💜 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏𝟓 💜
💜
Upewnij się, że przeczytał*ś czternasty rozdział książki "Tylko z Tobą"
Kenzie była naprawdę załamana, wiedząc, że Riko prawdopodobnie widział instastory Milo. Przecież nie napisze do Rosena i nie poprosi o usunięcie story – co miało to dać? Szczerze mówiąc, nie wiedziała, co zrobić, dlatego dla niej teraz najlepszym wyjściem było po prostu pójście spać. Przecież już za siedemnaście godzin miał rozpocząć się jej występ, a nie miała przygotowanego tańca. Czyli była w kropce.
Obudziła się przed dziesiątą, a dokładniej obudził ją jej budzik. Przeważnie budziła się rano z wiadomością od Riko, ponieważ gdy ona się budziła, on chodził spać lub ewentualnie pracował. Tym razem żadnej wiadomości nie było i już wiedziała, że prawdopodobnie chłopak się obraził.
Szybko wstała z łóżka, zakładając kapcie i szlafrok, sięgając po swój telefon. Zdenerwowana zaczęła chodzić po pomieszczeniu, dzwoniąc do chłopaka.
— Cześć.— odezwał się mężczyzna w telefonie.
— Cześć, Riko.— odpowiedziała natychmiast Kenzie, przeczesując włosy ręką.— Przepraszam za to, co stało się–
— Nie mogę teraz odebrać, oddzwonię później.— powiedział mężczyzna, wchodząc jej w słowo.
— Cholerna poczta głosowa. Zawsze daję się nabrać.— warknęła zdenerwowana Kenzie, rzucając telefonem z powrotem na łóżko. Włożyła twarz w dłonie, wzdychając.
Postanowiła, że w tej sprawie pójdzie do Madeline. Ubrała się w obcisłą, krótką, fioletową koszulkę, jeansowe spodenki, trampki, zrobiła szybki makijaż, włosy rozczesała, załatwiła swoje potrzeby fizjologiczne, a następnie szybko poszła do pokoju, gdzie przebywali jej rodzice. Stanęła przed drzwiami, pukając.
— Tak?— spytała Madeline, otwierając drzwi. Gdy zobaczyła córkę, uśmiechnęła się w jej stronę.
— Riko dowiedział się, że spotkałam się z Milo.— wyszeptała załamana Kenzie, podchodząc do mamy ubranej jeszcze w satynową, różową piżamę, przytulając ją.
— Dobrze wiedziałaś, że tak to się skończy, Kenzie.— wymamrotała Madeline prosto z mostu, zaczynając głaskać ją po włosach.— Ewidentnie oszukiwałaś się, że może być inaczej.
— Jak zwykle, cholera, masz rację.— odszepnęła Kenzie, kręcąc głową ze łzami w oczach. Swoim wzrokiem przeleciała po całym apartamencie, jednak nie zauważyła Nicky'ego.— Gdzie tata? On... wie?
— Wie.— odparła Madeline, wpuszczając córkę do środka, zamykając drzwi.— Jest w łazience, spokojnie.
Usiadła z powrotem przy lustrze, wyciągając ogromną kosmetyczkę i robiąc mocny makijaż. Kenzie usiadła na łóżku swoich rodziców, kładąc dłonie na kolanach, stresując się chyba wszystkim.
— Zostawię was samych.— powiedziała Madeline, wstając z podłogi, gdy była już pomalowana i ubrana w różowy top i tego samego koloru spodenki.— Pójdę po śniadanie.
— Jasne.— odpowiedział Nicky, lustrując swoją żonę wzrokiem i zagryzając wargę. Jednak gdy wyszła, biorąc tylko telefon, potrząsnął głową, odwracając się w stronę córki, której mina mówiła wszystko.— Ja nawet nie wiem, co powiedzieć.
— Jak zawsze miałeś rację.— jęknęła Kenzie, wkładając twarz w dłonie, a Nicky usiadł obok niej, obejmując ją ramieniem.— Niepotrzebnie poszłam z Milo, mogłam się tego spodziewać... To wszystko moja wina.
— Słuchaj, dobrze wiesz, że zawsze będę po twojej stronie, bo jesteś moją małą córeczką, ale tutaj masz rację.— odparł Nicky, głaszcząc ją po włosach.— Przynajmniej masz świadomość, że popełniłaś błąd. Na twoim miejscu natychmiast ratowałbym swoją relację z Riko, choć uważam, że on nie jest taki, by obrazić się o coś takiego.
— To dlaczego nie odbiera?— spytała zdenerwowana, unosząc głowę.
— A pomyślałaś, że może śpi zmęczony po pracy?— zauważył Nicky ze śmiechem.— W Californii jest już późno, więc...
— Totalnie o tym nie pomyślałam.— westchnęła Kenzie, uderzając się otwartą ręką w czoło.— Jestem głupia.
— Nie masz prawa tak mówić.— powiedział stanowczo Nicky, odgarniając jej włosy z twarzy.— Jesteś naprawdę mądrą młodą kobietą, choć trochę zagubioną...
— Wiem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przyjechałam tutaj wygrać program, a zajmuję się wszystkim, tylko nie tym. Nie taki cel sobie obrałam...— wymamrotała zmartwiona Kenzie.
— Pamiętaj, że nikt nie może stanąć na drodze do twoich marzeń. Jeżeli obrałaś sobie cel, że zwyciężysz, to musisz zrobić wszystko, by wypełnić to zadanie, inaczej będziesz się o to obwiniać.— stwierdził Nicky.
— Jesteś naprawdę wspaniały.— odparła Kenzie, a następnie wyprostowała się i ucałowała czoło swojego ojca, który ją przytulił.
Po zjedzonym wspólnie śniadaniu Kenzie od razu ruszyła do swojego apartamentu, by zacząć wymyślać idealny taniec, a w tym czasie Madeline przeszła się do ogrodu hotelowego, gdzie znajdowały się cudownie rozrośnięte, różowe róże. Nicky w tym czasie załatwiał kolejną atrakcję dla nich.
Kobieta nagle usłyszała dzwonek swojego telefonu, dlatego spojrzała na jego ekran. Osoba, która dzwoniła, nieco ją zadziwiła. Mianowicie był to Riko.
— Halo?— spytała Madeline, unosząc telefon do ucha, wciąż przechodząc się po świetnie urządzonym ogrodzie po ścieżkach wyłożonych żwirkiem.
— Dzień dobry, pani Harper.— usłyszała głos niedoszłego chłopaka swojej córki.
— Jeszcze raz powiesz do mnie „pani”, a przysięgam, że wsiądę w samolot, wrócę do Californii i skopię ci tyłek.— powiedziała ze śmiechem Madeline.
— Oczywiście.— odpowiedział od razu Riko, również chichocząc.— Chciałem ci coś wytłumaczyć...
— Jasne, słucham.— odparła Madeline, wyciągając dłoń i przejeżdżając nią po pięknej róży.
— Obiecałem Kenzie, że po jej wygranej zabiorę ją na Malediwy, choć myślałem, że odebrała to jako żart... Dlatego nie chcę jej zawieść i potrzebowałem pieniędzy. Obiecuję, że wszystko ci oddam.— wytłumaczył zdenerwowany Riko, co świadczyło o jego głosie. Dzień temu Tommy poprosił Madeline o kilkadziesiąt tysięcy, które później przekazał Riko.
— Hej, Riko, spokojnie. Nie musisz mi absolutnie nic oddawać.— powiedziała natychmiast Madeline.— Ale powiem ci, że Kenzie taka nie jest, wiesz? Rozumie, że nie wszyscy mają pieniądze, ona nie oczekuje od ciebie jakichś drogich wycieczek. Uwierz mi, że twoja obecność by jej wystarczyła. Chcę też, żebyś wiedział, że ona absolutnie nic nie czuje do Milo, a ich wypad był tylko wypadem przyjacielskim...
— Nie mam nic przeciwko temu, Madeline, naprawdę.— odpowiedział poważnie Riko.— Przecież przyjaciele to nic złego, cieszę się, że Kenzie jest szczęśliwa i trzymam kciuki za jej sukces.
— Będę załamana, jeżeli nie zostaniesz moim zięciem.— odpowiedziała ze śmiechem poruszona Madeline, że jej córka znalazła kogoś takiego.
Dla Kenzie zawsze ideałem mężczyzny był jej własny ojciec i jako nastolatka podziwiała związek swoich rodziców. Był taki wyjątkowy, jak z bajki, bez kłótni – w takim przekonaniu żyła nastoletnia Kenzie. Kiedyś jednak dowiedziała się, że związek to nie tylko szczęśliwe chwile i wzloty, ale te najgorsze momenty i upadki. To uświadomiła sobie całkiem niedawno. Zawsze chciała mężczyznę, który byłby identyczny, jak jej ojciec. Miły, opiekuńczy, dojrzały, ze świetnym poczuciem humoru, niezależny, no i przystojny. Znalazła kogoś takiego i stojąc tuż przy wyjściu na scenę, chciała mu udowodnić, że jest czegoś warta, a jej sukces nie zależy wyłącznie od jej rodziców.
Wzięła głęboki wdech i wydech, czekając, aż w końcu prezenterzy ją przedstawią. Poprawiła swoją obcisłą, fioletową koszulkę, mając na sobie także krótkie, czarne spodenki, ale także rozpuszczone włosy.
— A teraz czas na wspaniałą Kenzie Harper!— krzyknął jeden z prezenterów, a Kenzie wyszła na scenę w kształcie gwiazdy. Motyw sceny zmienił się na kolor fioletowy, a podłużne ekrany aż do samego sufitu na jakieś dziesięć metrów przybrały jej ulubiony kolor.
I w końcu rozległa się muzyka, a była to piosenka „Wolves” Seleny Gomez. Stojąc pośrodku, jedną swoją dłoń uniosła i opuściła w dół po skosie, robiąc przeplatankę z nóg. Stając, odbiła się w drugą stronę, swoimi rękami przejeżdżając w dół swojego ciała. Stanęła prosto, ręką dotykając swojego ramienia, stając bokiem, wystawiając ręce przed siebie. Ponownie stanęła prosto, unosząc dłonie do głowy i powoli nią kręcąc. W rytm muzyki opuściła ręce i zarzuciła je za siebie, znów stając naprzeciwko widowni, łapiąc się za swoje uda i kręcąc biodrami. Odwróciła się, delikatnie podskakując, wsuwając dłonie w swoje włosy. Podskoczyła wyżej niż wcześniej, dotykając rękoma podłogi, po chwili unosząc się i odgarniając włosy. Stanęła tyłem do widowni, jednak na kilka sekund, ponieważ z chwilą później zaczęła „biec” do tyłu, znów przenosząc się na środek sceny. Jedną rękę położyła na swoim biodrze, drugą dłoń unosząc i powoli ją opuszczając, poruszając biodrami. Okręciła się wokół własnej osi, przeplatając nogi, wystawiając rękę przed siebie. Po chwili uniosła obie ręce do góry, delikatnie podskakując i opadając na podłogę z wyprostowanymi nogami. Prawą nogę przełożyła na lewą stronę dosłownie na sekundę, wracając do pierwotnej pozycji. Usiadła bokiem do widowni, powoli się podnosząc. Uniosła się na kolanach, stając w rozkroku delikatnie ugięta, znów machając włosami i stając prosto. Dwa razy podskoczyła w miejscu, okręcając się o sto osiemdziesiąt stopni, wykonując zgrabne, w rytm muzyki ruchy rękoma. Jedną dłoń uniosła, a później opuściła, unosząc drugą, przez cały czas poruszając biodrami. Wyskoczyła, załączając ręce i wystawiając ją w swoją lewą stronę, wykonując kolejne, dość trudne do zapamiętania ruchy rękoma i tułowia. Później pokazała swoje umiejętności dolnej części ciała, unosząc ręce do góry i robiąc falę swoim tułowiem i brzuchem. Później okręciła się, a na samym końcu uklęknęła, przez chwilę twerkując, siadając na scenie i odchylając głowę do tyłu.
Kiedy ogarnęła, że wszystko wyszło idealnie i tak, jak zaplanowała, odetchnęła z ulgą. Ponownie odgarnęła włosy z twarzy, uśmiechając się w stronę kamery i widowni, puszczając także oczko i posyłając buziaki. To był pierwszy krok do tego, by udowodnić wszystkim, że jej sukces nie zależy od Nicky'ego i Madeline.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top