Rozdział 1 "Jestem z Tobą, kochany"

Marinette

Kolejny rok gimnazjum spędziliśmy w bardzo miłej atmosferze. Co prawda, przez chodzenie z Adrienem zaniedbałam trochę kontakt z moją przyjaciółką, Alyą, żałowałam tego, lecz na szczęście szybko go odnowiłyśmy.

Adrien, niestety, przez pewien czas był bardzo załamany odejściem ojca, mimo, że był jednym z najokrutniejszych ludzi i nigdy nie okazywał mu absolutnie żadnych czułości to jednak wielokrotnie po jego odejściu za nim płakał. Ja i jego mama cały czas przy nim byłyśmy, pocieszałyśmy go. Zresztą jego mama sama nie była wtedy w najlepszym nastroju, czułam, że nie jest im łatwo psychicznie i wiedziałam, że przez jakiś czas nie będzie, dlatego próbowałam pocieszać, stale podnosić na duchu jego, jak i ją, panią Agreste.

Współczułam Adrienowi takiego dzieciństwa. To znaczy, jak twierdził, zaczynało się bardzo dobrze, w ciepłej, rodzinnej atmosferze, to potem stało się źle. Gdy zaczynał gimnazjum, jego matka zniknęła.

No i... w końcu wszystko się wyjaśniło i odpowiednio potoczyło.

W wakacje zostałam u niego kilka razy na noc, przez śmierć swojego ojca często miewał załamki, wstrząsnęło to nim, to wrażliwy chłopak, toteż dawałam z siebie wszystko by czuł się lepiej, pragnęłam przy nim być i się o niego troszczyć.

Pamiętam tę noc, kiedy już pod ciepłą pieżyną zasypialiśmy, słyszałam jednak dziwny, szybszy oddech Adriena, najpierw pomyślałam, że jest spowodowany moją obecnością, ale później zdałam sobie sprawę, że on cierpiał i mimo wszystko tęsknił za "dawnym tatą z wczesnego dzieciństwa." Popłakiwał w poduszkę. Serce mi się wtedy krajało, kiedy słyszałam jak pochlipuje po cichu w nocy.

Pomyślałam wtedy "Może dosyć udawania, że śpię. Nie powinien się przecież przede mną wstydzić własnych słabości."

Obróciłam się z tą myślą natychmiast na drugi bok, a ponieważ spał twarzą do ściany, przytuliłam się do jego pleców i zatopiłam nos w jedwabiste złote włosy.

Wówczas od razu zaprzestał pochlipywanie, jakby bojąc się, że coś usłyszałam. Ale ja delikatnie starłam z jego mokrych policzków łzy i złożyłam szybki, ale czuły pocałunek na jego policzku, na którym pozostały jeszcze ślady strumieni łez.

"Jestem z Tobą, kochany" - tak mu wyszeptałam tuż nad uchem, żeby poczuł się kochany, potrzebny, chciałam, pragnęłam jak najbardziej ukoić jego ból po stracie rodzica.

Wtedy, zawstydzony okazaniem słabości obrócił się w moją stronę, lekko uśmiechnął i spojrzał w oczy. Pomimo, że była noc, potrafiłam dostrzec, że ma otwarte oczy, gdyż wpadał tu chętnie do nas przez okno blask księżyca, który postanowił nam towarzyszyć.

Odpowiedział wtedy ciche "Dziękuję" i wtulił głowę w moją szyję. Zaczęłam chichotać, bo jego włosy mnie łaskotały. Objął mnie w talii i noc zakończyła się na tym, że obudziliśmy się wtuleni mocno w siebie.

Teraz, gdy już pokonaliśmy Władcę Ciem mogliśmy żyć bardziej w spokoju, bez tego stresu czy i tym razem znowu damy radę. Wciąż byłam z siebie dumna, z nas wszystkich, Tikki wspomniała, że to była jedna z tych największych, najbardziej zaciętych walk w historii z Władcą Ciem. Mogłam zatem więcej odpoczywać, miałam więcej czasu dla siebie, z czego byłam zadowolona.

Chociaż z drugiej strony, nie powiem, przyjemnie było odnosić sukcesy przy każdej walce, tyle ludzi było w podziwie, to oczywiście bardzo miło być tak docenianym i lubianym, jednakże media potrafią być czasem zbyt nachalne.

Myślę, że każdy z nas tak naprawdę lubi być chwalony, nawet i ci bardziej skromni, to fakt, ile trąbili na nasz temat w telewizji... Teraz jeszcze o Chloe.

Ale gdy wywiady zaczynają się mnożyć i mnożyć, a pytania stają się z czasem coraz bardziej wścibskie i natrętnie dociekliwe, wtedy zaczynają nas po prostu denerwować.

Ale w sumie to już tak jakby po temacie, ponieważ Władcy Ciem już nie ma. I całe szczęście.

Nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo społeczność była zdumiona gdy wyszła na światło dzienne prawda, że za wspaniałym projektantem mody krył się nieobliczalny potwór i równie dobrze znany okrutnik, karmiący się bólem innych - Władca Ciem.

Wspominam także ze strachem sytuację kiedy podczas wakacji pewne bandziory napadły wieczorem na jakąś kobietę, przebywałam wtedy w nowym domu Adriena, swoją drogą jego nowy pokój okazał się być całkiem ładnie urządzony, w kolorach niebieskiego oraz czarnego, nie był jednak tak wielki jak ten wcześniejszy w willi, co wcale mi nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie.

Kontynuując, siedzieliśmy wtedy na jego kanapie, pokazywałam mu swoje projekty, od niedawna bardzo wciągnęłam się w projektowanie, stało się to moją pasją. Rozbawiała mnie pojawiająca się w mojej głowie myśl, że zostanę projektantką mody zamiast pana Agreste'a.

Mój ukochany był ze mnie dumny, odniosłam wrażenie, że naprawdę spodobały mu się moje projekty, chwalił je, gdy nagle drgnęłam słysząc czyiś krzyk na podwórzu.

Wyjrzeliśmy przez okno i zobaczyliśmy wysokiego mężczyznę atakującego młodą kobietę, przyłożył jej pistolet do skroni.

Nie zastanawiając się ani chwili dłużej przemieniliśmy się w bohaterów Paryża i pomogliśmy młodej kobiecie uciec od bandziora, oczywiście przy tym musieliśmy być bardzo ostrożni, ponieważ miał przy sobie broń.

Czarny Kot siłował się z nim, podczas gdy ja zawiadomiłam o zaistniałej sytuacji policję.

Zjawiła się po krótkim czasie, niebiezpieczny, stanowiący zagrożenie dla mieszkańców, z niezadowoleniem odjechał wozem policyjnym.

Mimo, iż Władcy ani Akum nie było, wciąż czuliśmy się jak bohaterzy, czuliśmy takową odpowiedzialność za bezpieczeństwo mieszkańców.

To było nasze pierwsze starcie odkąd pokonaliśmy Władcę Ciem. Bez Akum, dających zawsze niezwykłą siłę, szybkości i tym podobne odbywało się to wszystko znacznie szybciej. Teraz raczej nie zdarzało się nam przemieniać zbyt często w bohaterów. Jesteśmy jednak w każdej chwili znów gotowi pomóc w razie kłopotów.

______________________________
_____________________________

Heej!!

A oto i zgodnie z obietnicą pierwszy rozdział 3 części, zadowoleni?😊 

Takie przedstawienie jak się teraz czują, co zadziało się ostatnio w ich życiu💫

Podoba Wam się okładka?

Mi całkiem, całkiem 😅

Ok, ja już się w sumie żegnam, buziaki! 😘


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top