nie nie nie

Emma

Przełknęłam głęboko ślinę, czyżby RM nie przyszedł, bo nasze zdjęcia z dnia gdy się załamał wyszły na jaw?
-W gazetach piszą o nas, że nasza kariera upada- powiedział Jin.
-A także- dodał.
-O tej sprawie gdy zbiegłeś ze sceny- przeczesał ręką włosy.
-Musimy znaleźć nowego Menadżera. Ja z Jungkookiem już się tym zajęliśmy- powiedział.
-A co ze mną?- spytał Jimin.
-O tym akurat piszą dobre rzeczy, ale też kłamią. Napisali, że zbiegłeś, dla fanki i teraz każda fanką mdleje na koncertach, bo oczekuje tego samego zachowania- prawie każdy z nas parsknął śmiechem, ja zresztą też. Rozmawialiśmy jeszcze trochę o ważnych sprawach.
-Okej. To my już nie przeszkadzamy- powiedzieli wychodząc. Gdy zamknęli drzwi Jimin rzucił się na mnie, a ja zaczęłam się śmiać.
-Przestań!- zaczął mnie łaskotać, próbowałam go odepchnąć od siebie, ale był ciężki.
Usiadł na mnie rozkrokiem i znowu zaczął mnie całować, ja nie mogłam przez śmiech.
-Jiiimiiiin! Nie mam ochoty!- krzyknęłam.
-Kiedy to w końcu zrobimy?- spytał całując mnie w szyję i robiąc malinki.
- Kochasz mnie?- spytałam i spojrzałam mu w oczy.
-Całym sercem- odpowiedział i chciał ściągnąć bluzkę.
-To poczekasz!- odepchnęłam go. On udał, że jestem na tyle silna, że go przewaliłam. Położył się na plecach.
-Tak cieeebie praagne!- krzyczał jak najgłośniej.
-Dawaj stary!- słuchać było jak chłopacy krzyczą za drzwiami.
-Ciiicho- położyłam się na nim, ręce oparłam o jego klatę.
-Kooocham E..!- nie pozwoliłam mu dokończyć i zaczęłam całować by tylko go uciszyć.
-Proszę cicho.. Jimin- a on tylko zacharczał udając złego i odchylił głowę do tyłu.
-Po co mi dałaś tu te ciuchy?- ryknął, delikatnie zsunął mnie z niego i wstał. Usłyszałam jak coś spada na ziemię, w tej chwili przypomniało mi się o narkotykach RM będących w moich kieszeniach spodni. Gwałtownie wstałam i na niego spojrzałam. Ponosił właśnie saszetke z ziemi.
-Emma, co to ma znaczyć?- spytał.
-Jimin- myślałam, że się popłacze. Dopiero było tak dobrze.
-To nie moje- chciałam cofnąć czas. Dlaczego musiałam o tym zapomnieć?
Widziałam mnóstwo łez napływających do oczu Jimina.
-Uwierz mi- głos mi się całkiem załamał. Nie mogłam powiedzieć, że to należy do NamJoon'a. Ich przyjaźń wtedy na pewno by nie przetrwała. Jimin zaczął pakować moje rzeczy.
-Przestań! Ja cię kocham!- dosłownie ryczałam.
-Zostaw!- prosiłam i próbowałam go przytulić.
-Nie Emma, nie. Co jeszcze bierzesz?- spytał. Jego twarz była cała czerwona.
-Jimin ja nie mam dokąd iść!- powiedziałam.
-Mam to w dupie- krzyknął mi prosto w twarz zapinając moją walizkę.
-Aha, rozumiem. Czyli jak jest dobrze to ze mną będziesz, a gdy coś się zjebie, to wtedy mnie opuścisz?- spytałam. Nic nie odpowiedział, nie widział co.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top