Rozdział 18 Lila?

I w drzwiach ku mojemu zaskoczeniu stanęła Lila.

Ta dziewczyna, która postanowiła nieźle namieszać w moim życiu. Nie dość, że próbowała skłócić mnie z Alyą to jeszcze z głupiej zazdrości wymyśliła podły podstęp, poprzez który miałam stracić zaufanie do Adriena, widzieć go nie w takim dobrym świetle. Pomysł jej intrygi nie był głupi, raczej nawet sprytny, ale i nieostrożny. Powinna wiedzieć, że takie coś prędzej czy później na pewno zawsze wyszło by na jaw. Odtąd uważam ją za fałszywą żmiję.

Ale jej przyjście tutaj mnie zaskoczyło.

- Lila? - odezwałam się cicho lekko zachrypniętym głosem.

Ona tylko zamiast odpowiedzieć, uśmiechnęła się szyderczo w moją stronę patrząc na mnie z pogardą.

- Ale jesteś głupia. - oświadczyła mi kpiąco ze swoim uśmieszkiem. I podeszła o dobrych kilka kroków bliżej do mojego łóżka.

Ściagnęłam brwi na dół.

- O co ci chodzi? Po co tu przyszłaś? - warknęłam w jej stronę.

Parsknęła śmiechem. Znów poczułam jak sobie ze mnie kpi. I znowu te szydzące spojrzenie w oczy.

- Naprawdę nadal się nie domyślasz? - starałam się ją zrozumieć, odgadnąć co ma na myśli, ale nie miałam pojęcia o co może jej chodzić.

- Możesz powiedzieć jasno? - syknęłam. Już miałam dość tej wariatki.

Spojrzała na mnie, oczywiście nadal z drwiącym uśmieszkiem, potem w okno, następnie jeszcze gdzieś w bok, a kolejno ponownie skierowała wzrok na mnie.

- Może zacznijmy od... Jak myślisz kto zrzucił cię ze schodów? - zadała pytanie a jej uśmiech trochę spoważniał. Na początku nie rozumiałam o co jej chodzi, dlaczego pyta i w ogóle skąd wie, że ktoś mnie zrzucił? Widziała to?

- Widziałaś kto? I co będziesz mnie teraz szantażować, tak? - prychnęłam zdenerwowana.

Zaśmiała się krótko.

- Ja nie mogę, ale ty ograniczona jesteś. - fuknęła.

I wtem pewna myśl uderzyła mi do głowy. Już wiedziałam o co jej chodzi. Byłam już absolutnie pewna. To ona mnie pchnęła.

- Dlaczego to zrobiłaś? - spytałam smutna i zła.- Z jakiej racji, za co?! - krzyknęłam wzburzona.

- Oo, no wreszcie zgadłaś! - zawołała zadowolona. Ona jest chyba chora psychicznie.- Ale mam jeszcze jedną, NIESTETY, złą wiadomość. - powiedziała jak zwykle, kpiąc i szczerząc się nieszczerze.

Nie odpowiedziałam.

- Otóż twój ukochany Adrien ukrywa przed tobą coś strasznego i ...smutnego. Przygotuj się na cios, ostrzegam. Nie znasz prawdy.

- Jak to?... Nie wierzę ci! - krzyknęłam zdenerwowana, niepewnie.

- Niedługo sama się przekonasz... - posłała mi po raz kolejny ten okropny, pogardliwy uśmiech. - Aa i jeszcze jedno.- nagle złapała raptownie palcami za moje dwa poliki kierując moją twarz centralnie w jej stronę, zmuszając mnie tym bym na nią spojrzała.- Powiedz coś tylko Adrienowi to będziesz miała piekło.- syknęła mi w twarz.

Gdy w końcu mnie puściła odezwałam się.

- Ale jakiej prawdy? - domagałam się wyjaśnień.

- Zobaczysz.- prychnęła.- Na dziś oszczędzę sobie twojej histerii. - zapowiedziała i odeszła. - Żegnam się. - powiedziała oschle w drzwiach, po czym zatrzasnęła je za sobą.

Dlaczego ona mnie tak potraktowała? Co ja jej zrobiłam? To ona była złośliwa dla mnie, nie ja dla niej! Za co zrzuciła mnie ze schodów? To nie normalne.

Byłam mocno zdenerwowana. Niemal wściekła. Lila po raz kolejny wtargnęła z brudnymi butami w moje życie. Najpierw chciała mieć dla siebie Alyę, odsunąć mnie od niej. Potem odebrać mi Adriena.

Co jeszcze zrobi?

Od początku czułam, że ta dziewczyna jest wredna i fałszywa, ale naprawdę nie spodziewałam się takiego występu z jej strony.

* * *

Wieczorem ktoś zapukał do drzwi. Był to mój ulubiony gość.

- Adrien! - zawołałam z entuzjazmem. Podszedł bliżej, podsunął sobie szpitalne turkusowo czarne krzesełko pod siebie i usiadł przy mnie.

- Cześć Mari - uśmiechnął się szeroko.- Jak się ma moja piękna?

- Dobrze... - odpowiedziałam powoli. Bałam się powiedzieć mu o Lili. Co jeśli tu przyjdzie i znowu mi coś zrobi? Może lepiej jakby na razie nie wiedział...

Przypomniały mi się jej słowa, w których wspomniała, że Adrien coś przede mną ukrywa.

- Mari... - odezwał się czule, po czym jego dłoń zbliżyła się do mojego zarumienionego policzka. Pomasował go palcami.- Chciałbym Cię o coś zapytać.

- Nie, to ja najpierw zapytam Ciebie.- odparłam hardo.

Patrzył, wyczekując mojej wypowiedzi.

- Dlaczego wciąż nie czuję nóg? Nie sądzę by była jakakolwiek poprawa... Ile to ma trwać? Ile będę jeszcze tu leżeć? Dlaczego nic mi nie mówicie! - poczęłam zirytowana zadawać mu wiele pytań, co do których miałam wątpliwości. Rodzice i mój chłopak coś przede mną ukrywają. To jest pewne.

Patrzył mi tak dziwnie w oczy jakby... jakby miał coś mi powiedzieć. Czekałam zniecierpliwiona.

- Mariś, to normalne... - powiedział jak zwykle.- N-niedługo powinno Ci przejść... Nie przejmuj się tym. - mówił tak jakoś powoli... niepewnie...

Nie przejmuj? Och, ale jak mam się takim czymś nie przejmować!

- Lila Cię odwiedziła? - spytał.

Ale zaraz... skąd on wie? Czy on... czy to...

- Skąd wiesz? - zapytałam podejrzliwie.

- Marinette, posłuchaj, dałem jej adres, bo powiedziała mi, że żałuje swojego zachowania i obiecała, że cię przeprosi za tamto.- wytłumaczył, a w jego głosie wyczułam przejęcie.- Zrobiła tak?

Przez chwilę wahałam się nad odpowiedzią. Moje myśli biły się ze sobą; powiedzieć mu prawdę czy nie?

- Yhm... no przepraszała... - okłamała go. Żmija jedna. Jak mogła. Chce go podstępem zatrzymać przy sobie. Znowu. Niech to cholera.

Przełknęłam ślinę i starałam się patrzeć mu w oczy, nie unikać jego podejrzliwego wzroku, żeby nie zorientował się, że kłamię.

- Marinette? Powiedz prawdę.- jego dłonie zatrzymały się na moich ramionach.

- No... - gwałtownie skierowałam głowę w inną stronę. Westchnęłam ciężko w zdenerwowaniu.- Ale b-boję się... - spuściłam głowę.

Mój kochany Adrien mnie przytulił. Objął mnie swoim ciepłym, silnym ramieniem. Odwzajemniłam gest i wtuliłam się w niego. Czułam się przy nim bezpieczna. Tak bardzo go kochałam.

- Wiem, co zrobiła Lila. - powiedział nadal tuląc mnie do siebie, a moje serce zabiło mocniej.- Nie bój się, nie pozwolę więcej na to. Będzie dobrze.

Trwaliśmy tak przytuleni do siebie w ciszy, ale doskonale się rozumiejąc.

- Adrien? - odezwałam się.- Ja... wiem, że coś uk-krywasz... - stwierdziłam szczerze.

Po dłuższej chwili westchnął głęboko, chyba nie wiedząc co powiedzieć.

* * *

Adrien

Wszedłem do domu uchylonym oknem w moim pokoju, które zawsze tak zostawiałem gdy wymykałem się potajemnie z domu jako Czarny Kot. Mój ojciec i tak nie zwraca na mnie uwagi, i akurat w tym przypadku sprzyja mi to. A ogólnie jest to dla mnie smutne.

Naprawdę wierzyłem, przez pewien czas zacząłem wierzyć, że się zmienił, że znów jest ciepłym, kochającym ojcem. No ale musiałem się pomylić. Moja naiwność, moja wiara mnie zmyliła. Miałem wielką nadzieję, że zrozumiał swoje postępowanie wobec mnie i także innych, ale nie.

Dalej zimny i bez uczuć. Zero uśmiechu, absolutnie zero tryskającej pozytywnie energii.

A Marinette... Moja ukochana chyba domyśla się najgorszego. Bardzo boję się o nią, nie chcę, żeby cierpiała! Dlaczego to spotkało akurat ją? Czym sobie na to zasłużyła?

Lila.

W życiu bym się czegoś takiego nie spodziewał! Nawet jak była wredna, ale to już przekracza granicę normy, jak tak można?! Niech ja ją tylko dorwę.

Byłem wściekły na Lilę, nie dowierzałem, że nowa uczennica zrobiła coś takiego mojej Marinette! A ja głupi jak but jej zaufałem. Od początku jej się podobałem. Chciała mnie siłą dla siebie. Mściła się na Mari, która nie jest tu niczemu winna! Ta dziewczyna jest nienormalna, już nigdy więcej nie pozwolę na to by choć zbliżyła się do Mari! By ją obrażała! Nie pozwolę.

Marinette, po tym jak zapytałem o Lilę, sprawiała wrażenie wyraźnie zlęknionej i poddenerwowanej. Ale to wredna jędza. Naprawdę nie mogę dopuścić by tak się jej bała, razem ją przezwyciężymy!

Ale wciąż do mnie nie dociera jak mogła tak podle postąpić! Teraz to mam ochotę ją na strzępy rozszarpać!

Od początku toczyła grę. Grę, w której głównie chodziło o mnie.

A inna ważna sprawa: kiedy powiem Marinette prawdę? Jaki wybrać dzień? Chociaż to przecież bez znaczenia... Na to nie da się przygotować. Będzie musiała to bardzo przeżywać... Nikt nie życzyłby sobie nigdy takiego czegoś. Tak bardzo mi jej szkoda. Wiem,dobrze wiem, że nie powinienem tak zwlekać, no ale jak powiem prawdę to...no nie chcę żeby cierpiała, chcę jej tego jeszcze oszczędzić... Ale w sumie im później powiem, tym bardziej może być rozczarowana i... zła. A co jeżeli mi tego nie wybaczy? O nie!

Nie Adrien, uspokój się, na pewno ci wybaczy.

Należało by chyba już ją o tym powiadomić... A nawet wcześniej... Jesteśmy dla niej niesprawiedliwi, ja i jej rodzice. Co prawda, dręczy mnie to, ale robimy to dla jej dobra, zdając sobie sprawę, że to będzie dla niej nie mały cios. To wrażliwa dziewczyna. Ale przyrzekam, że pomogę jej! Będę ją motywował każdego dnia, w głębi serca wierzę, że z tego wyjdzie i będzie normalnie chodzić! Tylko... potrzeba czasu.

Marinette

Denerwowałam się. Dręczyły mnie słowa Lili, samo jej nieoczekiwane zajście. Ponadto czułam, że coś jest nie tak. Rodzice udają szczęśliwych, że niby zdrowieję, ale przeczuwam, że coś jest w tej chwili nie tak jak powinno i to nie daje mi spokoju. Chciałabym, aby rodzice w końcu powiedzieli mi co jest na rzeczy. Oświadczam, że jestem gotowa na przyjęcie do siebie złych wieści, niepewność jest gorsza.

Trafiając tu poobijana, spodziewałam się przebywania tutaj przez znacznie krótszy czas. A ten wydłużył się o dwa tygodnie. Mam dość. Domagam się wyjaśnień. Poza tym skoro "tą wiadomość" tak bardzo przede mną kryją, nie chcą nic a nic wspomnieć, starają się udawać jak najbardziej szczęśliwych, pocieszają mnie jakby działo się nie wiadomo co, to czy to co ukrywają nie jest... jakieś straszne? Trzymając mnie w niepewności, tym bardziej wpędzają mnie w niepokój, nie rozumiem co się dzieje, nie wiem.

Coraz częściej mam wrażenie, coraz częściej nasuwa mi się na myśli, że to chodzi właśnie o mnie, że to ze mną jest coś nie tak... Czy faktycznie dzieje się coś tak bardzo niedobrego, jak przeczuwam?...

Nastał kolejny ranek.

Ktoś zapukał do drzwi, skierowałam na nie wzrok. Powoli je otwierał. No nie. To ona.



I znowu ta scena😆 Jak myślicie, do czego jeszcze zdolna jest Lila?

Jeśli się podoba - gwiazdka? Komentarz? :)



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top