kocham cię
Jimin
Emma szła bardzo szybko, ledwo za nią nadążałem. Byliśmy za budynkiem w którym był koncert.
-Emma, odwiozę cię. Dobrze?- powiedziałem.
-Jimin, nie tym razem. Pójdę do pobliskiego miasta i zadzwonie po taksówkę- powiedziała.
-Wiesz, że to nie twoja wina? Ona już dawno mnie wkurzała- nie chciałem by się obwiniała.
-Dlaczego mnie tak bronisz. Powiedz mi, dlaczego ci tak zależy?- nie wiedziałem co powiedzieć. W tym momencie, albo mogłem wygrać, albo zginąć. Było mi bez różnicy, bez niej i tak moje życie nie miało sensu. Podeszłem do niej i by nie mogła nic zrobić złapałem jej ręce i trzymałem u dołu. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, gdy nasze usta się złączyły. Na początku nie odwzajemniła moich pocałunków.
-Kocham cię- szepnąłem i zacząłem całować jej szyję. Emma bardzo szybko oddychała. Gdy skończyłem przytuliłem ją i nie chciałem puścić, nie chciałem znowu jej stracić.
-Ja ciebie też- odpowiedziała. Ta chwila była cudowna, nic już nie mówiłem, nie chciałem jej popsuć. W końcu zgodziła się by ją odwieźć. Gdy dojechaliśmy było już strasznie ciemno.
-Nie chce byś jechał, zostań u mnie. Pojedziesz rano- znowu wróciła ta Emma którą kochałem, pełna troski i miłości. Zaparkowałem gdzieś i weszłem z nią do domu.
-Ciii..- położyła palec na ustach.
Spokojnie weszliśmy na górę. Usiadła na łóżku i związała włosy gumką którą miała na ręce.
-Tam jest toaleta jakbyś chciał- wskazała niebieskie drzwi w jej pokoju.
-Okej, szczerze przyda mi się prysznic- zaśmiałem się, a ona posłała mi lekki uśmiech. Weszłem do toalety i rozebrałem się. Włączyłem prysznic.
-Nasza miłość jest pojebana- pomyślałem i się zaśmiałem. Po umyciu się, wyszłem spod prysznica i skapnęłem się, że nie mam czym się wytrzeć. Założyłem majtki i lekko uchyliłem drzwi.
-Emma- trochę się wstydziłem.
-No?- spytała.
-Nie mam ręcznika- na co wybuchła śmiechem.
-Przestań! Daj jakiś- powiedziałem, też chciało mi się śmiać, ale byłem na początku zbyt skrępowany sytuacją, szybko to minęło. Usłyszałem jak grzebie po szafkach i usłyszałem jej kroki. Schowała się za drzwiami i wyjęła rękę z ręcznikiem w moją stronę by tylko mnie nie zobaczyć. Ja otworzyłem bardziej drzwi i pociągnąłem ją do siebie. Nie dało się ukryć, że na początku spojrzała na moją klatę, a później jej wzrok przeszedł niżej po czym zamknęła oczy.
-Wstydzisz się?- spytałem. Nie odpowiedziała tylko zaczęła się cofać. Nie chciałem jej pozwolić. Wciągnąłem ją do toalety i zamknąłem drzwi.
-Przestań- powiedziała śmiejąc się, a ja ją przytuliłem.
-Ty zawsze jesteś taki ciepły- powiedziała.
-Będę cię ogrzewać- pogłaskałem ją dłonią po włosach i pocałowałem w czoło.
-Dobrze. Idę spać- wyszła, chciałem więcej, ale nie zamierzałem jej namawiać. Nie chciałem jej wystraszyć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top