4.
Wchodząc do klubu chłopaki zbili piątki z ochroniarzami. Cam coś powiedział do nich, i pokazał na mnie. Nie powiem trochę mnie to zdziwiło. W każdym razie weszliśmy bez kolejki, i bez sprawdzania dowodów. W środku panował typowy, imprezowy klimat. Schodząc po schodach za Mattem czułam się jak w teledysku. Aktualna piosenka była, ładnie mówiąc średnia, więc poszliśmy do baru. Matt kupił mi drinka. Oni wypili kolejkę. Nagle zdarzyło się coś bardzo nieprzewidywalnego w Amerykańskim klubie. Puścili disco polo. Moja mina musiała być świetna, bo wszyscy trzej kładli się ze śmiechu. Cam poprosił mnie do tańca. Czy to normalne, że takie piosenki lecą na imprezach w LA? Parkiet zaczął się zapełniać, akurat na tej piosence. Przez moment czułam się jak w Polsce. Cameron kręcił mną, przyciągał do siebie. Na koniec wziął na rękę. Wstydziłam się trochę. Cały wieczór minął na tańcu i kilku drinkach. Wróciliśmy taksówką. Chłopaki spali u Nasha, ja z nim dzielę płot. Nie mieliśmy do siebie daleko. To był piątek. To znaczy piątek był jak wychodziliśmy. Aktualnie jest sobota. Godzina 3:37. Wymieniliśmy się numerami, a następnie pożegnaliśmy. Umyłam się, przebrałam w piżamę. Była 4:00. Rozpierała mnie energia, więc postanowiłam napisać do Camerona.
Ja: Cammm nudzi mi się
Cam: Idź spać jest 4 rano
Ja: Nie chcę
Ja: Chodźmy na pizzę. Jestem głodna
Cam: Łucja jutro pójdziemy. Nie jesteś głodna tylko śpiąca. Uwierz mi
Ja: No może troszkę
Cam: Dobranoc Lucy, słodkich snów <3
Ja: Dobranoc Cammy ;*
Zgasiłam światło, położyłam się i rzeczywiście byłam zmęczona.
*Następny dzień*
Obudził mnie telefon.10:07. Dzwonił Nash.
~Cześć Łucja! Wstawaj szkoda dnia!
~Jejku Nash dopiero się położyliśmy.
~Co masz na śniadanie?
~Nie wiem. Zrobię sobie naleśniki
~Idziemy do Ciebie na śniadanie
~Tsa, pewnie, wpadajcie
~Nie żartuję. Do zobaczenia
Rozłączył się. Za chwilę wbiją do mnie Cam, Nash i Matt a ja jestem w piżamie. Po prostu cudnie. Przebrałam się szybko w szorty i koszulkę z wycięciami pod rękami. Nie malowałam się. Zrobiłam dwa warkocze. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Potem kolejny, i kolejny, i kolejny...
-Ale sobie rozrywkę znaleźliście. - Naskoczyłam na nich naburmuszona.
-Zluzuj to tylko zabawa. To gdzie te naleśniki? Spytał Nash pełen życia.
-Trzeba je zrobić.
Poszliśmy do kuchni. Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki i przybory kuchenne. Zrobiłam ciasto, a Matt usmażył pancake'i. Po chwili, na dużym talerzu leżał stos naleśników. Polaliśmy je syropem klonowym. Po skończonym posiłku brudne naczynia wstawiliśmy do zmywarki. Poszliśmy do mnie do pokoju. Przypomniało mi się, co wczoraj obiecał mi Nash.
-Heey, Nashyy a pamiętasz, co mi wczoraj obiecałeś?
-Zależy. A co?
-To teraz możesz spełnić tą obietnicę. Mogę Cię uczesać?
Zaczęliśmy się śmiać. Nash pozwolił abym mu "zmieniła" fryzurę. Usiadłam po turecku na łóżku a on na podłodze przede mną. Wzięłam szczotkę i gumki do włosów. Chłopaki śmiali się z nas i robili Snapy. Zrobiłam Nashowi dwa francuzy. Teraz Matthew usiadł na jego miejscu. Z własnej woli. Zdziwiło mnie to trochę, ale czemu nie. Mattowi zrobiłam warkocz zaczynający się przy czole, a na czubku głowy zmieniający się w koczek. Średnio mi to wyszło. Trudno, i tak się na tym nie znają. Dowiedziałam się, że Cam nie lubi, gdy dotyka się jego włosów, ale dla mnie zrobi wyjątek. Chłopak miał najkrótsze włosy z nich wszystkich, więc nie miałam pola do popisu. Zrobiłam mu malutkie kucyczki ze wszystkich włosów. Bawiliśmy się świetnie. Zgłodnieliśmy, a ja wspomniałam o pizzie. Zamiast ją zamawiać, postanowiliśmy pójść, do Nasha (miał wszystkie składniki) i ją zrobić. Gdy schodziliśmy po schodach Krystian wszedł do domu. Przywitałam się z bratem, a potem przedstawiłam moich nowych kolegów. Powiedziałam mu gdzie idziemy. Kiedy wychodziliśmy Kris zlustrował ich wzrokiem, za co dostał z łokcia w brzuch. Po 2 minutach byliśmy u Nasha. Okazało się, że nie jesteśmy sami. Poznałam młodszego brata Nasha – Hayes'a. Mniej więcej wzrostu Camerona, chłopak z podobnie jak Nash prawie czarnymi włosami i błękitnymi oczami. Wydaje się być miły. Poszliśmy do kuchni i zaczęliśmy robić pizzę. Oczywiście mąka była w całej kuchni, (bo jakże by inaczej). Z resztą inne składniki skończyły tak jak ona. Pizza nie wyszła tak źle jak sądziłam. Była wręcz pyszna! W międzyczasie dowiedziałam się, że będę w klasie z Nashem i Cameronem. Będzie ciekawie. Ale to dopiero w poniedziałek. Na razie jest sobota. Zaczynało się robić późno, więc poszłam do domu. Wszystko, co zdarzyło się w ciągu tych dwóch dni było jak z bajki. Oby nie okazało się, że to jest bajka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Końcówka... Omg... Połowa tego rozdziału to takie masło maślane, a trochę nad nim siedziałam. Do następnego! <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top