2.
Nagle poczułam silne uderzenie w twarz.
-Cameron, co ty zrobiłeś?!
-To ty tak podajesz Nash!
Moje okulary przeciw słoneczne, zmasakrowane leżały obok piłki do nogi. Zza płotu zobaczyłam wystające głowy. Dwaj przystojni chłopcy mniej więcej w moim wieku.
-Przepraszam bardzo, naprawdę nie chciałem. Nic Ci nie jest?- Spytał chłopak z czekoladowymi oczami.
-Niee, jest Oki.
Podeszłam bliżej do płotu z ich piłką pod ręką.
-Krew leci Ci z nosa!- Zauważył drugi. Miał naprawdę piękne, duże, błękitne oczy. Podobne do moich.
-Nie, to nic. Bywało gorzej. – Uśmiechnęłam się delikatnie i oddałam im piłkę.
-Jesteś sama? Ma, kto ci pomóc?- Spytał niebieskooki.
-Jestem sama, ale tu naprawdę nie ma, co pomagać!
-Nie daruję sobie jak Ci nie pomogę!- Wtrącił się „winowajca".- Poczekaj, zaraz będziemy.
Zdaje mi się, że skądś ich kojarzę. Ale na tę chwilę nie mogę sobie przypomnieć skąd. No trudno!
-Cześć pieskuu!
Usłyszałam ich głosy, zbliżające się do ogrodu.
-Maja! Maja chodź tu!
Pies przyprowadził gości. Dopiero teraz zobaczyłam jak wysoki jest chłopak z prawie czarnymi, dłuższymi włosami i niebieskimi oczami.
-Jestem Nash.- Przedstawił się wyżej opisany. Wyciągnął rękę i pokazał rząd równych, białych zębów.
-A ja Cameron. – Powiedział drugi. Był trochę niższy niż Nash, ale i tak wyższy ode mnie o głowę. Jego naprawdę piękne czekoladowe, duże oczy zdały mi się jeszcze piękniejsze. Był ciemnym blondynem, lub jasnym szatynem, nigdy tego nie umiem rozróżnić. On również uśmiechnął się. Jak dla mnie mógł by reklamować wybielającą pastę do zębów. Od razu bym ją kupiła. W każdym razie obaj byli naprawdę przystojni.
-Łucja, miło mi.- Oczywiście podałam im od razu rękę.
-No, pokaż, co Ci Cam zrobił- zaśmiał się Nash.- Daj jakiś ręcznik.
Podałam mu biały ręczniczek podobny do tego z hotelu. Zamoczył go w zimnej wodzie i przyłożył mi go na czoło. W tym samym czasie Cameron przyniósł chusteczki, i dał mi jedną żebym trzymała ją przy nosie. Czułam się trochę jak jakaś gwiazda, której każdy chce wytrzeć krew z rozwalonego nosa. Krwotok ustał. Rozłożyłam ręcznik na suszarce. Dopiero wtedy przypomniałam sobie, że jestem jedynie w dwuczęściowym stroju kąpielowym. Szybko sięgnęłam po bluzkę, w której byłam wcześniej. Nadal mało, ale już lepiej.
-Ej, Lucy skoro dzisiaj przyjechałaś to może pokażemy ci miasto? Co ty na to? Zgaduję, że i tak nie masz planów na wieczór. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Pewnie!
-To o 16 przyjdziemy po Ciebie. Do zobaczenia!
-Czekajcie! W co się ubrać? Haha w sensie, co będzie stosowne?
-Ubierz się swobodnie, tak jak zwykle. –Sprostował Cam.
-To do zobaczenia! Posłałam im szeroki uśmiech.
-Cześć! Odpowiedzieli chórkiem i odesłali mi to samo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i mamy next! Miał być dopiero jutro, ale jakoś tak wyszło, że jest dzisiaj. A więc miłego czytania. <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top