Rozdział 23 Gabriel moimi oczami

Adam

Po odzyskaniu brata, po wskrzeszeniu go za pomocą miraculum spełniania życzeń, cieszyłem się, że mogę znów go zobaczyć. Były tylko dwa życzenia, jedno już wykorzystałem, mój brat za jego sprawą powrócił do żywych w bardzo niezwykły sposób. Magia miraculów od zawsze budziła we mnie ciekawość. Zapragnąłem poznać jak działają te magiczne przedmioty.

Gdy dowiedziałem się o śmierci Gabriela, parę dni później znalazłem się w jego domu, aby trochę posprzątać, miał tylko mnie. Tamtego dnia przyrzekłem sobie, że zemszczę się na osobach, które spowodowały jego śmierć. Mianowicie na trzech głównych bohaterach - Biedronce, Czarnym Kocie i... dziewczynie z miraculum Pawia. Denerwowało mnie jak ludzie mogą oklaskiwać kogoś, jak im nie wstyd pokładać hołd komuś, kto zabił. Zabił mojego brata. Moc Biedronki oczywiście uleczyła wszystkich oprócz niego!

Jego zabili.

Bohaterzy zabili drugiego człowieka.

Już dawno stracili miano bohaterów w moich oczach. Znienawidziłem ich. Żałuję, że nie mogłem temu jakoś zapobiec, nie było mnie wtedy w Paryżu, wyleciałem do Stanów, nie utrzymywałem zbytnio z Gabrielem kontaktu. Jakoś tak wyszło. Jesteśmy zimnymi draniami i to nas łączy.

Zdaję sobie sprawę, że był psycholem, (właściwie JEST, bo go wskrzesiłem, lecz mówię o czasach, kiedy go zabito) ale mimo to zapragnąłem się zemścić na osobach, które odebrały mu życie.

Przewidując w jego luksusowym ogromnym mieszkaniu, wpadłem na pomysł, żeby trochę poszperać w jego rzeczach, pomyślałem, że uda mi się znaleźć księgę dotyczącą miraculi, on bardzo się nimi fascynował, chciał odkryć ich tajemnicę, nadszedł czas, że łaknął posiąść je wszystkie, jedno udało mu się wykraść, zaczął wywoływać "wojny" za pomocą czarnych motyli, bo choć były małych rozmiarów i wyglądały całkiem niewinnie, zło jakie się w nich kryło, było nie do opisania. Władały czyjąś duszą, zranioną duszą, czyiś ból stawał się wówczas siłą, która podlegała kontroli "potwora". Zło wyżerało myśli, zamykało serce w skorupie lodu, wdrążało się w krew, mordowało racjonalność. Zamieniało duszę w popiół. Z ust ofiar wylatywały słowa, których wcale nie chciały mówić, a one były bezradną marionetką w rękach "potwora".

To wszystko dopóki Biedronka nie pozbawiła zaklęty przedmiot ukrytego w nim zła. To też była magia. Tego dowiedziałem się z księgi Gabriela, którą udało mi się znaleźć dopiero po kilku dniach. Tam też zawarte były informacje na temat unikatowego miraculum spełniania życzeń. "Niebezpieczne, lecz skuteczne. Możesz zażyczyć sobie dosłownie wszystkiego. Wiedz jednak, że gdy wypowiesz, już nie cofniesz tego. Użyj z głową, tylko w razie konieczności, inaczej źle może być z tobą. Nie ma co kryć, że życzenie bardzo precyzyjne musi być. Pamiętaj, masz tylko dwa. Dwa życzenia"

Gdy już przywróciłem brata na ziemię, zamierzałem odpuścić, jednak zanim zdążyłem wypuścić Chloe, Gabriel stanowczo zaprzeczył, powstrzymał mnie przed tym twierdząc, że bardzo dobrze zrobiłem zamykając ją. Gabriel powiedział, że jest żądny zemsty, że zrobi z nimi to, co oni zrobili z nim - tak brzmiały jego ponure słowa. Trochę się przeraziłem nienawiścią, jaka była wpleciona w jego słowa, ale cieszyłem się, że wrócił, że sprawiłem mu tym ogromną przysługę i że dokończy w końcu to o czym marzył - realizację swojego dzieła - zawładnięcia nad światem tak jak te Akumy władają nami. Zawsze cieszył się z nieszczęścia innych, w jego sercu nie było ani milimetra miejsca na skruchę, a wypełnione było zaś nienawiścią, rządzą, złą energią, nieczystą grą, podłymi zamiarami. Myślę, że był tak naprawdę nieszczęśliwy. Właściwie to był okropnym psycholem.

W sumie byłem trochę podobny do swojego brata.

Jednak kiedy jeszcze nie znalazłem księgi w domu Gabriela, zdecydowałem wziąć sprawy w swoje ręce, chciałem zemścić się na Biedronce oraz jej sprzymierzeńcach, którzy także przyczynili się do śmierci Gabriela. Powoli realizowałem swój plan. Trochę minęło zanim udało mi się nie zauważalnie przemknąć przez dom tego starca i wykraść odpowiednie miraculum, po to aby tylko odzyskać Gabriela.

Szczerze początkowo miałem prosić do tej brudnej roboty Victora, żeby poszedł dla mnie bowiem po tę księgę, ale że był młodym głupcem, pomyślałem, że lepiej będzie gdy sam się tym zajmę. "Jeśli chcesz coś uzyskać, działaj sam"-  to było moje powiedzenie, choć nie można go dopasować do każdej sytuacji.

Nie zależało mi na Victorze w żaden sposób, ja miałem na celu jedynie go wykorzystać do realizacji nieczystego planu, by nie wpaść w ręce policji. Ten przygłup, wyobraźcie sobie, zaufał mi. Zaufał takiemu nikczemnemu kłamcy jak ja. Po prostu mnie nie znał. "Każdy widzi za kogo uchodzisz, ale nikt nie wie kim jesteś"

Trochę się znam na zagrywkach przeciw policji, osobiście uważam nawet, że jestem w tym lepszy od Gabriela, lecz on tego nie słuchał, buntował się i działał beze mnie.

Byłem przygotowany jakby Victor na mnie kiedyś doniósł, posiadałem bowiem fałszywe dowody przeciwko niemu, zdobyłem odciski jego palców i poza tym to nie ja wypisuję groźby do ludzi...

Jego i tak nie wpakują do pierdla, ponieważ jest o rok za młody na to.

On pisał do Biedronki, kazałem mu ją nastraszyć i wypisywać głupoty od czasu do czasu. Gdybyście wiedzieli jaki miałem z tego blond-włosego głąba ubaw...

Cóż miał do stracenia ten naiwny Victor skoro za napisanie parę głupich SMS-ów, mających na celu zastraszyć Biedronkę, ale przede wszystkim wprowadzić ją w pułapkę, miał otrzymać nie byle jaką sumę? Oczywiście to było tylko kłamstwo, za naiwność trzeba płacić. Chociaż wprawdzie nie zrobiłoby mi to w zasadzie różnicy jakbym dał mu trochę tych pieniędzy. Z jego perspektywy wyglądało to bardzo korzystnie; wprowadzanie Biedronki w błąd za pomocą głupich prostych wiadomości, a w zamian kasa, tylko że nie wiedział o fałszywych dowodach przeciwko niemu i o tym co tak naprawdę chcę osiągnąć.

Spytacie zapewne jak go poznałem i skąd wiedziałem, że Marinette to Biedronka? Z tym pomógł mi Victor, ze znalezieniem jej, a w papierach Gabriela ukryte były dane o niej. Gabriel miał obsesję, zapisał bardzo dokładnie jej wygląd, wzrost, imię, nazwisko, pochodzenie, miejsce zamieszkania...

Miał na celu ją zniszczyć.

A co do samego poznania Victora, któregoś dnia, wracając wieczorem z zakupów, ujrzałem grupkę trzech stojących za rogiem chłopców. Nie wiem dlaczego, ale postanowiłem ich wtedy chwilę podsłuchać. Blondyn żalił się im, że jego rodzice słabo się dorabiają, mówił, że potrzebuje pieniędzy.

Od razu mnie zainteresował i przyszło mi na myśl, że mogę go wykorzystać do moich niecnych planów, bo majątek to Gabriel posiadał spory, nawet wiem gdzie był schowany w jego mieszkaniu, nie tylko w sejfie go trzymał, miał naprawdę dużo pieniędzy.

Wtedy podszedłem do chłopaka i zaproponowałem "pomoc w zamian za pomoc". Zgodził się prawie bez oporu. Widoczenie potrzebował na poważnie tych pieniędzy lub to ja jestem niezwykle przekonujący, myślę, że jedno i drugie wchodzi w gre. Tak naprawdę wcale jakoś prędko nie zamierzałem mu dać tych pieniędzy, a nawet wcale. Później zacząłem go szantażować, żeby w końcu przyprowadził mi Pawicę, obiecałem, że tylko ją postraszę, chłopak się sprzeciwiał, dowiedziałem się, że to jego dziewczyna, wtedy ucieszyłem się i powiedziałem, że tym lepiej, bo ma ułatwione zadanie. Z drugiej strony zastanawiam się jak ona mogła z nim chodzić i powierzyć mu największy sekret, ciekawe co będzie jak się dowie, że wydał ją przy pierwszej okazji. Naiwna. Lecz jej nie współczuję.
Chłopak powoli tracił do mnie zaufanie, niepokoiło mnie to i zdeterminowało do stworzenia fałszywych dowodów przeciwko jego osobie, tak w razie czego. Moje szantaże z czasem stawały się bardziej zaawansowane, aż w końcu zagroziłem mu śmiercią. Tak naprawdę nie zamierzałem go zabić, ale ubaw i przyjemność sprawiało mi, gdy ktoś się mnie bał. Gabrielowi też sprawiało to satysfakcję. Jego to i śmierć cieszyła. Nie przeszkadzało mi to jednak. Akceptowałem brata takim jakim był i aktualnie JEST, ja sam wcale nie uchodziłem za niewiniątko. Sam wprawdzie nie rozumiałem dlaczego tak bardzo lubiłem widzieć strach w oczach innych spowodowany moją osobą. Raz już udało mi się oszukać policję, wierzę, że dokonam tego i tym razem.

Teraz, odkąd Gabriel wrócił, nie mam już wyznaczonego celu, tego dekla Victora puszczę chyba wolno, rzecz jasna, bez kasy, którą mu obiecałem, a Gabriel dokona tego czego tam chciał. Może teraz on posłuży się tym głupcem, bo zdaje się, że kazał mu wysłać do Biedronki wiadomość, mającą na celu ją naprawdę wystraszyć. Przywróciłem bratu życie, zatem mogę dać sobie spokój z zastraszaniem Biedronki, nie zależy mi już na zemście, gdyż albowiem jestem przekonany, że człowiek o najbardziej lodowatym sercu jakie znam - Gabriel Agreste, mój brat - odpowiednio ją ukara, a także pozostałą dwójkę, która też sobie nagrabiła.
___________________________________________________________________

Cóż, cały rozdział składał się z przemyśleń Adama. Może przynajmniej lepiej go poznaliście, jego osobowość, zamiary... 😄

W kolejnym dużo akcji!!😏😏
Dlatego ten rozdział był taki odpoczynkowy 😂😉

Ktoś jeszcze czyta? ;p <3  Bo powoli zbliżamy się do końca... Powtarzam, powoli (:  Rozdziałów będzie ze 30, może więcej :D 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top