynie.
- Adrienek!
- Dzięki Alice.- zawołał chłopak, gdy ta znów przejęła pomarańczową piłkę do kosza, po czym oddała ją w jego ręce.
Kiedy WF dobiegł wreszcie końca, skierowałam się z dziewczynami do szatni, tam oczywiście się przebrałyśmy i zaraz potem zadzwonił dzwonek informujący o końcu lekcji.
* * *
W autobusie powrotnym, do domu, musieliśmy niestety stać, bo miejsca tym razem zostały na dobre pozajmowane, w autobusie panował tłok. Zazwyczaj rano ten że długi pojazd jest raczej opustoszały, no może nie całkiem, ale po południu staje się zapełniony przez chmarę ludzi.
Trzymając się podstawowej żółtej barierki, która znajduje się zdaje się w każdym autobusie, a przynajmniej większości, myślałam o Adrienie, a głównie o tym, że chcę powiedzieć mu o tej dziwnej sprawie z tymi zupełnie zaskakującymi SMS-ami.
Chociaż w sumie sprawa dziś całkiem ucichła, może bezsensu w ogóle poruszać ten temat, no ale z kolei czemu by nie.
Kiedy znaleźliśmy się już w Paryżu i autobus zatrzymał się by nas wysadzić, po wyjściu złapałam Adriena za rękę, spojrzał mi przez chwilę pytająco w oczy.
- Chcę Ci o czymś opowiedzieć... - odezwałam się.
- Coś się stało?
- Nie, w sumie nie, znaczy bo wczoraj ktoś do mnie pisał tylko nie wiem kto... I nie chciał mi powiedzieć nic o sobie.- Podałam mu do ręki telefon.
Adrien przyjrzał się uważnie owym wiadomościom, wczytując się zmrużył delikatnie oczy i zmarszczył czoło.
Gdy skończył przewijać i przyjrzał się dokładnie już każdej, ulokował nieco zaskoczony i nieufny wzrok na mnie.
- Wiesz co myślę? - spytał, o ile to można nazwać pytaniem, bo raczej sam miał na nie odpowiedzieć, zrobił to zaś nieco tajemniczym tonem.
- Co? - chciałam wiedzieć.
- Że to ten Matteo.
Gdy usłyszałam jego wypowiedź, prychnęłam krótko śmiechem.
- Weź.- parsknęłam.
Obrzucił mnie trochę zirytowanym spojrzeniem.
- Przecież to widać, że wciąż czegoś chce, może coś kombinować.- Adrien oddał mi telefon i krzyżując ręce głęboko westchnął ze zdenerwowaniem.
- Adrien... Ja rozumiem, że Cię denerwuje gdy on na mnie patrzy, ale to chyba nie powód by go o to oskarżyć. Nie wyciągajmy pochopnych wniosków, po co by to robił, przecież Cię zna, no i mnie i chyba by wiedział, że bym to tobie przekazała i by za to tylko dostał i i tak nic by z tego nie było... - tak brzmiała moja niekończąca się wypowiedź, w której zawarłam wiele argumentów.- Daj spokój, Matt nie jest taki głupi.
- A może ja jestem? - prychnął.
- Och, Adrien.- posunęłam się o kilka kroków do przodu w jego stronę i z czułością ułożyłam dłonie na jego policzkach.- Dlaczego... czemu ostatnio jesteś jakiś rozdrażniony... - pomasowałam z miłością kciukiem jego policzek, patrząc na niego ze smutkiem.
Spojrzał w moje oczy. Postanowiłam na chwilę zatopić się w jego spojrzeniu, przyjrzeć się znów żywo zielonym tęczówkom mojej miłości.
- Wybacz.- mruknął.- Nie chciałem sprawić Ci przykrości.
- No już dobrze.- powiedziałam po chwili i uśmiechnęłam się na znak wybaczenia.
Wtedy Adrien złączył nasze wargi ze sobą, całował delikatnie, oddając każdy mój szczery pocałunek.
_______________________________
_____________________________
Hejka 😃
Ten rozdział trochę nudny wiem xd ale mam nadzieję, że był ok☺
W kolejnym zdaje się, będzie się więcej działo 😏👑😃
Doceniam każdą gwiazdkę oraz komentarze :)
Tak wgl to raz miałam naprawdę taką sytuację, że ktoś pisał jakieś słodkie wiadomości, a nie wiedziałam kto to, nie znałam numeru i to był prawdopodobnie taki krętacz, potem gdy przestałam już do niego pisać, zaczął się jeszcze czepiać, ale potem też w końcu przestał😁
To do następnego c:
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top