22 rozdział

Zeszliśmy na dół, gdzie już w kuchni coś robiły nasze mamy.

-Sylwia, Artur pójdziecie przynieść prezenty pod choinkę?Tylko zróbcie to dyskretnie, żeby Kosia nie widziała!-rozkazała nam moja mama.

-Dobrze mamo!-odpowiedziałam i zaprowadziłam Artura do pokoju gdzie były prezenty.

-Boże!Co to za duży prezent!-krzyknęłam widząc prezent, który miał na oko dwa i pół metra.-Ty go zaniesiesz, okej?

-Dobrze kochanie-powiedział po czym podszedł do mnie i mnie pocałował.

-Ekhm-za drzwiami stał Jeremi i widział całą sytuację.-Sylwia, mogłabyś to przekazać Oli?

-Jeremi, ona ma chłopaka.

-Ale to tak po przyjacielsku-chłopak podrapał się po karku.

-Zgadując Kamil będzie zadrosny!-odparł ze śmiechem Artur.

-Dobra, daj to.Przekaże jej i powiem, że to od ciebie.

-Dzięki-rzucił i poszedł.

-Dobra, ja zobaczę czy jest gdzieś w pobliżu Kosia.

-Okej.

Zaniesienie wszystkich prezentów zajęło nam jakieś pół godziny.Widziałam, że Artur był dość zmęczony.

-Chodź-pociągnęłam go za nadgarstke, a on nie chętnie za mną poszedł.Zaprowadziłam go do mojego pokoju, gdzie była już przywieszona jemioła.Arti od razu to zauwarzył.Objął mnie w tali i przyciągnął do siebie.

-Kocham cię i nigdy nie przestanę.Jesteś najlepszą rzeczą która mi się przytrafiła.

Ja ciebie też.Nigdy cię nie opuszczę-odpowiedziałam Arturowi na jego słowa, po czym on zaczął mnie całować.Oczy wiście oddałam pocałunek.

-Ale mam takie małe pytanie-odparł Artur.

-Jakie?-zapytałam ciekawie.

-Dlaczego wybrałaś akurat mnie?Dlaczego mnie obroniłaś gdy się poznaliśmy?Dlaczego nie wróciłaś do Kuby?Dlaczego wtedy nad jeziorem mnie nie odrzuciłaś?



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top